cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Kupują prasę, ale dobrze podaną

Czy Polacy rzeczywiście przestali czytać prasę? Nie wszyscy są tego zdania. Według Bogusława Pęczka, handlowca prowadzącego dwa punkty handlowe, nadal sięgamy po czasopisma, ale robimy to tylko w tych punktach, które przypadły nam do gustu.
 

Oba punkty prowadzone przez Bogusława Pęczka należą do sieci Traf Press
Oba punkty prowadzone przez Bogusława Pęczka należą do sieci Traf Press

Bogusław Pęczek posiada dwa punkty prasowe w Makowie Podhalańskim – jeden z nich to typowy salonik, drugi kiosk. Oba należą so sieci Traf Press. – Jeszcze w latach 80. prowadziliśmy z żoną butik w Suchej Beskidzkiej, potem otworzyliśmy punkty handlowe z prasą, papierosami i artykułami FMCG. Pierwszy był kiosk w rynku, który wystartował w 2000 roku, nieco później uruchomiliśmy własny salonik prasowy, również w centrum miasta – wspomina. Z siecią Traf Press zdecydował się związać w czerwcu ubiegłego roku – wtedy nowy szyld zyskał salonik. – To była bardzo korzystna zmiana. Byłem na tyle zadowolony, że postarałem się, by i kiosk został przyłączony do tej sieci. W grudniu moje plany się ziściły, a ja zyskałem finansowo – przyznaje.
 
Nadal chcą czytać
Na rynku nie jest lekko, więc handlowcy muszą walczyć o każdą złotówkę. Przypadek Bogusława Pęczka jest szczególnie ciekawy, bo prowadzi dwa punkty, ale o nieco innej charakterystyce. – Wnioski są bardzo interesujące. W saloniku, na przestrzeni ostatnich lat, nie zauważyłem żadnych niekorzystnych zmian w obrocie – sprzedaż stoi na tym samym poziomie. Kryzysu tam prawie nie odczułem. Gorzej jest w przypadku kiosku, w którym zyski rzeczywiście spadły – zdradza.
Kontrahent z Makowa Podhalańskiego nie ma wątpliwości, że wpływa na to specyfika punktu. – Klient przyzwyczaja się do dobrego, a salonik ma przewagę nad kioskiem praktycznie w każdym aspekcie. Oba punkty są położone w dobrych miejscach, więc ten argument odpada. W naszym saloniku jest niezwykle estetycznie, do tego mamy klimatyzację, a kupujący komfort. Nasi klienci to polubili – przekonuje.
Bogusław Pęczek dodaje, że w jego miejscowości w ostatnich miesiącach swój byt zakończyło kilka kiosków. Saloniki wciąż trzymają się dobrze. – Gdybym miał bazować tylko na kiosku, dawno zwinąłbym interes. To jednak mój dodatkowy punkt, a do tego mam pewną przewagę, bo budynek jest moją własnością i nie muszę płacić czynszu – dodaje.
 
Być lepszym od innych
Oprócz tego, że klient ma się czuć komfortowo, musi być też zadowolony z wizyty. A będzie tylko wtedy, gdy otrzyma produkt, po który przybył. – Ja czasem mam wątpliwości, że nie wszystko u mnie można dostać, a tymczasem od kupujących słyszę głosy pochwalne, że zawsze znajdują tutaj to, czego szukali. W ten sposób wyrobiliśmy sobie markę. I robimy wszystko, żeby nie zmienić tej opinii – tłumaczy kontrahent z Makowa Podhalańskiego.
Ważna jest również właściwa ekspozycja. – Prasa musi być ułożona równomiernie, estetycznie i z głową. Nie może być porozrzucana, a do tego trzeba przemyśleć, jak najlepiej ją rozplanować. Często czytelnika może zainteresować okładka innego pisma, ale o podobnej tematyce. Trzeba ułatwić klientowi dostęp do tytułów, które mogą go zaciekawić – wyjaśnia.
Nie wolno też ograniczać się tylko do prasy czy papierosów. – Wprowadziliśmy tytoń, który cieszy się ogromnym powodzeniem. I podobno mamy największy jego wybór w naszej miejscowości. Często słyszymy głosy pochwalne od klientów na ten temat, którzy dokładnie zbadali rynek, a jednak wciąż decydują się kupować go u nas – mówi.
 
Sprzedawca jak magnes
Obsługa klienta – ten temat wzbudzał u naszego rozmówcy ostatnio pewne wątpliwości. – Przyznam, że jeszcze do niedawna sądziłem, że rola sprzedawcy nie ma dużego znaczenia. Nawet strofowałem swoich pracowników, by nie uśmiechali się do klientów, którzy są niemili lub na przykład przychodzą nietrzeźwi. Niech tylko zachowują się rzetelnie i profesjonalnie – przyznaje. – Ale ostatnio zmieniłem zdanie. Mam jedną pracownicę, Edytę, która pracuje u mnie od sześciu lat. I jest niesamowitą osobą – bardzo ciepłą i przyjazną. Nie mam wątpliwości, że działa jak magnes. Znalezienie takiego człowieka nie jest jednak łatwe. U mnie przewinęło się już około pięćdziesiąt osób, a taka kobieta trafiła sie tylko jedna.
Bogusław Pęczek zauważa zmianę w świadomości Polaków. – Dawniej, gdy handlowałem, były chyba lepsze czasy, więc klienci szukali ładnych i wygadanych osób, bo chcieli sobie pożartować. Teraz nie mają już zbyt dużo powodów do śmiechu, więc szukają osób ciepłych i bezkonfliktowych. W handlu ma to ogromne znaczenie – tłumaczy.
Kontrahent z Makowa Podhalańskiego zachęca również do rozszerzania asortymentu i profilu działalności. – Wciąż myślę o tym, co jeszcze mogę dodać. Mam wrażenie, że nie wyczerpałem wszystkich pomysłów. Teraz na przykład zbliża się lato, na dworze będzie coraz cieplej, więc chcę wstawić lodówkę. Podejrzewam, że wiele osób przy okazji zakupów prasy czy papierosów, zdecyduje się też na napój. Nie ma jednak co ukrywać, że przy takiej działalności możliwości rozszerzenia asortymentu są mocno ograniczone – mówi.
 
Tomasz Porębski

Dodaj komentarz