cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Lepiej się martwić niż narzekać

Martwienie się stanowi naszą polską codzienność. Szczególnie kiedy nadchodzi jesień – ze swoimi deszczowymi, zimnymi i krótkimi dniami. Spoglądając w ciemność za oknem jakoś łatwiej opanowują nas smutki i obawy. Jak sobie z nimi radzić, pisze redakcyjny psycholog „Naszego Kolportera”, Małgorzata Wirecka-Zemsta.

worriedman_NK

Sens martwienia
Mówiąc, że ktoś się martwi, myślimy o takich zachowaniach, jak oczekiwanie zwykle raczej niepomyślnych niż sprzyjających wydarzeń, przeżywanie niepokoju i podenerwowania, uczucie rozdrażnienia i lęku. Pojawiają się nieprzyjemne, nawracające myśli. Wynikiem doświadczania tych uczuć stają się zaburzenia koncentracji, trudności w skupieniu się na wykonywanej pracy, uczucie pustki, zaburzenia snu.
Martwimy się wszyscy, każdy z nas doświadcza bowiem w życiu sytuacji trudnych, zdarza mu się lękać o zdrowie swoje lub bliskich, bezpieczeństwo czy sytuację życiową. Sens martwienia się polega na przewidywaniu i przygotowaniu się do radzenia sobie z potencjalnymi niebezpieczeństwami, zanim pojawią się naprawdę. Dzięki temu możemy przygotować się, zarówno psychicznie, jak i w postaci ewentualnych działań, na niepokojącą przyszłość. Możemy też znaleźć rozwiązanie potencjalnych problemów.
Jednakże nie każdy z nas martwi się tak samo i w podobnych sytuacjach. Przyjrzyjmy się dwóm panom, niegdyś kolegom z klasy, teraz właścicielom niewielkich sklepów. Pan Tomek właśnie dowiedział się, że w jego okolicy planowana jest budowa dużego sklepu handlowego. Martwi się: „Na tym terenie pojawią się zapewne sklepy konkurencyjne do jego. Dlatego Tomek postanowił coś z tym zrobić. Jakoś przygotować się na nadchodzącą przyszłość. Musi poszukać rady i pomocy wśród przyjaciół. Może oni pomogą mu znaleźć rozwiązanie. Czy może liczyć na lojalność dotychczasowych klientów? A może sam powinien wynająć miejsce na terenie galerii handlowej? Czy stać go na poniesienie takich kosztów? Te i podobne myśli kłębią mu się po głowie. Ma trudności z zasypianiem wieczorem, a rano nie może się dobudzić. Trudno mu skupić uwagę. Obawia się o przyszłość swoją i swojej rodziny. Jednak zdaje sobie sprawę, że nie powinien odkładać decyzji na przyszłość.
Martwi się także jego kolega pan Mariusz. Wprawdzie jego dochody ostatnio wzrosły. To zapewne skutek zatrudnienia nowego sprzedawcy. Jednak wiadomo, jak to jest: „łaska pańska na pstrym koniu jeździ”. W każdej chwili los może się odwrócić. No, na szczęście nie może powiedzieć, żeby jemu coś się nie udało. I szkołę skończył dobrze i pracę znalazł szybko i dobrą. Dzięki temu mógł odłożyć na własny biznes. Sklep położony jest w dobrym miejscu, klienci przyjaźni i co ważne – ruch od rana do wieczora. Trzeba przyznać, że lokalizację znalazł świetną. Ale wiadomo, co może się zdarzyć. Zwłaszcza że politycy mogą wymyśleć Bóg wie co. Idzie ku gorszemu. A ty człowieku choćby głową w mur.
 
Zamartwiacze i marudy
O ile pan Tomasz ma realne powody do niepokoju, o tyle pan Mariusz należy do grona osób określanych jako „zamartwiacze” lub „marudy”. „Zamartwiacze” martwią się i narzekają niejako nawykowo. Przyszłość zawsze widzą w ciemnych barwach, spodziewają się po niej raczej przykrych niż przyjemnych wydarzeń. I niekoniecznie ma to coś wspólnego z realnym prawdopodobieństwem czy ich dotychczasowym doświadczeniem. Doskonałym przykładem „zamartwiania” są wypowiedzi: „Martwię się bo przecież co roku jest coraz gorzej”, „Świat zmierza w złą stronę, kiedyś było lepiej”. Specyficznym przykładem zamartwiania się są osoby wyznające zasadę „to jest dla mnie ważne”, np. „martwię się o Ciebie, bo Cię kocham”.
Podobno Polacy, podobnie jak pan Mariusz, ulegają skłonności do „zamartwiania się”. Profesor psychologii Bogdan Wojciszke nazwał to polską „kulturą narzekania”. Przykładowo, kiedy porównano wyniki badań nad samopoczuciem amerykańskich i polskich studentów, okazało się, że studenci amerykańscy w dniu badania przeważnie czuli się lepiej niż zwykle, natomiast polscy studenci zazwyczaj czuli się gorzej niż w poprzednim dniu. Prof. Wojciszke tłumaczy opisane zjawisko jako wyuczony w danej grupie społecznej sposób identyfikacji z nią – jeśli ktoś narzeka, a drugi mu odpowiada tym samym, potwierdza w ten sposób przynależność do grupy, czyli jest „swój”. Jak wynika z cytowanych badań, Polacy identyfikują się z rodakami narzekając, a Amerykanie twierdząc, że czują się świetnie.
Zarówno martwienie się, jak i narzekanie mogą mieć pozytywne i negatywne skutki. Martwienie, rozumiane jako przewidywanie problemów i poprzez fantazje przygotowywanie się do nich, bywa pomocne – pomaga nam lepiej radzić sobie w życiu. Narzekanie natomiast, pozwala obniżyć poziom stresu związanego z oceną naszych działań. Na przykład, jeśli gospodyni narzeka, że nie potrafi piec ciast, w razie wpadki będzie usprawiedliwiona. Natomiast kiedy jej się uda –wszyscy goście będą jej gratulować.
Jednak zamartwianie się i martwienie nie pozostają bez wpływu na nasze samopoczucie, działania czy efektywność w pracy. Życie osoby martwiącej się pełne jest niepokoju, stresu i niepewności. Ponadto osoby martwiące się często całą energię zużywają na sam proces martwienia się, wyobrażanie sobie możliwych nieszczęść, złych zbiegów okoliczności i trudności życiowych. Dlatego zwykle zatrzymują się na etapie diagnozy gdyż, na skutek wyczerpania, zaczyna brakować im energii na przeciwdziałanie trudnościom. Wyobrażanie sobie różnych scenariuszy możliwych nieszczęść czy zagrożeń działa jak samonakręcająca się spirala, jak powiedziałby Puchatek: „Im bardziej pada śnieg, im bardziej prószy śnieg, tym bardziej sypie śnieg”. Tracą przy tym zdolność racjonalnej oceny sytuacji, wpadają w coraz większy i większy lęk, poczucie bezradności i braku nadziei. A to zupełnie odbiera im siłę do działania.
 
Jak sobie radzić
Na szczęście istnieją techniki pozwalające na lepsze radzenie sobie w sytuacjach, które wzbudzają lęk i stają się przyczyną niepotrzebnego „zamartwiania się”. Na nadchodzący czas jesiennej depresji i zwiększonej skłonności do martwienia się dobrze jest przypomnieć sobie kilka spośród nich:
— uwierz w siebie – przypomnij sobie wszystkie te sytuacje w których udało Ci się odnieść sukces, zwłaszcza te o których z początku sadziłeś, że nic się nie da zrobić,
— zamiast koncentrować się na zagrożeniach i możliwych negatywnych konsekwencjach skup się raczej na wymyślaniu sposobów przeciwdziałania trudnościom,
— myśl pozytywnie, nie krytykuj, nie oceniaj nadmiernie surowo własnych pomysłów,
— postaraj się przejąć kontrolę nad sytuacją, pamiętaj Twoje smutne, czarne myśli – są TWOJE i to Ty masz nad nimi kontrolę. Kiedy poczujesz, że zaczynają Tobą rządzić – znajdź sobie coś do zrobienia. Popracuj, coś zmień, zrób porządek itd. (najlepsze są prace z szybkim, widocznym efektem – stają się dla nas dodatkową nagrodą),
— zrób sobie listę spraw którymi najczęściej się martwisz, a obok spróbuj określić jakie jest prawdopodobieństwo ich wystąpienia (podobno badania pokazują, że tylko 8% naszych „zmartwień” się spełnia),
— myśląc o zagrożeniach, których naprawdę się obawiasz, postaraj się podążać zgodnie z wytyczoną ścieżką:
1. fakty – co przemawia za tym, że mam się czym martwić,
2. emocje – co w związku z tym czuję,
3. szanse – co i kto może mi pomóc,
4. zagrożenia – jakie mogę napotkać bariery i trudności,
5. pomysły – jakie przychodzą mi do głowy możliwe rozwiązania.
 
Czy jesteś osobą martwiącą się?
Poniższy kwestionariusz pozwoli Ci ocenić, czy zdarza Ci się tylko martwić czy też należysz do grona „Zamartwiaczy”. Postaraj się szczerze odpowiedzieć na pytania.
1. Czy często zdarza Ci się martwić?
2. Czy Twoim niepokojącym myślom towarzyszą ból głowy lub inne nieprzyjemne doznania fizyczne?
3. Czy zdarza Ci się wyobrażać sobie sytuacje, których się obawiasz?
4. Czy miewasz problemy z zaśnięciem z powodu natłoku myśli i obaw?
5. Czy zdarza Ci się mieć koszmary nocne?
6. Czy często masz problemy z koncentracją uwagi lub pamięcią?
7. Czy zdarza Ci się wybuchać bez powodu?
8. Czy miewasz natrętne, przykre myśli?
9. Czy często analizujesz swój stan zdrowia w obawie przed chorobą?
10. Czy zdarza Ci się bez powodu obawiać się o zdrowie czy bezpieczeństwo bliskich?
11. Czy bliscy mają do Ciebie pretensje o nadmierna kontrolę i nadopiekuńczość?
Jeśli zdecydowana ilość odpowiedzi, jakie wybrałeś, brzmi TAK – jesteś „Zamartwiaczem”. Czym prędzej skorzystaj z przytoczonych powyżej sposobów radzenia sobie z nadmiernym martwieniem się i pamiętaj, co powiedział amerykański pisarz i filozof Elbert Hubbard: „Każdy człowiek jest kompletnym idiotą, przez jakieś pięć minut dziennie. Rzecz w tym, żeby nie przekraczać tego limitu”.
Małgorzata Wirecka-Zemsta

Dodaj komentarz