cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Z uśmiechem do pracy

Departament Sieci Własnej Kolportera co miesiąc wybiera najlepszych partnerów prowadzących saloniki prasowe i salony Top-Press. Oceniane są m.in. wysokość sprzedaży i jakość obsługi klientów. W tym numerze przedstawiamy laureatów kolejnej, listopadowej edycji konkursu „Partner Roku”.
 

Magdalena Fabińska (Fot. Przemysław Tomaszewski)
Magdalena Fabińska (Fot. Przemysław Tomaszewski)

Za namową koleżanki
Magdalena Fabińska z Chełmży
Sprzedażą prasy zajmuje się stosunkowo krótko, bo raptem od dwunastu miesięcy. Swoją działalność rozpoczęła styczniu 2013 roku. – Wcześniej pracowałam w firmie produkcyjnej. To oznacza, że nie miałam żadnego doświadczenia w handlu, ale postanowiłam spróbować. Sam pomysł podsunęła mi koleżanka, która prowadziła własny salonik. Sporo się od niej dowiedziałam, przez co było mi łatwiej wdrożyć się do tej pracy – podkreśla pani Magdalena. Jej punkt znajduje się blisko centrum Chełmży, dodatkowo jest usytuowany w Biedronce, co jest dobrym miejscem do handlu.
Partnerka Kolportera podkreśla, że w tej branży najważniejsza jest obsługa klienta. – Sprzedawca musi być miły i szczery, a także bardzo pomocny. W takim punkcie jak mój, należy bazować przede wszystkich na stałych klientach i nieustannie zabiegać o nowych poprzez odpowiednią obsługę. Ponadto sprzedawca powinien także spełniać wszystkie zasady programu „Złoty klient” i ja staram się to robić – wyjaśnia. Pani Magdalena nie ma z tym jednak żadnych problemów, gdyż z natury jest sumienną, pogodną i uśmiechniętą osobą.
Swój punkt partnerka z Chełmży prowadzi razem ze współpracownikiem, zatrudnionym na pół etatu. – Potrafimy się elastycznie dopasować do swoich możliwości czasowych, dobrze się dogadujemy. Dzięki temu udaje mi się bez problemu wygospodarować wolny czas. Ten najchętniej spędzam na spotkaniach ze znajomymi, ale lubię też oglądać filmy – podkreśla.
 

Iwona Macioszczyk (Fot. Jacek Wajsprych)
Iwona Macioszczyk (Fot. Jacek Wajsprych)

Zza biurka do handlu
Iwona Macioszczyk-Koza z Chorzowa
Z handlem związała się 7 lat temu i była to jej pierwsza styczność z branżą. – Wcześniej pracowałam tylko za biurkiem, aczkolwiek kontakt z ludźmi miałam nieustanny. Niestety, mój zakład zlikwidowali i musiałam poszukać dla siebie alternatywy zawodowej. Uznałam, że mogę podołać zadaniu prowadzenia saloniku prasowego – wspomina. Początki jednak łatwe nie były. Musiało upłynąć nieco czasu, zanim pani Iwona poznała wszystkie zasady prowadzenia własnej firmy. Z każdym miesiącem tych trudności było jednak coraz mniej.
Od pierwszego dnia partnerka z Chorzowa wiedziała jedno – klient jest najważniejszy. – Każdego trzeba wyczuć – z jednym można i nawet trzeba pożartować, inny na żartach się raczej nie zna. Zresztą, to nic nadzwyczajnego. Tak jak w życiu, trzeba nauczyć się z każdym postępować w sposób indywidualny – podkreśla.
Pani Iwona sprzedażą prasy zajmuje się długo, ale rok temu zmieniła salonik. Poprzedni, który znajdował się w Biedronce, został zlikwidowany. Teraz ma punkt wolnostojący. – Na szczęście w tym krótkim czasie, w nowym miejscu, udało mi się zyskać już liczne grono stałych klientów. Przychodzą po różne produkty. Najchętniej rozchodzi się prasa kobieca, ale gdy jakiś tytuł jest promowany w telewizji, to automatycznie znajduje duże grono odbiorców – wyjaśnia. W prowadzeniu saloniku Iwonie Macioszczyk-Kozie pomaga mąż. W wolnych chwilach, których niestety jest mało, małżeństwo lubi zwiedzać ciekawe miejsca, a także wypoczywać nad wodą.
 

Andrzej Pasadyn (Fot. Michał Łukasik)
Andrzej Pasadyn (Fot. Michał Łukasik)

Był menedżerem hipermarketu
Andrzej Pasadyn z Tarnowa
Z handlem styczność ma od wielu lat, ale na otwarcie saloniku zdecydował się stosunkowo niedawno, bo półtora roku temu. W maju 2012 roku postanowił, że spróbuje przejść na „swoje” i otworzył własną działalność. – Byłem menedżerem hipermarketu. To trochę inny rodzaj sprzedaży, ale przejście nie było trudne. Dodatkowo mogłem liczyć na wartościowe szkolenia Kolportera, co też pomogło mi się wdrożyć. Jestem zadowolony ze współpracy. Zasady są jasne, każdy wie, co ma robić – podkreśla pan Andrzej, który prowadzi salon Top-Press w Galerii Tarnovia.
W prowadzeniu interesu pomaga mu żona. – Czasami jest to przeszkoda, bo mijamy się w domu, ale jakoś sobie radzimy – przyznaje. Partner z Tarnowa przekonuje, że w handlu najważniejsza jest postawa sprzedawcy. – Jest taka zasada: bez uśmiechu nie można być sprzedawcą. Z klientem rozmowa nie może kończyć się tylko na „dzień dobry” i „do widzenia”. Trzeba starać się nawiązać dialog, być otwartym dla kupujących – mówi.
Mimo że salonik jest prowadzony w galerii, punkt odwiedza duże grono stałych odbiorców. – Tak jak rano idą po bułki, tak samo zachodzą od razu do nas. Chcociaż mamy też sporo ludzi przypadkowych, którzy zaglądają do nas sporadycznie. Galeria jest umiejscowiona przy drodze wylotowej do Krakowa, co dodatkowo potęguje takie epizodyczne wizyty – wyjaśnia pan Andrzej. W wolnym czasie małżeństwo najchętniej spędza czas razem ze swoimi dziećmi. Wspólne wyjścia do kina lub na basen nie należą do rzadkości.
 

Marta Ćwiertka (Fot. Krzysztof Bednarczyk)
Marta Ćwiertka (Fot. Krzysztof Bednarczyk)

Znów sukcesu zespołu
Marta Ćwiertka z Lublina
Kolejny sukces pani Marty, która najlepsza w swoim regionie okazała się również we wrześniu. I podobnie jak wtedy, wyróżniony został salonik znajdujący się w Galerii Olimp. Czyli dokładnie ten, gdzie partnerka z Lublina miała swoją pierwszą styczność z handlem. – Zaczęłam od pracy u kogoś, ale po trzech latach otrzymałam propozycję przejęcia tego punktu – wspomina. Dzisiaj zarządza aż czterema salonikami, przy czym jeden z nich został otworzony w ostatnich miesiącach. Dlatego jest on w ciągłej fazie rozwoju.
– Podoba mi się ta niezależność zawodowa, chociaż oczywiście wymaga dużego skupienia i odpowiedzialności. Kluczowi są również pracownicy, bo to od ich podejścia do sprzedaży zależy sukces naszego zespołu. To bez wątpienia najważniejszy czynnik. Sprzedawca ma być uprzejmy i uśmiechnięty, bo tym zaskarbia sympatię klientów – mówi.
Żeby zmniejszyć ryzyko błędu, pani Marta postanowiła poszukać współpracowników w najbliższym otoczeniu. – Wszyscy moi sprzedawcy przyszli z czyjegoś polecenia. Pytałam znajomych, czy nie znają osób, którym warto zaufać. Dzisiaj wiem, że to była dobra decyzja, jestem bardzo zadowolona z mojego personelu – przekonuje. A warto dodać, że pani Marta również nie stroni od pracy w roli sprzedawcy. I – co bez wątpienia jest najważniejsze – doskonale godzi te obowiązki z funkcją menedżerki. Niestety, ma to też swoje minusy – intensywna praca wpływa negatywnie na ilość wolnego czasu.
 
Tomasz Porębski

Dodaj komentarz