cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Prasa silna dziećmi

Polacy czytają dramatycznie mało – to stan, z którym mamy do czynienia już od co najmniej kilku lat. Potwierdzają go kolejne, publikowane co roku, raporty Biblioteki Narodowej. Czytający są, niestety, w mniejszości – zarówno jeśli chodzi o książki, jak i czasopisma. Jedynym wyjątkiem są… dzieci. Okazuje się, że to właśnie najmłodsi chętnie sięgają po słowo drukowane – samodzielnie, bądź za pośrednictwem rodziców. Dzięki temu prasa dziecięca jest dziś jednym z filarów rynku prasowego w Polsce.

Fot. Getty Images

Czytelnictwo prasy i książek jest ze sobą dość ściśle powiązane. Osoby czytające prasę najczęściej sięgają również po książki i na odwrót – miłośnicy książek to także w przeważającej części czytelnicy prasy. Oba rynki wzajemnie się przenikają i uzupełniają, wydawcy prasy zajmują się dziś także np. wydawaniem kolekcji książkowych, książki są także często dodatkami do różnego rodzaju czasopism. Słabość czytelniczą społeczeństwa odczuwa więc zarówno prasa, jak i książka. Poszukiwanie skutecznego antidotum trwa – pewną nadzieję na poprawę tego stanu rzeczy daje dziś najmłodsze pokolenie czytelników.

Daleko od książki

Książki czyta co trzeci Polak – to wynik najnowszego raportu Biblioteki Narodowej. Przy czym określenie „czyta książki” też jest w tym przypadku nieco na wyrost. Chodzi bowiem o 34 procent osób w wieku powyżej 15 lat, które zadeklarowały, że w przeciągu ostatnich dwunastu miesięcy przeczytało przynajmniej JEDNĄ książkę. Siedem i więcej książek przeczytało ok. 7 proc. Polek i Polaków – i to jest faktyczna ilość osób, które można nazwać czytelniczkami i czytelnikami.

Raport „Stan czytelnictwa w Polsce w 2022 roku” został sporządzony na podstawie odpowiedzi 1996 osób, badanie przeprowadzono jesienią 2022 roku. Poza dość smutnymi danymi dotyczącymi ogólnego poziomu czytelnictwa z raportu wynika także, że kobiety nadal czytają dużo więcej niż mężczyźni. W roku 2022 co najmniej jedną książkę przeczytało 42% kobiet i 26% mężczyzn. Czyta 58% absolwentów szkół wyższych i 14% osób z wykształceniem zasadniczym zawodowym. Najwięcej czytelników i czytelniczek jest w wielkich miastach, a najmniej – na wsiach.

Nadzieję możemy pokładać w najmłodszych pokoleniach – z danych Biblioteki Narodowej wynika, że po książki sięga coraz więcej nastolatków. W grupie osób w wieku 12-15 lat aż 72 procent zadeklarowało, że przeczytało w zeszłym roku co najmniej jedną książkę. W 2021 roku ten odsetek wynosił 60 procent, można więc mówić o wyraźnym wzroście. Około 18 proc. nastoletnich czytelników zadeklarowało, że przeczytało 7 lub więcej książek (w roku 2021 było to 13 proc.). Oczywiście, czytelnictwo wśród uczniów jest w pewien sposób czytelnictwem wymuszonym przez niezbędny do przyswojenia kanon lektur szkolnych. Niemniej jednak różnicę pomiędzy najmłodszym a najstarszym pokoleniem, jeśli chodzi o czytelnictwo, można określić jednym słowem – przepaść.

Piątka z czytania

O tym, że wysoki poziom czytelnictwa w najmłodszych grupach wiekowych nie jest przypadkiem, przekonują również inne badania. Przykładowo – w międzynarodowych badaniach PIRLS (Progress in International Reading Literacy Study) oceniających osiągnięcia uczniów w czwartym roku nauki w zakresie umiejętności rozumienia czytanego tekstu polscy czwartoklasiści znajdują się w ścisłej światowej czołówce. Polska uczestniczy w badaniu PIRLS od 2006 r., przeprowadza je Instytut Badań Edukacyjnych. W najnowszym – PIRLS 2021 – Polscy czwartoklasiści (wraz z uczniami z Finlandii) uzyskali najlepszy wynik wśród krajów Unii Europejskiej uczestniczących w badaniu (549 pkt.). Lepsze wyniki uzyskali – podobnie jak w poprzedniej edycji badania – uczniowie z Singapuru (587 pkt.), Hongkongu (573 pkt.), Rosji (567 pkt.) i Anglii (558 pkt.).

Jak zauważają eksperci Instytutu Badań Edukacyjnych „wysoki wynik polskich uczniów jest wypadkową wielu czynników m.in. skutecznej pracy w szkole nad kształceniem umiejętności rozumienia tekstu (zwłaszcza w czasie nauczania zintegrowanego w pierwszych latach nauki w szkole podstawowej), kontekstu kulturowego, w którym czytanie uznawane jest za praktykę wartościową, zaangażowania rodziców w naukę ich dzieci oraz bardzo dobrego wykształcenia kierunkowego i dużego doświadczenia polskich nauczycieli”.

Czwartoklasiści z naszego kraju dobrze radzą sobie zarówno z tekstami literackimi, jak i użytkowymi. Lepiej wypadają w umiejętnościach zaawansowanych, takich jak interpretowanie tekstu, niż w umiejętnościach prostszych, jak wyszukiwanie informacji w tekście czy wyciąganie bezpośrednich wniosków. Znacznie więcej czytają dziewczynki, mniej – chłopcy. Ale tak jest w zasadzie we wszystkich krajach biorących udział w badaniu.

Poza oczywistym wpływem nauczycieli na zdolności czytelnicze uczniów, wysokim poziomem nauczania języka polskiego w szkołach, eksperci zwracają uwagę na rolę otoczenia pozaszkolnego.

– Dzieci rodziców, którzy lubią czytać, mają wyższe umiejętności zarówno w krajach, w których rodzice chętniej czytają, jak i w tych, w których odsetek rodziców lubiących czytać jest niski. Polscy rodzice wyróżniają się wysokim poziomem pozytywnych postaw wobec czytania. Wyniki uczniów są również zależne od deklarowanego przez rodziców czasu spędzonego na czytaniu różnorodnych materiałów. Pokazuje to, że otoczenie pozaszkolne ma bardzo duży wpływ na umiejętności czytelnicze dzieci. Podejmowanie przez rodziców aktywności związanych z czytaniem ze swoimi dziećmi, gdy są one w wieku przedszkolnym, wiąże się z osiąganiem przez nie wyższych wyników w badaniu czytania w czwartej klasie. Polska, w porównaniu z innymi krajami, wyróżnia się wysokim stopniem takiej aktywności deklarowanym przez rodziców – wyjaśnia Joanna Kaźmierczak, Krajowa Koordynatorka Badania PIRLS w Polsce.

Fantastyka górą

Instytut Badań Edukacyjnych starał się również już kilka lat temu ustalić jaka tematyka najbardziej interesuje młodych czytelników. Badanie obejmowało uczniów szkół podstawowych i funkcjonujących jeszcze wówczas gimnazjów. Okazało się, że obie grupy mają podobne preferencje, jeśli chodzi o wybór lektur – młodzież najchętniej czytała fantastykę, zwłaszcza książki, których bohaterowie byli w podobnym wieku. Jako wymarzone lektury młodzież podawała również pozycje z tego gatunku – najczęściej cykl przygód o Harrym Potterze, „Władcę Pierścieni” Tolkiena, czy „Opowieści z Narni” Lewisa. Dla dziewcząt atrakcyjną lekturą był także cykl powieści Stephenie Meyer.

Badanie IBE wykazało również, że na czytelnictwo dzieci i młodzieży znaczący wpływ miała nie tylko szkoła, ale i rodzina. W domach, które dysponowały sporymi księgozbiorami, czytanie było dla najmłodszych naturalną formą spędzania wolnego czasu. Niestety, wyniki badania pokazały również, że w ok. 7 proc. polskich domów nie było ani jednej książki… Ok. 40 procent gospodarstw domowych miało natomiast skromne, liczące nie więcej niż 50 książek zbiory. Domowe biblioteczki zawierające więcej niż 200 książek znajdowały się w 29 proc. domów 12-latków oraz 44 proc. domów 15-latków mieszkających w miastach powyżej pół miliona mieszkańców. Na wsiach takie księgozbiory były w zaledwie 12 proc. domów.

Czytanie nie było jednak i z pewnością nie jest również dziś ulubionym sposobem spędzania wolnego czasu. We wspomnianym badaniu IBE uczniowie podstawówek deklarowali, że w czasie wolnym najczęściej oglądają telewizję. Kolejną częstą czynnością było korzystanie z komputera (w tym internetu) – na tę aktywność częściej wskazywali chłopcy (70 proc.) niż dziewczęta (61 proc.). W późniejszym wieku proporcje te zmieniały się zdecydowanie na rzecz internetu. Młodzi ludzie, pochłonięci przez wirtualny świat, rezygnowali z czytania.

To proces, który obserwujemy w zasadzie cały czas – z coraz większym niepokojem. Okazuje się, że jak najbardziej uzasadnionym.

Papierowa odtrutka

Nicholas G. Carr, amerykański pisarz i publicysta, zajmujący się m.in. wpływem technologii na człowieka w swojej książce „Płytki umysł. Jak internet wpływa na nasz mózg” przestrzega przed zachłyśnięciem się nowoczesnymi mediami cyfrowymi. Przytacza wyniki badań, wskazujących jednoznacznie na to, że stałe korzystanie z sieci zmienia sposób funkcjonowania naszego mózgu, osłabiając m.in. zdolność koncentracji i kontemplacji. W efekcie zaczynamy przyjmować wszystkie informacje w dokładnie taki sam sposób, jak robimy to w internecie – skanując i wyławiając tylko najważniejsze słowa, frazy, wątki. Coraz trudniej jest nam skupić się na całości tekstu, przeczytać go ze zrozumieniem – problem ten dotyka przede wszystkim osób młodych, od wczesnego dzieciństwa korzystających z internetu.

Tradycyjne media – zwłaszcza te skierowane do dzieci – stają się więc niezbędną „odtrutką”, pozwalającą na normalny rozwój. Co ciekawe – docenianą nie tylko przez rodziców, ale i samych młodych czytelników. Tu też można upatrywać źródeł sporej popularności prasy dziecięcej, która obecnie jest jednym z mocniejszych filarów rynku prasowego.

„Badania wykazują, że dzieci bronią czasopism w formie papierowej (nawet jeśli czasem przegrywają one walkę o dziecięcą uwagę). Jako uzasadnienie podają następujące argumenty: papier jest niezależny od elektryczności i nie potrzebuje żadnych urządzeń; fizyczny kontakt z papierem jest przyjemny i dostarcza pozytywnych wrażeń organoleptycznych; informacje w prasie są godne zaufania i wartościowe, podczas gdy przed komputerem myśli się i analizuje informacje trudniej; obecność atrakcyjnych dodatków do czasopism; możliwość czytania ich wspólnie z rodzicami; wreszcie lepsza zapamiętywalność treści podanych w formie papierowej” – pisze w swojej pracy „Czasopisma dla dzieci jako narzędzie edukacji (nie tylko) czytelniczej” profesor Andrzej Adamski, kierownik Katedry Mediów, Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej Wyższej Szkoła Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie.

„… Współczesne czasopismo, jeśli ma zainteresować odbiorcę, powinno być drukowane w kolorze, na dobrym papierze. Nie bez znaczenia pozostaje tu okładka (która musi być kolorowa i pomysłowa, skomponowana zgodnie z zasadami projektowania graficznego i edytorstwa). Czasopismo powinno także prezentować problematykę interesującą dzieci w sposób przystępny i bez nadmiernego dydaktyzmu. Bogato ilustrowana książka dla dzieci ma podobne oddziaływanie jak czasopismo – jednak na korzyść czasopisma przemawia fakt jego periodyczności, dostarczania coraz to nowych treści oraz powtarzalności gatunkowych schematów przy jednoczesnym ich różnicowaniu – dzięki temu dziecko ma szansę budowania erudycji i zrozumienia konieczności odmiennego podejścia odbiorczego ze względu na gatunek i literacką konwencję tekstu oraz ma możliwość poszukiwania określonego rodzaju treści” – zauważa profesor Andrzej Adamski, we wspomnianej publikacji.

Niezbędna ewolucja

Wydawcy specjalizujący się w szeroko pojętej prasie dziecięcej cały czas szukają rozwiązań, które pozwolą im przyciągnąć i zatrzymać na dłużej młodego czytelnika. Dlatego też prasa dziecięca jest prawdopodobnie najsilniej ewoluującym segmentem rynku prasowego – zmienia się wraz z kolejnymi pokoleniami swoich czytelników. Stara się również rywalizować z mediami cyfrowymi.

– W dobie wszechobecnych komputerów, smartfonów i telewizji jest bardzo trudno zainteresować dzieci statycznymi książeczkami, ponieważ mają one problem ze skupieniem uwagi. Rynek znalazł jednak na to lekarstwo – ruchome elementy w książeczkach interaktywnych. To już nie tylko historie i barwy; to dodatkowe części działające jak niespodzianki. Książeczki interaktywne zachęcają dzieci do poznawania świata. Wymagają od dziecka zaangażowania oraz podjęcia działania: przesuwania elementów, poruszania, dotykania, otwierania, zamykania drzwiczek i okienek – mówi Urszula Jurkowska, doradca ds. oferty produktowej w Wydawnictwie Ferment. – Tego rodzaju publikacje w naturalny i interesujący sposób rozwijają w dziecku jego zdolności poznawcze od najmłodszych lat. Mali odbiorcy, zachęceni ruchomymi elementami, chętnie podejmują działanie i poszukują kreatywnych rozwiązań. To książki, na które mały czytelnik ma wpływ, bo sam może zmienić wygląd strony, na przykład zmieniając na niej układ elementów. Książeczki interaktywne uczą, że każde działanie przynosi efekty, rozwijają u dziecka myślenie przyczynowo-skutkowe, wyostrzają spostrzegawczość, rozwijają zmysł dotyku – dodaje.

Walor edukacyjny czasopism jest ważny przede wszystkim dla rodziców – to właśnie oni wybierają tego typu publikacje dla swoich dzieci. Wydawcy zwracają jednak uwagę na fakt, że trzeba pamiętać, aby pismo było także interesujące dla małego czytelnika.

– Książki edukacyjne dla dzieci w wieku przedszkolnym stanowią szczególną kategorię. Z jednej strony najistotniejsza dla rodziców jest ich zawartość merytoryczna, jako że powinny uczyć, ale nie można również zapominać o kluczowym dla młodszych dzieci aspekcie zabawy. Książki zatem powinny łączyć w sobie walory edukacyjne, jak i rozrywkowe, aby zachęcić do wspólnej nauki przez zabawę zarówno dziecko, jak i opiekuna. Doskonałym sposobem na przyciągnięcie i zatrzymanie uwagi przedszkolaka jest „zatrudnienie” jego ulubionych bohaterów. Dokładnie taka idea przyświeca Media Service Zawada przy wprowadzaniu na rynek nowej linii książek edukacyjnych „Uczę się z Peppą” (lipiec 2023). Rodzice znajdą w niej zestawy z książkami i atrakcyjnymi elementami edukacyjnymi zamkniętymi w poręcznych pudełkach, książki ze zmazywalnymi flamastrami i wartościowymi dodatkami, które zachęcą dziecko do przyjemnego zdobywania wiedzy o świecie, emocjach oraz pierwszych prób czytania i liczenia – wyjaśnia Kinga Zarzycka, dyrektor marketingu w wydawnictwie Media Service Zawada.

Bardzo często dane pismo wybierają również same dzieci. – W przypadku prasy dziecięcej 7+, to zazwyczaj mali czytelnicy pierwsi inicjują zakup czasopisma. Ich wybory bardzo często związane są z mediami popularnymi wśród rówieśników. Ostateczną decyzję zakupową podejmują jednak rodzice, często zwracając uwagę na cenę, ale co ważniejsze również na walor edukacyjny, wybranego przez dziecko, czasopisma – zauważa Joanna Salak, dyrektor wydawnicza w Wydawnictwie Ediba.

Multimedialne magnesy

Jaka więc jest recepta, aby przyciągnąć uwagę najmłodszego odbiorcy i jednocześnie uzyskać aprobatę rodzica? Okazuje się, że jest na to, co najmniej kilka sposobów, doskonale znanych wydawcom.

– Bez względu na to, czy książeczki są interaktywne, czy statyczne, żeby przyciągnąć do nich wzrok i zainteresować dzieci a ich rodziców skłonić do zakupu, muszą mieć nie tylko wciągającą fabułę czy mądre przesłanie, ale ich bohaterami muszą być ulubione bajkowe postacie kinowe czy telewizyjne. Przepiękna grafika i zachwycające ilustracje to dodatkowy walor – uważa Urszula Jurkowska z Wydawnictwa Ferment.

– Dla młodego czytelnika zawsze najważniejsi byli ulubieni bohaterowie i atrakcyjne dodatki, czyli połączenie lektury z zabawą. Trzon najpopularniejszych wśród przedszkolaków bohaterów jest od paru lat niezmienny i łączy się z rankingiem popularności bajek. Obecnie najpopularniejszymi licencjami wśród przedszkolaków są bohaterowie Psiego Patrolu, młodsze dzieci wciąż uwielbiają świnkę Peppę i jej przyjaciół oraz rodzinkę – mówi Kinga Zarzycka z Media Service Zawada.

– Seriale telewizyjne, czy filmy, na których bazie tworzone są liczne publikacje prasowe dla dzieci, osiągają największą popularność. Nie można zapominać jednak, o naszym zdaniem, ważnym elemencie, czyli atrakcyjnych dodatkach. W publikacjach Ediby są to figurki stanowiące elementy znanych i lubianych kolekcji SuperThings i MojiPops oraz limitowane karty piłkarskie. Atrakcyjność wydania prasowego podnoszą również dodatki o charakterze edukacyjnym. Znalezienie odpowiednich, kreatywnych insertów, może stanowić wyzwanie dla wydawców, lecz z pewnością wpływa na pozycję publikacji na konkurencyjnym rynku prasy dziecięcej – wyjaśnia Joanna Salak z Wydawnictwa Ediba. – Naszym ostatnim bestsellerem okazał się magazyn „Zaczarowany Świat Sary”. Czasopismo powstało przy współpracy z popularną youtuberką Sarą oraz jej rodziną, wstępującą wspólnie na familijnym kanale. Magazyn kierowany jest do szerokiej grupy odbiorców, zarówno fanów vlogerki, jak i rodzin poszukujących interesującej i angażującej rozrywki. Cieszymy się, że czytelnicy docenili tę publikację, która pokazuje, jak zmieniają się trendy w prasie dziecięcej, podążając za nowymi mediami i lokalnymi fenomenami treści rozrywkowej. Dzieci nadal najbardziej zainteresowane są znanymi, międzynarodowymi brandami. Obecność na rynku takich czasopism jak „SuperThings”, czy „Lego” potwierdza, że poza samym wydaniem prasowym ważna jest równoczesna obecność wielu mediów i produktów, do których dostęp mają najmłodsi czytelnicy – dodaje.

KINGA SZYMKIEWICZ

DARIUSZ MATEREK