Departament Sieci Własnej Kolportera co miesiąc wybiera najlepszych partnerów prowadzących saloniki prasowe i salony Top-Press. Oceniane są m.in. wysokość sprzedaży i jakość obsługi klientów. W tym miesiącu przedstawiamy laureatów edycji majowej i czerwcowej konkursu „Najlepsi z Najlepszych”.
< >
Wsiąkła w to
Marlena Zbroja z Inowrocławia:
W jej przypadku wszystko zaczęło się od pracy na stacji benzynowej. To właśnie wtedy po raz pierwszy zetknęła się z działalnością handlową i taka forma przypadła jej do gustu. A że życie pisze różne scenariusze, to dość szybko pojawiła się szansa otworzenia czegoś własnego. – Wraz z mężem zobaczyliśmy w prasie ofertę Kolportera i postanowiliśmy spróbować swoich sił – wspomina. Szybko okazało się, że to strzał w dziesiątkę, bo pani Marlena posiada żyłkę handlowca. A gdy małżonek został menadżerem Kolportera, to ona całkowicie przejęła pieczę nad punktem.
– Całkowicie wsiąkłam w ten biznes. Chyba lepszej pracy nigdzie nie mogłabym znaleźć – mówi dziś z uśmiechem. O tym, jak dobrze rozwija się jej działalność, niech świadczy fakt, że nie tak dawno zdecydowała się na otworzenie drugiego saloniku. Poza godzinami pracy pani Marlena uwielbia podróżować, zwłaszcza do ciepłych krajów. Do dzisiaj z wielkim sentymentem wspomina wyjazd na Wyspy Kanaryjskie. – Tam gdzie słońce świeci cały rok, tam ja najlepiej się czuję – przekonuje. I zdradza też, że jest dużym… śpiochem.
Gdyby wszyscy byli tacy…
Małgorzata Taras z Mielca:
– Na temat pani Małgorzaty mogę wypowiadać się w samych miłych słowach. Gdyby wszyscy partnerzy byli tacy, to ja właściwie mógłbym przestać pracować. Oboje, wraz z mężem, który jest bardzo kreatywny i pomocny, znakomicie dbają o obsługę saloników – mówi Grzegorz Rękas, Menadżer Rejonu Południowego. I choć pani Małgorzata nieco się teraz wycofała z pracy ze względu na narodziny dziecka, to jej saloniki w dalszym ciągu osiągają sukcesy.
Pani Małgorzata, która partnerem miesiąca została już po raz kolejny, prowadzi dwa punkty. Na otwarcie pierwszego zdecydowała się w styczniu 2010 roku, a już w lipcu została wybrana partnerem miesiąca. – To ostatecznie przekonało mnie do tego, żeby rozwinąć działalność – mówi z uśmiechem. Kolejny punkt otworzyła w sierpniu ubiegłego roku, a nie wyklucza poprowadzenia jeszcze jednego. Ale na razie chce dobrze wychować swoje małe dziecko.
Ukochane góry
Paweł Ptak z Krakowa:
Miał 19 lat, gdy po raz pierwszy na poważnie zetknął się z prasą. – Mama prowadziła swój kiosk i ja go przejąłem – wspomina. Szybko pojawiła się jednak szansa otworzenia całkowicie własnego punktu, i to w znakomitym miejscu – w Galerii Krakowskiej. Pan Paweł od razu zdecydował się na przejście i od 7 lat prowadzi tam swój punkt prasowy. – Znakomite miejsce do handlu. Zresztą, cała ta galeria jest fenomenem – blisko centrum i dworca głównego. Takie rzeczy chyba tylko w Polsce są możliwe – śmieje się.
Przez te lata sporo już się nauczył, ale dodaje, że w rzeczywistości pracy w handlu człowiek uczy się całe życie. – Staram się też rozwijać. Ostatnio próbuję zdziałać coś na nieco innym polu, czyli handlu kosmetyką naturalną. I widzę, że to wcale nie jest takie proste. Dużo łatwiej dzisiaj przetrwać tym punktom, które są w jakiejś dużej sieci. Tak jak nasz salonik w Kolporterze – podkreśla. Krakowianin nie boi się jednak wyzwań, ciągle zmierza na szczyt. Podobnie robi w czasie wolnym, bo właśnie w górach najchętniej wypoczywa. – Zaraziłem swoją pasją całą rodzinę i wspólnie atakujemy kolejne szczyty. Uwielbiamy spędzać czas w polskich górach, czasami jedziemy też na Słowację – dodaje.
Ma patent na sukces
Dorota Pasek z Białegostoku:
To osoba, która chyba najczęściej pojawia się na łamach „Naszego Kolportera”. Pani Dorota ma patent na to, jak triumfować w konkursach. – Cóż mogę dodać? Bardzo się cieszę, że w dalszym ciągu moje starania są doceniane – mówi z uśmiechem. Białostocczanka karierę w handlu rozpoczynała od pracy w jednym saloniku prasowym, w którym spędziła spory kawał czasu. Ale kilka lat temu zdecydowała się otworzyć własny punkt. Jakie są efekty, każdy widzi.
– Jestem taką nietypową osobą – tłumaczy. Pani Dorota jest fanką sagi „Gwiezdne Wojny” i nigdy nie opuści emisji tych filmów w telewizji. Uwielbia także koncerty muzyczne, a jako numer jeden wymienia norweski zespół A-HA. To właśnie do Norwegii, ze względu na ten zespół, najbardziej chciałaby pojechać. – Najchętniej lexusem, choć bmw też jest fajnym samochodem – śmieje się. Jej ulubiona książka to „Ostatnie życzenie” Andrzeja Sapkowskiego, czyli zbiór opowiadań fantasy, między innymi o wiedźminie Geralcie.
Ważna nić sympatii
Marcin Gruk z Katowic:
Salonik prowadzi od sierpnia 2008 roku. – Co najważniejszego jest w tej pracy? Przede wszystkim nawiązanie właściwego kontaktu z klientem. Musi mieć szeroki wybór asortymentu, ale zostać też mile i sprawnie obsłużony. Równie ważna jest odpowiednia współpraca między personelem – przekonuje. Obsługa klienta jest ważna, bo punkt zlokalizowany w Auchan odwiedzają przede wszystkim osoby starsze. Ci najchętniej sięgają po dzienniki, dużo rzadziej po magazyny.
Punkt usytuowany jest na końcu jednego z katowickich osiedli, ale jednocześnie przy trasie szybkiego ruchu. – Jeśli miałbym oceniać, to więcej mamy jednak stałych klientów – przekonuje pan Marcin. Wolny czas najchętniej spędza na wycieczkach górskich, bo aktywny wypoczynek dodaje energii do pracy i działania. Szczyrk i Zakopane – to, według partnera z Katowic, najlepsze miejsce do spędzania urlopu.
Ceni niezależność
Katarzyna Zbucka z Rybnika:
Końcówkę 2011 roku pani Katarzyna miała naprawdę znakomitą, bo triumfowała w edycji październikowej i listopadowej. Aż dziw bierze, że jej przygoda z handlem prasą zaczęła się raptem dwa lata temu. – Znajomi polecili mi podjęcie współpracy z Kolporterem. Uznałam, że to dobry pomysł i wcieliłam go w życie – przyznaje. Dzisiaj jest właścicielką dwóch saloników.
Pani Katarzyna przekonuje, że praca sprawia jej satysfakcję. – To nie jest ciężkie zajęcie, nie przepracowuję się. A najważniejsze jest to, że jestem osobą niezależną – podkreśla. W osiągnięciu sukcesu pomaga jej personel, który liczy trzy osoby. – Stworzyłam bardzo fajny zespół. W jednym punkcie obsługuję na zmianę z pracownicą, ale drugim praktycznie samodzielnie opiekują się dwie dziewczyny, które wspaniale dbają o ten salonik – mówi. A te i inne stresy zawodowe lubi wyładowywać na zakupach. Chodzenie po sklepach jest dla niej prawdziwym odprężeniem.
Poleca innym taką pracę
Alina Ziemnicka z Białegostoku:
Pani Alina wie, jak osiągnąć sukces w handlu, o czym świadczy kolejne wyróżnienie w konkursie. I jest zadowolona z tego, co robi – nawet do tego stopnia, że do otwarcia saloników zachęca swoje koleżanki. Jedna z nich, Halina Niemiec posłuchała rady i dzisiaj nie żałuje. Sama pani Alina przez dziesięć lat prowadziła sklep papierniczy. – Osiem lat temu zobaczyliśmy, że nie tędy droga. Duże sklepy zaczęły wypierać te małe. Musieliśmy coś zmienić, a trafiła nam się wtedy okazja założenia punktu z prasą. Postanowiliśmy w to wejść na próbę. Jak widać, wciąż to robimy, więc była to dobra decyzja – mówi.
Alina Ziemnicka żałuje tylko, że praca pochłania tyle czasu, bo przez to ograniczyła swoją pasję – wyjazdy w góry. – Każdy wolny weekend lubimy poświęcić na wypad w ukochane Tatry. Nie jest dla nas problemem odległość, a z Białegostoku jest przecież sporo kilometrów. Czas spędzony w górach rekompensuje nam wszystko – tłumaczy. Gdyby pani Alina wygrała w totolotka, chciałaby pojechać na wycieczkę dookoła świata. – Jest tyle pięknych miejsc, które trzeba zobaczyć. Nie chciałabym się ograniczać do jednego kraju – mówi.
Rozwija się dynamicznie
Sebastian Wasilewski z Gorzowa Wielkopolskiego:
Handlem prasą zajmuje się krótko, bo od niecałego roku. – Pomysł podrzuciła mi jedna znajoma, która jest partnerką Kolportera. Umówiła mnie na spotkanie z menadżerem i bardzo szybko doszliśmy do porozumienia. Wkrótce otworzyłem jeden mały salonik, a pół roku później dostałem propozycję otworzenia kolejnego punktu w galerii Nova Park. Trochę byłem tym zaskoczony, ale oczywiście się zgodziłem – przyznaje. I była to doskonała decyzja, bo taka lokalizacja ma praktycznie same plusy.
A wdrożenie do pracy? – Jest OK, ta praca praktycznie nie ma wad, nie mam prawa narzekać. Na początku dość szybko opanowałem wszelkie zasady, bo zajęło mi to tylko tydzień. Może dlatego, że wcześniej prowadziłem antykwariat z książkami, więc miałem już za sobą drobny kontakt z handlem? – mówi. A zapytany o to, jak najchętniej spędza wolny czas, błyskawicznie odpowiada: albo ryby, albo rodzina. Teraz przeważa jednak ta druga opcja, bo dwa miesiące temu na świecie pojawił się synek pana Sebastiana, więc młody tata chce jak najwięcej czasu spędzać ze swoją pociechą.
Tomasz Porębski