Firmy zajmujące się sprzedażą i przerobem odpadów papierowych mówią wprost: mamy spory kryzys. Makulatura – najpopularniejszy i w pełni biodegradowalny surowiec wtórny – w ciągu kilkunastu ostatnich miesięcy zaczęła być surowcem niechcianym. I poważnym problemem, nie tylko dla branży recyklingowej. Wszystko przez nowe przepisy – przede wszystkim te wprowadzone przez rząd… Chin.
W ciągu 2019 r. ceny za tonę makulatury spadły w Polsce z ok. 600 zł do rekordowo niskiej kwoty 50-60 zł. To postawiło pod ścianą wiele firm zajmujących się skupem i przetwórstwem tego surowca. Spora część najmniejszych była wręcz zmuszona zawiesić działalność. Dziś coraz częściej zdarza się, że za odbiór dużych partii makulatury trzeba wręcz dopłacać. Surowiec ten stał się niechcianym odpadem.
Problem makulatury to jednak nie tylko polski problem.
Europa tonie w papierze
„Sektor recyklingu papieru znajduje się obecnie w sytuacji kryzysowej” – zaalarmowała w ubiegłym roku European Recycling Industries Confederation (EuRIC), organizacja reprezentująca interesy firmy recyklingowych z ponad 19 krajów Europy. Objawem kryzysu, według EuRIC, jest chroniczna nadpodaż odzyskanego papieru, co spowodowało dramatyczny spadek cen makulatury – w czerwcu 2017 r. była ona o ok. 300% wyższa niż w czerwcu 2019 r..
Według danych EuRIC, w 2018 r. w całej Europie zebrano ok. 56,5 milionów ton makulatury, zużywając jednocześnie do dalszej produkcji ok. 48,5 miliona ton tego surowca. Pozostała niezagospodarowana góra odpadów papierowych, ważąca ok. 8 milionów ton. Europejskie firmy, zajmujące się przerobem makulatury, nie były w stanie zagospodarować tej gigantycznej ilości surowca. Nadpodaż makulatury spowodowała gwałtowną obniżkę jej cen.
Na skutki nie trzeba było długo czekać. Mniejsi przetwórcy makulatury padli, zamknęły się też trzy duże, przerabiające ten surowiec papiernie: w Niemczech, we Francji i w Finlandii. EuRIC w swoim raporcie wskazała powód tego gwałtownego kryzysu – chiński zakaz importu odpadów.
Chińczycy ogrywają Zachód
Przez ostatnie lata głównym światowym odbiorcą makulatury były Chiny. Papierowe odpady wędrowały do Państwa Środka z całej Europy. Tam były przerabiane na tekturę, by w formie opakowań do milionów paczek i przesyłek z towarami „Made in China” wrócić na rynek europejski. Do Chin najczęściej wysyłano makulaturę gorszej jakości, zostawiając tę lepszą do przerobu dla europejskich firm recyklingowych. W 2018 r. Pekin powiedział „dość”.
Chińczycy uznali, że priorytetem dla nich jest wyczyszczenie własnego rynku i zadbanie przy okazji o jego konkurencyjność. Wprowadzili surowe ograniczenia importu 24 rodzajów „zagranicznych śmieci”, w tym również makulatury. Przykładowo – limity dotyczące ilości zanieczyszczeń w papierze i tekturze, które wprowadził rząd w Pekinie, są ostrzejsze niż te obowiązujące w Unii Europejskiej. W ocenie zachodnich firm recyklingowych – praktycznie niemożliwe do spełnienia. Blokując import makulatury z Zachodu, Chińczycy jednocześnie podnieśli cenę skupu makulatury na ok. 1600 zł za tonę (w Europie cena ta wahała się wówczas na poziomie ok. 600 zł). Dzięki temu błyskawicznie przestawili produkcję swoich firm recyklingowych na surowiec własny. Wszyscy zaczęli zbierać papier i oddawać do milionów punktów skupu. Bo to im się po prostu opłaca.
Łącząc umiejętnie program ochrony środowiska z programem ekonomicznym, Chińczycy jednocześnie pozbywają się góry własnych śmieci i stają światowym liderem recyklingu. Chińskie zakłady przetwórstwa odpadów pracują pełną parą, przetwarzając miliony ton własnej makulatury. Niejako przy okazji Chiny stały się jednym z największych na świecie producentów celulozy – składnika do produkcji papieru. Zamiast sprowadzać ją z Niemiec czy Austrii, jak to było do niedawna, sprzedają ją obecnie całemu światu po dość korzystnych cenach.
A Europa została z 8 milionami ton swojej makulatury…
Skutki bolesne dla wszystkich
Makulaturowy kryzys to nie tylko problem firm zajmujących się skupem czy przerobem tego surowca. Dotyka lub dotknie w krótkim czasie wszystkich, którzy mają w jakikolwiek sposób do czynienia z makulaturą. Firmy, które produkują dużo papierowych odpadów, już dziś mają spory problem z ich zagospodarowaniem – o zbyt coraz trudniej, magazyny powoli się wypełniają. Firmy transportowe, które przewoziły tony makulatury, próbują się szybko przestawić na przewóz zupełnie innych surowców.
Problem dotyka również dystrybutorów prasy oraz wydawców.
– Niesprzedane egzemplarze gazet i czasopism są własnością wydawców. W ich imieniu zajmujemy się obsługą wszystkich zwrotów. Odbieramy niesprzedane egzemplarze z punktów, przewozimy, prowadzimy obsługę magazynową. Generuje to dla nas określone koszty. Dotychczas rekompensowały je stawki uzyskane za oddaną makulaturę, ale od drugiej połowy ubiegłego roku sytuacja uległa diametralnej zmianie. Drastyczny spadek cen makulatury zburzył to praktykowane przez ostatnie lata rozwiązanie, zapewniające finansowanie obsługi zwrotów – mówi Dariusz Materek, rzecznik prasowy Kolportera. – Odpowiednia gospodarka niesprzedanymi egzemplarzami jest bardzo ważna dla całego rynku prasowego. My od przeszło 20 lat współpracujemy wyłącznie z kilkoma największymi i sprawdzonymi firmami, zajmującym się profesjonalnie skupem i utylizacją surowców wtórnych. To nasza świadoma polityka, minimalizująca ryzyko wtórnego obiegu prasy – wyjaśnia.
– Ceny makulatury reguluje rynek. Oczywistym więc jest, że odczuwamy skutki załamania cen tego surowca. Pracujemy obecnie nad rozwiązaniem, które pozwoliłoby nam i wydawcom zniwelować skutki tego kryzysu – dodaje D.Materek.
Wyłącznie czysta masa
Na ogólnoeuropejski kryzys, związany z decyzją Chin, nałożyło się zaostrzenie krajowych przepisów, dotyczących gospodarki odpadami. Nowa, przyjęta w lipcu 2018, ustawa o odpadach miała na celu przede wszystkim powstrzymanie plagi dzikich wysypisk. Wprowadzono szereg niezwykle ważnych zmian, zaostrzono odpowiedzialność itp. W ustawie nie znalazło się jednak rozróżnienie firm zajmujących się odbiorem i składowaniem odpadów od firm, które zajmują się ich zagospodarowaniem, czyli recyklingiem. Skutki tego zaostrzenia prawa odczuli również ci, którzy przetwarzają odpady. Oczywiście, również firmy zajmujące się przerobem makulatury.
Spora część papierowych odpadów znalazła się poza jakąkolwiek klasyfikacją. Za najczystszą uznawane są ścinki z drukarni, pozostałe po wydrukach z dzienników, które nie są zadrukowane. Na drugim miejscu jest makulatura gazetowa. Ale pod jednym warunkiem – nie może zawierać żadnych dodatków. Niedopuszczalne są materiały drukowane metodą fleksograficzną, a papier lakierowany i powleczony folią jest traktowany jako zanieczyszczenie makulatury. Do substancji i materiałów stanowiących barierę w recyklingu papieru zalicza się jeszcze powłoki z tworzyw sztucznych, asfaltu, parafiny, wosku. Absolutnie zabronione są wszelkiego rodzaju dodatki, często pojawiające się w gazetach i czasopismach: płyty, zabawki, elementy z tworzyw sztucznych, lakierowana tektura itp. Liczy się wyłącznie „czysta” makulatura.
Najbardziej ekologiczny śmieć
Problem z makulaturą nie jest wyłącznie problemem gospodarczym, dotyczącym określonej branży. To także problem natury ekologicznej i to w skali globalnej. Wyhamowanie lub spowolnienie procesu recyklingu makulatury oznaczałoby dziś poważne problemy dla środowiska naturalnego.
Ten najbardziej ekologiczny śmieć, w pełni biodegradowalny i wielokrotnie przetwarzany, pozwala prowadzić nam znacznie bardziej oszczędną i przyjazną środowisku gospodarkę. Ekolodzy podają, że recykling tony papieru pozwala zaoszczędzić 17 drzew. Jedno drzewo produkuje w ciągu roku tlen dla 10 osób. Produkując tonę papieru z makulatury, wykorzystuje się ponad dwa razy mniej energii oraz wody niż w przypadku wytwarzania papieru z surowca pierwotnego. A przy okazji zapobiega przedostawaniu do atmosfery niemal 1 kilograma dwutlenku węgla.
Mimo różnego rodzaju surowców dostępnych na rynku to właśnie papier okazuje się być tym najbardziej ekologicznym. W ostatnich latach widać to szczególnie mocno. Przy zasypującej nas coraz mocniej masie plastikowych odpadków, wyroby z papieru, tektury przeżywają swój renesans. Bo po użyciu – już jako makulatura – są w pełni bezpieczne.
I choć to paradoks, to wytwarzana przez nas makulatura jest nam – w swoich kolejnych wcieleniach – niezbędna do życia. Pytanie: czy zdążymy się nauczyć ją w pełni wykorzystywać i doceniać?
Warto wiedzieć
Polacy zużywają rocznie około 1 metr sześcienny papieru (ok. 100 kg na osobę). To znacznie więcej niż np. 10 lat temu, gdy zużycie papieru na jedną osobę wynosiło ok. 65 kg. W USA roczne zużycie papieru na jednego mieszkańca wynosi ok. 230 kilogramów, w Europie Zachodniej – ok.160 kilogramów. Najmniej papieru zużywają mieszkańcy Afryki – ok. 8 kilogramów rocznie.
Warto wiedzieć
Powtórne wykorzystanie 1 tony papieru pozwala zaoszczędzić aż 1476 litrów ropy, 26,5 tys. litrów wody, 7 m sześciennych miejsca na składowisku i 4,2 tys. kWh energii (czyli tyle, ile jest potrzeba do ogrzania przeciętnego mieszkania przez pół roku). Produkcja papieru z makulatury, a nie z pulpy drzewnej, oznacza mniejsze o 75 proc. zużycie energii, zanieczyszczenie powietrza o 74 proc. i ilość ścieków przemysłowych mniejszą o 35 proc.