cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Zahipnotyzowane dzieci

Aż 42,7 procent dzieci w wieku od 4 do 9 lat korzysta ze smartfona, w grupie wiekowej 16-24 lata ponad 98 procent to posiadacze i aktywni użytkownicy smartfonów. Przy czym mówiąc, o korzystaniu z nowoczesnych technologii przez nastolatków, trzeba mieć świadomość tego, że zdecydowana większość z nich chce być online non stop. Chwaląc rozwój nowych mediów i technologii, należy zwrócić uwagę na coraz wyraźniej widoczne konsekwencje przeniesienia młodych ludzi z realnego do cyfrowego świata.

Fot. Getty Images

„Skutki korzystania z telefonów przez najmłodszych są szeroko dyskutowanym tematem, poruszanym przez coraz większą liczbę osób. (…) W przypadku tak angażującego urządzenia, jakim jest smartfon, nakładanie przez rodziców limitów i kontrola rodzicielska mogą być wyzwaniem. Kolejnym popularnym ekranem wykorzystywanym przez najmłodszych jest tablet. Wśród dzieci 4-9 i 10-15 lat jego popularność jest dużo wyższa niż wśród ogółu osób w wieku 4 lata i więcej” – komentuje Maja Kurzelewska, Dyrektor Departamentu Badań i Analiz w Krajowym Instytucie Mediów.

Jeszcze dalej w swoich ocenach idzie Jonathan Haidt, amerykański psycholog społeczny. W artykule na łamach „The Atlantic” pisze: „Dorastają w zagmatwanym, pozbawionym miejsca, ahistorycznym wirze 30-sekundowych historii opracowanych przez algorytmy zaprojektowane tak, aby je zahipnotyzować. Bez solidnej wiedzy o przeszłości i oddzielania dobrych pomysłów od złych – procesu, który trwa przez wiele pokoleń – młodzi ludzie będą bardziej skłonni wierzyć we wszystkie okropne pomysły, które wokół nich krążą. (…) Ich telefony nieustannie dzwonią – jedno z badań wykazało, że typowy nastolatek otrzymuje obecnie 237 powiadomień dziennie, czyli około 15 co godzinę. Powiadomienia szatkują uwagę młodych ludzi na małe kawałki, oferując możliwość korzystania z cyfrowych doświadczeń zapewniających dużą przyjemność i niewymagających wysiłku”.

Uzależnieni kilkulatkowie

Netoholizm, czyli nagminne i nieuzasadnione korzystanie z internetu i fonoholizm – nadużywanie telefonu komórkowego – to poważne uzależnienia behawioralne, które trzeba leczyć. Z pomocą specjalisty.

– Objawy są niemal identyczne jak u osób uzależnionych od substancji chemicznych. W obu przypadkach obserwuje się kompulsywne zaspokajanie określonej potrzeby, połączone z utratą kontroli nad nią i podporządkowaniem jej codziennego życia – mówi Magdalena Krukowska-Sidorczuk, psycholog i psychoterapeuta Poradni Zdrowia Psychicznego Harmonia Grupy LUX MED. – Fonoholik odczuwa potrzebę nieustannego sięgania po telefon nawet wtedy, kiedy nie ma ku temu żadnej rzeczywistej potrzeby. Co chwilę sprawdza powiadomienia, a jeśli nie ma takiej możliwości, odczuwa niepokój i rozdrażnienie, mogące przerodzić się nawet w agresję lub autoagresję – wymienia specjalistka.

– Jeśli zaobserwujemy, że dziecko jest pobudzone psychoruchowo, odczuwa nieustanny lęk, niepokój, obniżony nastrój czy reaguje agresją na próbę ograniczenia mu korzystania z telefonu, warto skonsultować się ze specjalistą, który zdiagnozuje i oceni stopień uzależnienia dziecka od internetu lub smartfona i w razie potrzeby zaproponuje odpowiednią psychoterapię – radzi Magdalena Krukowska-Sidorczuk.

Dlaczego dorośli opiekunowie pozwalają dzieciom korzystać z urządzeń mobilnych? Zapytani o to w ramach badania Fundacji Dzieci Niczyje rodzice odpowiadali, że najczęściej pozwalają na to dzieciom, kiedy muszą zająć się swoimi sprawami (69%). Prawie połowa rodziców traktuje dostęp do telefonów czy tabletów jako formę nagrody dla dziecka, swego rodzaju przekupstwa (49%). Spora część rodziców (19%) zajmuje dziecko smartfonem, aby to zjadło posiłek.

Z kolei eksperci z Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie, którzy są autorami opublikowanego w ubiegłym roku raportu „Brzdąc w sieci 2.0”, stwierdzili, że w Polsce dzieci zaczynają korzystać z urządzeń mobilnych średnio już w wieku 2 lat. W grupie sześciolatków co drugi aktywnie korzysta ze smartfonu, tabletu czy laptopa, przez około godzinę dziennie. Z wiekiem to się zmienia, niestety na niekorzyść. Im starsze dzieci, tym dłuższy czas codziennego korzystania z urządzeń mobilnych.

Dlaczego smartfon plus dziecko równa się kłopoty? – Mózgi dzieci bardzo intensywnie się rozwijają. Na tym wczesnym etapie życia powinny uczyć się świata wszystkimi zmysłami, a ekrany zawężają zdecydowanie repertuar zmysłów i ograniczają prawdziwą aktywność dziecka w świecie rzeczywistym. Do tego młody wzrok potrzebuje różnorodnego patrzenia – z bliska i daleka, by mógł się prawidłowo rozwijać – tłumaczy w wywiadzie dla Serwisu Zdrowie PAP Łukasz Wojtasik, koordynator projektu „Dziecko w Sieci” z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

Powrót do papieru

UNESCO w opublikowanym w 2023 raporcie na temat szkolnictwa „Global Education Monitor” podkreśla, iż „nadmierne korzystanie ze smartfonów prowadzi do niższych wyników osiąganych przez uczniów w nauce, ma negatywny wpływ na zdrowie psychiczne dzieci, a także zwiększa częstotliwość tzw. cyber-bullyingu, czyli dręczenia dzieci przez dzieci w internecie”. UNESCO postuluje, aby w szkołach wprowadzić wręcz zakaz używania telefonów komórkowych. Część państw idzie nawet dalej – po zachłyśnięciu się cyberrewolucją i nowymi technologiami wraca do tradycyjnych, papierowych nośników informacji. Dla dobra dzieci.

Przykładowo – po krytyce ze strony pediatrów i psychiatrów w ubiegłym roku Szwecja wstrzymała narodową strategię cyfrowej edukacji. Rząd w Sztokholmie zdecydował, że uczniowie powrócą do tradycyjnych, papierowych podręczników, które będą dofinansowywane z budżetu państwa. Punktem wyjścia do tej przełomowej decyzji były coraz gorsze wyniki dzieci na egzaminach, od 2016 r. gdy Szwecja zaczęła wprowadzać cyfryzację szkolnictwa. „Mamy dowody na to, że narzędzia cyfrowe utrudniają proces edukacji. Zdobywanie wiedzy powinno opierać się na drukowanych podręcznikach i wiedzy nauczycieli, a nie ogólnodostępnych źródłach cyfrowych, których rzetelność nie została zweryfikowana” – podali naukowcy z Instytutu Karolinska.

Szwecja nie jest jedynym krajem, w którym naukowcy ostro krytykują programy cyfryzacji szkolnictwa. W Niemczech już w 2022 r. grupa 40 luminarzy świata nauki wystosowała apel do władz, ostrzegający przed złymi konsekwencjami nauczania za pomocą tabletów i laptopów. Niemieccy naukowcy stwierdzili, że „nie czyni to dzieci mądrzejszymi, ale głupszymi, a niesie ze sobą złe konsekwencje w wielu sferach: psychologicznej, poznawczej i społecznej”.

Po pierwszych latach zachłyśnięcia się nowymi technologiami i możliwościami, jakie dają, wyraźnie przychodzi czas refleksji. Oczywiście nie chodzi o całkowitą rezygnację z tabletów i smartfonów – to kompletnie nierealne. „Naszym ostatecznym celem nie powinno być całkowite usunięcie ekranów ani przywrócenie dzieciństwa dokładnie takiego, jakie było w 1960 r. Powinno raczej być stworzenie takiej wersji dzieciństwa i dorastania, która utrzyma młodych ludzi w realnym świecie i jednocześnie pozwoli rozkwitać w epoce cyfrowej” – stwierdził Jonathan Haidt.

Czy ta coraz powszechniejsza refleksja stwarza nowe szanse dla tradycyjnej, papierowej prasy?

Odklejanie od ekranów

Wydawcy prasowi dostrzegają od dawna niebezpieczeństwa, jakie niesie dla młodego pokolenia zachłyśnięcie się cyfrowym światem. Nie tylko ostrzegają rodziców, ale także na bieżąco analizują sytuację i szukają alternatyw, które mogą okazać się interesujące dla młodego pokolenia.

– Okres dzieciństwa i młodości to piękny czas, który powinien obfitować w dobrą zabawę, ale także edukację. W tym czasie nawiązujemy najwięcej przyjaźni i znajomości. Współcześnie ogromna ilość dzieci i młodzieży ten czas spędza ze znajomymi online, a nie na żywo. Za taki stan rzeczy odpowiada wiele czynników. Wielu rodzicom odpowiada taka forma, bo dziecko jest w domu i jak to się niegdyś mawiało „nie szwenda się”. Rodzice nie boją się o bezpieczeństwo pociech, bo nikt im nie wyrządzi krzywdy. Sytuację spotęgowała jeszcze bardziej pandemia, kiedy dzieci czas wolny spędzały tylko online – tłumaczy Karolina Kamińska, wiceprezes zarządu, menedżer ds. marketingu w wydawnictwie Naturalna Medycyna, wydawcy magazynu „Żyj Naturalnie”.

– Ostatnie lata i tu zwłaszcza okres pandemii oraz konieczność zdalnego nauczania – niestety mocno zwiększyły czas, który najmłodsi spędzali przed ekranami, oczywiście nie mówiąc już o czasie spędzonym na oglądaniu ulubionych bajek czy graniu w popularne gry – przyznaje Anna Milak, Publishing Group Manager, Polish Magazines (Story House Egmont). – Tu świetną alternatywą są oczywiście książki i czasopisma, które zapewniają rozrywkę, ale i wymuszają skupienie, oferują stały, bezpieczny i zweryfikowany kontent – w którym nie pojawiają się przebodźcowujące reklamy czy rozpraszające powiadomienia. Zadaniem naszych czasopism jest przekazywanie wiedzy, rozwijanie wyobraźni i proponowanie różnych form aktywności. Występujący w nich bohaterowie promują zdrowy, aktywny tryb życia i pokazują różnorodne zajęcia, aktywności i profesje – dodaje.

– Dzięki licznym już badaniom naukowym wiemy, że długie korzystanie z cyfrowych ekranów jest szkodliwe dla dzieci. Nie chodzi nawet o niedostosowane do wieku treści, na jakie mogą natknąć się najmłodsi, ale o fakt, że obcowanie z ciągle napływającymi i szybko zmieniającymi się bodźcami powoduje trudności z koncentracją, utrzymaniem uwagi, a w skrajnych sytuacjach – także z wieczornym wyciszeniem i zasypianiem. Dlatego dzieci potrzebują odpoczynku od wirtualnego świata, od przeciążenia nadmiarem cyfrowym sygnałów – twierdzi Aleksandra Chmielewska, redaktor magazynu „Świerszczyk” (Wydawnictwo Nowa Era).

Czy można odciągnąć dzieci i młodzież od wirtualnego świata? I jak to zrobić? – To chyba najtrudniejsza sprawa. Młodzież jest butna, chodzi swoimi drogami. Dopóki sama nie zacznie czegoś pożądać, zachęty często przynoszą skutek odwrotny. Uważam jednak, że warto próbować, a nawet trzeba. Jak ich „zajawić”? Nienachalnie, nie wprost. Inspirująco mogą działać ciekawe postaci, zwłaszcza te alternatywne, mniej znane a barwne, prawdziwe, a może nawet stojące w opozycji do czegoś? Negacja dokonań i przekonań starszych pokoleń to naturalna i może w pewnym stopniu jednocząca sprawa – odpowiada Michał Gurgul, redaktor naczelny „Outdoor Magazynu”.

Jak można zachęcić najmłodszych do aktywności w realu zamiast w sieci? Czy istnieje choćby szansa na wyrównanie proporcji w korzystaniu z mediów tradycyjnych i internetowych? Co ma do zaoferowania swoim potencjalnym, młodym czytelnikom prasa?

– Najmłodszych do aktywności mogą zachęcić przede wszystkim rodzice, zabierając ich na wspólne wypady za miasto, na boisko czy rowerowe wycieczki. Powinni zaszczepiać im żyłkę rywalizacji – to nic złego. To coś, co leży w naszej naturze. Rodzice powinni także usystematyzować plan dnia dziecku – to bardzo ważne dla naszego zegara biologicznego. Przede wszystkim warto wyrobić w dziecku nawyki: stałe pory posiłków i chodzenia spać, udział w obowiązkach domowych. Prasa dziecięca powinna promować takie działania, kładąc nacisk na radość ze wspólnego przebywania na świeżym powietrzu, rodzinnego udziału w grach i zabawach, w tropieniu zwierząt w lesie, uczeniu się np. rozpoznawać ich ślady. Rodzice powinni także zapisać starsze już dzieci do klubów sportowych, biorąc pod uwagę ich predyspozycje psychofizyczne. Pierwsze sukcesy, chociażby udział w zawodach, o których można przeczytać w prasie, mogą być dobrą motywacją do dalszego działania. Natomiast nastolatkowie wzorce czerpią już od swoich idoli, kolegów, rzadziej od rodziców. Ale kiedy zostaną wypracowane solidne podstawy przez pierwsze lata życia, to nawyki pozostaną – uważa Tomasz Kapuściński, dziennikarz, który tematyką medycyny naturalnej i alternatywnej zajmuje się od ponad 25 lat. Współzałożyciel miesięcznika „Zdrowie bez Leków” (Wydawnictwo MediaCom Press).

– Zarówno rolą rodzica, jak i szkoły jest propagowanie zdrowego odżywiania i aktywnego stylu życia. Pokazywanie dzieciom, że można się doskonale bawić bez użycia gier komputerowych, oglądania filmików na TIK TOK czy Youtube. Taką formą rozrywki mogą być gry planszowe, gry karciane, które możemy zabrać ze sobą w plener. Prasa dziecięca powinna w sposób łatwy, humorystyczny edukować w zakresie zdrowia, a także konsekwencji, jakie niesie za sobą brak sportu, aktywnej umysłowej zabawy. Prasa dziecięca może na swych łamach podpowiadać lub jak stworzyć grę samodzielnie. Podpowiadać i wskazywać różne gry karciane. Podawać wskazówki, przepisy na zabawy dawno już zapomniane np. z udziałem np. skakanki, gumy. Wielu producentów z pewnością chętnie wskaże – zareklamuje swoje gry, zabawy, które nie potrzebują prądu a jedynie chęci – mówi Karolina Kamińska z wydawnictwa Naturalna Medycyna, wydawcy magazynu „Żyj Naturalnie”.

– Proponujemy dzieciom atrakcyjną alternatywę we wszystkich magazynach z dużej rodziny „Świerszczyka”. Zapraszamy je do zabawy z angażującymi, dowcipnymi i pięknie zilustrowanymi analogowymi aktywnościami, takimi jak krzyżówki, labirynty, wyszukiwanki, zadania polegające na rysowaniu czy odnajdywaniu różnic. Spędzając z nimi wolny czas, nie tylko zaspokajają naturalną potrzebę zabawy, ale otrzymują również trening umiejętności przydatnych w przedszkolu czy szkole. Rodzic może towarzyszyć w rozwiązywaniu aktywności, poświęcając temu pełną uwagę. Może też zachęcić dziecko do samodzielnego wykonywania zadań i zająć się w tym czasie swoimi obowiązkami, oczywiście pozostając w pobliżu i pełniąc funkcję „doraźnego” doradcy. Odpowiednio dobrana prasa dziecięca daje więc korzyść, której tak naprawdę szukają opiekunowie proponujący dzieciom tablety czy smartfony. Dostarcza najmłodszym zajęcia, które skupi ich uwagę przez dłuższy czas, pozwalając dorosłym na wykonywanie obowiązków czy własny odpoczynek – zapewnia Aleksandra Chmielewska, redaktor magazynu „Świerszczyk”. – Doskonałym pomysłem na uspokojenie, które jest niezbędnym krokiem poprzedzającym głęboki, regeneracyjny sen jest wspólne czytanie tekstów literackich – opowiadań lub wierszy publikowanych np. na stronach miesięcznika „Świerszczyk”. Jeśli towarzyszy mu tulenie się do bliskiej osoby, taki wieczorny rytuał może z powodzeniem zastąpić oglądanie kreskówek na telewizorze czy tablecie – dodaje.

– W naszych magazynach czytelnicy znajdą historyjki z ulubionymi bohaterami, ciekawostki oraz informacje o świecie, przyrodzie i zwierzętach, zagadki, kolorowanki oraz zachęcające do kreatywnej zabawy pomysły z serii „zrób to sam”. Czasopisma oferują zadania do samodzielnej pracy dziecka, ale ponadto często pojawiają się, chociażby proste, dostosowane do wieku i umiejętności czytelników, przepisy kulinarne, które zachęcają do wspólnego spędzania czasu z rodzicami. Znajdą się tam też propozycje aktywności do wspólnej zabawy i interakcji z rówieśnikami – mówi Anna Milak z wydawnictwa Story House Egmont.

A co może zaciekawić nieco starszego czytelnika, nastolatka?

– Szalone historie – na pewno, tylko jak je opowiadać? Zastanawiamy się nad tym w redakcji cały czas. Bo to nie są łatwe czasy dla prasy. A więc więcej obrazków, mniej tekstu? Z tym że to spłyca tematy. Mnie zawsze szkoda, ale od czegoś trzeba zacząć. Wśród korzyści, oprócz tych wcześniej wspomnianych, są również te społeczne. Wspólne podróże czy uprawianie sportów łączy ludzi. Nie jak kiedyś Nokia, tylko w realu. Z ciekawością obserwuję zachodzące przemiany i trochę kibicuję: może młodzi ludzie, któreś tam pokolenie, w końcu rzucą smartfonami i internetem – bo staromodne, trochę z przekory… – zastanawia się Michał Gurgul, redaktor naczelny „Outdoor Magazynu”.

KINGA SZYMKIEWICZ

DARIUSZ MATEREK

Wykorzystano materiały z następujących źródeł: Krajowy Instytut Mediów, Puls Medycyny, zdrowie.pap.pl, Fundacja Dzieci Niczyje, SafeKiddo.