cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Trudno o lepszą pracę

Handlem zajmują się bardzo długo, bo kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt lat. Przez ten czas poznali wszelkie tajniki tej pracy, a doświadczenie, którym dysponują, okazuje się dziś bezcenne. To ludzie, którzy o sprzedaży prasy wiedzą naprawdę wszystko. Prezentujemy najlepszych kontrahentów Oddziału Szczecińskiego Departamentu Dystrybucji Prasy Kolportera.
 
Mamy też pensjonat

Krystyna Pawliczak
Krystyna Pawliczak: - W moim sklepie są trzy regały z prasą (Zdjęcia: Mariusz Juszkiewicz)

Krystyna Pawliczak z Międzyzdrojów
Swój sklep otworzyłam 20 lat temu. Do Kolportera jednak trafiłam dopiero w poprzednim roku, bo u wcześniejszego dostawcy prasy zaczęły się dziać różne dziwne rzeczy. Teraz widzę, że podjęłam bardzo dobrą decyzję. W naszym sklepie znajdują się trzy regały z prasą. Resztę asortymentu stanowią kosmetyki, chemia gospodarcza i zabawki.
 
Zatrudniamy kilku pracowników, którzy dbają o właściwą pracę sklepu. Szczególnie jedna pani ma naprawdę świetny kontakt z ludźmi. Muszę jednak z przykrością stwierdzić, że czasy dla handlu są coraz gorsze. Kiedyś były z tego duże pieniądze, dzisiaj nie jest już tak dobrze. Za pięć lat czeka mnie emerytura i prawdopodobnie do tego czasu będziemy chcieli ten sklep utrzymać. Ale z każdym rokiem będzie trudniej, bo konkurencja hipermarketów jest niestety zbyt silna. Być może to trochę wina władz miasta, bo inni burmistrzowie dbają o małych przedsiębiorców. U nas stawia się właśnie na duże sklepy. Pracujemy nad morzem, więc ze względu na przyjazdy wczasowiczów okresy wiosenne i letnie są lepsze. Zimą wygląda to już znacznie gorzej.
 
Dlatego dobrze, że postanowiliśmy zająć się też czymś dodatkowym. W Karpaczu udało nam się kupić i rozbudować pensjonat. Przez pewien czas zajmowało się tym pewne małżeństwo, ale niestety się rozpadło. Wtedy, prosto po studiach w Poznaniu, wyjechał tam syn. Miał zostać tylko na chwilę, ale chyba już na dobre tam utknął. Ale to naprawdę fajne miejsce, polecam go wszystkim. Okolica jest naprawdę przepiękna.
 
Trudno o lepszą pracę

Elżebieta Wasik
Elżebieta Wasik: - Związaliśmy się z Kolporterem, ponieważ dał nam atrakcyjną ofertę

Elżbieta Wasik z Pyrzyc
Jak to się zaczęło? To długa historia mojego życia. Na początku kariery zawodowej byłam księgową. Po ślubie wraz z mężem wyjechaliśmy na wieś i zaczęliśmy pracę w PGR. Potem jednak nastąpiła zmiana systemu, zakłady zlikwidowano, a ja wychowywałam dziecko. Wkrótce pojawiła się szansa na wydzierżawienie kiosku. W 1994 roku postanowiłam otworzyć własną działalność gospodarczą. Dość szybko wykupiliśmy grunt, zostając samodzielnymi właścicielami punktu. A po dwóch latach otworzyliśmy drugi. Z Kolporterem związaliśmy się dwa lata temu, bo otrzymaliśmy atrakcyjną ofertę.
 
Uważam, że dzisiaj trudno o lepszą pracę. Wszyscy wiemy, jak wygląda sytuacja na rynku i ciężko byłoby tak natychmiast z tego zrezygnować. Zwolniłam tylko pracownicę, bo jednak właściciel zawsze lepiej dba o punkt, niż ktoś obcy. Nie każdy, niestety, się wysila. Przyznam też, że w pewnym momencie znalazłam się w trudnej sytuacji. Byłam wręcz bliska bankructwa, a pieniędzy wystarczało tylko na przeżycie. Obecnie wygląda to jednak lepiej.
 
Może dlatego, że wiem, jak podejść do klienta. Słucham jego uwag i tego, jakie ma potrzeby. Wszystko sobie zapisuję i później staram się to sprowadzić do mojego kiosku.
 
Znam wszystkie plotki

Renata Wejwert
Renata Wejwert: - Praca w handlu przynosi mi satysfakcję

Renata Wejwer ze Szczecina
Sprzedażą prasy zajmuję się od 1998 roku, a z Kolporterem jestem związana już dziesięć lat. Wcześniej byłam nauczycielką języka rosyjskiego, ale muszę przyznać, że nie czułam się zbyt dobrze w tym zawodzie. Chciałam otworzyć coś własnego, spróbować pracy w innym charakterze. A nie musiałam tego robić, byłam zatrudniona w szkole na stałe. To była jednak trudna praca. Po powrocie do domu nie mogłam jej schować do szuflady, człowiek żył tym cały czas. Dlatego zdecydowałam się zająć handlem. To była duża zmiana.
 
Dzisiaj czuję satysfakcję. Włożyłam bardzo dużo zaangażowania, ale samodzielnie doszłam do pewnych efektów. Wymagało to sporego wysiłku i oczywiście pewnych predyspozycji. Przede wszystkim dużej cierpliwości w stosunku do klientów, a także poczucia humoru, bo to przyciąga ludzi. Czasami trzeba rozładować atmosferę, sprzedawca musi umieć trafić do każdej osoby. Nie zawsze jest to łatwe, ale to jest nasz obowiązek.
 
Kiosk prowadzę na obrzeżach miasta, na jednym z osiedli. Szacuję, że stali klienci stanowią aż 90 procent wszystkich kupujących. Uważam to za duży sukces. Niedaleko nas dwa kioski upadły, dwa inne sklepy splajtowały. Tymczasem my cały czas utrzymujemy się na rynku i chyba cieszymy się popularnością okolicznych mieszkańców. To widać choćby po rozmowach. Klienci często mi się zwierzają, opowiadają co u nich słychać. I co tu dużo mówić – również plotkują, przede wszystkim na temat sąsiadów. Czasami idę ulicą, widzę pewną kobietę i znam całą historię jej życia. Oczywiście od innych!
 
Po pracy najchętniej sięgam po ciekawą książkę, choć lubię także oglądać filmy. Mój ulubiony gatunek to bez wątpienia dramat psychologiczny. Uwielbiam również podróżować, choć nie zdarza mi się to często. Gdy już jednak mam urlop, to staram się wyjechać w ciepłe kraje. Do tej pory byłam między innymi w Grecji oraz Egipcie i świetnie się tam czułam.
 
34 lata w jednym miejscu

Urszula Mazgaj
Urszula Mazgaj: - Sprzedażą prasy zajmuję się od 34 lat!

Urszula Mazgaj ze Szczecina
Podobnym stażem, jak ja, chyba mało kto może się pochwalić. Otóż sprzedaję prasę już od 34 lat! I to w tym samym miejscu – w Samodzielnym Publicznym Szpitalu Klinicznym w Szczecinie. To mała kliteczka, w której zmieści się tylko jeden kupujący, ale mimo to na brak klientów nie narzekamy. Choć oczywiście godziny otwarcia mamy dostosowane do pracy szpitala, więc kiosk zamykamy już o godz. 16. Do tej pory jest dużo lekarzy, pracowników, a także studentów.
 
Zaczęło się od… zupełnego przypadku. Poprzedniej właścicielce umarł mąż i zapytała mnie, czy nie chciałabym jej pomóc w prowadzeniu kiosku. Chyba trochę żartowała, ale ja się zgodziłam. Przez kilka lat pracowałyśmy na zmianę, lecz potem ona przeszła na emeryturę, a ja zostałam. To ciekawe, bo wcześniej pracowałam w laboratorium, byłam też księgową. Mam bowiem wykształcenie chemiczne, ale także ekonomiczne. Pracę w kiosku szybko jednak polubiłam, bo uwielbiam czytać, a tam mogłam robić to do woli.
 
Przez te lata jednak dużo się zmieniło. Teraz chorzy o wiele szybciej wychodzą do domów. Ja zresztą też już dużo mniej pracuję, bo niestety wiek mi na to nie pozwala. Na szczęście mam bardzo zdolną pracownicę, która dba o wszystko. A mnie cieszy to, że kiedy pojawiam się w szpitalu, spotykam się z miłym przyjęciem personelu.
 
Zawsze starałam się być na bieżąco z tym, co było w prasie. Dużo czytałam i wiedziałam, co podpowiedzieć klientom. Ale u nas można kupić też inny asortyment, choćby artykuły spożywcze – kanapki, jogurty czy słodycze. I muszę przyznać, że jesteśmy konkurencyjni dla szpitalnego bufetu, niektóre ceny są u nas nawet niższe. Nigdy nie wprowadzaliśmy zbyt wysokiej marży, taka była moja polityka.
 
Dzisiaj cenię sobie spokojny tryb życia. Czytać jednak nadal lubię i każdego tygodnia sięgam po różne czasopisma – „Wprost”, „Newsweek”, „Angorę”, ale też „NIE”. Niektóre znajome dziwiły się, że czytam taki tytuł, a ja po prostu lubię poznawać różne opinie. Dużo pochłaniam także książek, a dobry film również z miłą chęcią obejrzę.
 
Tomasz Porębski

Dodaj komentarz