cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Troska o klienta to podstawa

Przedstawiamy najlepszych kontrahentów Oddziału Katowickiego Departamentu Dystrybucji Prasy Kolportera. Lubią swoją pracę, a klienci odwdzięczają im się za to wiernością, kupując u nich gazety.

Z miłości do muzyki

Artur Siwczak pracuje w handlu już ponad 20 lat (Fot. Mariusz Grobelak)     Artur Siwczak pracuje w handlu już ponad 20 lat (Fot. Mariusz Grobelak)
Artur Siwczak pracuje w handlu już ponad 20 lat (Fot. Mariusz Grobelak)

Artur Siwczak z Częstochowy
Handlem zajmuję się już ponad 20 lat. Zawsze była to działalność związana z muzyką, która jest moją pasją. Sprzedawałem kasety magnetofonowe, później płyty CD. Salonik prowadzę od 15 lat, a już dziesiąty rok współpracuję z Kolporterem. Mój sklep mieści się w Polskim Centrum Handlowym „Jagiellończycy”, które powstało na miejscu dawnego bazaru. Jest tu ponad 200 rożnego rodzaju punktów handlowych, do tego centrum mieści się przy trasie przelotowej. Przepływ ludzi jest tutaj ogromny, więc punkt jest naprawdę wysokoobrotowy. Choć nietypowy, jak na salonik. Różni się nieco asortymentem. Sprzedaję prasę, książki, płyty z muzyką i filmami, za to na przykład papierosów mam w ofercie bardzo niewiele. To taki salonik z zadatkiem na mini księgarnię.
Oferta prasy jest bardzo szeroka. Najlepiej sprzedają się pisma kobiece, prasa kolorowa, programy telewizyjne. Ale także kolekcje i książki. Szczególnie dbam o kolekcje, bo o nie moi klienci najczęściej pytają. Muszę trzymać rękę na pulsie, domawiać tytuły. Za to mam satysfakcję, gdy czasami usłyszę, że u mnie można dostać coś, czego na przykład zabrakło już nawet w Empiku.
Pracy mam dużo. Oprócz saloniku prowadzę też sklep muzyczny. Jeśli znajdę czas wolny, to poświęcam go na swoje okołomuzyczne zainteresowania, chętnie sięgam po dobrą książkę lub film. Lubię też wędkować.
 
Spełniać prośby klientów

Maria Zmarlak współpracuje z Kolporterem od 2000 roku (Fot. Dariusz Nowak)
Maria Zmarlak współpracuje z Kolporterem od 2000 roku (Fot. Dariusz Nowak)

Maria Zmarlak z Mysłowic
W 2000 roku się usamodzielniłam i zaczęłam pracę na własny rachunek. Od początku z Kolporterem. Zaczynałam od jednego punktu, w 2004 roku przejęłam drugi. W tym ostatnim był wcześniej zupełnie inny asortyment, spożywczy. A ja zmieniłam całkowicie ofertę.
Obydwa punkty są w dobrych miejscach, przy rynku. Nie narzekam więc na brak klientów, choć niestety dyskonty i hipermarkety trochę ich zabierają. Ale ja mam tę przewagę, że mogę spełniać prośby klientów, sprowadzić coś, czego akurat nie mam w danej chwili u siebie.
Mój asortyment jest dość typowy: prasa, chemia, kosmetyki, papierosy to podstawa. Jeśli chodzi o gazety, to wybór tytułów jest bardzo duży. Klienci często pytają o gazety z filmami, sprzedają się też pisma sportowe, wydawnictwa dla dzieci, bardzo dobrze schodzą książki. Sprowadzam wszystko, co interesuje odwiedzających mnie ludzi.
Moje punkty są czynne od godziny 6 rano, zamykają się o 16 i o 18. W ich prowadzeniu pomagają mi syn i mąż. Niedziele i święta mamy wolne. Kiedyś przecież trzeba odpocząć i znaleźć czas dla siebie. Choć ja i tak najchętniej odpoczywam w ruchu. Lubię pójść na basen, do kina czy na spacer. Chętnie też przyjmuję gości, bo bardzo lubię kontakt z ludźmi.
 
U mnie jest wszystko

Kiosk Magdaleny Hajduckiej znajduje się na osiedlu w Bielsku-Białej (Fot. Paweł Arczyński)
Kiosk Magdaleny Hajduckiej znajduje się na osiedlu w Bielsku-Białej (Fot. Paweł Arczyński)

Marzena Hajducka z Bielska-Białej
Z Kolporterem współpracuję od roku, natomiast handlem zajmuję się już od 12 lat. Teraz prowadzę kiosk. Radzę sobie sama, nie zatrudniam pracowników, pomaga mi rodzina. Mój kiosk mieści się na osiedlu, więc klientów mam stałych – okolicznych mieszkańców. Zresztą są też moimi sąsiadami. Z większością rozumiem się już bez słów, wiem, czego potrzebują, co kupują. Żartuję, że mój kiosk to taki sklep pierwszej potrzeby. Jeśli czegoś zabraknie pani w domu, to u mnie na pewno można to kupić. Sami klienci mówią: pani Marzena ma wszystko. Przepali się żarówka – proszę bardzo. potrzebne są zapałki – też mam. Jeśli chodzi o prasę, to w mojej ofercie jej wybór jest naprawdę duży, przynajmniej kilkaset tytułów. Gazety sprzedają się dobrze. Najlepiej dzienniki oraz kolorowe tygodniki.
Jaka jest recepta na dobry kontakt z klientem? Uśmiech. Klient musi czuć, że jest mile widziany. Trzeba też lubić to, co się robi. Wtedy nie ma problemów nawet wówczas, gdy ma się gorszy dzień. Pracuję dużo, od godz. 6 rano do późnego popołudnia, wieczoru – zależy od pory roku. Tylko w soboty zamykam o 13. Natomiast niedziele poświęcam dla rodziny. Mam też taki zwyczaj, że dwie godziny w tygodniu mam tylko dla siebie. Mogę się spotkać wtedy z koleżankami, pójść na jogę czy do kina.
 
Ewa Kłopotowska

Dodaj komentarz