cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Politycy dewastują rynek prasy

Rozmowa z Jerzym Domańskim, redaktorem naczelnym tygodnika „Przegląd”, o sytuacji na rynku prasowym.

Jerzy Domański, redaktor naczelny tygodnika „Przegląd” Fot. Przegląd

Jakie zmiany i wyzwania przyniósł rynkowi prasowemu rok 2020? Jak na wybuch pandemii zareagowali czytelnicy?

– Niedługo minie pełny rok odkąd Polacy żyją z pandemią. Ten rok, z kolejnym miesiącem jest coraz trudniejszy dla prasy. A zima będzie dla sprzedaży gazet i tygodników najgorsza od lat. Rośnie zmęczenie społeczeństwa życiem w warunkach wielu ograniczeń. Pogarsza się stan psychiki zwłaszcza u starszych czytelników. I paradoksalnie także w grupie młodszych: dwadzieścia lat plus. Starsi ograniczają wyjścia z domu do minimum. A tym samym rzadziej kupują gazety. Łatwiej ten stan rzeczy znoszą tytuły mające stałych i wiernych czytelników.

Na ile – w Pana ocenie – epidemia koronawirusa zmieniła rynek prasowy? Jak oceniają Państwo jego obecną kondycję?

– Na słabą kondycję prasy duży wpływ ma rynek reklamowy. W ostatnich miesiącach wpływy z reklam zamieszczanych przez spółki skarbu państwa w mediach nie popierających władzy są równe zeru. Odwrotnie jest w mediach związanych z władzą. Te mają rekordowe wpływy. Taka polityka dewastuje rynek.

Prasa tradycyjna, papierowa, to cały czas ważny element społecznego systemu komunikacji. Czy – w Państwa ocenie – można coś zrobić aby poprawić jej czytelnictwo?

– Czytelnictwo prasy mogłyby poprawić skuteczne działania w dwóch obszarach. Pierwszym jest prenumerata. Bardzo ważna dla „Przeglądu” i prawdziwa pięta achillesowa. Prenumerata indywidualna za pośrednictwem Poczty Polskiej, jedyna dostępna dla zwykłego czytelnika, jest karykaturą tej usługi. Tygodnik trafia do adresata po 4-5 dniach, a często i tygodniu. Drugi obszar to prywatna selekcja tytułów jakie stosuje wielu sprzedawców. Nieakceptowane przez nich z powodów politycznych tytuły często w ogóle nie są sprzedawane. Wydawcy nie mają środków by te praktyki wskazywać i zwalczać.

Grupą, która najrzadziej sięga po tradycyjną prasę jest młodzież i młodzi dorośli. Czy widzą Państwo możliwości dotarcia do tej grupy? Jakie działania mogą podjąć wydawcy aby przekonać młodego odbiorcę do sięgnięcia po prasę?

– Wiele wskazuje na to, że ta część młodych ludzi, która zbliża się do 30, a która nie kupuje i nie czyta prasy jest już nie do pozyskania. Dobrze będzie jeśli sięgnie po wydania internetowe. Pewną szansą byłoby adresowanie specjalnej oferty do ostatnich klas szkół średnich i studentów. I próba odwołania się do snobizmu na czytanie.

Jakie widzą Państwo szanse i jakie zagrożenia dla współczesnego rynku prasowego?

– Szansą dla prasy opiniotwórczej jest chęć i naturalna dla ludzi skłonność by należeć do grupy ludzi połączonych wspólnotą poglądów. Taka wspólnota jest szczególnie ważna w czasie ostrych podziałów politycznych.

Zagrożeniem dla prasy jest szybka tabloidyzacja rynku medialnego. I największe od 30 lat upolitycznienie działań władzy wobec mediów. Totalne podporządkowanie mediów publicznych, TVP i Polskiego Radia, jednej opcji politycznej doprowadziło do wyeliminowania z nich opinii tych dziennikarzy i tytułów, które nie są aprobowane przez władze.

Jak – w perspektywie najbliższych 5 lat – może w Państwa ocenie zmienić się dzisiejszy rynek prasowy? Jakie najważniejsze wyzwania czekają go w najbliższych miesiącach?

– Przewidywanie wydarzeń w perspektywie 5 lat jest w Polsce zadaniem na miarę  umysłu Stanisława Lema. Poddaję się.

Rozmawiała Kinga Szymkiewicz