cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Komiks wiecznie żywy

Niektórzy uważają, że powstał na długo przed pierwszą gazetą. Ale jego prawdziwy rozwój jest bardzo mocno związany z rozwojem prasy. Komiks był i jest uwielbiany przez swoich fanów – zarówno tych w wieku lat kilku, jak i kilkudziesięciu. Dziś stał się niezależną kategorią wydawniczą, a polskie komiksy przeżywają swój renesans.

Fot. Getty Images

Krótkie historyjki obrazkowe w odcinkach pojawiły się w XIX-wiecznej prasie. Miały stanowić humorystyczne uzupełnienie poważnej treści. Na początku XX wieku w Stanach Zjednoczonych komiks zaczął zyskiwać swoją właściwą formę – zwartej opowieści w kilku obrazkach, z tekstami w charakterystycznych „dymkach”. Bardzo szybko zyskał taką popularność, że zaczęto wydawać komiksy w formie tzw. zeszytów. W USA komiks stał się bardzo szybko niezwykle ważnym elementem pop kultury i cieszy się ogromną popularnością niezmiennie od około stu lat. Unikatowe, historyczne zeszyty osiągają na aukcjach bajońskie ceny, istnieje cała sieć sklepów wyspecjalizowanych w komiksowym asortymencie i oczywiście wielomilionowa rzesza wiernych fanów.

Niechciane obrazki

W Polsce komiks miał zdecydowanie bardziej pod górkę. W PRL-u sama nazwa była uznawana za jeden z niepożądanych atrybutów „zgniłego Zachodu”; używano określeń „historyjki obrazkowe” czy „kolorowe zeszyty”. Oczywiście były próby propagandowego wykorzystania komiksu (seria o kapitanie MO Żbiku czy partyzantach Gwardii Ludowej), ale nie był on traktowany jako znacząca kategoria wydawnicza. Spychany w cień przetrwał w zasadzie dzięki kilku pasjonatom – wybitnym rysownikom, którzy na Zachodzie byliby z pewnością bardzo zamożnymi ludźmi, ale w PRL-u z trudem wiązali koniec z końcem. Karierę na zachodzie zrobił twórca nieco młodszego pokolenia – Grzegorz Rosiński, który wyemigrował do Belgii. Stworzony przez niego we współpracy z belgijskim scenarzystą Jeanem Van Hamme „Thorgal” stał się jedną z najpopularniejszych komiksowych serii na świecie.

W Polsce ostoją komiksu była harcerska gazeta „Świat Młodych”, w której komiks znalazł swoje stałe miejsce. To tam właśnie publikowali swoje obrazkowe historyjki Henryk Jerzy Chmielewski, Janusz Christa, Szarlota Pawel. Nieco później na rynku ukazał się pierwszy i jedyny w tamtych czasach magazyn komiksowy – „Relax”.

Polskim rysownikom udało się stworzyć kilka wybitnych i ponadczasowych serii komiksowych. Dziś – mimo upływu lat – zyskują kolejne pokolenia fanów. Ukazują się kolejne edycje legendarnych polskich komiksów. „Fakt” (Ringer Axel Springer Polska) wydaje właśnie kolekcję 26 ksiąg „Tytusa, Romka i A’Tomka”. Wydawnictwo Egmont już kilka lat temu wydało cykl 20 ksiąg „Kajka i Kokosza”, a na rynek trafiają kolejne zeszyty, przygotowane przez rysowników i scenarzystów odwzorowujących wiernie artystyczną koncepcję Janusza Christy.

Fani i pasjonaci

To, że polski komiks przetrwał trudne lata i zdecydowanie powraca do łask to oczywiście zasługa jego wiernych fanów, ale też grupy pasjonatów.

Pasjonatem komiksu jest z pewnością Tomasz Kołodziejczak, pisarz, scenarzysta, wydawca i promotor kultury. Od 1995 roku jest związany zawodowo z wydawnictwem Egmont Polska, w którym m.in. prowadził pisma takie jak „Kaczor Donald” i „Witch”, od dwudziestu lat kieruje imprintem „Klub Świata Komiksu”, wydającym najpopularniejsze światowe komiksy.

– Komiks to specyficzna forma sztuki narracyjnej, inna niż literatura i film. Oferująca wspaniałe historie – poważne bądź zabawne, głębokie lub rozrywkowe, krótkie albo rozbudowane w wielkie sagi. Mamy tu i humor, i fantasy, i kryminał, i psychologię, i sience fiction, i historię. Do wyboru i, nomen omen, do koloru! Bo komiks to także możliwość obcowania z pięknymi grafikami, oglądania niezwykłych krajobrazów i scenografii, przeniesienia się na odległe planety, ale i w głęboką przeszłość – przekonuje Tomasz Kołodziejczak.

Pasjonatką komiksu jest także Paulina Christa, wnuczka Janusza Christy, twórcy „Kajka i Kokosza”. – Od kilku lat niezwykle skutecznie dba o przywrócenie twórczości dziadka należnego jej miejsca w polskiej kulturze. – W 2015 roku założyłam Fundację Kreska im. Janusza Christy, której celem jest upamiętnienie dziadka i jego kultowych bohaterów oraz stworzeniem galerii Janusza Christy. W ciągu tych 5 lat udało się nam doprowadzić do powstania serialu animowanego dla dzieci ,,Kajko i Kokosz” na Netflix, trwają pracę nad musicalem ,,Szkoła latania” w warszawskim Teatrze Syrena (premiera 10 września 2021 r.), są napoje, na 50-lecie Kajka i Kokosza Poczta Polska wyemituje znaczek pocztowy (maj 2022), powstają gry na komputery i urządzenia mobilne, czy nowe przygody Kajka i Kokosza wydawane przez Egmont, w Sopocie właśnie został otwarty plac zabaw ,,Gród Milusia” – wylicza Paulina Christa.

Dla dziadka, dla wnuka

Przez wiele lat komiks był postrzegany jako wydawnictwo dla bardzo młodego czytelnika. A kto dziś w Polsce najczęściej sięga po komiksy?

– To dobre pytanie. Obecnie z naszych danych wynika, że mamy w Polsce dwie grupy czytelników komiksów dziadka. Jedna to wierni fani, którzy stali w kolejkach do kiosków i poszukiwali ich w księgarniach 40-50 lat temu oraz nowe pokolenie w wieku od 7 do 11 lat – mówi Paulina Christa. – Niezaprzeczalny wpływ na to miało wprowadzenie kilka lat temu albumu ,,Kajko i Kokosz – Szkoła latania” do kanonu lektur obowiązkowych w IV klasie szkoły podstawowej i oczywiście premiera serialu animowanego na Netflix – dodaje.

– Jeszcze na początku tego stulecia typowym odbiorcą komiksów w Polsce był młody mężczyzna, fan i kolekcjoner, zainteresowany kompletnymi, eleganckimi wydaniami. Osobną grupę stanowiły nastoletnie czytelniczki komiksów japońskich, czyli mangi. Mieliśmy też kilka klasycznych, familijnych tytułów, takich jak „Tytus, Romek i A’Tomek”, „Kajko i Kokosz”, „Thorgal” czy „Asteriks”, po które sięgali czytelnicy w każdym wieku – rodzice kupowali je dla siebie i dla swoich dzieci. Większość tych produktów dystrybuowana była w kanałach książkowych, a ich nakłady były generalnie niższe niż nakłady książek. Oczywiście, młodzi czytelnicy sięgali też masowo po pisma dziecięce, z dużą zawartością komiksów, takie jak „Kaczor Donald” czy „Scooby Doo” – mówi Tomasz Kołodziejczak. – Od dekady obserwujemy wzrost zainteresowania komiksami. Z jednej strony filmy superbohaterskie z wielką widownią przekierowały część widzów także do komiksowych źródeł. Po drugie, dorosło pokolenie, które na początku lat 90-tych miało już obfity dostęp do komiksu – i teraz, gdy ma już własne dochody, chętnie kupuje komiksy sobie i swoim dzieciom. Po trzecie, nastąpił wielki powrót polskiej komiksowej klasyki i to właśnie ona (reedycje, nowe tomy znanych serii) zajmuje pierwsze miejsca na liście sprzedażowych bestsellerów. Wreszcie, ma znaczenie fakt, że aktywność wydawców, publicystów, organizatorów wystaw i konwentów zdjęła z komiksu odium „gorszej” literatury. Komiksy omawiane są w mainstreamowych mediach, trafiają do bibliotek, są prezentowane jako immanentna część współczesnej kultury – zauważa.

Ponadczasowy fenomen

Na czym więc polega fenomen komiksów? Co takiego przyciąga do nich od lat tak pokaźne grono miłośników? Paulina Christa uważa, że w trudnych czasach PRL-u każda dawka humoru była na wagę złota. Czytelnicy doceniali również wyjątkowy kunszt, wspaniałą kreskę polskich rysowników. Oni sami raczej nie zabiegali o popularność. Janusz Christa zdążył narysować 4.700 komiksowych pasków, 700 plansz i olbrzymią ilość ilustracji. Ukazało się około 40 albumów komiksowych w łącznym nakładzie 10 milionów egzemplarzy. – Dziadek przeżył 74 lata, dorobiwszy się małego mieszkanka w Sopocie, medalu Zasłużony Kulturze „Gloria Artis” i niezliczonej rzeszy wielbicieli. Stworzone przez niego serie komiksowe „Kajko i Kokosz” oraz „Kajtek i Koko” od pokoleń cieszą się mianem kultowych. On sam był bardzo skromny. Omijał konwenty, stronił od światka komiksowego i fanów. Choć kiedy tacy pukali do jego drzwi, to zawsze ich zapraszał, dawał autografy i chętnie rozmawiał. Ale myślę, że do końca nie zdawał sobie sprawy ze skali swojej popularności – wspomina Paulina Christa. Dziś bardzo cieszy ją renesans dawnego polskiego komiksu, ponowna fala popularności twórczości dziadka. – Sytuacja zmieniła i nadchodzą lepsze czasy dla komiksu. Świadczy o tym już nie tylko świetna sprzedaż egzemplarzowa, ale i zainteresowanie marką Kajko i Kokosz. Mamy też podpisaną umowę na film aktorski z Aurum Film, która rozpoczęła w tym roku pracę nad scenariuszem opartym na serii komiksów „Kajko i Kokosz”. Jeśli to nie renesans to co? – pyta z uśmiechem.

Podobnego zdania jest Tomasz Kołodziejczak. – Polski komiks już przeżywa swój renesans. Nieodżałowany mistrz, Papcio Chmiel, do końca tworzył nowe historie, wszystkie „Tytusy” od lat były wznawiane, a postać najbardziej znanego polskiego szympansa stałą się bohaterem wielkich kampanii reklamowych. Od kilku lat widzimy też wielki powrót serii „Kajko i Kokosz”. Wszyscy na pewno dostrzegli gigantyczną kampanię promocyjną serialu na „Netflixie”. Jednak wokół tej serii mnóstwo działań odbywało się od lat. Egmont Polska wznowił cały cykl oraz wszystkie inne komiksy autorstwa Janusza Christy. Wydał też kilka gier planszowych i od lat prowadzi konkurs im. Janusza Christy na komiks dla dzieci. Wreszcie, podjął się kontynuacji serii: w czerwcu br. ukaże się już czwarty tom „Kajka i Kokosza” stworzony przez nowych autorów – „Zaćmienie o zmierzchu”. Fundacja Kreska dbająca od dorobek Janusza Christy, a prowadzona przez jego wnuczkę, Paulinę, dba o tzw. merchendajzing, od serialu i filmu aktorskiego, przez przedstawienia teatralne i place zabaw, po produkty spożywcze i gadżety. Tak więc seria, która w przyszłym roku będzie świętować 50. rocznicę swojego powstania nigdy wcześniej nie miała takiej multimedialnej popularności! Warto też zauważyć, że obok wielkich klasyków mamy też na rynku kilka popularnych cykli tworzonych przez nową generację twórców, wspomnę to „Ryjówkę Przeznaczenia” Tomasza Samojlika czy „Malutkiego liska i wielkiego dzika” Bereniki Kołomyckiej. W ostatnich latach powstaje mnóstwo polskich komiksów – mówi Tomasz Kołodziejczak.

– Na całym świecie komiksowi bohaterzy to długowieczne postacie. Na przykład, Superman i Batman liczą ponad 80 lat, Lucky Luke ponad 70, Asteriks ponad 60, Garfield ponad 40. Mają swoje lata ale trzymają się mocno! Wciąż wznawiane są stare komiksy z ich przygodami, wciąż powstają nowe. Tworzone są filmy, seriale, książki, gry komputerowe i planszowe, a sami bohaterzy promują ciuchy, jedzenie czy samochody. Polska jest stosunkowo mniejszym rynkiem, nasi bohaterzy funkcjonują lokalnie, a nie światowo – więc cały ten merczendajzing nie jest tak obfity, jak ten towarzyszący brandom amerykańskim, japońskim czy francuskim. Ale jest go, na szczęście, coraz więcej. A czemu fani wciąż sięgają po klasyczne komiksy? Bo to bardzo dobre opowieści, dające czytelniczą frajdę kolejnym pokoleniom. Co ważne – pozwalające na wspólne doświadczenie rodzicom (a czasem nawet dziadkom) i dzieciom – dodaje Tomasz Kołodziejczak.