cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Handlowiec bywa wędkarzem

Do głównej siedziby Kolportera, mieszczącej się w Kielcach, mają najbliżej. Niektórzy z nich z kielecką firmą związali się jednak dopiero niedawno. Dziś bardzo chwalą sobie tę współpracę. Prezentujemy najlepszych kontrahentów Departamentu Dystrybucji Prasy z Oddziału Świętokrzyskiego.
 
Kobiety najważniejsze
Włodzimierz Stroiński z Bukowej:

Włodzimierz Stroiński
Włodzimierz Stroiński: - To zasługa moich sprzedawczyń, że klienci do nas chętnie przychodzą (Fot. Irena Kal)

Ile lat prowadzę już ten biznes? A kto by to zliczył! Chyba czternaście albo piętnaście. Za mną bogata historia życia, jestem już dojrzałym człowiekiem, mam 65 lat. Wszystko zaczęło się od tego, że żona zaczęła handlować tygodnikami i miesięcznikami w Domu Kultury. Potem postanowiliśmy spróbować swoich sił i założyliśmy pawilon z prasą. Ale nie tylko, bo klienci znajdą u nas także artykuły chemiczne, kosmetyki czy słodycze.
Zatrudniamy u siebie trzy panie. Uważam, że to ich największa zasługa, że ludzie chcą do nas przychodzić. Sprzedawczynie decydują o wszystkim – od A do Z! Jedna z nich pracuje u nas już 10 lat, pozostałe trochę krócej. Nie jestem zwolennikiem rotacji w tym biznesie, ale niektóre panie, co zrozumiałe, wybrały macierzyństwo. Teraz u nas nie pracują, ale wciąż są naszymi dobrymi koleżankami.
Z Kolporterem rozpocząłem współpracę przed kilku laty. Wiązało się to z finansową poprawą, ale przede wszystkim znacznie polepszył mi się kontakt z dostawcami. Ci z Kolportera są terminowi i rzetelni. Pracowników poprzedniej firmy miałem serdecznie dość, bo dostawałem przez nich białej gorączki. Na szczęście to już przeszłość.
Co lubię robić w wolnym czasie? To kolejne trudne pytanie, bo w moim życiu praktycznie takie pojęcie nie funkcjonuje. Razem z żoną swoją pracę traktujemy jako hobby i poświęcamy jej mnóstwo czasu. Lubimy działać na kilku frontach. Otwieramy teraz kolejną działalność gospodarczą, będziemy świadczyć usługi biurowe.
Lubię dostawać czekoladki
Mariola Chwalik z Kielc:

Mariola Chwalik
Mariola Chwalik: - Dobra lokalizacja kiosku to duży atut (Fot. Irena Kal)

Dawno temu razem z koleżanką prowadziłam siłownię. To było jeszcze przed 1989 rokiem, więc wtedy taki sposób rekreacji nie cieszył się wielką popularnością. W końcu postawiono nas pod ścianą i kazano wykupić lokal. Nie zdecydowałyśmy się na wzięcie kredytu i zrezygnowałyśmy z tej działalności. Zajęłam się dziećmi.
Ale dzieci odchowałam i postanowiłam wrócić do pracy. 12 lat temu skorzystałam z możliwości założenia kiosku w atrakcyjnym miejscu Kielc, przy głównej ulicy. Dzięki tak dobrej lokalizacji odwiedza mnie masa osób. Mam swoich stałych klientów, głównie starszych. Jest także bardzo dużo młodych, oni jednak robią zakupy szybko i biegną do swoich spraw.
Lubię kontakt z ludźmi. Staram się być miła dla klientów, zawsze uśmiechać się do nich, obsługiwać ich z najwyższą kulturą. I czasami słyszę od nich, że wracają do mnie właśnie dlatego, że ostatnio zostali tak miło obsłużeni. Sympatycznych sytuacji zresztą nie brakuje. Nieraz już zdarzyło się, że ktoś obdarował mnie drobnymi prezentami – dobrymi czekoladkami lub bombonierką, bo, na przykład, wygrał u mnie jakieś pieniądze w totolotka. To bardzo sympatyczny gest, który na długo pozostaje w mojej pamięci.
Gdy wychodzę z pracy, lubię aktywnie spędzać czas. Spacery z psem to codzienność, ale uwielbiam wypady w góry. W te wysokie niestety rzadko udaje mi się wyjechać ze względu na pracę, ale w Kielcach nie brakuje fajnych stoków. W zimie staram się często jeździć na nartach. W najbliższym czasie nie planuję wypadu w Tatry, bo jadę do córki, która mieszka w Stanach Zjednoczonych. Wszystko jest już podporządkowane temu wyjazdowi.
Jestem jak wędkarz
Waldemar Siewiera z Kielc:

Waldemar Siewiera
Waldemar Siewiera: - Dzięki Kolporterowi nie mam problemów ze sprowadzeniem czasopism, zamawianych przez klientów (Fot. Sebastian Życki)

Swoją działalność rozpocząłem w 1998 roku, ale handlem zajmuję się już od lat 70., gdy razem z mamą prowadziłem kiosk. To był naprawdę niezły zarobek. Trzynaście lat temu zakładałem punkt, który pierwotnie miał być księgarnią. Ponieważ jednak po książki sięga coraz mniej osób, musiałem rozszerzyć działalność o sprzedaż prasy. W samych Kielcach przez ostatnie lata upadło kilka księgarń, problem jest także z hurtowniami. Prasa była lekarstwem na tę sytuację.
Punkt mam usytuowany na jednym z kieleckich osiedli. Lokalizacja wprawdzie mogłaby być lepsza, bo nie jest to centrum osiedla, ale mimo to ludzie chcą do mnie przychodzić. Szacuję, że 90 procent z nich to moi stali klienci. Wiem, czego mogę się po nich spodziewać i staram się spełniać ich oczekiwania. Jeśli poszukują jakiegoś tytułu, którego akurat nie ma w sprzedaży, robię wszystko, żeby go dla nich ściągnąć. Teraz jest to dużo łatwiejsze – dzięki Kolporterowi, z którym nawiązałem współpracę cztery miesiące temu. I żałuję, że zrobiłem to tak późno. Chyba tylko z sentymentu trwałem w poprzedniej firmie. Nie chcę kadzić Kolporterowi, lecz naprawdę nie mogę jego pracownikom nic zarzucić. Już od samego początku były zauważalne zmiany na korzyść. Choćby nowe regały. Ludzie przychodzili i mówili: „jaka zmiana, jak bogato”! Mam też dwa razy więcej tytułów prasowych niż wcześniej, a to znacznie poprawia sprzedaż. Teraz nie muszę również mówić klientowi: „Przykro mi, nie mam tej gazety”, bo wiem, że on ją zawsze u mnie dostanie. Kiedyś, gdy nie miałem podobnych możliwości, traciłem klientów.
Jestem też, jak ten rybak, który łowi wędką swoje rybki. Gdy pojawia się ktoś nowy i kupuje czasopismo, to od razu proponuję, że mogę mu zawsze odkładać ten tytuł. I tą prostą metodą zdobyłem w ostatnich dniach kilku nowych klientów.
Swój wiek już mam, dlatego staram się trenować pamięć. Czytam bardzo dużo książek. Ale namiętnie rozwiązuję też krzyżówki, zwłaszcza tzw. „Jolki”. Czasami pomagam żonie na działce, ale mimo wszystko to ona więcej po niej biega, a ja siedzę w naszym kiosku.
Byłem kierowcą rajdowym
Krzysztof Proć z Sandomierza:

Krzysztof Proć
Krzysztof Proć: - Dla mnie szczególnie jest ważne, że mogę rozliczać się z Kolporterem drogą elektroniczną (Fot. Sebastian Życki)

Moja historia z prasą jest krótka, bo trwa zaledwie cztery miesiące. W styczniu przejąłem sklep, który przez 25 lat należał do mojej mamy. Pierwszym krokiem była zmiana dostawcy prasy – na Kolportera. Przede wszystkim zaważyły kwestie finansowe. To, co było dla mnie szczególnie ważne, to możliwość rozliczania się drogą elektroniczną. To dużo wygodniejsze rozwiązanie. Mamy XXI wiek i takie metody powinny być już normą.
Wcześniej pracowałem trochę w branży budowlanej, ale gdy pojawiła się szansa na zarobienie dodatkowych pieniędzy, szybko się zdecydowałem. To jednak wiązało się ze sporym wysiłkiem, bo na samym początku zainwestowałem i przygotowałem trochę zmian w lokalu. Chcieliśmy uprzyjemnić zakupy naszym klientom, więc powiększyliśmy okienko w kiosku. Teraz nie muszą się schylać, gdy chcą coś kupić.
Korzystny efekt przyniosła zmiana kolorystyki. Wcześniej było u nas biało, a teraz dominują kolory żółty i brązowy, które ociepliły wnętrze. Klienci to zauważyli. Potencjał mamy bardzo duży, bo nasz sklep znajduje się w dobrym miejscu Sandomierza. Widzę progresję w wynikach. Sprzedaż nie rośnie wprawdzie lawinowo, ale stopniowo wszystko idzie do góry.
Zainteresowań mam sporo. I jeśli coś robię, to staram się to doprowadzać do końca. Jeszcze w poprzednim roku startowałem w wyścigach samochodowych. Były to jednak lokalne wyścigi – mistrzostwa okręgu. Chcieliśmy spróbować swoich sił w województwie lub nawet imprezach ogólnopolskich, ale samochód na to nie pozwolił. Poza tym to jednak ryzykowny sport, a człowiek swoje lata już ma. Rozsądek się odezwał.
Bardzo interesuję się także marketingiem internetowym, sporo czasu spędzam przed komputerem.
Tomasz Porębski

Dodaj komentarz