Otyli to często ludzie nerwowi, o braku silnej woli i bez pewności siebie. Często nakładają maskę, by jakoś funkcjonować w życiu, a we wnętrzu duszą się swoimi negatywnymi myślami. Jeszcze dwa lata temu taką osobą był Jacek Borkowski, kontrahent Departamentu Dystrybucji Prasy Kolportera, prowadzący sklep w Łodzi. Dzięki swojej walce pan Jacek schudł prawie 170 kg i odzyskał swoje życie.
Wynik niejednego może zadziwić. Od razu rodzi się pytanie, ile pan Jacek ważył, skoro schudł aż tyle. Jeszcze w listopadzie 2011 roku jego waga sięgała 264,9 kg. Pan Jacek był najcięższym łodzianinem, a pewnie i jednym z najcięższych Polaków. Otyłość sprawiła, że jego życie straciło blask. Depresja sprawiła, że życie przelatywało mu przez palce.
Chudniesz – wygrywasz zdrowie
Sytuacja zmieniła się, gdy w regionalnej gazecie opublikowano artykuł o nowym programie dla osób borykających się z kilogramami „Chudniesz – wygrywasz zdrowie”.
– Miałem dość swojego życia – mówi Jacek Borkowski. – Ludzie śmiali się z mojego wyglądu, rozmawiali o mnie za moimi plecami. Wraz z otyłością pojawiły się kłopoty ze zdrowiem. Minimalny ruch był dla mnie niesamowitym wysiłkiem. Czułem się niepotrzebny. Rodzina nie mogła liczyć na moją pomoc. Z upływem czasu i kolejnymi kilogramami chowałem się głębiej do swojej nory. Uciekałem przed życiem. Bałem się wychodzić z domu, żeby znowu nie usłyszeć czegoś co mnie zrani. Gdy zobaczyłem ogłoszenie podjąłem decyzję i zgłosiłem się. Postawiłem wszystko na jedną kartę i z perspektywy czasu wiem, że była to najlepsza decyzja w moim życiu. Dzięki niej odzyskałem nie tylko wygląd, sprawność fizyczną, ale przede wszystkim swoje życie.
Inicjatorem programu „Chudniesz – wygrywasz zdrowie” jest Konrad Gaca, prezes Stowarzyszenia Walki z Otyłością. Program był nagłośniony za pośrednictwem kilku regionalnych gazet. Na ich łamach można było na bieżąco oglądać efekty zmagań uczestników. Głównym celem programu Konrada Gacy jest propagowanie zdrowego stylu życia poprzez zdrowe odżywianie i aktywność fizyczną. Przejście na zdrowy styl życia powoduje nie tylko zmniejszenie wagi, odzyskanie zdrowia, ale i polepszenie samopoczucia i zwiększenie samooceny.
– Program rozpoczynał się 1 grudnia 2011 roku, czyli w miesiącu, w którym są święta Bożego Narodzenia – wspomina Jacek Borkowski. – Wiadomo było, że stół będzie się uginał pod jedzeniem, a ja zamiast delektować się smakiem potraw, będę walczył z pokusami. Miałem wątpliwości, czy dam sobie radę – był to pierwszy test mojej wytrzymałości i silnej woli. Podzieliłem się swoimi obiekcjami z jednym z konsultantów pana Gacy – Bartkiem, który również przeszedł proces odchudzania i schudł 90 kg. Wówczas powiedział mi coś, co sprawiło, że inaczej zacząłem postrzegać to wszystko. Spytał mnie: „A czy to są Twoje ostatnie święta?”. Usłyszawszy te słowa wiedziałem, że dam radę. To była niezwykła motywacja. Zawziąłem się w sobie. Rodzina podczas świąt jadła tradycyjne dania, a ja te, które przygotowane były zgodnie z radami specjalisty żywieniowego. Nowa dieta wprowadziła wiele zmian w moim jadłospisie. Do tej pory nie przejmowałem się tym, co jem. Czy to była słodka bułeczka, czy schabowy z ziemniakami i zasmażaną kapustą. Jadłem zdecydowanie za dużo, zajadając wszystkie smutki, problemy i niemiłe myśli. Jedzenie wydawało mi się lekiem na całą sytuację. Moja praca także nie sprzyjała. Prowadzenie sklepu spożywczego ma to do siebie, że jedzenie jest na wyciągnięcie ręki. Chciałem zjeść pączka, to jadłem! Chciałem zjeść drugiego czy trzeciego, nikt mi tego nie bronił. Dlatego, gdy zobaczyłem nowe menu, a w nim dania rozpisane co do gramów, z początku myślałem, że będę chodził głodny. Bardzo się myliłem. Nie dość, że głodny nie byłem, to na dodatek w ciągu pierwszego tygodnia schudłem 7 kg. Pierwszy miesiąc diety zakończyłem z efektem 20 kg mniej na swoim koncie. Każde kolejne ważenie sprawiało, że moje samopoczucie było coraz lepsze, a pewność siebie, którą gdzieś dawno temu zgubiłem odnalazła się – wyznaje kontrahent Kolportera.
Basen, fitness, rower
Udział w programie wiązał się nie tylko z przestrzeganiem diety, ale i aktywnością fizyczną. W walce z kilogramami panu Jackowi pomagał Konrad Gaca, który sporządził dla niego indywidualny program żywieniowo-treningowy.
– Z racji tego, że ważyłem prawie 265 kg, nie było mowy, abym od razu zaczynał biegać. Nawet chodzenie sprawiało mi trudność… Pierwsze „aktywne kroki” stawiałem na basenie. Chodziłem na niego co drugi dzień, wytłumaczono mi bowiem, że po każdym wysiłku organizm musi mieć czas na regenerację i odzyskanie sił. Gdy testy wydolnościowe poprawiły się, zaczęto zmieniać mi treningi. Zajęcia aerobowe, fitness, jazda na rowerze poziomym, a z czasem zajęcia na siłowni. Zostałem stałym bywalcem klubu fitness. Teraz nie wyobrażam sobie, gdybym miał zrezygnować z aktywności fizycznej. Nie dość, że nadal jestem częstym gościem w klubie, to jeszcze w wolnych chwilach zabieram żonę na długie spacery, gram w ping ponga czy badmintona. Nawet koszenie trawy uważam za niezły trening – śmieje się pan Jacek. – Mogę powiedzieć, że gdy nadchodzi dzień treningu, odczuwam wręcz głód aktywności – stwierdza.
Na początku programu Konrad Gaca określił panu Jackowi cel – 170 kg. Tyle miał zrzucić. Obecnie, po roku i ośmiu miesiącach pracy nad sobą, zaledwie trzy kilogramy dzieli go od wyznaczonego celu.
– Wiem, że już dawno wygrałem. Moim pierwszym sukcesem był sam fakt, że podjąłem decyzję o udziale w programie. Od tego momentu moje życie to pasmo sukcesów – tych mniejszych i większych. Osiągnięcie celu będzie taką „kropką nad i”. Zakończeniem pewnego etapu mojego życia, który już nigdy nie wróci – stanowczo stwierdza Jacek Borkowski. – Podczas procesu odchudzania nie tylko gubiłem kilogramy, ale stopniowo się zmieniałem. Można rzec, że stałem się szarym człowiekiem… Na ulicach nikt nie zwraca na mnie uwagi. Nikt mnie nie wyśmiewa, nie żartuje z mojego wyglądu. Nikt nie wytyka mnie palcami. Moje ciało, ale i wnętrze przeszło niesamowitą metamorfozę. Stałem się pewny siebie, radosny. Wszystko widzę w jasnych barwach. Moje życie nabrało blasku. To jeszcze nie wszystko. Najważniejsze co udało mi się osiągnąć to całkowity powrót do zdrowia. Będąc otyłym wydawałem nawet 400 zł miesięcznie na leki. Teraz rynek farmaceutyczny nie ma ze mnie korzyści. Miałem problemy z cholesterolem, cukrem, trójglicerydami i nadciśnieniem tętniczym. Teraz wszystkie badania mam w normie. Nawet ciśnienie mam jak u nastolatka – dodaje pan Jacek.
Z pomocą rodziny
Nieopisaną pomoc w osiągnięciu sukcesu miała rodzina pana Jacka. – To wszystko nie byłoby możliwe gdyby nie moja rodzina. Dziękuję im za to, że wytrzymywali ze mną i pomimo negatywnych chwil zawsze mnie wspierali. A nie był to dla mnie łatwy okres. Proces odchudzania z takiej wagi, jaką ja miałem, jest długotrwały. Przychodzą chwile zwątpienia, bezsilności, utraty silnej woli. Rodzina wspierała mnie w każdym momencie. Gdyby nie oni mój sukces nie byłby możliwy. Jak dla mnie powinni dostać złoty medal! Szczerze im dziękuję, bo bez nich nie odzyskałbym swojego życia. Teraz cieszę się każdym dniem, chwilą, sekundą. Moja rodzina jest dla mnie najważniejsza, a świadomość tego, że są ze mną niezależnie od wszystkiego motywuje mnie do działania – ze wzruszeniem mówi pan Jacek.
Pan Jacek otwarcie mówi, że udział w programie nie był problemem i nie miał żadnych minusów: – Najtrudniej podjąć decyzję. Kiedy już to zrobimy i wytyczymy sobie cel wszystko jest proste i łatwe. Trzeba tylko wierzyć w to, że się uda i nie zbaczać z wybranej drogi. Nie oszukiwać, bo nie oszukujemy kogoś, lecz siebie. Nie znam osoby, której się nie udało. Jeśli tylko ktoś podjął wyzwanie i szczerze do niego podszedł niemożliwe jest, aby nie osiągnął sukcesu. Jak to mówi pan Konrad Gaca: „Otyłości nie można pokonać, ale można ją w 100 procentach okiełznać” i ja się z tym całkowicie zgadzam. Jestem tego przykładem – mówi Jacek Borkowski.
Wszystkim naszym kontrahentom, którzy borykają się z nadmiernymi kilogramami polecamy programy organizowane często za pośrednictwem regionalnych dzienników. Polecamy również program, „Fat Killers. Zabójcy tłuszczu”, w którym Konrad Gaca odchudza Polaków. Nowe reality-show już jesienią w Polsacie. Premierowy odcinek wyemitowano w sobotę, 7 września o godz. 17.45 w Telewizji POLSAT. „Fat Killers. Zabójcy tłuszczu” jest polskim, autorskim pomysłem firmy Rochstar, która na zlecenie Polsatu odpowiada za jego produkcję.
Kinga Beck-Tracz
Fot. Agnieszka Kozłowska/Gaca Centrum
Na zdjęciu Jacek Borkowski z żoną Aleksandrą