cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Prasa uczy, jak pływać w gospodarczym oceanie

Można powiedzieć, że to właśnie dziennikarze ekonomiczni współtworzyli współczesną gospodarkę. Jeden z najbardziej znanych indeksów giełdowych na świecie – amerykański Dow Jones – został stworzony przez dwóch dziennikarzy – Charlesa Dowa i Edwarda Jonesa. Został opublikowany po raz pierwszy 26 maja 1896 roku, na łamach założonej przez Dowa, Jonesa i Milforda Bergstressera gazety „The Wall Street Journal”.  Niepozorny wówczas, liczący zaledwie kilka stron dziennik był poświęcony wyłącznie giełdzie. Dziś „The Wall Street Journal” to jedna z najbardziej znanych gazet ekonomicznych na świecie.

Fot. Getty Images

Dow i Jones stworzyli podwaliny profesjonalnego dziennikarstwa ekonomicznego. Dziś prasa gospodarcza to jedno z najbardziej wpływowych i opiniotwórczych mediów. Elitarna, wymagająca określonej wiedzy od odbiorcy, poruszająca bardzo często tematy kompletnie niezrozumiałe dla przeciętnego czytelnika. Mimo iż zazwyczaj tytuły gospodarcze nie są wysokonakładowymi to wpływają bardzo mocno na decyzje tysięcy menadżerów, inwestorów i polityków na całym świecie. A co za tym idzie – na życie nas wszystkich.

Wszechogarniająca ekonomia

Praktycznie od początku XX wieku tematyka gospodarcza i ekonomiczna coraz częściej trafiała na łamy gazet i czasopism. Coraz bardziej skomplikowane mechanizmy i procesy rządzące całym światem wymagały nie tylko przedstawienia, ale i objaśnienia czytelnikom. Poza tytułami typowo ekonomicznymi stałe kolumny czy działy poświęcone gospodarce zaczęły przygotowywać redakcje większości gazet i czasopism. Ekonomia okazała się na tyle wszechogarniająca, że nie dało się jej nie zauważyć i nie opisać.

Dziś praktycznie wszystkie tytuły ogólnopolskie mają swoje działy poświęcone gospodarce. Ta tematyka ma swoje stałe miejsce w dziennikach – m.in. „Rzeczpospolita”, „Gazeta Wyborcza”, „Gazeta Polska Codziennie” i tygodnikach – np.  „Polityka”, „Newsweek”, „Sieci”.

Oprócz tego istnieje całkiem spora grupa tytułów typowo gospodarczych – zarówno zajmujących się całością zagadnień związanych z tą dziedziną, jak i wybranymi sektorami, np. handlem, bankowością  czy przemysłem. Do tej pierwszej grupy należą m. in. „Puls Biznesu”, „Dziennik. Gazeta Prawna”, „Forbes”, „Gazeta Giełdy i Inwestorów Parkiet”, do drugiej np. „Wiadomości Handlowe”, „Gazeta Bankowa”, „Nowy Przemysł”.  Wszystkie mają określoną grupę czytelników.

– Profil naszego czytelnika określiliśmy na podstawie badań PBC. To mężczyźni (57,6%) powyżej 35. roku życia, z wyższym wykształceniem, z dużych miast, prezesi, dyrektorzy i właściciele firm, menedżerowie i wyżsi urzędnicy, specjaliści. Kategoria zawodowa: ekonomiści, specjaliści ds. zarządzania biznesem i HR, księgowi, specjaliści ds. finansowych, prawnicy (sędziowie, prokuratorzy, adwokaci, radcy prawni) – mówi Mirosława Piotrowska, rzecznik prasowy i PR Manager Infor Biznes sp. z o.o., wydawcy „Dziennika. Gazety Prawnej”.

Do podobnej grupy trafiają teksty ekonomiczne i gospodarcze przygotowywane przez zespół dziennikarzy „Rzeczpospolitej” (Gremi Media S.A.) – To wszyscy ciekawi świata i chcący obcować z rzetelnymi oraz wiarygodnymi informacjami ludzie. Co jest szczególnie ważne w dobie panoszących się „fake newsów”. Spoglądając na naszych czytelników w sposób bardziej skategoryzowany: to w równej mierze kobiety i mężczyźni, z wyższym wykształceniem, piastujący kierownicze i menedżerskie stanowiska lub wykonujący wolne zawody. To przedsiębiorcy i twórcy, pracujący w tak zwanym sektorze kreatywnym. To także administracja publiczna, decydenci i politycy – mówi Cezary Szymanek, redaktor naczelny rp.pl.

Nietypową, bo wyjątkowo ekspercką grupę czytelników ma natomiast „Parkiet” (Gremi Media S.A). Ten ukazujący się od ponad 25 lat dziennik to lektura obowiązkowa dla wszystkich osób zajmujących się zawodowo giełdą i rynkami kapitałowymi.

– „Parkiet” jest o tyle nietypowy, że nasze treści zazwyczaj nie są adresowane do masowego odbiorcy. Głównymi czytelnikami „Parkietu” są bowiem osoby ściśle związane z rynkiem finansowym i kapitałowym – w szczególności przedstawiciele domów maklerskich, towarzystw funduszy inwestycyjnych, analitycy giełdowi, członkowie zarządów i przedstawiciele działów relacji inwestorskich spółek giełdowych, a także inwestorzy indywidualni. Tylko część naszych treści kierujemy natomiast szerzej – do osób ogólnie zainteresowanych oszczędzaniem i tym, co się dzieje w gospodarce – wyjaśnia Tomasz Goss-Strzelecki, zastępca redaktora naczelnego „Parkietu”. – Tak sprofilowana grupa czytelników oznacza dla nas konieczność dostarczania materiałów przede wszystkim o wysokiej jakości merytorycznej. Pomyłki w tekstach czy publikowanie niesprawdzonych informacji mogłoby prowadzić np. do podejmowania przez czytelników błędnych decyzji inwestycyjnych, co byłoby zgubne dla redakcji – dodaje.

 

Oswajanie kryzysów

Popyt na tematykę ekonomiczną rośnie wyraźnie w momentach kryzysów gospodarczych. Tak było np. już w latach 30. ubiegłego stulecia, gdy krach na Wall Street zapoczątkował Wielki Kryzys. Sprzedaż „The Wall Street Journal” natychmiast poszybowała w górę.  Podobne reakcje na całym świecie można było obserwować podczas kolejnych kryzysów – gdy tylko coś złego zaczynało się dziać z gospodarką ludzie w pośpiechu szukali wyjaśnienia sytuacji, pomocy, porad i sięgali po najbardziej wiarygodne źródła informacji: prasę ekonomiczną. Fachowe publikacje, napisane w możliwie przystępny sposób pomagały oswoić niezrozumiałe zagrożenie. Podobnie jak dziś.

– Wiedza o procesach gospodarczych – i nie mówię tu o zaawansowanym poziomie – pomaga rozumieć zależności otaczającego nas świata, planować własne finanse i przyszłość, a także dokonywać dobrych wyborów w życiu społecznym oraz politycznym – zauważa Cezary Szymanek, redaktor naczelny rp.pl.

– Parafrazując chińskie przysłowie – te ciekawe czasy powodują, że mamy więcej czytelników treści ekonomicznych. Jesteśmy w szczególnym momencie – pandemia i wiszący w powietrzu kryzys gospodarczy spowodowały, że obok zdrowia treści gospodarcze stały się informacją pierwszej potrzeby. Bo zmiany na rynku pracy, zmiany w funkcjonowaniu przedsiębiorstw, ale też samorządów dotykają wszystkich. Każdego pewnie z innej strony, bo inna jest perspektywa pracownika, który boi się utraty pracy, a inna pracodawcy, który waha się, czy zwolnić albo obniżyć pensję temu pracownikowi, żeby ocalić biznes. Obie perspektywy są ciekawe – mówi Wojciech Pelowski, szef połączonych działów Gospodarka, Technologie i Mój Biznes „Gazety Wyborczej” (AGORA S.A.).

– W dziale gospodarczym „Gazety Wyborczej”, który wciąż wzmacniamy i poszerzamy, jesteśmy blisko i pracowników, i pracodawców. Do tego recenzujemy działania rządu i faktycznie pomagamy: od kilku tygodni z największymi kancelariami prawnymi prowadzimy akcję „Prawnicy Czytelnikom”, w której prowadzący biznes i pracownicy zadają pytania dotyczące zawiłości przepisów i rządowych tarcz, a najlepsi prawnicy odpowiadają im na naszych łamach. Mamy też cykliczne poradniki dla wszystkich uczestników rynku pracy – dodaje W.Pelowski.

 

Proste historie przy kawie

Jak w prosty i przystępny sposób pisać o czymś tak skomplikowanym jak meandry gospodarki i ekonomii?  Czy jest to w ogóle możliwe? Wydawcy zajmujący się tematyką gospodarczą uważają, że tak, choć przyznają, że nie jest to łatwe zadanie.

– Kluczem do tego, żeby trafić do masowego odbiorcy jest pisanie tak, jakby opowiadało się historię koledze przy kawie. Często nie da się uniknąć specjalistycznych określeń, ale zawsze trzeba je tłumaczyć, wyjaśniać. I przekładać na konkrety pokazując skutki. Piszemy o inflacji? Napiszmy, co to oznacza dla portfela czytelnika. Informujemy o wysokości stóp procentowych? Nie zapominajmy wspomnieć, czy Kowalski straci czy zyska. Za nawet najbardziej egzotycznie brzmiącymi ekonomicznymi pojęciami kryją się bowiem nasze – podatników pieniądze. Dziennikarstwu ekonomicznemu przyświeca szczególnego rodzaju misja, także edukacyjna. W „Dzienniku Gazecie Prawnej” staramy się ją wypełniać na co dzień. Nasz dziennikarz Grzegorz Osiecki został zeszłorocznym laureatem cenionej nagrody Grand Press Economy. Dostrzeżono między innymi, że ma rzadką umiejętność przekładania trudnego języka ekonomii na zrozumiały dla przeciętnego odbiorcy przekaz o tym, czym skutkuje zmiana reguł gry w gospodarce. Człowiek nie znający się na tajnikach ekonomii niechętnie sięgnie po tekst, który trudno zrozumieć. Naszym zadaniem jest rzucić mu koło ratunkowe i pomóc dopłynąć do brzegu. Dobry dziennikarz ekonomiczny niejednego czytelnika nauczył już pływać – mówi Mirosława Piotrowska.

– Pisać należy po prostu… ciekawie. I zrozumiałym, potoczystym językiem. Szukać odniesień do niby skomplikowanych słów w dniu codziennym, pokazywać procesy gospodarcze przez pryzmat człowieka i wpływu na jego życie. I nam się to udaje, czego dowodem niech będą słowa często wypowiadane przez naszych Czytelników, że wiedzę o gospodarce i jak prowadzić firmę, czerpali z „Rzeczpospolitej” – uważa Cezary Szymanek.

– Ta praca wymaga jednak otwartości na zmianę na co dzień. Jeszcze większej niż szybko zmieniająca się gospodarka. Jej paradygmaty być może wywróci do góry nogami to, co przyszło do nas w marcu. Dziennikarze gospodarczy pewnie będą musieli odwrócić swoje przyzwyczajenia i utarte ścieżki, bo opis rzeczywistości wymknie się ze znanych schematów. Może zmienią się tzw. dziennikarskie działki, pewne tematy wylądują na marginesie, inne będą ważne podwójnie czy poczwórnie nawet. To widać już dziś. Ostatnie miesiące pokazują też, że bardzo skrócił się dystans między ekspertami od ekonomii a doświadczeniem tych, których ta ekonomia dotyczy, czyli pracowników i pracodawców. Eksperci nie do końca wiedzą, jak będzie. A pracownicy i pracodawcy muszą się w tej rzeczywistości odnaleźć, szukając własnej drogi. Dział gospodarczy „Gazety Wyborczej” im w tym towarzyszy, a dziennikarze, obok wiedzy, używają dotąd rzadkiego koloru malującego gospodarkę – empatii – zauważa W. Pelowski.

Dariusz Materek

Karina Zawadzka