Ponad 550 lat temu, 19 lutego 1473 r. urodził się jeden z najwybitniejszych w historii polski naukowców – Mikołaj Kopernik. Od czterech lat ta data jest oficjalnym Dniem Nauki Polskiej. To wyraz uznania i szacunku dla tysięcy mniej lub bardziej znanych polskich naukowców, którzy wywarli wpływ na dzieje naszego społeczeństwa, a często całej ludzkości. Ich dokonania i dorobek poznajemy głównie dzięki mediom, a szczególne osiągnięcia w zakresie popularyzacji nauki ma prasa.
Ustanowienie 19 lutego święta państwowego – jak podano w uzasadnieniu ustawy z 9 stycznia 2020 r. – było „wyrazem najwyższego uznania dla dokonań rodzimych naukowców w ponad 1000-letniej historii naszego narodu i państwa”. Projektodawcy zaznaczyli, że przez stulecia nauka stanowiła kluczowy impuls do rozwoju intelektualnego, społecznego i gospodarczego. Dzień Nauki Polskiej ma stanowić inspirację do pójścia w ślady polskich badaczy i wzmocnienia zainteresowania nauką.
Na wzrost popularności wpływają oczywiście w znacznym stopniu przekazy medialne. W ostatnich kilkudziesięciu latach poziom zainteresowania mediów nauką ulegał znaczącym zmianom. Zmieniała się także jakość publikacji, a także dziedziny nauki, które były w danym okresie „medialne”.
Obecność nauki na łamach polskiej prasy w latach 1975-2005 przebadała dr Anna Łach z Instytutu Informacji Naukowej i Bibliotekoznawstwa Uniwersytetu Wrocławskiego. W wynikach widać wyraźnie zmieniało się zainteresowanie nauką w ogólnoinformacyjnych dziennikach i tygodnikach, a takie stanowiły przedmiot badania. Łącznie przeanalizowano zawartość 3276 numerów czasopism i dzienników, w których wyodrębniono 5410 tekstów poświęconych nauce. W 1975 w analizowanych tytułach ukazało się 881 artykułów o tematyce naukowej, głównie dotyczących nauk humanistycznych. W 1985 r. wyodrębniono 540 tekstów poświęconych nauce, ale już w 1995 r. – 1453, a w 2005 – 2536 tego typu artykuły. Wzrost w ciągu trzech dekad jest więc bardziej niż znaczący. Dr Anna Łach zwróciła uwagę na jeszcze jeden ciekawy fakt.
„W latach 1975 i 1985 teksty dotyczyły najczęściej nauk humanistycznych (zwłaszcza historii), nauki biologiczne i medyczne zaś zajmowały drugie, trzecie miejsca. Po transformacji ustrojowej w Polsce te proporcje się odwróciły i to dyscypliny związane z naukami o życiu wysunęły się na czoło rankingu. Nauki humanistyczne, wcześniej często wykorzystywane jako propagandowe narzędzie budowy „nowego socjalistycznego społeczeństwa”, zajęły w nim dalszą pozycję. Ta zmiana proporcji popularyzowanych tematów może być interpretowana jako odpowiedź na prawdziwe potrzeby czytelników” – czytamy w podsumowaniu pracy „Dziedziny nauki w polskiej prasie ogólnej w latach 1975-2005”.
Nie tylko pasjonaci
Kto dziś najchętniej sięga po szeroko pojęte czasopisma popularnonaukowe? Jaka tematyka szczególnie interesuje tę grupę czytelników? I jak redakcje starają się spełnić ich oczekiwania i przybliżyć wiedzę o świecie?
– Nasi czytelnicy to pasjonaci – osoby, które interesują się jakąś określoną dziedziną i pragną poszerzać wiedzę na jej temat. Przypadkowych czytelników raczej nie ma. Wśród tych, którzy sięgają po magazyny historyczne, są przedstawiciele bardzo różnych środowisk – od nauczycieli historii po wpływowych biznesmenów, cenionych adwokatów (ci szczególnie upodobali sobie starożytność, może ze względu na prawo rzymskie), a nawet wybitnych sportowców. Nie jestem upoważniony, aby podawać konkretne nazwiska, ale zapewniam, że docierają do mnie opinie na temat „Historii bez Tajemnic” z takich właśnie kręgów – mówi Artur Górski, redaktor prowadzący „Historii bez Tajemnic” (Wydawnictwo Skarpa Warszawska). – Podstawowa sprawa to dobór właściwych tematów, takich, które mogą zainteresować czytelnika oraz ich profesjonalne wykonanie – mam na myśli profesjonalizm zarówno jeśli chodzi o warsztat historyka, jak i warsztat dziennikarza, publicysty. Oferta historyczna, dostępna w internecie generuje naturalną konkurencję i po prostu trzeba jej sprostać. Inaczej magazyn papierowy po prostu nie utrzyma się na rynku. Trzeba szukać tematów miarę możliwości nieznanych, a te znane – opisywać z nieoczywistych punktów widzenia. No i starać się, aby w ramach jednego numeru była spora „różnorodność czasowa”: trochę starożytności, trochę średniowiecza, ale także coś z czasów II wojny światowej i historii, która dopiero co stała się historią – wyjaśnia.
– W redakcji „National Geographic Polska” zwracamy szczególną uwagę na jakość merytoryczną treści. Każdy artykuł – zgodnie z zasadą ograniczonego zaufania – jest weryfikowany przez przynajmniej dwoje redaktorów. Opieramy się też na pracy zespołów redakcyjnych innych lokalnych edycji naszego magazynu. Duże znaczenie ma dla nas również staranny język. Uważamy, że poprawna polszczyzna bardziej skutecznie „niesie” wiedzę o świecie – zauważa Łukasz Załuski, redaktor naczelny „National Geographic Polska” (Wydawnictwo Burda Media Polska). – W świecie, w którym powszechnie kwestionuje się konsensus naukowy, coraz więcej ludzi ma potrzebę sięgania po czasopisma popularnonaukowe, które w wiarygodny i rzetelny sposób przekazują wiedzę o świecie – dodaje.
– Nauka rozwija się w ostatnich czasach niezwykle dynamicznie, co nieuchronnie wiąże się coraz większym stopniem jej specjalizacji – to są jakby kolejne warstwy, poziomy. Mnóstwo zagadnień, bez solidnej znajomości podstaw, trudno zrozumieć, więc jeszcze trudniej je w sposób przystępny wyjaśnić. Nie można uciec w nadmierne uproszczenia, bo zgubi się lub wypaczy sens przekazu. Dodatkowo tekst powinien być wciągający, atrakcyjny, żeby czytelnik się nie zniechęcił, nie znudził. Trudno się przebić z rzetelnymi informacjami przez zalew różnych sensacyjnych newsów, owszem, ciekawych czasem i zabawnych, ale niemających z prawdziwą nauką nic wspólnego. Trzeba ponadto przyjąć a priori jakiś poziom wiedzy czytelnika. Nie da się w każdym artykule tłumaczyć wszystkiego od początku. To wszystko jest trudne, ale staramy się tym wyzwaniom podołać. W „Świecie Nauki”, będącym polskim wydaniem amerykańskiego „Scientific American”, cześć artykułów jest autorstwa dziennikarzy popularnonaukowych, a część samych naukowców. Prócz krótkich informacji, w „Świecie Nauki” czytelnicy znajdą zawsze sześć-siedem wielostronicowych artykułów dogłębnie omawiających określony temat. Artykuły są uzupełnione licznymi ilustracjami i infografikami – mówi Elżbieta Wieteska, redaktor naczelna „Świata Nauki”, polskiej edycji „Scientific American” (Wydawnictwo Polityka). – Trudno chyba wydzielić jakąś szczególną grupę czytelników – na pewno są to ludzie ciekawi świata, którzy chcą być dobrze poinformowani o tym, jak się rozwija nauka, czyli po prostu, jakie są postępy naszej cywilizacji. Spora część czytelników to, oczywiście, uczący się i nauczający: uczniowie, studenci nauczyciele i wykładowcy. Dużo jest też pasjonatów, w szczególności astronomii – dodaje.
Jednym z najchętniej czytanych czasopism popularnonaukowych jest ukazujący się na naszym rynku od 2011 r. „Świat Wiedzy”. Czytelnictwo tego miesięcznika jest szacowane na ponad 400 tys. osób.
– Według Polskich Badań Czytelnictwa po „Świat Wiedzy” sięgają przede wszystkim mężczyźni – stanowią 2/3 naszych Czytelników. Jeśli chodzi o wiek, to mamy silną reprezentację w każdej kategorii wiekowej, zbliżoną do ogólnego przekroju społecznego. O tym, czy ktoś znajdzie dla siebie w naszych magazynach coś interesującego, nie świadczy bowiem płeć, wiek czy wykształcenie, ale coś o wiele bardziej uniwersalnego i zarazem niezwykle cennego: ciekawość świata. Potwierdzają to zresztą moje obserwacje: widziałem zarówno ponad 80-letniego pana studiującego „Świat Wiedzy” w kolejce do lekarza, jak i około 10-letnią dziewczynkę zaczytującą się „Światem Wiedzy Kosmos” w tramwaju. To może zabrzmi banalnie, ale „Świat Wiedzy” to naprawdę pismo dla każdego – przekonuje Adam Szumilak, redaktor naczelny pism „Świat Wiedzy”, „Świat Wiedzy Historia”, „Sekrety Medycyny”, „Świat Wiedzy Kosmos” i „Świat Wiedzy Extra” (Wydawnictwo Bauer).
Tematy, które rozpalają emocje
Jak zapewnia Adam Szumilak zarówno w „Świecie Wiedzy”, jak i wydaniach specjalnych, takich jak „Świat Wiedzy Historia”, „Sekrety Medycyny” czy „Świat Wiedzy Kosmos” czytelnik znajdzie informacje o nowych odkryciach, historii czy technologiach, podane w sposób, który jest nie tylko informacyjny, ale także emocjonalnie angażujący i przystępny. – Sucha informacja pełna specjalistycznego słownictwa mało kogo zainteresuje. Dlatego stawiamy na kilka sprawdzonych rozwiązań – mówi redaktor naczelny. Jakie to rozwiązania? Adam Szumilak wylicza.
Wybór tematów: – Koncentrujemy się na tematach, które są aktualne, ważne i rozpalają emocje. Dlatego nie skupiamy się wyłącznie na nowinkach naukowych. Oczywiście przełomowe badania z zakresu medycyny czy interesujące odkrycia astronomiczne zawsze będą dla nas bardzo istotne. Sięgamy jednak też po tematy historyczne, zagadnienia gospodarcze czy polityczne, wybiegamy naszymi prognozami w przyszłość, nieobce są nam wątki kryminalistyczne. Bardzo lubimy eksperymenty myślowe z kategorii „co by było, gdyby…”, które pobudzają do samodzielnego, krytycznego myślenia. Wszystko po to, by zapewnić ciekawym świata Czytelnikom zróżnicowaną dawkę wiedzy o otaczającej nas rzeczywistości.
Niecodzienne spojrzenie: – Staramy się podchodzić do znanych zagadnień z nowych perspektyw, zadając pytania, które prowokują do myślenia i zachęcają do dyskusji. Sięgamy też do tematów, które są rzadko poruszane w polskich mediach, a zdecydowanie na to zasługują.
Praktyczne zastosowanie: – W naszych artykułach często ubieramy nowe odkrycia w formę konkretnych porad lub inspiracji. To ułatwia przyswojenie wiedzy, ale i pokazuje, jak nauka może być bliska i ważna dla każdego na co dzień. I tak na przykład ustalenia naukowców dotyczące długowieczności przekładamy na proste wskazówki mówiące, jak zmienić codzienne nawyki, aby żyć dłużej i zdrowiej. Piszemy o historii oraz pięknie niezwykłych miejsc w Polsce i na świecie, pomagając w ten sposób zaplanować wakacyjne wyprawy. Demaskujemy techniki manipulacyjne lub sztuczki ekspertów od mowy ciała, ułatwiając Czytelnikom odkrycie, na kogo w swym otoczeniu powinni uważać. Ustalenia ekspertów ds. żywienia czy diabetologów przedstawiamy w formie trików na sprawienie, aby posiłki stały się zdrowsze.
Język i styl: – Piszemy w sposób, który jest przystępny i zrozumiały dla każdego, niezależnie od wykształcenia i posiadanej wiedzy. Staramy się unikać żargonu naukowego, zamiast tego używając języka, który jest żywy i przemawia do emocji. Nasze artykuły mają budzić ciekawość, inspirować i wywoływać emocjonalną reakcję.
Wizualizacje i grafiki: – Stwierdzenie, że dobry obraz może przekazać więcej niż tysiąc słów, to banał, ale jak wiele banałów, tak i ten jest prawdziwy. Dlatego inwestujemy w wysokiej jakości zdjęcia, infografiki i wizualizacje, które pomagają zilustrować skomplikowane koncepcje w sposób, który jest zarówno estetyczny, jak i edukacyjny.
Szczegółowa weryfikacja źródeł: – Każdy artykuł przechodzi przez rygorystyczny proces weryfikacji. Regularnie współpracujemy z ekspertami z różnych dziedzin nauki, aby upewnić się, że nasze artykuły odzwierciedlają aktualny stan wiedzy. Dziś w internecie można znaleźć mnóstwo niesprawdzonych i po prostu kłamliwych treści – na portalach informacyjnych, ale i na YouTubie czy TikToku, z którego zwłaszcza młodzi ludzie czerpią dużą część wiedzy o świecie. Dlatego dla nas tak ważne jest, aby Czytelnicy mieli pewność, że w „Świecie Wiedzy” otrzymują tylko zweryfikowane fakty.
Nobliści na łamach
Popularyzacja nauki, a co za tym idzie pisanie o niej w sposób przystępny i zrozumiały nie jest zadaniem łatwym, często wymaga głębokiej wiedzy merytorycznej. Bardzo często również współpracy z ekspertami.
„Świat Nauki” to polska edycja „Scientific American”, jednego z najstarszych (istnieje od 1845 roku) i najbardziej znanych i szanowanych pism popularnonaukowych na świecie. Redakcja współpracuje z najwybitniejszymi naukowcami z najlepszych uczelni; ponadto miesięcznik jest w tej samej grupie wydawniczej co słynne „Nature”, z którym też utrzymuje ścisłą współpracę. W piśmie niejednokrotnie można znaleźć artykuły pisane przez noblistów – ich liczba w całej historii „Scientifica” zaczyna zbliżać się do drugiej setki.
– Szukając współpracowników nie stawiam na wielkie nazwiska – oczywiście, zawsze chętnie opublikuję artykuł sławnego historyka czy publicysty z głośnym nazwiskiem, ale przede wszystkim skupiam wokół siebie doświadczonych dziennikarzy, dysponujących sprawnym piórem (z punktu widzenia redaktora to jest kluczowe) i specjalizujących się w jakimś odcinku dziejów. Tak się składa, że wielu dziennikarzy, których powszechnie kojarzymy z tematyką polityczną, gospodarczą czy kryminalną, to prawdziwi znawcy historii, często z imponującym dorobkiem książkowym. Takich autorów jest u nas najwięcej – wyjaśnia Artur Górski, redaktor prowadzący „Historii bez Tajemnic”.
– Popularyzacja wiedzy nie jest zadaniem łatwym, ale szalenie interesującym i wdzięcznym. W swojej pracy wciąż mamy do czynienia z najnowszymi trendami, przełomowymi odkryciami i najciekawszymi badaniami. Jeśli chodzi o wyszukiwanie tematów, trzymamy cały czas rękę na pulsie w różnych dziedzinach nauki. W pracach nad artykułami wspiera nas stałe grono ekspertów akademickich, głównie z Uniwersytetu Wrocławskiego (to w stolicy Dolnego Śląska mieści się nasza redakcja). Oprócz wiedzy ekspertów opieramy się również na publikacjach naukowych, w tym artykułach z recenzowanych czasopism, oraz na książkach popularnonaukowych, oczywiście nie tylko polskojęzycznych – tłumaczy Adam Szumilak, redaktor naczelny pism „Świat Wiedzy”, „Świat Wiedzy Historia”, „Sekrety Medycyny”, „Świat Wiedzy Kosmos” i „Świat Wiedzy Extra”. – Inspirujemy się też dziełami popkultury. I tak netflixowy serial „1670” natchnął nas do pracy nad artykułem o poddaństwie chłopów do „Świata Wiedzy Historia”, w ubiegłym roku publikowaliśmy też teksty choćby o osiągnięciach Oppenheimera czy prawdzie historycznej w filmach o Indianie Jonesie. Wsłuchujemy się w głosy czytelników, którzy często piszą nam, o czym chcieliby przeczytać w kolejnych numerach. Tematy na teksty wymyślamy nie tylko w trakcie zebrań redakcyjnych. Duży wpływ na zawartość „Świata Wiedzy Kosmos” czy „Sekretów Medycyny” mają też nasi zewnętrzni współpracownicy, którzy podsyłają ciekawe propozycje tematów – dodaje.
Dziennikarze i naukowcy
Bywa również tak, że dwa światy – dziennikarzy i naukowców – wzajemnie się przenikają. Są bowiem dziennikarze z tytułami doktorskimi czy profesorskimi i naukowcy, którzy piszą tak ciekawie, z reporterskim zacięciem, że ich teksty można publikować w zasadzie bez przeredagowania.
– Współpracujemy z najlepszymi autorami. Są to przeważnie naukowcy z tytułami naukowymi: dr Justyna Jońca, dr Katarzyna Kornicka–Garbowska, dr Weronika Śliwa (kieruje planetarium Centrum Nauki Kopernik), dr Mariola Rabska, prof. dr hab. Andrzej Kajetan Wróblewski, prof. dr hab. Marek Kozłowski, prof. dr hab. Marek Żabka, prof. dr hab. Marian Giertych, dr inż. Radosław Kożuszek, dr Mirosław Dworniczak, dr Paweł Jedynak, dr inż. Jakub Chabik. Oczywiście staramy się zasięgnąć opinii u wielu ekspertów. Piszą do nas też utalentowani dziennikarze, np. Paweł Walewski, dziennikarz naukowy „Polityki”, z wykształcenia lekarz, laureat wielu nagród, m.in. Grand Press, The Best Cancer Reporter Award oraz SDP. Agnieszka Krzemińska to także dziennikarka naukowa tygodnika „Polityka” i na dodatek autorka książek „Miłość w starożytnym Egipcie”, „Dawniej ludzie żyli w brudzie” oraz „Grody, garnki i uczeni. O archeologicznych tajemnicach ziem polskich”. A Przemek Berg nie tylko pisze o kosmosie, ale także obserwuje go przez teleskop. Nasi dziennikarze zdobywali nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich – np. Andrzej Hołdys. Trzeba jeszcze wspomnieć o znanym językoznawcy, profesorze Jerzym Bralczyku, który pisze felietony do każdego numeru, oraz o Kamilu Nadolskim, wyjątkowo aktywnym dziennikarzu – jego artykuły publikowane są przez najrozmaitsze czasopisma. Nie sposób pochwalić się wszystkimi autorami i ich osiągnięciami – wylicza Olga Orzyłowska-Śliwińska, redaktor naczelna „Wiedzy i Życia” (Wydawnictwo Polityka). – Nasi autorzy też przeglądają zagraniczne źródła, mamy nawet „korespondenta” z USA – Krzysztof Szymborski mieszka tam od 40 lat i robi dla nas naukową prasówkę z przymrużeniem oka. Na pewno sporo czasu trzeba poświęcić na przygotowanie działu Laboratorium. Tym zajmuje się dr Paweł Jedynak z Wydziału Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii UJ w Krakowie. Osobiście sprawdza wszystkie reakcje chemiczne, a także prowadzi obserwacje biologiczne. Mamy jeszcze krzyżówki i zagadki matematyczne przygotowywane przez Marka Penszkę, co także wymaga czasu i kreatywności – dodaje.
Z przeprowadzonej przez redakcję ankiety wynika, że szczególnym zainteresowaniem cieszą się kosmos, technika, technologia oraz medycyna i zdrowie, zagadnienia z tych dziedzin często pojawiają się na łamach pisma. Ale czytelnicy doceniają różnorodność tematyczną. Dlatego konieczne jest zachowanie równowagi pomiędzy poszczególnymi dziedzinami.
– Chyba nam się udaje, bo większość ankietowanych uznała „Wiedzę i Życie” za pismo „wyjątkowe i nie do zastąpienia”. 67 proc. osób uważa nawet, że wyznaczamy trendy! – mówi Olga Orzyłowska-Śliwińska.
– Podczas przygotowywania tekstów czytam je wielokrotnie, zastanawiając się, czy są wystarczająco zrozumiałe. Zastanawiam się, czy jeszcze coś można dodać, co oznacza sięgnięcie po specjalistyczną literaturę. Stale też uzupełniam swoją wiedzę, w czym pomaga mi coraz bardziej puchnący księgozbiór. Cieszę się, że mogę pracować z mądrymi i wnikliwymi redaktorkami, które niejednokrotnie wsparły mnie swoją wiedzą. Często znalezienie dobrego zdjęcia czy schematu wiąże się z mozolnym przeszukiwaniem zasobów agencji zdjęciowych i drobiazgowym zapoznaniem się z publikacjami naukowymi, a te czytam w języku angielskim. Prawie codziennie sprawdzam, jakie nowe odkrycia ogłoszono na świecie. Sprawia mi to przyjemność, gdyż i ja byłam kiedyś naukowcem. Pracę magisterską wykonałam w Warszawie w Instytucie Biochemii i Biofizyki PAN, a doktorat z neurochemii – w Instytucie Biologii Doświadczalnej im. Marcelego Nenckiego PAN – zdradza redaktor naczelna „Wiedzy i Życia”.
Inspiracja do mądrego życia
Popularyzacja nauki to proces społeczny, którego waga jest nie do przecenienia – zwłaszcza w obecnym świecie. Czy dla pism popularnonaukowych jest rodzajem misji?
– Odpowiem nieco przewrotnie – przygotowując wydanie, staram się wybierać tematy najbardziej chwytliwe, atrakcyjne, takie, które – odwołując się do rzeczywistości internetu – zagwarantują wysoką klikalność. Nie myślę o misji czy wymiarze społecznym naszych publikacji, ale o tym, by zapewnić Czytelnikom dobrą zabawę. I zapewniam, że takie podejście – pozbawione sympatii politycznych czy obyczajowych! – daje bardzo dobre rezultaty, jeśli chodzi o misję krzewienia wiedzy i szacunku dla przeszłości. No, bo ludzie przekonują się, że historia nie jest nudna, a niezwykle fascynująca, a przy tym jest studnią, z której można czerpać w nieskończoność – mówi Artur Górski, redaktor prowadzący „Historii bez Tajemnic”.
– Media od zawsze przede wszystkim pomagały swoim odbiorcom lepiej zrozumieć świat. W dobie tak szybkiego postępu naukowego i technicznego nie można tego robić, nie tłumacząc najnowszych odkryć, związanych z nimi szans i zagrożeń. Ale chodzi też o coś więcej. Pisząc o nauce, inspirując do rozwijania zainteresowań na tym polu i dalszego pogłębiania wiedzy, media uczą krytycznego myślenia. Kiedy ludzie dowiadują się, jak analizować i interpretować dane naukowe, uczą się podejścia krytycznego nie tylko do nauki, ale także do informacji w ogóle. A nigdy nie było to tak istotne, jak dziś – w dobie postprawdy, fake newsów i deepfake’ów tworzonych z udziałem sztucznej inteligencji – zauważa Adam Szumilak, redaktor naczelny pism „Świat Wiedzy”, „Świat Wiedzy Historia”, „Sekrety Medycyny”, „Świat Wiedzy Kosmos” i „Świat Wiedzy Extra” .
– Zadaniem mediów jest rzetelne informowanie społeczeństwa, nie tylko o tym, co dzieje się w polityce, ale w ogóle o tym, co dzieje się w świecie. Nauka nie jest czymś osobnym, jak czasami się to przedstawia. Nauka to integralna część ludzkiej działalności. W dzisiejszych czasach leży u podstaw niemal wszystkiego – czy to będzie transport, internet, leki, kosmetyki, prognozy pogody, żywność itd. itp. A już tym bardziej nie ma bez niej dalszego rozwoju. I media powinny informować o jej postępach – już choćby po to, żeby podatnicy rozumieli, dlaczego potrzeba na nią pieniędzy – również na te badania, które nie wydają się, przynajmniej z początku, przynosić wymiernych rezultatów. Takie badania nierzadko okazują się najcenniejsze – tłumaczy Elżbieta Wieteska, redaktor naczelna „Świata Nauki”, polskiej edycji „Scientific American”.
– Podstawową rolą mediów jest informowanie społeczeństwa o tym, co dzieje się w kraju czy za granicą. Oczywiście dostarczają one rozrywki, a także pełnią funkcję kulturotwórczą i edukacyjną. Proszę spojrzeć, jak zmienia się podejście do zwierząt. 30 lat temu traktowano je jak automaty z instynktem. Dziś walczy się o ich prawa, bo wiemy, że mają rozum, pamięć i uczucia. Upowszechnia się także wiedza o zmianach klimatycznych czy szkodach wyrządzanych w środowisku przez plastik, następuje zmiana światopoglądu, zostają wykorzenione szkodliwe mity, np. na temat naszego zdrowia. „Wiedza i Życie” pokazuje uczniom, że warto być naukowcem. Tak samo i ja kiedyś czytałam to pismo, a potem zaintrygowana tajemnicami tego świata zostałam badaczem mózgu – zdradza Olga Orzyłowska-Śliwińska, redaktor naczelna „Wiedzy i Życia”.
KINGA SZYMKIEWICZ
DARIUSZ MATEREK