Od 24 lutego żyjemy w zupełnie innej rzeczywistości. Atak Rosji na Ukrainę stał się początkiem trwającej tygodniami wojny, z każdym dniem coraz bardziej przerażającej. Po kilkudziesięciu latach pokoju Europa ponownie stała się areną międzynarodowego konfliktu zbrojnego. Napaść na niezależne, pokojowe państwo, bombardowania miast, śmierć tysięcy ludzi, które wydawały się czymś zupełnie nierealnym, stały się faktem. Zaczął się zupełnie nowy czas dla całego świata, a także dla mediów – czas wojny.
Rozpętanie przez Rosję krwawej wojny było szokiem dla wszystkich, dla całej społeczności międzynarodowej. Dla większości współcześnie żyjących ludzi wojna była zjawiskiem znanym jedynie z lekcji historii. Teraz stała się rzeczywistością. W jej dokładnym poznaniu, zrozumieniu decydujące znaczenie miał i ma oczywiście przekaz medialny. Redakcje na całym świecie błyskawicznie dostosowały swój tryb pracy do specyficznych warunków, zmieniono ramówki stacji telewizyjnych i radiowych, zmodyfikowano formułę portali informacyjnych oraz wszystkich wydawnictw prasowych. Na Ukrainę, często bezpośrednio pod ostrzał i bombardowanie, pojechali korespondenci z wielu krajów. Również ukraińscy dziennikarze, ale też zwykli obywatele włączyli się w przekazywanie zagranicznym mediom bezpośrednich relacji z wojny. To właśnie w dużym stopniu dzięki nim cały świat mógł zobaczyć ogrom tragedii Ukraińców i usłyszeć ich wołanie o pomoc.
W Polsce wydawcy zadbali nie tylko o dokładne relacjonowanie sytuacji na Ukrainie, ale także praktycznie od momentu rozpoczęcie wojny zainicjowali wiele akcji pomocowych. Prasa aktywnie włączyła się w wielki obywatelski zryw pomocy naszym sąsiadom – zarówno walczącym z najeźdźcą, jak i uciekającym przed koszmarem wojny.
Ostry dyżur
Dziennikarze i redaktorzy wszystkich mediów mówią, że od momentu wybuchu wojny pracują w zasadzie w trybie ostrego dyżuru. Serwisy internetowe są aktualizowane praktycznie przez 24 godziny na dobę, wydania papierowe – często zmieniane w ostatniej chwili. W wielu redakcjach wprowadzono specjalne systemy dyżurów, zmieniono tryb pracy całych zespołów.
– Agresja Rosji na Ukrainę zupełnie „przemeblowała” pracę w redakcji – pracujemy obecnie jedynie z krótką przerwą na sen. W serwisie Wyborcza.pl natychmiast po rozpoczęciu inwazji przeszliśmy na tryb całodobowy, uruchomiliśmy specjalną relację na żywo, którą można śledzić od 5:00 rano do 2:00 w nocy. Zbiera ona wszystkie najważniejsze wydarzenia dotyczące wojny. Dziennikarze wybierają do niej najbardziej istotne i najciekawsze wiadomości, by je jak najszybciej przekazać czytającym. Ze względu na wagę tego, co się dzieje za wschodnią granicą Polski, relacja jest otwarta dla wszystkich internautów – mówi Roman Imielski, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej” (wydawca Agora SA). – Cały czas powstają też teksty tłumaczące przebieg wojny i sytuację na frontach. Analizujemy zabiegi dyplomatyczne, szczegółowo opisujemy kolejne nakładane na Rosję i wspierającą ją Białoruś sankcje. Tłumaczymy nie tylko to, jak ich skutki odczują reżimy Putina i Łukaszenki, ale też konsekwencje, jakie poniesie Zachód, w tym Polska. Oprócz tego pokazujemy w „Wyborczej”, co dzieje się w Rosji, gdzie Putin rozpętuje wojenną histerię, sięgając po nazistowskie wzorce. Ale nie zapominamy o rosyjskich bohaterach – tysiącach dzielnych obywatelek i obywateli Rosji, którzy wychodzą na ulice protestować przeciwko wojnie. Doświadczają oni za to bardzo surowych represji ze strony rosyjskiej władzy – dodaje redaktor R. Imielski.
Nie tylko redakcje dzienników przeszły w związku z wojną w specjalny tryb pracy. Również w tygodnikach dziennikarze i redaktorzy praktycznie do ostatniej chwili aktualizują kolejne wydania.
– Temat rosyjskiej agresji na Ukrainę z oczywistych względów jest od dwóch tygodni tematem wiodącym w pracy naszej redakcji. Na bieżąco, z dnia na dzień, wprowadzamy zmiany w szpiglu wydania, uzupełniamy o nowe materiały naszą stronę internetową, dostosowując wydania papierowe i internetowe do pojawiających się nowych faktów i informacji – mówi Jacek Ślusarczyk, wydawca „Tygodnika Powszechnego”, prezes zarządu spółki Tygodnik Powszechny sp. z o.o. Zwraca uwagę na fakt, że „Tygodnik Powszechny” od 24 lutego, od pierwszego dnia agresji Federacji Rosyjskiej na Ukrainę uruchomił specjalny serwis publikowany w wydaniu internetowym pod tytułem „Atak na Ukrainę”. – Serwis ten jest ogólnie dostępny, cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem czytelników. W serwisie codziennie publikowane są relacje naszych dziennikarzy piszących z Ukrainy, reportaże, komentarze, materiały eksperckie, podcasty etc. – wyjaśnia J.Ślusarczyk.
Jerzy Domański, redaktor naczelny Tygodnika „Przegląd” (wydawca: Fundacja „Oratio Recta”) zwraca uwagę na jeszcze jeden istotny aspekt pracy dziennikarzy i redaktorów w tak wyjątkowych warunkach. – Większość dziennikarzy po raz pierwszy w życiu spotkała się z okropnościami wojny i to takiej, która toczy się tuż przy naszej granicy. Dramaty ludzi, którzy uciekają do Polski, relacje z bombardowań oglądane w stacjach telewizyjnych i niekończące się rozmowy w rodzinach i grupach towarzyskich bardzo mocno i dewastacyjnie wpływają na psychikę dziennikarzy. Musimy zajmować się tą wojną i wielkimi problemami, jakie się z nią wiążą praktycznie na okrągło. Co oznacza, że nasze głowy też są na tej wojnie. Nikt nie jest przyzwyczajony do życia w takiej sytuacji. Im większy poziom wrażliwości, tym większe emocje, stany lękowe, a nawet depresyjne – uważa Jerzy Domański. Przyznaje również, że „Przegląd” – podobnie jak wszystkie redakcje – pracuje w szczególnym trybie.
– Od początku wojny w Ukrainie mamy w redakcji nowy tryb planowania kolejnych wydań. Z autorami kontaktujemy się online, aż do momentu zamknięcia numeru. Dopiero wtedy kończy się nasza praca. Tygodnik musi być wysłany do drukarni w piątek do godz. 24.00 – mówi redaktor J. Domański.
Swoją zawartość zmieniły również miesięczniki. – Chcieliśmy pokazać nie tylko nasze zaangażowanie i wsparcie dla Ukraińców, ale także zapewnić naszych czytelników, że w swoim strachu przed wojną, obawach i stresie nie są sami. Informacja o najeździe Rosji na Ukrainę dotarła do nas tuż przed wysłaniem kwietniowego wydania „Claudii” do druku. Wiedzieliśmy, że ten temat zdominuje rozmowy i życie Polaków, w tym naszych Czytelniczek, dlatego chcieliśmy im dać sygnał, że jako redakcja jesteśmy z nimi i też przeżywamy wojnę za naszą granicą. W edytorialu do wydania kwietniowego zapewniłam o solidarności z naszymi sąsiadami. Zamieściliśmy także symboliczny znak graficzny w kolorach flagi Ukrainy, by dodatkowo zamanifestować nasze wsparcie i zaangażowanie w pomoc dotkniętym wojną ludziom – mówi Agnieszka Wierzbicka, redaktor naczelna „Claudii” (wydawnictwo Burda Media Polska).
– W numerach majowych „Dobrych Rad” i „Claudii” przygotowujemy materiały, które opisują naszą nową rzeczywistość. Piszemy o niezwykłym zaangażowaniu zwykłych ludzi w pomoc. O osobach, które przyjęły uchodźców pod swój dach, o wolontariuszach, którzy angażują się w pomoc uchodźcom, ratują zwierzęta i organizują transporty niezbędnych rzeczy do Ukrainy, objętej wojną. Prosimy także o wypowiedzi na ten temat naszych felietonistów. W „Dobrych Radach” Katarzyna Dowbor pisze o swoim zaangażowaniu w pomoc i dodaje, że dzięki pomaganiu stajemy się lepszymi ludźmi, a w Claudii pisarz Wojciech Chmielarz zastanawia się, jak powinniśmy rozmawiać z dziećmi o wojnie. Z kolei o tym, czym jest strach i jak mu się nie dać pokonać pisze w felietonie gościnnym reporterka wojenna Bianka Zalewska – dodaje Agnieszka Mucha, redaktor naczelna magazynu „Dobre rady”.
Wiadomości z pierwszej linii
W wojennym chaosie szybkie uzyskanie przez dziennikarzy wiarygodnych informacji jest często niemożliwe. Przekaz rosyjski to czysta propaganda, często w bardzo prymitywnej formie. Władze Ukrainy robią wszystko, aby dostarczyć światowym mediom maksimum informacji o przebiegu wojny, sposób prowadzenia komunikacji z ich strony jest wręcz wzorcowy. Ale w sposób naturalny priorytetem jest dla nich teraz obrona ojczyzny. Również ze względów bezpieczeństwa nie wszystko mogą powiedzieć czy pokazać szerokiemu gronu odbiorców.
Redakcje na całym świecie starają się pozyskać jak najwięcej informacji z pierwszej linii walk, z oblężonych miast. Część przekazują – często z narażeniem własnego życia – wysłani na miejsce korespondenci.
– Jesteśmy jedną z nielicznych redakcji w Polsce, które materiały dotyczące Ukrainy publikują dzięki pracy swoich dziennikarzy korespondentów. Od kilku tygodni w Ukrainie stale przebywa Paweł Pieniążek, nasz dziennikarz i korespondent. Codziennie wysyła nam korespondencje, w tej chwili przebywa w Kijowie i relacjonuje obronę miasta. Przez tydzień w Ukrainie przebywała czwórka naszych dziennikarzy: Paweł Pieniążek, Grażyna Makara, Marek Rabij i Marcin Żyła. W najnowszym numerze „Tygodnika Powszechnego” publikujemy ich reportaże – zapowiada Jacek Ślusarczyk, wydawca „TP” i prezes zarządu spółki Tygodnik Powszechny sp. z o.o.
– „Gazeta Wyborcza” ma na Ukrainie korespondenta Piotra Andrusieczkę, który mieszka w Kijowie. Do Lwowa wyjechali dodatkowo Michał Olszewski i Jakub Włodek, korzystamy też z wielu innych źródeł – wiadomości otrzymujemy od naszych kolegów pracujących w mediach ukraińskich oraz od mieszkańców zaatakowanych miast, którym bardzo zależy na tym, by pokazać zbrodnie Władimira Putina. Chcą, by świat usłyszał ich głos – mówi Roman Imielski, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. – Współpracujemy również z grupą ekspertów od spraw rosyjskich, ukraińskich i przede wszystkim wojskowości, z których wiedzy i doświadczenia codziennie korzystamy. Prowadzimy z nimi zarówno rozmowy, jak i publikujemy przysyłane przez nich analizy czy teksty. Zrozumieć konflikt pomaga nam m.in. znakomita amerykańska analityczka i felietonistka Anne Applebaum, a także znawcy tematyki wschodniej: Wacław Radziwinowicz i Adam Michnik. Jedną z najważniejszych obecnie kwestii dla dziennikarzy „Wyborczej” jest opisywanie losu uchodźców. Natychmiast wysłaliśmy naszych reporterów na przejścia graniczne i do Lwowa, aby relacjonowali sytuację na miejscu, włączyliśmy się także w różne akcje pomocowe – dodaje.
Jerzy Domański, redaktor naczelny Tygodnika „Przegląd” podkreśla wagę eksperckich analiz, które w tym szczególnym czasie wydają się mieć wyjątkowe znaczenie.
– Redagowanie tygodnika w warunkach tak wielkiej dynamiki zmian jest bardzo trudne. Wysiłek redakcji skupia się na tym, by tematy czołówkowe nie odnosiły się do wydarzeń znanych z mediów społecznościowych i telewizji. Próbujemy więc pisać bardziej analitycznie. I pokazywać rodzące się zjawiska społeczne. Najczęstszą formą, jaką stosujemy, są reportaże środowiskowe. Mamy w zespole czołówkę reporterską, która swoje teksty opiera na osobistych kontaktach z Ukraińcami, którzy dotarli do wielu miejsc w Polsce. Piszemy zarówno o ich sytuacji w czasie wojny w Ukrainie, jak i o tym, co się teraz z nimi dzieje w Polsce. Bywa też tak, że nasi dziennikarze interweniują w sprawach uchodźców. Kolejne numery tygodnika przynajmniej w połowie, wypełniają reportaże, wywiady, komentarze i felietony związane z wojną, reakcjami międzynarodowymi i sytuacją ludzi. Silnym punktem „Przeglądu” są wybitni komentatorzy, których pogłębione oceny są często cytowane przez media – mówi red. J. Domański.
Otwarte serca
Bez względu na wynik toczących się walk i ostateczne rozstrzygnięcie można powiedzieć, że tę wojnę już wygrali ludzie o wrażliwych sercach. Obserwując powszechny zryw pomocowy i dziesiątki, czy nawet setki tysięcy osób angażujących się w pomoc Ukraińcom widać wyraźnie, że to po stronie dobra stoi teraz większość świata. To głęboko porusza, ale i daje nadzieję.
Praktycznie od momentu rozpoczęcia wojny w różnego rodzaju akcje pomocowe zaangażowały się w zasadzie wszystkie media w Polsce. Dziennikarze ramię w ramię z czytelnikami zaczęli organizować zbiórki potrzebnych produktów, dostarczać je na tereny objęte wojną, przyjmować uchodźców w swoich domach.
– Bardzo aktywnie, od początku istnienia „Przeglądu” angażujemy się w działania pomocowe. Także teraz wspieramy organizacje, które zajmują się pomocą Ukraińcom. Drukujemy apele, podajemy dane pozwalające na dokonywanie wpłat. Także na pomoc medyczną i żywnościową. Nasi dziennikarze są również wolontariuszami. Byli przy granicy, są na dworcach, przyjmują uchodźców w domach – mówi Jerzy Domański z „Przeglądu”.
– Pracownicy naszej redakcji i wydawnictwa, jak również nasi czytelnicy skupieni w działających w wielu miastach Polski Klubach Czytelników „Tygodnika Powszechnego” angażują się w codzienną pomoc na rzecz uchodźców z Ukrainy. Zbieramy pieniądze, organizujemy transport od granicy do Krakowa, w mieszkaniach naszych pracowników gości już kilka rodzin ukraińskich uchodźców – zauważa Jacek Ślusarczyk, wydawca „Tygodnika Powszechnego”.
We wszystkich działaniach pomocowych szczególnym wsparciem objęto dzieci z Ukrainy. Dla przykładu – wydawnictwo Story House Egmont zorganizowało znaczące wsparcie dla dwóch akcji humanitarnych pomagających dzieciom dotkniętym konfliktem (UNICEF Polska oraz SOS Wioski Dziecięce).
– Przekazaliśmy również pulę komiksów i gier na różne instytucjonalne i prywatne inicjatywy wspierające dzieci oraz udostępniliśmy w wersji online cały album „Kajko i Kokosz. Wielki turniej” w języku ukraińskim. Ponadto, pula egzemplarzy tego albumu trafiła do bibliotek organizujących wsparcie dla uchodźców. Story House Egmont pracuje też nad tłumaczeniami instrukcji do wybranych gier na język ukraiński. Zostaną one udostępnione na naszej stronie internetowej oraz w księgarni Egmont.pl i na stronach partnerów wydawnictwa. Pracownicy Story House Egmont aktywnie angażują się i w zorganizowane, i te oddolne, spontaniczne formy pomocy ofiarom działań wojennych. W ostatnim czasie wydawnictwo otrzymuje też mnóstwo zapytań od czytelników i zaprzyjaźnionych dziennikarzy z prośbą o wsparcie – co świadczy o tym, że to, co się dzieje za naszą wschodnią granicą, poruszyło serca wielu Polaków – mówi Magdalena Łazur ze Story House Egmont sp. z o.o.
– Wydawnictwo Burda Media włącza się w pomoc naszym wschodnim sąsiadom. Udzieliliśmy wsparcia naszym pracownikom pochodzącym z Ukrainy i ich rodzinom, zbieraliśmy artykuły medyczne. Nasi pracownicy, kupując książki z wydawnictwa Słowne, wpłacają datki na rzecz Fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej. Wydawnictwo oferuje swoim pracownikom zewnętrzne wsparcie psychologiczne, a także sponsoruje wybrane inicjatywy charytatywne pracowników: nasz redakcyjny kolega prowadzi zajęcia z języka polskiego dla dwóch grup ukraińskich dzieci w wieku 7-13 lat (12 dzieci) i 13-18 (15 dzieci), pracownicy organizują również dla dzieci zajęcia, np. plastyczne, przekazaliśmy kosmetyki na rzecz fundacji. Burda International planuje również międzynarodową zbiórkę rzeczy dla potrzebujących uchodźców oraz osób pozostających w Ukrainie – mówi Agnieszka Wierzbicka, redaktor naczelna magazynu „Claudia”.
Fabryka pomocy
Część redakcji i wydawnictw przygotowała szereg różnego rodzaju działań wspierających Ukraińców, stając się swoistymi fabrykami pomocy. W ten sposób, w zasadzie od początku wojny, działa np. redakcja „Gazety Wyborczej”.
Już drugiego dnia wojny na Ukrainie (25 lutego br.) z tradycyjnym wydaniem „Gazety Wyborczej” czytelnicy otrzymali wydrukowaną flagę Ukrainy. Redakcja dziennika zachęcała w ten sposób do jej wywieszania np. w oknach w geście solidarności z Ukrainkami i Ukraińcami.
Zespół wciąż działającego w Ukrainie „Expressu” oraz redakcja „Gazety Wyborczej”, wspierane przez Gazeta.pl i Radio TOK FM przygotowały specjalne wydanie gazety dla Ukrainek i Ukraińców uciekających przed wojną. Znajdowały się w niej nie tylko reportaże z granicy polsko-ukraińskiej czy historie bohaterów walk, ale też najpotrzebniejsze informacje dotyczące możliwości uzyskania pomocy w Polsce. 20 tys. egz. gazety wydanej po ukraińsku było rozdawanych w poniedziałek, 28 lutego 2022 r. przy przejściach granicznych, a także na dworcach w miastach na wschodzie Polski i w Warszawie.
Redakcje lokalnych wydań „Gazety Wyborczej” z Wrocławia oraz Katowic przyłączyły się do akcji pomocy uchodźcom z Ukrainy. We wrocławskiej siedzibie dziennika działał punkt zbiórki darów dla potrzebujących, z kolei redakcja w Katowicach oddała swoje pomieszczenia Ukraińcom, którzy stworzyli na miejscu Śląski Sztab Kryzysowy.
3 marca br. ruszyła kolejna akcja pomocowa pod hasłem „Pomóż mieszkańcom Mariupola”. W jej ramach cały przychód ze sprzedaży specjalnych cegiełek w formie prenumeraty cyfrowej dziennika trafił do Fundacji HumanDoc, organizującej ewakuację ludności z atakowanego miasta.
Redakcja „Wyborczej” przygotowała specjalne wydanie gazety dla matek, które musiały uciekać przed wojną z Ukrainy. Od poniedziałku, 7 marca br. poradnik pt. „Witamy w Polsce!” („ВІТАЄМО У ПОЛЬЩІ!”) był rozdawany w dziewięciu miastach w Polsce, a także w ośrodkach dla uchodźców oraz na wybranych dworcach kolejowych.
Fundacja Gazety Wyborczej wraz z partnerami ustanowiła „Fundusz na rzecz ukraińskich mediów” i prowadzi specjalną zbiórkę na ten cel. W ciągu 5 dni od momentu rozpoczęcia zbiórki Fundacji Gazety Wyborczej udało się już zgromadzić ponad 150 tys. euro.
11 marca br. do piątkowego wydania dziennika dołączony został 8-stronicowy dodatek dla osób, które chcą udzielać pomocy uchodźcom wojennym z Ukrainy – „Jak efektywnie pomagać uchodźcom z Ukrainy”. W specjalnym poradniku redakcja pisała m.in. o tym, jak przygotować dom na przyjęcie gości, jak zadbać o ich potrzeby zdrowotne i życiowe, opublikowała również listę miejsc, gdzie można szukać wsparcia w załatwieniu podstawowych spraw, np. urzędowych. Dla tych, którzy nie mają warunków, by przyjąć uchodźców u siebie, zespół dziennika podpowiadał, w jaki inny sposób można pomóc Ukraińcom.
– To nie koniec naszych działań, cały czas będziemy wspierać tych, którzy z Ukrainy uciekli do naszego kraju, informować o tym, jak można im pomagać w odpowiedzialny i skuteczny sposób. Będziemy także na bieżąco zbierać informacje o potrzebach zgłaszanych przez samorządy i organizacje pozarządowe, umieszczać praktyczne porady ekspertów, które nauczą nas, jak dawać dobre oparcie i przygotują do kontaktu z osobami doświadczającymi traumy, chorymi, pozbawionymi mienia, lękającymi się o bliskich – zapowiada Roman Imielski, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”.