cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Dziesięć lat w „Książkach”

Rozmowa o magazynie, czytelnictwie i książkach z Juliuszem Kurkiewiczem, redaktorem naczelnym „Książek. Magazynu do czytania”.

Juliusz Kurkiewicz Fot. Albert Zawada

Jakie były cele stawiane przed magazynem na początku jego istnienia, a jakie teraz? 

– Gdy zakładaliśmy „Książki” i opracowywaliśmy koncepcję magazynu, wiele mówiono o zapaści czytelnictwa w Polsce. Już wtedy na łamach „Wyborczej” prężnie działaliśmy przy akcji popularyzującej czytelnictwo „Czytamy w Polsce” i magazyn w jakiejś mierze stał się jej emanacją.

Największym wyzwaniem było opracowanie takiej koncepcji magazynu o książkach, która stałaby się atrakcyjna dla szerokiej publiczności. To miało być pismo kulturalne, przede wszystkim literackie, nie tylko recenzujące najważniejsze wydarzenia i nowości, ale też z pewnego dystansu opowiadające i komentujące zmiany cywilizacyjne, kluczowe problemy naszych czasów.

Zależało nam na tym, by każdy numer był zaskoczeniem dla czytelnika, a każdy z artykułów ciekawy; żeby pisali dla nas najlepsi autorzy, nie tylko z Polski – w pierwszym numerze opublikowaliśmy np. esej Olgi Tokarczuk o Benedykcie Chmielowskim. Zależało nam też na publikowaniu obszernych rozmów z najlepszymi światowymi pisarzami. Przeprowadziliśmy wywiady z twórcami ze światowego parnasu – od Swietłany Aleksijewicz po Jonathan Franzena, Juliana Barnesa, George’a Saundersa.

Co było największym wyzwaniem dla magazynu w ciągu ostatnich 10 lat? 

– Po pierwsze: stworzenie takiej formuły pracy nad pismem, która zaangażowałaby i wzbudziła zaufanie wydawców. Dziś jesteśmy w stałym kontakcie z ok. 200 mniejszymi i większymi wydawcami, śledzimy ich plany, wybieramy to, co najciekawsze i staramy się nadawać rozgłos ambitnym projektom wydawniczym.

Po drugie: dostrzeżenie, że magazyn musi się zmieniać i reagować na nowe potrzeby. Na początku koncentrowaliśmy się na stworzeniu energetycznej, wybuchowej mieszanki redakcyjnej. Po latach dostrzegliśmy, że czytelnicy dojrzeli razem z nami, więc uspokoiliśmy formułę i obok tekstów problemowych zaczęliśmy publikować recenzje nowości, wprowadziliśmy działy recenzenckie („Półka z nowościami”, „Co nas zachwyca, a co nie”). Do dziś budujemy i rozbudowujemy zespół krytyków ze wszystkich pokoleń i różnych środowisk, zajmujących się także literaturą popularną (dział „Ciemne strony” poświęcony kryminałom).

Po trzecie, może najważniejsze – zachowanie świeżości i pomysłowości. O każdym numerze staramy się myśleć tak, jak byśmy go tworzyli zupełnie od zera, nieustannie testujemy naszą formułę.

Jakie zmiany w branży wydawniczej miały wpływ na magazyn „Książki, Magazyn do czytania” w ciągu ostatnich 10 lat? 

– Rozwój festiwali nagród literackich otworzył nowe ścieżki współpracy. Wysyp dobrej literatury dla dzieci i młodzieży oraz publikujących taką literaturę wydawnictw przyczynił się z kolei do powstania naszego stałego dodatku „Książki dla dzieci i młodszych dorosłych” oraz stworzenia osobnego redakcyjnego zespołu ekspertów i ekspertek. „Książki. Magazyn do czytania” to też część oferty premium Wyborcza.pl, co wpływa na rozbudowywanie obecności naszych treści w internecie.

Jakie role odgrywa czytelnik w tworzeniu i kształtowaniu magazynu? 

– Śledzimy reakcje czytelników na każdy numer, każdy tekst, wyciągamy wnioski. Staramy się zawsze wiedzieć, na jakie sprawy czytelnik jest wrażliwy. Pozytywne reakcje czytelników na nasz tytuł bywają wręcz onieśmielające – czytelniczki i czytelnicy traktują „Książki” bardziej jak żywą osobę goszczoną co 2 miesiące w domu niż jeden z wielu tytułów prasowych. Wiemy to z dziesiątek wpisów w mediach społecznościowych. Występujemy na „stolikach kawowych” naszych przyjaciół-czytelników.

Jaki tekst był największym zaskoczeniem, który cieszył się wyjątkową popularnością? 

– Ilu naszych czytelników, tyle odpowiedzi. Z pewnością ogromną popularnością cieszą się nasze wydania świąteczno-noworoczne z podsumowaniami roku – m.in. listą 10 najlepszych książek roku wybranych przez redakcję, z listami kryminałów, książek dla dzieci. Te podsumowania wprowadziliśmy kilka lat temu, nieustannie je ulepszamy i rozbudowujemy. Czytelnicy czekają na nie, chętnie komentują je, a wydawcy chwalą się swoimi tytułami. Każdy numer świąteczny to dla nas i dla wydawnictw dodatkowe święto.

Która z okładek „Książek” można nazwać okładką wszech czasów? 

– Jak wyżej. Ale na upartego wskazalibyśmy na okładkę typu „no name” z odwróconą plecami do czytelnika Eleną Ferrante. Jako pierwsi opisaliśmy jej fenomen i walnie przyczyniliśmy się do sukcesu jej książek w Polsce.

Jakie są plany magazynu na przyszłość? 

Dalej robić jak najlepiej to, co robimy. I nie dać się kryzysowi.

Co jakiś czas eksperymentować z formułą numerów monograficznych, które przyniosły nam aplauz w trakcie pandemii i po niej (pierwszy numer pandemiczny zawierał „Kanon na lepsze jutro” – 25 powieści rekomendowanych przez wybitne osobistości od Marii Janion, przez Józefa Hena, po Agnieszkę Holland, zaś numer, który się ukazał na koniec pandemii, zawierał listę „100 rzeczy, które czynią świat lepszym” ułożoną przez takich autorów, jak Olga Tokarczuk, Marcin Szczygieł, George Saunders i Elizabeth Strout).

Ulepszać ofertę treści online i wzmacniać rozpoznawalność naszej marki wśród czytelników stawiających na treści digitalowe.

Dziękuję za rozmowę.

RED