Dezinformacja medyczna stała się jednym z największych zagrożeń dla zdrowia publicznego w erze cyfrowej. Aż 60% treści w mediach społecznościowych opiera się na spekulacjach pseudoekspertów, co prowadzi do katastrofalnych skutków zdrowotnych. W tym chaosie dezinformacji tradycyjna prasa pozostaje bastionem rzetelnej wiedzy medycznej. Gazety i czasopisma wykorzystują swoje wieloletnie doświadczenie i wypracowane standardy dziennikarskie w walce z fałszywymi informacjami o zdrowiu.

Badania wskazują, że nawet 50-60 procent informacji, które widzimy w sieci (głównie w mediach społecznościowych), to treści fałszywe. Skala zjawiska jest więc ogromna, a problemy, jakich przysparzają fake newsy i manipulacje stają się coraz poważniejsze. W tym roku odnotowano rekordową ilość zachorowań na grypę, masowo pojawiły się również zakażenia krztuścem, które jeszcze kilka lat temu praktycznie nie istniały, wreszcie – przypadek błonicy, choroby, z którą poradziliśmy sobie lata temu. Powróciła u nieszczepionego dziecka. Eksperci nie mają złudzeń – to w znacznym stopniu efekty antyszczepionkowych kampanii, prowadzonych w internecie.
Informacje o rzekomo szkodliwym wpływie szczepionek na zdrowie mają wymierne skutki. W tym sezonie zaszczepiło się przeciw grypie ok. 1,8 mln osób, co stanowi zaledwie 5% społeczeństwa. Spośród osób 65+ zaszczepiło się ok. 11%. Liczba zachorowań na grypę wzrosła trzykrotnie. Eksperci Ogólnopolskiego Programu Zwalczania Chorób Infekcyjnych uważają, że otarliśmy się o taką epidemię grypy w Polsce, jakiej przez lata nie było. Od września ubiegłego roku, w wyniku powikłań pogrypowych zmarło około tysiąc osób. Fałsz i dezinformacja mogą zabijać.
Sieć szarlatanów
Przeciwdziałanie medycznej dezinformacji to problem, którym zajmują się najważniejsze instytucje medyczne w kraju. Rzecznik Praw Pacjenta i Główny Inspektor Farmaceutyczny zawarli 5 marca porozumienie w sprawie podjęcia wspólnych działań, chroniących pacjentów przed fałszywymi lekami i terapiami dostępnymi w internecie.
Jak zauważył Marek Kos, wiceminister zdrowia: „W obecnych czasach internet stał się bardzo niebezpiecznym miejscem, gdzie szerzy się dezinformacja i manipulacja. To dotyczy również sfery zdrowia. (…) W internecie pacjenci oprócz podrobionych leków sięgają również po różnego rodzaju terapie, które faktycznie nie leczą, a jedynie nabijają kieszenie szarlatanom, żerującym na niewiedzy, a nierzadko desperacji pacjentów”.
Podobną opinię przedstawił Bartłomiej Chmielowiec, Rzecznik Praw Pacjenta: „Łączy nas troska o bezpieczeństwo pacjentek i pacjentów w Polsce. Ta troska nabiera szczególnego znaczenia w czasach niepokojących zjawisk dezinformacji, oszustw, szarlatanerii i manipulacji także w tak wrażliwej przestrzeni, jaką jest ochrona zdrowia i zdrowie ludzkie”.
Z koli Łukasz Pietrzak, Główny Inspektor Farmaceutyczny, przytoczył konkretne liczby: „Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że 32 proc. zafałszowanych leków nie zawiera żadnej substancji leczniczej, w przypadku 21 proc. deklarowana substancja lecznicza owszem jest, ale w dawce znacznie wyższej lub niższej, niż wynikałoby z informacji na opakowaniu. Dodatkowo – w 20 procentach – fałszywe leki zawierają zupełnie inne substancje niż deklarowane. Innymi słowy, trzy czwarte tych preparatów stanowi realne zagrożenie dla naszego zdrowia”.
Badania przeprowadzone przez naukowców z Massachusetts Institute of Technology (MIT) ujawniły niepokojący trend – fałszywe informacje docierają do odbiorców aż sześciokrotnie szybciej niż wiadomości prawdziwe. W erze natłoku informacji, gdy granica między prawdą a manipulacją coraz bardziej się zaciera, walka z dezinformacją staje się jednym z kluczowych wyzwań dla mediów i społeczeństwa.
Zjawisko to jest szczególnie widoczne w dziedzinie medycyny. Według analiz internet stał się głównym źródłem poszukiwania informacji zdrowotnych dla 91% badanych, podczas gdy tradycyjne media jak telewizja i czasopisma stanowią zaledwie po 42%. Natomiast media społecznościowe, gdzie publikowane treści nie podlegają żadnej weryfikacji, stają się coraz popularniejsze jako źródło wiedzy medycznej.
Dezinformacja medyczna rozprzestrzenia się w niespotykanym dotąd tempie dzięki wykorzystaniu nowych technologii. Modele językowe oparte o Sztuczną Inteligencję (LLM) pozwalają generować olbrzymie ilości wiarygodnie wyglądających treści antymedycznych przy minimalnych kosztach. Jak zauważa prof. Dariusz Jemielniak, kierownik Katedry Management in Networked and Digital Societies (MINDS) w Akademii Leona Koźmińskiego, analizujący dezinformację w sieci i ruchy antynaukowe: „SI to ogniwo, którego brakowało sieciom dezinformacyjnym do osiągnięcia olbrzymiej skalowalności swoich działań”.
W dobie rosnącej liczby medycznych fake newsów i dezinformacji powstał projekt MED vs Fake, którego celem jest zwiększenie świadomości pacjentów oraz budowanie zaufania do szczepień ochronnych na podstawie rzetelnych informacji medycznych. Inicjatywa ta jest realizowana przez konsorcjum naukowe, w skład którego wchodzą Centrum Medyczne Kształcenia Podyplomowego (lider projektu), Warszawski Uniwersytet Medyczny, Uniwersytet SWPS oraz Akademia Leona Koźmińskiego.
„Hiszpanka” bez cenzury
Tradycja walki z dezinformacją medyczną w prasie sięga głębiej, niż mogłoby się wydawać. Już w XIX wieku, gdy prasa stała się potężnym narzędziem komunikacji masowej, dziennikarze i wydawcy odkryli swoją odpowiedzialność za kształtowanie opinii publicznej w sprawach zdrowotnych.
Warto zauważyć, że już w tamtym okresie pojawiały się pierwsze ruchy antyszczepionkowe, które budziły w społeczeństwie nieufność wobec nowatorskich metod leczenia. Z rąk do rąk krążyły nawet grafiki ostrzegające, że pod wpływem szczepień ludzie mogą się zmieniać w zwierzęta. Te absurdalne doniesienia stanowiły pierwsze poważne wyzwanie dla rzetelnego dziennikarstwa medycznego.
Prawdziwym sprawdzianem dla prasy stała się pandemia grypy hiszpanki, która w latach 1918-1919 przetoczyła się przez Europę, Azję, Afrykę i Amerykę Północną w trzech osobnych falach. Był to bezprecedensowy kryzys zdrowotny, podczas którego media musiały znaleźć równowagę między informowaniem a niepowodowaniem paniki. Sama nazwa – „hiszpanka” – wynikała z tego, że Hiszpania, pozostając neutralna w I wojnie światowej, otwarcie publikowała informacje o pandemii. Natomiast kraje walczące cenzurowały wiadomości o skali zachorowań i śmiertelności, aby nie osłabiać morale. Ten historyczny przykład pokazuje, jak polityka informacyjna państw może wpływać na postrzeganie kryzysu zdrowotnego.
W polskiej prasie z tego okresu znajdziemy liczne doniesienia o rozprzestrzenianiu się choroby. Krakowski „Głos Narodu” w wieczornym wydaniu z 22 października 1918 roku zamieścił dramatyczną notkę z powiatu Sokalskiego, informując, że „nie było w tym rejonie ani jednego domostwa, w którym ktoś nie zachorował na hiszpankę”. Gazeta alarmowała o ogromnej śmiertelności, pisząc, że „całe gminy leżą w ogromnej gorączce, wielu chorym bucha krew z ust i nosa”.
Dzięki takim relacjom prasowym znamy dziś dramatyczny obraz tej pandemii. Są też one źródłem wiedzy dla badaczy. Historycy szacują, że w całej Polsce pandemia „hiszpanki” zabiła około ćwierć miliona osób.
Końska dawka witaminy
Współczesny krajobraz medialny stawia przed tradycyjną prasą bezprecedensowe wyzwania w walce z dezinformacją medyczną. Internet, media społecznościowe i mobilny dostęp do informacji zmieniły zasady gry, zmuszając tradycyjne redakcje do adaptacji w środowisku zdominowanym przez szybkość kosztem rzetelności. Zalew fake newsów atakuje też nieustannie media, podkopując zaufanie do nich, podszywając się pod znane medialne marki itp.
Według raportu „Digital News Report 2024” opracowanego przez Reuters Institute for the Study of Journalism, zaufanie do mediów uległo znacznemu pogorszeniu na przestrzeni ostatnich lat. W 2024 roku zaledwie 40% respondentów w 47 badanych krajach stwierdziło, że ufa większości wiadomości. Badania CBOS pokazują, że również Polacy są krytyczni wobec bezstronności mediów – łączny odsetek odpowiedzi „Raczej nie” i „Zdecydowanie nie” na pytanie o ich bezstronność wynosi aż 65%. Najwyższy sceptycyzm wykazują mieszkańcy wielkich miast (78%) oraz osoby z wykształceniem średnim lub wyższym (odpowiednio 81% i 82%). Widoczny jest jeszcze jeden niepokojący trend – aż 75% Polaków spotyka się z „fake newsami” przynajmniej raz w tygodniu.
– Mój telefon, który – mam wrażenie – potrafi prawie wszystko, ma 128 GB pojemności, a do naszego mózgu każdego dnia dociera 34 GB danych. To znaczy, że już po czterech dniach ciągłego bombardowania informacjami komórka by się zapchała, tymczasem mózg musi sobie poradzić i odfiltrować to, co przydatne, prawdziwe i sprawdzone od zalewu rzeczy zbędnych i szkodliwych. Kiedy uświadomimy sobie, z jaką masą informacji musimy sobie poradzić, zdajemy sobie sprawę, jak ważne staje się oddzielenie wiadomości prawdziwych od fake newsów. Jest to szczególnie ważne, gdy chodzi o informacje medyczne. Z jednej strony – dzięki dostępowi do internetu możemy dotrzeć to najnowszych opracowań naukowych w dziedzinie zdrowia, z drugiej – bardzo łatwo możemy stać się ofiarami dezinformacji zdrowotnej. I to staje się coraz większym problemem dla współczesnych mediów – uważa Magda Kozińska, redaktor działu zdrowie w Wydawnictwie Bauer.
– Dezinformacja zdrowotna stanowi istotny problem, szczególnie w dobie mediów społecznościowych i szerokiego dostępu do niesprawdzonych informacji. Fake newsy dotyczące zdrowia, leków i terapii mogą prowadzić do groźnych konsekwencji, takich jak rezygnacja z leczenia na rzecz nieskutecznych alternatyw. Clickbaitowe nagłówki, pseudonaukowe treści i wypowiedzi samozwańczych ekspertów często docierają do wielu odbiorców, co zwiększa ryzyko rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. Dezinformacja zdrowotna jest poważnym zagrożeniem, ale świadomi odbiorcy i odpowiedzialne media takie jak „Szlachetne Zdrowie” mogą wspólnie przyczynić się do jej ograniczenia – stwierdza Anna Zalech, Redaktor Naczelny miesięcznika „Szlachetne Zdrowie” (Wydawnictwo Spes Sp. z o.o.)
– Dużym problemem są grupy w mediach społecznościowych, w których ludzie zamieszczają „porady” zdrowotne. Bardzo popularnym obecnie trendem jest zakup suplementów przeznaczonych dla zwierząt i stosowanie ich przez ludzi. Przykładem jest witamina D dla koni, która stała się popularnym suplementem stosowanym przez ludzi. Trzeba mieć świadomość, że porcje są zupełnie inne, należy brać też pod uwagę jakość składników i ich standaryzację. Wiele osób, zamiast diagnozować problemy ze zdrowiem dzieli się swoimi dolegliwościami na forum. Porady osób, które „stosowały” jakieś specyfiki bez konsultacji z osobami z wykształceniem medycznym, zielarskim czy fitoterapeutycznym nie zawsze mogą przynieść oczekiwany skutek zdrowotny komuś innemu. Wiele schorzeń jest ze sobą powiązanych i bez ustalenia ich przyczyny możemy wyrządzić sobie krzywdę. Większość osób tłumaczy takie działanie jako będące skutkiem braku dostępności specjalistów czy kosztownych badań, długi czas oczekiwania. Niestety ten problem występuje na całym świecie, ale to my również jesteśmy odpowiedzialni za własne zdrowie – dodaje Karolina Kamińska, wiceprezes zarządu i menedżer ds. marketingu w wydawnictwie Naturalna Medycyna, wydawcy magazynu „Żyj Naturalnie”.
Łowcy kłamstw
W obliczu zalewu nieprawdziwych treści zdrowotnych tradycyjne gazety opracowały konkretne strategie przeciwdziałania dezinformacji medycznej. Redakcje, dostrzegając powagę problemu, zaczęły systematycznie wdrażać narzędzia mające na celu ochronę czytelników przed potencjalnie szkodliwymi treściami.
Zdecydowany wzrost zainteresowania fact-checkingiem (z ang. dokładnym weryfikowaniem informacji) i walką z dezinformacją nastąpił w Polsce wraz z początkiem pandemii koronawirusa SARS-CoV-2 w pierwszych miesiącach 2020 roku. Wiele redakcji uruchomiło specjalne rubryki weryfikujące liczne, krążące w przestrzeni medialnej, opinie. Polska Agencja Prasowa, we współpracy z GovTech Polska, uruchomiła serwis fact-checkingowy FakeHunter, który początkowo koncentrował się na tematyce epidemicznej, a następnie rozszerzył swoją działalność na szerszą problematykę zdrowotną, dezinformację gospodarczą, naukową i technologiczną. Platforma ma charakter społecznościowy – zarówno fact-checkingu, jak i zgłaszania wątpliwych treści dokonują eksperci oraz wolontariusze.
Organizacje fact-checkingowe działają w oparciu o ściśle określone zasady etyczne. Zobowiązują się do przestrzegania bezstronności, przejrzystości źródeł, jawności finansowania, transparentności metodologii oraz uczciwego aktualizowania weryfikowanych informacji. Obecnie na całym świecie aktywnych jest 187 organizacji fact-checkingowych w ponad 60 państwach, co pokazuje skalę globalnego problemu dezinformacji.
Gazety i czasopisma coraz częściej nawiązują również współpracę z ekspertami medycznymi, tworząc przestrzeń do przekazywania rzetelnej wiedzy. Autorytety medyczne na łamach prasy wyjaśniają złożone zagadnienia zdrowotne, prostują mity i dostarczają czytelnikom wiarygodnych informacji.
Jak zauważył prof. Ryszard Gellert, internista i nefrolog, nauczyciel akademicki „Jeśli chcemy dotrzeć do ludzi i przekonać ich do szczepień, to lekarze też muszą mieć jasny, zero-jedynkowy komunikat”. Ta opinia pokazuje, jak ważna jest współpraca mediów z autorytetami naukowymi w walce z dezinformacją medyczną.
– Tradycyjna prasa taka jak magazyn „Szlachetne Zdrowie”, stara się zachować wiarygodność poprzez współpracę z ekspertami, lekarzami i naukowcami. Stawiamy na rzetelne informacje, stosujemy zasadę weryfikacji źródeł, publikujemy artykuły oparte na dowodach naukowych i przestrzegamy zasad etyki dziennikarskiej. Nie mamy praktycznie reklam, aby Czytelnik mógł dowiedzieć się jak najwięcej z naszego miesięcznika, a nie z reklam obiecujących często „cudowne wyleczenie” – mówi Anna Zalech z miesięcznika „Szlachetne Zdrowie”.
– Artykuły pojawiające się w prasie powinny być przedstawiane rzetelnie. Przede wszystkim autorzy takich artykułów powinni wykazać się kompetencją i wiedzą na temat zamieszczanych treści. Powinny one również opierać się na badaniach naukowych, publikacjach naukowych, encyklopedycznych, badaniach klinicznych. Przedstawiana wiedza w prasie powinna być zrozumiała dla czytelnika i powinna również informować o zagrożeniach – wylicza Karolina Kamińska z magazynu „Żyj Naturalnie”.
– Wiarygodność informacji staje się jednym z najważniejszych wyróżników prasy tradycyjnej, drukowanej. Dla dziennikarzy naturalnym jest sprawdzanie każdej wiadomości w wielu źródłach, dlatego teksty zdrowotne do naszych magazynów zawsze powstają w oparciu o zweryfikowaną wiedzę i konsultacje uznanych ekspertów. Czujemy na sobie ogromną odpowiedzialność za naszych czytelników – chcemy być dla nich wsparciem i przewodnikiem w tej masie informacji, która zalewa ich każdego dnia – zapewnia Magda Kozińska, redaktor działu zdrowie w Wydawnictwie Bauer.
Czytaj i się ucz!
Prasa nie ogranicza się do prostego informowania, ale także aktywnie edukuje swoich odbiorców. Przykładem jest ogólnopolska kampania #FakeHunter-Edu skierowana do uczniów i nauczycieli szkół średnich, której celem jest uświadomienie problemu dezinformacji, walka z fake newsami i nauczenie młodzieży weryfikacji treści publikowanych w internecie. Warto podkreślić, że w ramach tej inicjatywy wszystkie szkoły w Polsce otrzymują pakiet edukacyjny zawierający scenariusze zajęć, ćwiczenia praktyczne oraz szkolenia wideo. Materiały te przygotowywane są przez zespół portalu factcheckingowego PAP #FakeHunter.
Dziennikarze wykorzystują zróżnicowane narzędzia, by skutecznie przeciwdziałać zalewowi nieprawdziwych informacji medycznych. Szczegółowe, pogłębione materiały dziennikarskie stały się skuteczną odpowiedzią na uproszczone, wyrwane z kontekstu informacje zdrowotne krążące w mediach społecznościowych. Czytelnicy otrzymują kompleksowe wyjaśnienia, które obejmują nie tylko same fakty, ale także ich szerszy kontekst naukowy.
Przykładem wykorzystania długiej formy w walce z dezinformacją jest książka dziennikarza medycznego PAP Zbigniewa Wojtasińskiego pt. „101 mitów o zdrowiu: czyli jak się leczyć i nie chorować” z 2009 roku. W publikacji autor, wyróżniony tytułem Dziennikarza Medycznego Roku 2020, obalił jeden z najbardziej żywotnych mitów medycznych w Polsce, mówiący o tym, że witamina C chroni przed grypą i przeziębieniem.
Od 2002 r. istnieje Stowarzyszenie „Dziennikarze dla Zdrowia”, które skupia dziennikarzy o specjalizacji medycznej i stara się krzewić edukację prozdrowotną wśród społeczeństwa poprzez podnoszenie świadomości i wiedzy dziennikarzy.
– Ważnym wyzwaniem, przed jakim każdego dnia stajemy, jako redaktorzy zajmujący się zdrowiem w magazynach, które trafiają do rąk milionów czytelników, jest edukacja. Chcemy dzielić się sprawdzoną wiedzą z czytelnikami i czytelniczkami, ale staramy się to robić w taki sposób, by nie narzucać swojego punktu widzenia, lecz by pokazywać możliwości, dawać wybór, inspirować. Chcemy wspierać, towarzyszyć – dlatego stawiamy na uznanych ekspertów, pogłębione analityczne teksty, które pokazują problem z różnych punktów widzenia i artykuły poradnicze, które w krótkich, prostych słowach nie tylko wyjaśniają istotę problemu, ale także proponują konkretne rozwiązania. Prasa to idealne narzędzie edukacyjne, bo u nas wydrukowane informacje nie znikają, można do nich wrócić – a to w przypadku porad zdrowotnych jest bardzo ważne – tłumaczy Magda Kozińska, redaktor działu zdrowie Wydawnictwo Bauer.
– Prasa, taka jak miesięcznik „Szlachetne Zdrowie”, pełni funkcję edukacyjną poprzez publikowanie artykułów na temat m.in. czytania ulotek leków czy preparatów ziołowych, oraz znaczenia konsultacji z lekarzem przed zastosowaniem danej metody leczenia. Takie działanie może zwiększyć świadomość pacjentów w zakresie bezpiecznego stosowania środków medycznych. Również wywiady z ekspertami są niezwykle pomocne dla Czytelników, gdyż często znajdziemy w nich wyjaśnienia na temat działania preparatów czy skutków ubocznych terapii. O tym warto wiedzieć i pamiętać – stwierdza Anna Zalech z miesięcznika „Szlachetne Zdrowie”.
– Artykuły pojawiające się w prasie powinny być przedstawiane rzetelnie. Przede wszystkim autorzy takich artykułów powinni wykazać się kompetencją i wiedzą na temat zamieszczanych treści. Powinny one również opierać się na badaniach naukowych, publikacjach naukowych, encyklopedycznych, badaniach klinicznych. Przedstawiana wiedza w prasie powinna być zrozumiała dla czytelnika i powinna również informować o zagrożeniach. Prasa jak najbardziej może i powinna edukować czytelników. Przede wszystkim czytelnicy powinni zapoznać się ze znaczeniem stosowania terapii. Czym ona jest, dla kogo jest przeznaczona, jakie ma również skutki uboczne, przeciwskazania – uważa Karolina Kamińska z magazynu „Żyj Naturalnie”.
Dezinformacja jak cenzura
W przestrzeni publicznej przybywa aktywistów – głównie lekarzy i dziennikarzy – którzy otwarcie wypowiadają mitom medycznym wojnę. W tę walkę zaangażowali się również naukowcy. Przykładem jest projekt portalu „Pogromcy Mitów Medycznych”, uruchomiony przez Polskie Towarzystwo Oświaty Zdrowotnej. W ciągu zaledwie pół roku działania twórcy portalu, we współpracy z internautami, zidentyfikowali aż 1,7 tys. różnego rodzaju mitów medycznych.
Prestiżowe czasopismo „The Lancet” opublikowało apel skierowany do lekarzy i naukowców, wzywający ich do aktywnego włączenia się w walkę z dezinformacją w internecie. Zalecane działania obejmują publikowanie, udostępnianie czy choćby „lajkowanie” wartościowych treści w mediach społecznościowych oraz ignorowanie treści wprowadzających w błąd.
– Prasa to doskonałe narzędzie do walki z dezinformacją – korzystamy tylko z wiedzy specjalistów, współpracujemy z renomowanymi instytucjami medycznymi, pisząc wspieramy się potwierdzonymi badaniami naukowymi – dzięki temu, mam nadzieję, dokładamy ważną cegiełkę do walki z fake newsami o zdrowiu i medycynie. Myślę, że ta współpraca ze środowiskiem medycznym w dobie internetu i mediów społecznościowych będzie nabierała jeszcze większej wagi – prasa umocni swoją pozycję, jako źródło pewnej i sprawdzonej wiedzy – mówi Magda Kozińska, redaktor działu zdrowie w Wydawnictwie Bauer.
Skuteczna walka z mitami medycznymi wymaga wytężonego wysiłku wielu osób i instytucji, inwestowania w edukację zdrowotną, promocję zdrowia oraz edukację medialną społeczeństwa. Eksperci są zgodni – w sytuacji zagrożenia tylko uczciwa i profesjonalnie prowadzona komunikacja stanowi niezbędny element wychodzenia z kryzysu. Wszelkie opóźnienia w przekazywaniu informacji prowadzą przede wszystkim do strat wizerunkowych, które bywają niemożliwe do naprawienia.
– Instytucje medyczne i prasa mogą współpracować, udostępniając zweryfikowane informacje oraz zapraszając lekarzy i naukowców do roli niezależnych ekspertów w swoich publikacjach, co też czyni również nasz miesięcznik. Możliwe jest także tworzenie sekcji fact-checkingowych (weryfikujących fakty) w mediach, gdzie eksperci mogliby prostować fałszywe informacje krążące w sieci – uważa Anna Zalech z miesięcznika „Szlachetne Zdrowie”.
W sytuacjach kryzysowych szczególnie cenne staje się udostępnianie przestrzeni medialnej ekspertom, którzy mogą merytorycznie odnieść się do narastającej dezinformacji. Jak podkreślają specjaliści, dezinformacja może mieć dla jednostki takie same skutki jak cenzura, prowadząc do niemożności uzyskania prawdziwej informacji.
Karolina Kamińska z magazynu „Żyj Naturalnie” zwraca natomiast uwagę na problemy systemu opieki zdrowotnej, które siłą rzeczy skutkują na pacjentów, a także ich podatność na dezinformację. – Wielu specjalistów, placówek medycznych nie zleca konkretnych, specjalistycznych badań. Zazwyczaj pierwsze jest wypisanie recepty, a jak nie pomoże „to damy co innego” słyszymy. Nie jest więc zaskakujące, że szukamy pomocy gdzie indziej, a inni to wykorzystują, bazując na naszej chorobie, lęku i bezradności. Trzeba również wspomnieć, że wiele osób decyduje się na „samodzielne leczenie” i korzystanie z porad innych osób bowiem często na opiekę specjalistyczną nie możemy liczyć. Do walki z dezinformacją potrzebne są działania systemowe, zmiany przepisów i zaangażowanie różnych instytucji – tłumaczy.
Poważnym problemem, przed jakim stoją wszystkie media i instytucje czy organizacje starające się zwalczać dezinformację, jest trudność w porozumieniu się z internetowymi gigantami, zarządzającymi największymi platformami.
„Platformy internetowe, które rozpowszechniają treści, w szczególności media społecznościowe, serwisy wideo i wyszukiwarki, odgrywają ważną rolę w rozpowszechnianiu i nagłaśnianiu dezinformacji w internecie. Platformy te nie podjęły jak dotąd proporcjonalnych działań, które pozwoliłyby im sprostać wyzwaniom stwarzanym przez dezinformację i wykorzystywanie infrastruktury platform w sposób manipulacyjny. Niektóre podjęły ograniczone inicjatywy w celu zapobieżenia rozprzestrzenianiu się dezinformacji w internecie, ale tylko w niewielkiej liczbie państw i obejmujące niewielu użytkowników. Ponadto istnieją poważne wątpliwości co do tego, czy platformy zapewniają wystarczającą ochronę swoich użytkowników przed bezprawnym wykorzystaniem ich danych osobowych przez osoby trzecie” – czytamy w komunikacie Komisji Europejskiej, dotyczącym zwalczania dezinformacji.
Skutecznym antidotum na dezinformację medyczną wydaje się więc przede wszystkim rozwijanie umiejętności krytycznego myślenia u odbiorców. W świecie zalewu informacji medialnej, kształcenie podejścia krytycznego staje się niezbędne do obrony przed przeciążeniem informacyjnym.
– By nie dać się nabrać przez internetowych oszustów, przede wszystkim warto zachować zdrowy rozsądek. W medycynie nie ma cudownych recept – jeśli od lekarza słyszymy, że leczenie będzie długie albo trudne, to naprawdę nie warto wierzyć, że istnieje jakiś magiczny środek, który zadziała w minutę. Pamiętajmy też o tym, iż to, że ekspert wygląda jak lekarz, wcale nie oznacza, że jest lekarzem (warto wpisać jego nazwisko w Google i sprawdzić, czy ktoś taki w ogóle istnieje), a wizerunek gwiazd nie zawsze używany jest w reklamie za ich zgodą. Dlatego bądźmy ostrożni, a jak jakaś reklama internetowa nas zainteresuje, zapytajmy swojego lekarza, co sądzi o danym środku – zaleca Magda Kozińska z Wydawnictwa Bauer.
– Podczas przeglądania internetu warto zwracać uwagę na: ogólnikowe obietnice skuteczności, np. „lek działa w 100%”, „preparat zwalcza ból/zmęczenie już po 20 minutach”. Podejrzane są reklamy stosujące techniki manipulacji, np. straszenie chorobą lub dające nam wspomniane szybkie „cudowne” efekty. W reklamach sprawdzajmy ekspertów, czy rzekomych lekarzy, często nieistniejących lub bez podanych kwalifikacji. Dany środek powinien być zarejestrowany, powinien mieć producenta, czytelną ulotkę itd. Nie wchodźmy na podejrzane strony pod wpływem emocjonalnych wpisów o niezwykłej skuteczności danego specyfiku – ostrzega Anna Zalech z miesięcznika „Szlachetne zdrowie”.
– Przede wszystkim powinniśmy czytać skład danego produktu, jego pochodzenie. Jeżeli nazwa nie jest zrozumiała, to wyszukajmy ją w internecie. Wiele produktów aptecznych znanych z reklam i szeroko spopularyzowanych zawiera w swoim składzie substancje, które są niekorzystne dla zdrowia. Oczywiście branie tylko jakiegoś jednego leku może nie wyrządzi nam krzywdy, ale kilka już tak. Wiele reklam opiera się na cudownym działaniu, szybkich wręcz błyskawicznych efektach. Sprawdzajmy skład, oznaczenia produktów, stronę producenta czy też dystrybutora każdego preparatu, który chcemy zakupić. Przejrzyjmy opinie o sprzedającym, jak również o produkcie. Opinie, które zamieszczane są na stronie sprzedającego, mogą być wykupione i nijak się mają do rzeczywistych opinii osób je stosujących. Szukajmy opinii niezależnych. Jeżeli decydujemy się na stosowanie terapii, powinniśmy sprawdzić osobę, która je zaleca. Czy ma ku temu odpowiednie kompetencje – tłumaczy Karolina Kamińska z magazynu „Żyj Naturalnie”.
Przyszłość prasy w walce z dezinformacją to także tworzenie społeczności skupionych wokół rzetelnych źródeł wiedzy. Jak podkreślają eksperci, walka z dezinformacją to wspólny wysiłek podejmowany przez wszystkie instytucje europejskie i obywateli.
Budowanie społeczności rozpoczyna się od prostej zasady: „Ty też możesz pomóc w walce z dezinformacją: wystarczy nie udostępniać niesprawdzonych informacji z niewiarygodnych źródeł”. Ważne jest, aby czytelnicy gazet i magazynów czerpali informacje wyłącznie z wiarygodnych źródeł, zgodnie z zaleceniami krajowej służby zdrowia oraz organizacji unijnych i międzynarodowych.
Wobec narastającej dezinformacji przyszłość skutecznej ochrony zdrowia publicznego leży we współpracy między tradycyjnymi mediami, nowymi technologiami i świadomymi obywatelami. Jak zgodnie podkreślają eksperci, walka z dezinformacją oraz edukacja zdrowotna powinna stanowić rację stanu współczesnych społeczeństw.
KINGA SZYMKIEWICZ
DARIUSZ MATEREK