Departament Sieci Własnej Kolportera co miesiąc wybiera najlepszych partnerów prowadzących saloniki prasowe i salony Top-Press. Oceniane są m.in. wysokość sprzedaży i jakość obsługi klientów. W tym numerze przedstawiamy laureatów kolejnych dwóch miesięcznych edycji konkursu „Partner Roku”.
Jestem wymagająca
Małgorzata Lis ze Śmigla
Trudno zliczyć, ile już razy w tym roku okazywała się bezkonkurencyjna w konkursie! – Dwa lata temu, gdy zaczynałam działalność, zobaczyłam plakat ze zdjęciem pani Doroty Pasek, która została Partnerem Roku. Wtedy powiedziałam sobie, że kiedyś ja się znajdę w tym miejscu. Jeszcze mi się to nie udało, ale mam nadzieję, że już wkrótce… – mówi. To bardzo prawdopodobne, bo dość powiedzieć, że spośród czterech saloników pani Małgorzaty, ten w Śmigle triumfuje dopiero po raz pierwszy. A przecież to kolejne zwycięstwo!
Jak osiągnąć taki sukces? Uzależniony jest on od wielu czynników. – Pokrótce: trzeba być zaangażowanym do pracy, lubić ją, mieć wsparcie współpracowników i rodziny. Ja na to wszystko mogę liczyć, bo sama nic bym nie osiągnęła. Jestem wymagająca dla siebie, ale też dla personelu. Ten jednak mimo tej mojej surowości, chyba mnie lubi. Ostatnio, gdy miałam imieniny i wcale nie rozgłaszałam tego publicznie, od wszystkich dostałam piękne życzenia. To było niezwykle miłe – podkreśla Małgorzata Lis.
Mąż poszedł moim śladem
Agnieszka Zielińska ze Skierniewic
Na początku kariery pani Agnieszka była tylko pracownicą saloniku, ale siedem lat temu jej koleżanka rezygnowała z prowadzenia innego punktu. Partnerka ze Skierniewic postanowiła go przejąć. – Podoba mi się ta praca. Jestem z wykształcenia pedagogiem, ale to w handlu odnalazłam się zdecydowanie lepiej. Jest tak dobrze, że rok temu postanowiliśmy otworzyć drugi salonik w Carrefourze, którym zajmuje się mąż. Ja dbam o punkt w Tesco – tłumaczy.
Do pracy, jak przekonuje, idzie z dużą chęcią. – Praca u siebie to większa odpowiedzialność, ale też spora przyjemność. Lubię kontakt z ludźmi, przez tyle lat wytworzyliśmy bardzo ciepłe relacje. Cieszę się, że zdobyłam ich zaufanie. To chyba dowód na to, że podjęłam słuszną decyzję – mówi. W wolnych chwilach pani Agnieszka najchętniej spędza czas ze swoją rodziną. Małżeństwo ma dwójkę dzieci – 12-letniego Bartosza oraz 2-letniego Filipa. – Jeśli tylko uda nam się wygospodarować kawałek czasu, lubimy chodzić na spacery – zdradza.
Lubię Kazika!
Ewa Kołodziejczyk ze Stąporkowa
Swoją przygodę z prasą zaczęła 9 lat temu. I była to dobra decyzja. – Jestem bardzo zadowolona z tej pracy – podkreśla partnerka Kolportera. Przez pewien czas prowadziła dwa saloniki, dzisiaj ograniczyła się do jednego. – Praca to dla mnie nie tylko obowiązek, ale też czynność, która sprawia mi dużo satysfakcji i radości. W tej działalności trzeba mieć serce do ludzi – przekonuje.
Dzięki zaangażowaniu pani Ewy i jej współpracownicy, udało im się zyskać sympatię kupujących, którzy bardzo często zaglądają do saloniku. Niezwykle istotny jest też asortyment oraz usługi dodatkowe. – Wiele osób decyduje się u nas opłacić swoje rachunki. W niewielkich miejscowościach, jak Stąporków, ta usługa cieszy się naprawdę dużym zainteresowaniem – mówi Ewa Kołodziejczyk. W wolnym czasie od pracy partnerka ze Stąporkowa najchętniej relaksuje się słuchając ulubionej muzyki. – Teraz numerem jeden jest Kazik i jego Kult. Niezwykłe instrumentalia i bardzo ciekawe teksty – tłumaczy. Oprócz tego uprawia też sport, spotyka się ze znajomymi oraz dba o własny ogródek.
Działka to moja odskocznia
Jadwiga Buczko z Rybnika
Pięć lat temu otworzyła własny salonik – najpierw w Biedronce, potem przeniosła się do Tesco. Musiała zmienić coś w swoim życiu, bo zakład pracy, w którym pracowała wcześniej, przestał istnieć. – Zobaczyłam ogłoszenie Kolportera i postanowił spróbować. Miałam pewne doświadczenie handlowe z pracy w hurtowni, dlatego dość szybko zaadaptowałam się w nowych warunkach. Miałam też szczęście do dobrej lokalizacji. Przez hipermarket przewija się sporo osób – podkreśla.
To nie oznacza jednak, że klientami saloniku są osoby przypadkowe. Pani Jadwidze udało się zaskarbić sympatię okolicznych mieszkańców, dzięki czemu ci przychodzą do punktu praktycznie codziennie. Oczekiwania mają różne, wszystkie trzeba spełniać, co wymaga dobrej organizacji pracy. Popołudniami partnerka z Rybnika najlepiej odpoczywa na swojej działce. – Moi bliscy nie lubią tam ze mną chodzić, ale bardzo się cieszę z tego powodu, przynajmniej nikt nie plącze mi się pod nogami – żartuje i dodaje: – To moja odskocznia od pracy.
Od bukmachera do saloniku
Marta Błaszczuk z Włodawy
Kiedyś „obstawiała mecze”, dzisiaj handluje prasą. To właśnie w zakładzie bukmacherskim przepracowała kilka lat, ale później zdecydowała się otworzyć własną działalność. Z Kolporterem współpracę nawiązała dwanaście lat temu. – Nie mogę na nic narzekać, jestem zadowolona. Punkt znajduje się w dobrym miejscu, w Biedronce. Każdego dnia przewijają się tu tłumy klientów. Lubię ludzi i pracę z nimi, dlatego też nie jest to dla mnie problemem – podkreśla.
I to nawet jeżeli ci – jak to w życiu – nie zawsze są sympatyczni. – To jednak mniejszość! Większość z nich to wspaniałe osoby i bardzo kulturalne – przekonuje partnerka z Włodawy. Po godzinach pracy pani Marta ładuje akumulatory ze swoimi najbliższymi, bo to rodzina jest dla niej najważniejsza. – W zimie leniuchuję i spędzam czas z synkiem, który potrafi zaabsorbować niemal całą moją uwagę. Dla rodzica są to chwile bezcenne, dlatego nie mam prawa narzekać – zaznacza.
Wkrótce będzie drugi?
Mirosław Musiolik z Rybnika
To drugi triumf pana Mirosława w tym roku. To dobry wynik, biorąc pod uwagę, że salonik prowadzi od raptem półtora roku. Wcześniej pracował w ochronie. – Chciałem spróbować swoich sił w działalności gospodarczej. Z moją dziewczyną długo dyskutowaliśmy na ten temat. W Internecie znaleźliśmy ofertę Kolportera, potem zadzwoniliśmy do menadżera… I tak zaczęła się ta historia – wspomina. Wdrożenie do pracy w handlu poszło mu całkiem sprawnie. Tylko pierwszy miesiąc był ciężki, bo trzeba było nauczyć się wielu nowych rzeczy.
Dzisiaj partner z Rybnika coraz intensywniej myśli o drugim saloniku. – A nawet działam. Mam wielką nadzieję, że już do końca roku uda się otworzyć drugi punkt prasowy. Chcę się rozwijać, bo ta praca sprawia mi satysfakcję. Jest dużo lepiej niż w ochronie – większe zarobki i swoboda w podejmowaniu decyzji – podkreśla Mirosław Musiolik. Partner Kolportera nie ucieka jednak od wysiłku fizycznego i wolne chwile najchętniej spędza w siłowni. – Staram się dbać o swoją formę. To też dodaje mi energii do pracy – tłumaczy.
Moja kochana żona
Robert Kryża z Tczewa
To Superpartner 2011 roku, którego jednak ostatnio nie widzieliśmy na łamach „Naszego Kolportera”. – No to teraz wracam! Ile można było czekać? – śmieje się. Dzisiaj pan Robert w dalszym ciągu zarządza dwoma salonikami. – Co ja bym jednak zrobił bez kochanej żony? Ania jest moją prawą ręką. Potrafi świetnie zadbać o oba saloniki, codziennie je dopatruje. W chwilach, gdy ja nie mogę się nimi zająć, ona przejmuje na siebie wszystkie obowiązki. Jestem jej bardzo wdzięczny za pomoc, bo bez niej nie dałbym sobie rady – dodaje.
Bardzo chwaleni są również pracownicy obu saloników, którzy doskonale znają wszystkie tajniki handlu i potrafią nawiązać znakomity kontakt z klientami. Do tego tczewianin to partner niezwykły. – Pan Kryża wiele razy pomagał nam w różnych sprawach, m.in. podsuwał nowe, ciekawe lokalizacje do zagospodarowania. Jest aktywnie zaangażowanym partnerem, zorientowanym nie tylko na swój sukces i swoje punkty – przekonuje Robert Bieszk, menedżer rejonu północnego Kolportera.
Lepiej na swoim
Edyta Kubasik z Buska-Zdroju
Jej przygoda z handlem nie trwa długo, bo od marca 2012 roku. Przeczytała ogłoszenie w gazecie i postanowiła spróbować. Dzisiaj wie, że to była dobra decyzja. Wcześniej miała doświadczenie w handlu, gdyż przez kilka lat pracowała na stacji benzynowej. – Teraz jestem jednak całkowicie na swoim, a to oczywiście wymaga większej odpowiedzialności i skupienia. Nie narzekam jednak, szybko zaadaptowałam się do nowych warunków – mówi.
Jej salonik jest zupełnie nowy, znajduje się w centrum Buska-Zdroju, na dworcu. – To bardzo dobra lokalizacja, zdobywamy coraz więcej klientów. Najważniejsza jest ich właściwa obsługa. To gwarancja sukcesu w tej branży – podkreśla.
Tomasz Porębski