cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Piraci pływają w internecie

Rozmowa z Jackiem Wojtasiem, LLM, koordynatorem ds. europejskich w Izbie Wydawców Prasy.

Jacek Wojtaś

Czy piractwo intelektualne nadal jest zmorą współczesnej prasy? Jaką skalę ma obecnie to zjawisko?

– Wprawdzie poziom wiedzy na temat praw autorskich czy szerzej – praw własności intelektualnej cały czas rośnie, to piractwo ma się cały czas dobrze. Internauci często nie zdają sobie sprawy z faktu, iż korzystają z nielegalnych źródeł treści i materiałów. Istnieje bowiem cały czas bardzo dużo podmiotów, które z wykorzystywania cudzej twórczości stworzyły sobie źródło przychodów i na tym oparły swój intratny model biznesowy. Sprawa nie dotyczy jedynie prasy, ale w przypadku materiałów prasowych, które zazwyczaj przez relatywnie krótki okres mają znaczenie gospodarcze, problem jest fundamentalnie istotny. Niezrozumiałe jest to, iż zasada „skoro korzystasz z cudzej twórczości, podziel się zyskiem” nie jest w Polsce wdrożona, a akty prawa unijnego, które mogłyby ten stan poprawić, czekają na implementacje latami. W przypadku prasy pojedyncze naruszenia wydają się nieznaczne, jednak ich masowość i wciąż ogromna skala sprawiają, że wydawcy wciąż muszą angażować znaczne zasoby osobowe i ekonomiczne na zwalczanie piractwa, zamiast reinwestować wszystkie środki i czas w jakościowe dziennikarstwo.

Kopiowanie i udostępnianie treści jest zjawiskiem powszechnym w internecie. Jak wydawcy, dziennikarze mogą się skutecznie bronić przed kradzieżą praw autorskich czy naruszeniem własności intelektualnej?

– Zasadniczym problemem nie jest działalność zwykłych internautów, ale fakt, iż ogromne platformy internetowe przejmują coraz częściej rolę dystrybutora treści i zbierają dane o użytkownikach (często bez ich wiedzy), które później monetyzują. Platformy te nie ponoszą żadnych kosztów stworzenia materiałów ani nie wypłacają żadnych rekompensat wydawcom, którzy sfinansowali stworzenie treści. Szanse na wprowadzenie skutecznego narzędzia walki z tym zjawiskiem, stworzyła dyrektywa w sprawie prawa autorskiego i praw pokrewnych na jednolitym rynku cyfrowym (2019/790/UE), która jednak nie została jeszcze wprowadzona w Polsce i to pomimo terminu na implementację, który minął w czerwcu 2021 roku. To prawie dwuletnie – póki co – opóźnienie stało się już podstawą skargi Komisji Europejskiej przeciwko Polsce skierowanej do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Trudno obecnie przewidzieć, jak szybko dyrektywa zostanie wprowadzona i jaki będzie jej ostatecznie kształt. Obecne brzmienie niektórych przepisów kolejnych projektów implementacji wymaga niezbędnych poprawek. W przeciwnym razie wspomniana szansa nie tylko nie zostanie wykorzystana, ale wprowadzi się przepisy cementujące zachwianą obecnie równowagę rynkową, ze szkodą dla całego polskiego sektora kreatywnego i – w konsekwencji – dla całego społeczeństwa.

Jak edukować społeczeństwo, zwłaszcza ludzi młodych, na co zwracać ich uwagę, aby mieli świadomość znaczenia praw autorskich?

– Internauci wiedzą coraz więcej o prawach autorskich, ale jeszcze nie zawsze zdają sobie sprawę, że za korzystanie z cudzej twórczości należy płacić, a pracę twórców wynagradzać. Wszyscy wiedzą, że za słuchanie muzyki, oglądanie filmów dostępnych na popularnych portalach streamingowych czy gry komputerowe i ich dodatkowe opcje trzeba płacić. I nikt tego nie kwestionuje. Ludzie przyzwyczaili się jednak do tego, że to, co dostępne w internecie na różnego rodzaju platformach jest bezpłatne. Nie rozumieją, że bezpłatne wcale nie oznacza za darmo, a zbierane o nich dane są komercjalizowane. Edukować trzeba więc dwojako. Po pierwsze, społeczeństwo powinno zrozumieć, że ze wszystkimi utworami jest jak z muzyką, filmem czy programem i grą komputerową. Ktoś musiał wyłożyć środki, aby utwory powstały, ktoś musiał je stworzyć – należne jest zatem odpowiednie wynagrodzenie. Po drugie, korzystający z internetu muszą mieć świadomość, że nie ma nic za darmo, nawet jeżeli nie trzeba wyciągać karty z portfela czy dokonywać przelewu. Ludzie muszą się nauczyć, że wiedza o ich zachowaniu, dane o nich też są bardzo cenne i nie można ich udostępniać bezrefleksyjnie.

Cytat czy plagiat – gdzie przebiega cienka granica?

– Postawiłbym inne pytanie – dlaczego ta granica jest cienka? Wynika to z faktu, iż w Polsce przepisy o tzw. dozwolonym użytku, czyli o sytuacjach, w których nie musimy pytać twórcy o zgodę na wykorzystanie utworu, są bardzo szerokie. W wielu innych europejskich krajach nie ma aż tylu wyjątków od prawa autorskiego lub ich zakres jest węższy. Stąd biorą się trudności interpretacyjne. Zapomina się także o dwóch tzw. klauzulach generalnych, czyli przepisach, które ograniczają dozwolony użytek. Chodzi tutaj o art. 34 i 35 ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Zgodnie z nimi zawsze należy podać źródło, z którego pochodzi wykorzystywany fragment utworu. Ponadto wykorzystywanie dzieła w ramach dozwolonego użytku nie może naruszać normalnego korzystania z utworu lub godzić w słuszne interesy twórcy. Cytować, oczywiście, można – ale trzeba podać źródło. Trzeba też zachować odpowiednie proporcje pomiędzy cytatem a utworem, w którym go wykorzystujemy. Jeżeli te proporcje nie zostaną zachowane lub – co gorsze – ktoś poda treść jako własną, będziemy mieli do czynienia z naruszeniem prawa i plagiatem.

Jakiego rodzaju uregulowania prawne powinny wejść w życie, aby prawo twórców było chronione jeszcze skuteczniej?

– W tym zakresie nie trzeba nic nowego wymyślać. Odpowiednie regulacje już istnieją, należy je tylko wprowadzić i egzekwować. Kluczowe obecnie jest wprowadzenie wspomnianej wyżej dyrektywy, która pomoże uzyskiwać twórcom i producentom stosowne rekompensaty od platform zarabiających na cudzej twórczości. Dodatkowo, by zrekompensować możliwość korzystania z dzieł w ramach dozwolonego użytku, trzeba zaktualizować – wzorem wielu krajów europejskich – listę urządzeń i czystych nośników, za pomocą których czy na których internauci zapisują utwory w ramach dozwolonego użytku prywatnego. Przecież nikt już dzisiaj nie korzysta z magnetofonów kasetowych czy odtwarzaczy kaset VHS, które na liście się znajdują. A prawie każdy korzysta z cyfrowych aparatów czy smartfonów, których wspomniana lista nie obejmuje. Co istotne, nałożenie drobnej opłaty od nowoczesnych urządzeń, którą odprowadzać będą ich importerzy czy producenci nie wpłynie na ich cenę. W krajach zachodnich, gdzie taka opłata została już nałożona, ceny tych urządzeń są niższe niż w Polsce.

Poprawić należy także egzekucję prawa. Na szczęście, po wielu latach starań, udało się w końcu wywalczyć powstanie – póki co tylko kilku – wyspecjalizowanych sądów praw własności intelektualnej. Spraw jest bardzo dużo, co pokazuje, iż ta materia była dotychczas mocno zaniedbana. Miejmy nadzieję, iż sytuacja będzie się poprawiać i wyspecjalizowanych sądów będzie przybywać. Kreatywność i twórczość, a zatem i prawa autorskie, prawa własności intelektualnej generują znaczny procent PKB i zapewniają wiele miejsc pracy. Jak podaje Polski Instytut Ekonomiczny – sektor kreatywny w Polsce generował w 2018 roku 6,3% krajowego PKB. Obecnie jest to z pewnością jeszcze więcej. Warto zatem dbać o rodzimych twórców i producentów dóbr kultury, w tym o dziennikarzy i wydawców prasy.

Rozmawiali:

KINGA SZYMKIEWICZ

DARIUSZ MATEREK