cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Sztuczna inteligencja zmienia media

Część dziennikarzy niemieckiego „Bilda” – najlepiej sprzedającego się dziennika w Europie – może zostać zastąpionych przez sztuczną inteligencję. CNET, jeden z największych serwisów technologicznych na świecie, już rozpoczął restrukturyzację, w wyniku której 10 proc. redaktorów i dziennikarzy straci pracę. Zastąpi ich AI (ang. artificial intelligence – sztuczna inteligencja). Na naszych oczach rozpoczyna się prawdopodobnie największe rewolucja medialnego świata.

Fot. Getty Images

AI to od co najmniej kilku miesięcy jeden z najważniejszych tematów medialnych na świecie. Bo chociaż prace nad sztuczną inteligencją trwają od wielu lat, to w ostatnim okresie jej rozwój gwałtownie przyspieszył. McKinsey & Company – amerykańska spółka zajmująca się doradztwem w zakresie zarządzania strategicznego oceniała, że 2027 będzie pierwszym rokiem, w którym w niektórych zadaniach AI będzie w stanie dorównać wydajnością człowiekowi. W tym roku doradcy zmienili swoje prognozy – uważają, że stanie się to już w tym roku. A może już się stało?

Na pewno rozpoczął się wyścig o szukanie możliwości wdrożenia sztucznej inteligencji i jak najszybsze przejście tego procesu. Do zyskania są spore pieniądze. Wspomniana już spółka McKinsey & Company w specjalnym raporcie, którego omówienie znajdziemy w „Rzeczpospolitej”, szacuje, że do wzięcia jest rekordowa kwota 4,4 biliona dolarów. Tyle ma dać wprowadzenie rozwiązań bazujących na sztucznej inteligencji w szerokim spektrum branż. Dla światowej gospodarki ma to być potężny impuls i skok produktywności.

Ale masowe wdrożenie sztucznej inteligencji będzie też niosło ze sobą straty. Już dziś wiadomo, że bliżej nieokreślona grupa osób straci pracę. Możliwe jest również, że znikną niektóre zawody. Ludzi zastąpi AI. „Ofiarami” będą najczęściej dobrze opłacani pracownicy, specjaliści wykorzystujący w pracy własną wiedzę. W konfrontacji z algorytmami, które w ułamkach sekund będą w stanie przefiltrować i przeanalizować gigantyczną bazę światowych danych są bez szans. Może to czekać m.in. dziennikarzy, a różnego rodzaju zapowiedzi i próby potwierdzają, że w mediach rozpoczął się już czas wielkiego eksperymentowania z AI.

Co to oznacza dla prasy i jej czytelników?

Algorytmy rządzą w internecie

Pewnego rodzaju paradoksem jest fakt, że pierwszymi „ofiarami” sztucznej inteligencji są jej do niedawna najwięksi popularyzatorzy – dziennikarze portali zajmujących się nowymi technologiami. Świat internetu już teraz w znacznym stopniu jest opanowany i tworzony przez algorytmy. Wiele osób nie wie o tym, że czytając kolejnego internetowego newsa, czyta wpis stworzony przez bota. Pisał o tym już w 2018 r. na łamach „Forbesa” futurysta Stephen Ibaraki – „Wielu z nas spędza godziny w telefonach komórkowych, czytając newsy i powiadomienia o wydarzeniach i nie mając pojęcia, że materiały te generuje dla nich AI”.

O ile internet poddał się w zasadzie bez walki sztucznej inteligencji, to media tradycyjne starają się znaleźć złoty środek – wykorzystać możliwości, jakie daje AI, a jednocześnie nie tracić własnej tożsamości i potencjału, jaki dają wypróbowani, fachowi autorzy. O ich prawa upomniały się już zresztą międzynarodowe organizacje. Skutecznie. Sztuczną inteligencję w UE będą regulować pierwsze na świecie przepisy dotyczące AI – akt o sztucznej inteligencji. Federacja Wydawców Europejskich (FWE) zaapelowała o wzmocnienie w nim ochrony praw autorskich przed sztuczną inteligencją. Oświadczenie w tej sprawie wystosowano po przegłosowaniu projektu AI Act przez Parlament Europejski.

Za wzmocnieniem ochrony twórców jest Izba Wydawców Prasy. Zdaniem Marka Frąckowiaka, prezesa IWP, unijna regulacja dotycząca sztucznej inteligencji musi zagwarantować możliwość respektowania praw autorskich: – Należy dopilnować, by sztuczna inteligencja nie stała się kolejnym sposobem na obchodzenie prawa i unikanie płacenia twórcom, który zgadza się z postulatem Federacji Wydawców Europejskich, by dostawcy generatywnej sztucznej inteligencji przedstawiali szczegółową listę książek i artykułów prasowych – powiedział prezes IWP dla Presserwis.pl.

Chodzi o to, by twórcom treści – dziennikarzom i wydawcom – przysługiwało wynagrodzenie za kolejną formę wykorzystania ich pracy, tak jak to działa w przypadku bibliografii przy pracach naukowych.

Zgodnie z decyzjami europosłów dostawcy modeli generatywnych AI mieliby także rejestrować swoje modele w unijnej bazie danych, przed ich wprowadzeniem na rynek. Systemy sztucznej inteligencji, takie jak np. ChatGPT, musiałyby spełniać wymogi przejrzystości. Konieczne będzie ujawnianie, że treści wygenerowała sztuczna inteligencja oraz wprowadzanie zabezpieczeń przed generowaniem nielegalnych treści. Trzeba będzie też publikować szczegółowe podsumowania danych chronionych prawem autorskim, które wykorzystano do szkolenia tych systemów.

A co na to czytelnicy? Badanie przeprowadzone w maju 2023 r. przez agencję On Board Think Kong wykazało, że aż 85% dorosłych Polaków oczekuje, że treści tworzone przez sztuczną inteligencję będą wyraźnie oznaczone jako materiały, których nie stworzył człowiek. Tylko 1% badanych stwierdziło, że zdecydowanie nie uważa, że oznaczenie takie jest potrzebne.

Więcej pytań niż odpowiedzi

Mimo różnego rodzaju obaw i wątpliwości również wydawcy na całym świecie – również w Polsce – eksperymentują ze sztuczną inteligencją. AI napisała m.in. artykuł w „Gazecie Wyborczej”. Na portalu Wyborcza.biz pojawił się tekst, którego autorem był Bolesław Breczko. W rzeczywistości został stworzony przez sztuczną inteligencję, w ramach dziennikarskiego eksperymentu. Dziennikarz dał do przeczytania tekst kilku redaktorom – ocenili go jako mocno przeciętny, ale nikt z nich nie zorientował się, że artykuł został stworzony przez sztuczną inteligencję.

Popularny moduł AI ChatGPT testowali również jako „twórcę” treści dziennikarz z Wirtualnych Mediów, Interii oraz kilku serwisów zajmujących się nowoczesnymi technologiami. Testy wypadły pomyślnie, ale wydawcy są na razie ostrożni.

– Wykorzystywanie sztucznej inteligencji to proces, o którym do końca nie wiemy jeszcze, jak się zakończy. Dzisiaj patrzymy na AI bardziej przez pryzmat narzędziowy, jako na coś, co ma pomóc zoptymalizować pracę kontentową, wydawniczą, w różnych obszarach rynku. Myślę jednak, że parę kubłów zimnej wody jest przed nami. Na pewno w tym momencie mamy więcej pytań niż odpowiedzi – mówił w rozmowie z Jarosławem Kuźniarem Maciej Klepacki, Chief Executive Officer w Burda Media Polska. Zwrócił również uwagę na fakt, że w internecie AI może spowodować swego rodzaju „wyścig zbrojeń”. – AI może być wykorzystywana do masowej produkcji kontentu i zacznie się wyścig o to, kto wyprodukuje go więcej, czyje treści będą lepiej dopasowane do algorytmów – zauważył Maciej Klepacki.

Rozwój sztucznej inteligencji to temat na tyle ważny i obszerny, że w wielu mediach od miesięcy toczą się dyskusje i debaty. „Gazeta Wyborcza” przygotowała w serwisie internetowym specjalną sekcję informacyjną, poświęconą AI, temat jest też regularnie obecny na łamach wydań prasowych.

– Polecam również bardzo ciekawy cykl debat na temat AI zorganizowanych przez Wyborcza.biz.

Redakcja serwisu dostrzega nadchodzące zmiany związane ze sztuczną inteligencją – nie tylko z nią już eksperymentuje, ale również stawia na dyskusje o wpływie AI na świat. Z tej okazji przygotowany został cykl rozmów poświęconych technologii i mediom w kontekście rozwoju sztucznej inteligencji. Dziennikarze serwisu rozmawiali z naukowcami, przedsiębiorcami, przedstawicielami NGO’sów i programistami – mówi Agata Staniszewska, rzeczniczka prasowy Agory.

Jedna z debat dotyczyła wpływie sztucznej inteligencji na dziennikarstwo. „Sztuczna inteligencja może zabić pracę dziennikarza, który skupia się na klikalnych, robiących szybkie i tanie zasięgi artykułach. Rozwój AI zarazem jednak może sprawić, że media skupią się na weryfikacji, dociekaniu, analizowaniu. AI zabije media-workerów, ale wzmocni dziennikarzy. Jeszcze dwie, trzy dekady temu praca dziennikarza to był spacer. Od biblioteki do budki telefonicznej, od spotkania z informatorem po spotkanie z politykiem, po drodze jeszcze redakcja, drukarnia i kiosk. Niecałe 20 lat temu wiele się zmieniło. Telefon komórkowy i internet przyspawały dziennikarzy do biurek. Wydajność (a i niekiedy jakość) pracy ludzi mediów wzrosła wielokrotnie. Dziś kolejną rewolucję w branży medialnej przynosi lawinowy rozwój sztucznej inteligencji” – napisał w relacji ze wspomnianej debaty Rafał Pikuła z „Gazety Wyborczej”.

Nowe rozdanie

– Wszędzie tam, gdzie mamy do czynienia z poważnymi tematami takimi jak wybory, ekologia, debata dotycząca regulacji, musimy znaleźć klucz do promowania treści jakościowych – mówiła podczas wspomnianej debaty, zorganizowanej przez Wyborczą.biz Katarzyna Szymielewicz z Fundacji Panoptykon. Jej zdaniem może dojść do sytuacji, że treści rozrywkowe będzie tworzyć bot, a dziennikarz zajmie się w tym czasie wywiadami, rozmowami, weryfikowaniem tematów. — Dziennikarz nie będzie już musiał być media-workerem. Nie będzie musiał konkurować na ilość treści i sensację, ale na jakość — wyjaśniała Katarzyna Szymielewicz.

– Mamy nowe rozdanie. Ono może być dramatyczne w swoich skutkach, a może być też bardzo interesujące. Jest to dobry moment, by wrócić i się zastanowić: jeśli ChatGPT ma rekomendować nam treści [medialne], to jego design, transparentność i sposób działania można uregulować prawnie — podkreślała natomiast prof. Aleksandra Przegalińska, profesorka i prorektorka Akademii Leona Koźmińskiego, badaczka AI.

– Sztuczna inteligencja jest z nami znacznie dłużej, niż się nam wydaje i uczestniczy w wielu procesach naszego życia: od planowania drogi w mapach w smartfonie po reklamy, które wyświetlają się nam nawet na billboardach. AI już dziś tworzy całe serwisy internetowe, choć rzeczywiście nie jest to najlepszy kontent. Także w Polsce – w mojej opinii – są już strony internetowe, które, walcząc o widoczność w SEO, stosują mechanizmy automatycznie piszące i publikujące treści – mówi Sebastian Ogórek, szef Wyborcza.biz (Agora S.A.). – Dziennikarstwa AI jednak nie zastąpi, ale na pewno może je wspierać. To dobre narzędzie do researchu, ale takiego, który później zostanie zweryfikowany. To dobre narzędzie do nauki, bo szybko będzie w stanie zrozumieć, jaką kolejną informację nam podać, by lepiej się uczyć. Może być także wykorzystane do tworzenia grafik czy zdjęć. Świetnie sprawdzi się również jako narzędzie analityczne, pozwalające choćby na dobór najlepiej pasujących dla naszego czytelnika tematów – zauważa.

– Z drugiej strony AI niesie masę zagrożeń związanych z wykorzystaniem sztucznej inteligencji do dezinformacji. Już dziś w USA w prezydenckiej kampanii wyborczej generowane są filmy oczerniające kandydatów, pokazujące ich w wykreowanych sytuacjach. To zjawisko będzie się nasilać. Nie bez powodu nawet twórcy Chata GPT podkreślają potrzebę regulacji AI. Sam Altman, prezes OpenAI bardzo wyraźnie wskazywał na to, zeznając przed Kongresem, ale także w trakcie swojej obecności w Polsce. Dość rzadka to sytuacja, gdy biznes sam prosi, by go uregulować – dodaje Sebastian Ogórek.

Wielka szansa, wielkie zagrożenie

O tym, że AI może przynieść zarówno pozytywne, jak i negatywne zmiany dla całego medialnego świata są przekonani praktycznie wszyscy dziennikarze i redaktorzy.

– Sztuczna inteligencja stanowi zarówno wielką szansę, jak i wielkie zagrożenie. Szansą jest zautomatyzowanie pewnych procesów związanych z analityką, która w nowoczesnych mediach cyfrowych jest bardzo istotna (trendy, SEO, propozycje redagowania postów w social mediach itp.) Może się też okazać przydatna przy ocenie na przykład trudności tekstu (wskazując zbyt skomplikowane wyrażenia dla przeciętnego czytelnika itp.), sugerować lepsze tytuły, leady do tekstów – mówi Michał Szułdrzyński, zastępca redaktora naczelnego dziennika „Rzeczpospolita”, szef magazynu „Plus Minus” (Gremi Media). – Zagrożenia widzę dwa: po pierwsze wciąż AI ma skłonności do halucynacji i zamiast przyznać się, że w jakiejś sprawie czegoś nie wie, zaczyna zmyślać. W dodatku AI może znacznie zwiększyć siłę rażenia dezinformacji czy manipulacji, poprzez tworzenie atrakcyjnych, lecz fałszywych treści, które mogą być rozpowszechniane za pomocą social mediów. Dlatego też jest i szansą i zagrożeniem. Na razie jednak nic nie wskazuje na to, by sztuczna inteligencja była w stanie w mediach zastąpić dziennikarstwo. Odpowiednio użyta, może je jednak bardzo wzmocnić – uważa Michał Szułdrzyński.

– Sztuczna inteligencja ma ogromny potencjał do rewolucjonizowania mediów, w tym przede wszystkim prasy. Już teraz, bez konieczności spekulowania o przyszłości, możemy dostrzec wpływ AI na różne etapy produkcji i dystrybucji treści medialnych. Skupmy się na kilku obszarach, które wydają się szczególnie istotne. Zaczynając od personalizacji – sztuczna inteligencja działa obecnie na niezwykle szeroką skalę. Dzięki analizie danych użytkowników, AI może dostarczać niepowtarzalne, dopasowane treści dla każdego odbiorcy. Kolejny obszar to automatyzacja procesów. Przykładem mogą być algorytmy generujące krótkie artykuły na podstawie dostępnych danych, co zwiększa ilość publikowanych tekstów oraz przyspiesza tempo ich tworzenia. Korzystanie z danych w analizie trendów jest jednym z najskuteczniejszych sposobów wykorzystania AI. Zaawansowane analizy umożliwiają przewidywanie trendów i lepsze zrozumienie potrzeb odbiorców. Sztuczna inteligencja umożliwia również interakcję z czytelnikami i klientami dostawców mediów. AI otwiera nowe możliwości komunikacji, na przykład za pomocą chatbotów czy systemów rekomendacji – wylicza Zbigniew Bański, dyrektor ds. rozwoju i wdrożeń w Bauer Media.

Więc czy AI jest szansą czy zagrożeniem? Naszym zdaniem, sztuczna inteligencja przede wszystkim stanowi szansę dla mediów, w tym dla prasy. Pozwala nam lepiej zrozumieć naszych czytelników, szybciej i bardziej efektywnie tworzyć treści oraz dostosowywać nasze usługi do zmieniających się potrzeb odbiorców. Oczywiście, nie zapominamy o potencjalnych wyzwaniach związanych z prywatnością danych, etyką AI oraz zagrożeniem dla tradycyjnych miejsc pracy. Dlatego naszym celem jest odpowiedzialne wdrażanie technologii AI, uwzględniając wszystkie te aspekty – dodaje Zbigniew Bański.

Nie ma się czego bać?

To pytania pozostaje na razie bez jednoznacznej odpowiedzi. Już wiadomo, że sztuczna inteligencja może zastąpić człowieka na wielu stanowiskach. Obawy dotyczą więc przede wszystkim miejsc pracy – nie tylko zresztą w mediach. Masowe wykorzystywanie AI w różnych branżach może oznaczać masowe zastępowanie pracowników odpowiednio przygotowanymi algorytmami. Są w stanie „pracować” całą dobę, ze stałą wydajnością, nie chorują, nie potrzebują urlopów, a przede wszystkim – nie mają płaconych pensji. Pokusa po stronie pracodawców jest więc bardzo duża. Mocne wejście AI może więc oznaczać równocześnie, że ogromna rzesza ludzi na całym świecie straci pracę. Czy globalna gospodarka jest na to przygotowana? Trudno powiedzieć.

Wiemy już natomiast, jak w praktyce może wyglądać wykorzystanie w mediach AI. Przykładem może tu być choćby Reporters and Data and Robots – projekt brytyjskiej agencji prasowej The Press Association. Niedawno otrzymał dofinansowanie w wysokości 706 000 euro od Digital News Initiative Innovation Fund, kontrolowanym przez Google. Projekt zakłada automatyzację tworzenia treści na niespotykaną dotąd skalę i generowanie ok. 30 000 lokalnych newsów miesięcznie. Sztuczna inteligencja będzie korzystać z potężnych baz ogólnodostępnych źródeł, m.in. agencji rządowych, publicznych zbiorów danych itp. W ciągu kilku sekund algorytmy „przejrzą” taką ilość danych, której nie byłby w stanie przetworzyć żaden człowiek. I przygotują kompletną informację. Pracę Reporters and Data and Robots ma kontrolować ludzki zespół. Będzie się składał z zaledwie 5 dziennikarzy.

A co na to sama sztuczna inteligencja, która przecież potrafi już nie tylko pisać, ale i odpowiadać na pytania? Przekonajmy się sami. Na kolejnych stronach prezentujemy „rozmowę”, którą przeprowadziliśmy z najpopularniejszym modułem sztucznej inteligencji – ChatGPT.

KINGA SZYMKIEWICZ

DARIUSZ MATEREK