Marzenia odgrywają w naszym życiu bardzo ważną rolę. Stają się inspiracją i motorem działań, dając energię potrzebną do podejmowania wyzwań. Tworzą osnowę, na której budujemy plany i cele życiowe. Bywa jednak, że niektórzy ludzie stają się więźniami swoich marzeń.
Ci, którzy stają się więźniami marzeń, tworzą ich zbyt wiele lub poświęcają czas i energię tylko na fantazjowanie – w efekcie nie mogą lub nie potrafią przejść do fazy realizacji. Inni, podobnie jak słynny osiołek z bajki Aleksandra Fredry („Osiołkowi w żłoby dano…”) nie potrafią dokonać wyboru spośród wielu możliwości. Wreszcie, są i tacy, którzy pragnąc coraz to nowych osiągnięć i rzeczy, rzucają się na coraz to nowe pomysły. Nie mogą sobie pozwolić na chwilę spokoju, bo boją się, że coś ich ominie – w efekcie nie osiągają niczego.
Aby marzenia mogły przerodzić się w rzeczywistość, potrzebna jest konsekwencja. Jak ją jednak osiągnąć?
Po pierwsze zdecyduj
Na szczęście, wiele sytuacji życiowych nie wymaga od nas podejmowania trudnych czy odpowiedzialnych decyzji. Już przebieg zdarzeń poniekąd wymusza na nas określone działanie. Na przykład, kiedy stary samochód odmówi dalszej jazdy, a koszty naprawy przekroczą jego wartość – niezbędny staje się zakup nowego. Możemy oczywiście rozważać różne wybory, biorąc pod uwagę takie czynniki jak: model, wiek czy stopień zużycia, jednak potrzeba – jej pilność – zmusza do szybkiej decyzji kosztem jej celności.
Zupełnie inaczej dzieje się, kiedy decyzji towarzyszą niepewność i rozterka. „Czy to na pewno dobry pomysł?”, „Czy powinienem?”, Czy potrafię?”, „Czy ryzyko związane ze zmianą nie jest zbyt duże?” – oto, jakie najczęściej zadajemy sobie wtedy pytania. Niektórzy ludzie nie mogąc się zdecydować, powstrzymują się przed działaniem, być może licząc, że problem sam się rozwiąże. Tymczasem niepodejmowanie działania (postawa pasywna, w przeciwieństwie do postawy aktywnej – wychodzenia naprzeciw problemom) też jest pewnym rodzajem decyzji. Wielu z nas nie zdaje sobie sprawy, że odwlekając decyzję – właśnie ją podejmuje.
Tomasz od dawna planuje zmianę dostawcy materiałów biurowych. Obecny zbyt często się spóźnia, zapomina zamówionych artykułów lub przywozi nie taki rodzaj asortymentu, jaki był w zamówieniu. To wpływa na interesy Tomasza. Potem to on musi „świecić oczami” przed klientami. Jednak trzeba by poszukać kogoś nowego, potem przeprowadzić trudną i pewnie nieprzyjemną rozmowę z obecnym dostawcą. No i nie wiadomo, jaki byłby efekt końcowy – ktoś nowy pewnie też będzie miał swoje wady. I tak sytuacja trwa już od jakiegoś czasu, a Tomasz co jakiś czas biadoli i narzeka, jednak nic nie zmieniając.
Powyższy przykład dobitnie pokazuje, że brak decyzji to zarazem decyzja, tyle że nie do końca uświadamiana. Nie podejmując żadnych kroków Tomasz zdecydował o utrzymaniu obecnego status quo, być może licząc, że pewnego dnia jego dostawca cudownie się odmieni. Tymczasem znacznie bardziej prawdopodobne jest, że kiedyś będzie musiał za swoje niezdecydowania zapłacić, np. „zawali” zamówienie dla ważnego klienta i wpadnie przez to w kłopoty.
Nastaw się na zmianę
Najważniejsze to zacząć – ta stara zasada najlepiej oddaje problem wszystkich, którzy chcą coś zmienić. Często między słowem a czynem rozciąga się morze niezdecydowania. „Już jutro”, „potem”, „niebawem naprawdę zacznę” – tym słowom zwykle towarzyszy lista wymówek i usprawiedliwień. Oczywiście zdarza się, że trzeba coś przygotować, opracować plan, uwzględnić nowe czynniki – inaczej nasze działanie byłoby skazane na porażkę. Lecz zwlekanie, odkładanie na potem powoduje, że zamierzona zmiana z czasem odchodzi w przyszłość (niedawno wyodrębniono nawet specjalną jednostkę zaburzenia zachowania – prokrastynację, czyli patologiczne odwlekanie czynności koniecznych, na rzecz zajęć bardziej przyjemnych lub mniej kłopotliwych).
Bywa, że wolę zmiany hamuje myśl: „Gdyby tylko…” – kiedyś coś poszło inaczej. Ludzie ulegający takim wahaniom zwykle koncentrują się bardziej na przeszłości niż przyszłości, nieustannie rozpatrując przeszłe zdarzenia i ich aktualne konsekwencje. Skupianie się na tym, co zdarzyło się kiedyś, ma sens tylko wówczas, jeśli służy wyciągnięciu wniosków i przeciwdziałaniu obecnym trudnościom – w innym przypadku, obniża samoocenę i motywację, a tym samym zagraża realizacji aktualnych zamierzeń.
Niekiedy podjęcie działania utrudnia złudna nadzieja na znalezienie idealnego rozwiązania problemu. Rozwiązania, w którym nikt nie ucierpi, wszyscy będą szczęśliwi, a przeszkoda po prostu zniknie. Niestety wszystkie pomysły, jakie mamy pod ręką, niosą ze sobą różne niebezpieczeństwa i przykrości. Doskonale wyraził je pan Tomasz: Trzeba poszukać kogoś … przeprowadzić trudną i pewnie nieprzyjemną rozmowę… no i nie wiadomo, jaki byłby efekt końcowy. Tymczasem nie ma rozwiązań idealnych i doskonałych. Nawet to, co kiedyś przyniosło sukces, dziś może spowodować porażkę. To, co dla jednego jest dobre, innemu może nie posmakować.
Niektórzy nie potrafią zdecydować się na działanie z obawy przed porażką. Ludziom tym w obliczu problemu, odtwarza się w głowie jakaś wersja zdania: „Na pewno (jak zwykle) mi się nie uda”. Być może zdanie to wpojono im w dzieciństwie („Jaka z ciebie gapa”) lub wypracowali go sami, konsekwentnie unikając podejmowania działań i tym samym narażając się na częste niepowodzenia (w psychologii takie nastawienie nosi nazwę: „samospełniające się proroctwo”). Lęk przed porażką wpływa na zmianę postrzegania okoliczności, w jakich osoby doświadczające tego lęku się znajdują. Myślą one: „Sytuacja obecna może jest trudna i nieprzyjemna, jednak jest znajoma. Natomiast przyszłość może być niepewna. Lepiej trzymać się tego, co mam”.
Czasem ta defensywna strategia może mieć swoje dobre strony – przypomina trochę używanie uszkodzonej maszyny. Dobrze znamy jej wady, czasem trzeba użyć sznurka lub coś tam podtrzymać, w sumie jednak działa. Tymczasem nowa, choć piękna i błyszcząca, może okazać się nie tylko znaczącym kosztem, ale i nie wykonywać swojej pracy tak dobrze jak stara. Babcia jednego z moich znajomych przez lata używała starego, poniemieckiego roweru. Zniszczony i pordzewiały, świetnie dowoził ją zawsze na miejsce. No i nie trzeba go było specjalnie chronić – nikt nigdy nie próbował go ukraść. W końcu rodzina postanowiła sprawić babci prezent – piękny nowy błyszczący rower. Początkowo były zachwyty i radość. Z czasem jednak okazało się, że rower nie był tak wygodny jak poprzedni, przerzutek babcia nie potrafiła używać i zawsze trzeba było zadbać o miejsce na postój, kiedy szła do sklepu, bo na taki łakomy kąsek niejeden by się połasił. Jeśli więc komuś takie skutki zamiany zdarzały się często, z czasem może u niego pojawić się obawa przed wszelkimi zmianami.
Dąż do celu
Jednym z powodów, dla których ludzie nie potrafią konsekwentnie dążyć do założonych celów (marzeń) jest ich nierealistyczność. Gwiazdka z nieba czy milion w totka przydałyby się każdemu. Jednak niebezpieczeństwo kryje się w tym, że układaniu planów, które nie nadają się do realizacji poświęca się zbyt dużo czasu i energii. Oczekuje się od siebie, innych czy losu czegoś, co jest nieosiągalne. Dlatego warto przemyśleć i ocenić realność założonego celu. Zastanowić się, co sprzyja jego realizacji, co i kto może pomóc. Szczególnie pomocna jest tu technika wyznaczania podcelów czyli kolejnych kroków prowadzących do wykonania zadania. Podcele bowiem pomagają wyłapać przeszkody, jakie mogą utrudnić lub uniemożliwić wykonanie zadania.
Pan Tomasz postanowił, zanim podejmie decyzję, zorientować się, jaka jest obecnie sytuacja na rynku. Czy wielu jest dostawców oferujących podobne usługi. Jakie są ich koszty? (być może okaże się, że chwilowo nie stać go na zmianę dostawcy). Czy ktoś ze znajomych korzysta z usług firmy, którą mógłby polecić? (dzięki temu uniknie dokonania ponownie nie najlepszego wyboru).
Im więcej wiedzy, tym decyzja łatwiejsza. Mimo to wielu ludzi woli nie wiedzieć, co ich czeka. Ich postawę obrazuje historia pewnej znajomej, która postanowiła kupić mieszkanie.
Anna szybko znalazła dom, który natychmiast pokochała, namówiła męża, a nawet znalazła bank, który zgodził się dać im kredyt. Jednak wahała się, niepewna, czy będzie to dobra decyzja, biorąc pod uwagę wydatki, jakie czekają ich przez następne kilka lat. Poprosiła więc o radę znajomego doradcę. Ten zapytał o kilka podstawowych danych: jak dotąd wyglądała ich sytuacja finansowa, ile kosztuje utrzymanie domu, czy mają inne sztywne wydatki i ile czasu będą musieli je płacić. Na tej podstawie przygotował ogólny plan finansowy. Wtedy Anna stwierdziła: „Nigdy w ten sposób o tym nie myślałam”. „Więc na jakiej podstawie podjęłaś decyzję o kupnie nowego mieszkania?”.„Po prostu pomyślałam, że chciałabym je mieć. Teraz albo nigdy. Gdybym myślała w sposób, jaki mi pokazałeś, pewnie nie podjęłabym takiej decyzji”.
Dążąc do realizacji marzeń dobrze jest mierzyć wysoko, jednak przekładając marzenia na cele należy unikać myślenia: „wszystko albo nic”, „teraz albo nigdy” itp. Przecież w życiu rzadko udaje się osiągnąć coś w 100 procentach, a jeszcze rzadziej zdobyć coś od razu. Z drugiej strony, „wszystko albo nic” może oznaczać podjecie decyzji niekorzystnych, zbyt kosztownych lub w inny sposób obciążających ponad miarę.
Trudne pierwsze kroki
Wreszcie nadchodzi chwila, kiedy plany trzeba wprowadzić w czyn. Wiemy już, co chcemy zmienić, wiemy, jaki jest nasz cel, wreszcie wiemy, co mamy robić. Jednak najtrudniejszy okazuje się pierwszy krok. Pojawia się obawa. Gdybyśmy tylko mieli pewność, że to będzie dobry pomysł. Niestety, nikt nam takiej pewności nie da. Najpierw trzeba to zrobić, by móc zobaczyć, jakie będą konsekwencje naszych działań. Oczywiście wiele rzeczy da się przewidzieć i rzeczy te koniecznie trzeba uwzględnić na etapie planowania. Jednak do końca pewności nie ma. I to jest cały urok życia.
Małgorzata Wirecka-Zemsta