cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Dwieście razy „Nasz Kolporter”

Nie jest to wprawdzie okrągły jubileusz kolejnego „-lecia”, ale dla nas to ważna liczba. Bieżące wydanie „Naszego Kolportera” to zarazem dwusetny numer w 19-letniej historii firmowego czasopisma Kolportera. Na naszych łamach pojawiali się i wypowiadali specjalnie dla nas handlowcy, biznesmeni i wydawcy, ale też aktorzy, politycy, a nawet – jeszcze przed swoimi największymi sukcesami – dwukrotny mistrz olimpijski Kamil Stoch.
„Nasz Kolporter” oznaczony numer 1 zadebiutował na rynku w listopadzie 1995 roku. Jak to się stało, że firma zajmująca się dystrybucją prasy postanowiła wydawać własny tytuł prasowy? Wyjaśniał to w artykule wstępnym, otwierającym debiutancki numer, sam twórca i właściciel Kolportera, wtedy 33-letni Krzysztof Klicki: „Wszystko, czego dotąd dokonaliśmy, było możliwe dzięki Państwu – naszym Kontrahentom. Chcąc podziękować za tak owocne partnerstwo postanowiliśmy wydawać wyłącznie dla Państwa bezpłatny miesięcznik – „Nasz Kolporter”. „Nasz”, gdyż zarówno my – pracownicy Kolportera, jak i Państwo, jego klienci, tworzycie tę firmę i jej wizerunek”.
 
Nieregularny początek
Pismo, którego pierwszym redaktorem naczelnym został Marcin Badura, początkowo liczyło 20 stron (razem z okładką) i ukazywało się nieregularnie, co dwa-trzy miesiące. W pierwszym numerze znalazł się również wywiad z prezesem Klickim, tekst przypominający pięcioletnią wówczas historię Kolportera, na poły sensacyjny materiał „Kulisy przetargu na dzierżawę warszawskiego metra”, a także porady kioskarzy, horoskop, krzyżówka i konkursy. Graficznie czasopismo było urozmaicone aż do przesady, ale taki wówczas był trend: im więcej kolorów, tym lepiej.
W 1997 nowym szefem redakcji został Grzegorz Maciągowski (obecnie rzecznik prasowy Kolportera), a „Nasz Kolporter” stał się miesięcznikiem i zwiększył objętość najpierw do 28, a potem 36 stron. Stopniowo stabilizował się profil czasopisma branżowego, poświęcającego swe łamy ważnym sprawom firmy, ale też temu, co się dzieje na rynku prasowym oraz w handlu. Magazyn prezentował sylwetki pracowników, współpracowników i kontrahentów firmy, służył poradami sprzedawcom saloników prasowych, pisał o pojawiających się trendach, omawiał nowe tytuły prasowe i nowości z rynku FMCG. Ten profil, z pewnymi modyfikacjami, utrzymany został do dzisiaj. Bardzo często w „Naszym Kolporterze” wypowiadali się szefowie wydawnictw prasowych i redaktorzy naczelni znanych czasopism i dzienników, biznesmeni, lecz również ludzie ze świata polityki i kultury. Dziennikarze „NK” rozmawiali m.in. z Donaldem Tuskiem (jeszcze nie był premierem), biskupem Tadeuszem Pieronkiem, Ryszardem Kaliszem, Markiem Borowskim, Anną Przybylską, Leonem Niemczykiem, Wiktorem Zborowskim, Stachurskym, Darią Trafankowską, Mateuszem Kusznierewiczem.
Z „Naszym Kolporterem” współpracowali i współpracują profesjonalni dziennikarze, zarówno z mediów ogólnopolskich, jak i lokalnych. Na okładkach miesięcznika przez lata pojawiały się obrazy artystów malarzy Edo Tuza i Marka Wawro, od trzech lat – redakcja wykorzystuje na okładkach fotografie agencyjne. „Nasz Kolporter”, jak każdy szanujący się w Polsce tytuł prasowy, zarejestrowany jest w Związku Kontroli Dystrybucji Prasy. Dodajmy jeszcze, że w latach 2006-2010 redaktorem naczelnym miesięcznika był Maciej Topolski, a od lutego 2011 r. funkcję tę sprawuje niżej podpisany.
 
Podróż w czasie
O czym jeszcze pisaliśmy w „Naszym Kolporterze”? Proponujemy krótką podróż w czasie przez ostatnich dwieście numerów. Na przełomie wieków istotną sprawą z punktu widzenia dystrybutora prasy okazała się kwestia sprzedaży czasopism erotycznych i pornograficznych. Pojawiały się silne zakusy, by całkowicie zakazać sprzedaży czasopism dla dorosłych – redakcja poświeciła temu problemowi kilka artykułów. Do zakazu ostatecznie nie doszło, skończyło się na eksponowaniu tytułów w miejscu niedostępnym dla dzieci.
W 2002 roku z dumą informowaliśmy o przyznaniu Kolporterowi przez BBC tytułu Lidera Polskiego Biznesu. W tym samym roku na emeryturę udała się pani Stanislava Misztal i była to pierwsza pracownica Kolportera, która została emerytką. Kilka miesięcy później pojawił się tekst o Oli, czteroletniej, straszliwie poparzonej dziewczynce, którą użyczony przez Kolportera samochód zawiózł do Łodzi na konsultacje medyczne i dopasowanie silikonowych opatrunków.
Numer 9 z 2003 r. otwierał duży artykuł o rozpoczęciu działalności Centrum Dystrybucyjnego Kolportera w podwarszawskich Mościskach z magazynami o powierzchni 10 tys. m kw. Miesiąc później czytelnicy mogli przeczytać tekst o kartach płatniczych pod wymownym tytułem „Plastikowy pieniądz podbija świat”. Natomiast w listopadzie „NK” z satysfakcją donosił o otwarciu w Grudziądzu pięćsetnego saloniku prasowego należącego do sieci Kolportera (obecnie sieć liczy blisko tysiąc punktów – saloników prasowych i salonów Top-Press).
Na początku 2004 r. miesięcznik zamieścił dramatyczną, ale i optymistyczną w wymowie relację: „Wybuch w elektrociepłowni w Krakowie spowodował, że przestały działać komputery i telefony w krakowskim oddziale Kolportera, a mimo to gazety dotarły do kontrahentów bez opóźnień!”. W lutym 2004 roku Kolporter za pośrednictwem naszego czasopisma zaprezentował nowy model saloniku, co było ściśle związane z wejściem Polski do Unii Europejskiej – salonik był dostosowany do wymogów unijnych. W tamtym czasie na rynku pojawiła się mafia handlowa, zajmująca się nielegalnym handlem czasopismami pochodzącymi ze zwrotów i temu problemowi „Nasz Kolporter” też poświęcił uwagę, podobnie jak wojnie cenowej, jaką prowadzili wydawcy prasowi obniżając ceny swoich gazet. „Zwiększone nakłady nie zrekompensują detalistom i dystrybutorom spadku ich cen” – przestrzegała redakcja w numerze 9/2005.
Rok 2006 to wprowadzenie do saloników prasowych nowej usługi, jaką wówczas było opłacenie rachunków domowych. W kwietniu 2007 Kolporter przeprowadził się do nowej siedziby – złotego biurowca przy ul. Zagnańskiej w Kielcach. Ta inwestycja została uznana za Budowę Roku – informował „Nasz Kolporter”. W kolejnych latach miesięcznik m.in. pisał o uzyskaniu przez firmę licencji na wyłączną dystrybucję maskotek Euro 2012 oraz powstaniu nowej sieci franczyzowej Kolportera, o nazwie Traf Press, zrzeszającej właścicieli prywatnych kiosków.
 
Kto to powiedział?
A teraz cytat z listopada 2010 r., który można by wykorzystać w konkursie „Kto to powiedział?”: „Cały czas rozwijam się w tym, co robię. To jest właśnie mój cel. Być najlepszym”. Te słowa padły z ust Kamila Stocha, który udzielił wywiadu dziennikarzowi „NK”, rozmowa nosiła tytuł „Skocznia wygrała z tańcem”. Najlepszy polski skoczek narciarski był jeszcze przed swoimi największymi sukcesami, na koncie miał zwycięstwo w Letniej Grand Prix, co trudno porównywać z tytułem mistrza świata i podwójnym złotem olimpijskim. Dlatego na pytanie, czy przeszkadza mu popularność, dzisiaj odpowiedziałby pewnie inaczej niż cztery lata temu: „Na szczęście nie jestem tak rozpoznawalny, aby miało mi to przeszkadzać. Mogę śmiało z żoną iść do kina czy restauracji i nie przejmować się, że ktoś będzie mnie zaczepiał”.
Przy okazji jubileuszu 15-lecia Kolportera, świętowanego w 2005 roku, na łamach „NK” ponownie wypowiedział się prezes Krzysztof Klicki: „Uważam, że osiągnęliśmy dużo, ale wiele jeszcze przed nami” – powiedział. A my, ciesząc się z wydania dwusetnego numeru, możemy to samo powtórzyć dzisiaj o „Naszym Kolporterze”.
Grzegorz Kozera
 

Dodaj komentarz