Kontynuujemy prezentację laureatów nowej edycji konkursu „Partner Roku”, organizowanego przez Departament Sieci Własnej Kolportera. Każdego miesiąca wybierani są najlepsi partnerzy prowadzący saloniki prasowe i salony Top-Press. Przy ocenie pod uwagę brane są m.in. wysokość sprzedaży i jakość obsługi klientów. W bieżącym numerze „Naszego Kolportera” laureaci z marca br.
Salonik bez konkurencji
Paulina Ponikowska-Staniec z Zagnańska
Do współpracy z Kolporterem panią Paulinę namówił mąż, który pracował dla tej firmy jako menadżer. Zdecydowała się i przejęła salonik. Mieści się on w jednym z marketów. – W pobliżu nie ma żadnego punktu z prasą, więc mogę powiedzieć, że sprzedaje się wszystko, co mamy wystawione – zapewnia pani Paulina. – To bardzo ruchliwe miejsce i codziennie zagląda do nas naprawdę wielu klientów.
Salonik jest czynny przez siedem dni w tygodniu. Odwiedzają go głównie stali klienci. Nowe twarze najczęściej pojawiają się w wakacje i święta. Jako że pracy jest bardzo dużo, panią Paulinę wspiera za ladą współpracownica. – Punkt jest czynny od rana do wieczora, więc musimy się wymieniać. Jedna osoba nie dałaby rady przepracować 14 godzin – mówi Paulina Ponikowska – Staniec. – Tylko w niedzielę mamy czynne nieco krócej.
Pani Paulina podkreśla, że sukces (po raz kolejny wygrywa w konkursie na Partnera Miesiąca) nie jest tylko jej zasługą. – Chcę podziękować mojemu menadżerowi oraz wszystkim osobom, z którymi współpracuję i współpracowałam. Oni także zapracowali na to wyróżnienie – dodaje.
Od świtu do nocy
Agnieszka Sobolewska-Benisz z Warszawy
Pani Agnieszka także pojawia się w naszej rubryce nie pierwszy raz. Sprzedażą prasy zajęła się trochę przypadkowo. – Gdy obejmowaliśmy nowy lokal pod sklep zielarsko-medyczny, w podwarszawskiej miejscowości, zastaliśmy tam także punkt z prasą – opowiada. – Klienci byli do tego przyzwyczajeni, więc postanowiliśmy nie rezygnować z gazet.
Jednak wkrótce sklep został zamknięty. Wtedy pani Agnieszka postanowiła otworzyć punkt Kolportera. Wkrótce też zdecydowała się na zmianę lokalizacji i przeniosła się do stolicy. – Najpierw prowadziłam mały salonik na osiedlu, później punkt w galerii. Ten drugi oddałam córce, a teraz mam kolejny punkt na ostatniej stacji metra, na Kabatach – relacjonuje. – Ruch jest tutaj ogromny, bywa, że odwiedza nas 1500 klientów dziennie. Musimy być bardzo dobrze zorganizowani.
Salonik jest czynny przez cały tydzień i otwarty od świtu do nocy – od godz. 6 do 22. Są w nim dwa stanowiska do obsługi klientów. Pani Agnieszka zatrudnia pracownice, pomaga jej też rodzina.
– Klientów mamy w większości stałych. To stacja końcowa, nie przesiadkowa, więc wsiadają i wysiadają tutaj okoliczni mieszkańcy. A także studenci, bo w pobliżu jest kilka uczelni – dodaje nasza rozmówczyni.
Kiosk w małym mieście
Joanna Kamińska z Wysokiego Mazowieckiego
Pani Joanna prowadzi jeden z trzech saloników w swoim mieście. Z Kolporterem współpracuje od około pięciu lat. I także po raz kolejny wygrywa w konkursie na Partnera Miesiąca.
– Lokalizacja mojego saloniku jest bardzo dobra. Punkt stoi przy galerii handlowej. Może mam trochę ciasno, ale za to na brak klientów nie narzekam – podkreśla Joanna Kamińska. Kiosk jest czynny siedem dni w tygodniu, od godziny 8 do 19, w niedzielę krócej. Pani Joanna ma pracownicę, dzięki czemu może pracować na zmiany i mieć trochę czasu dla siebie i domu na zmiany.
– Klientów mamy raczej stałych – mówi. – Nasze miasteczko jest niewielkie, właściwie wszyscy się tu znają. Nie ma też dużej konkurencji. W sumie wszystkie kioski, które istnieją w mieście, mają swoich klientów.
Jeśli chodzi o prasę, według obserwacji naszej rozmówczyni, najlepiej sprzedaje się „Fakt”, „Angora” oraz tygodniki typu „Życie na gorąco”. – Jeżeli nie mam czegoś w swoim kiosku, zawsze mogę to zamówić. Klienci oczekują, żeby towar był dostępny – dodaje Joanna Kamińska.
Po pracy panią Joannę najlepiej relaksuje… długa jazda samochodem. – Lubię wsiąść w auto i po prostu jechać w nieznane – przyznaje.
Jak największa oferta
Joanna Madzia ze Skoczowa
Od czterech lat pani Joanna prowadzi salonik prasowy w tym samym miejscu – w jednym z dyskontów. – To bardzo dobry punkt i praca tutaj naprawdę daje mi dużo radości i satysfakcji – mówi. – Ruch jest bardzo duży. Mamy 40 tys. zł obrotu miesięcznie.
Pani Joanna stara się, aby klienci mieli u niej wszystko, czego mogą potrzebować. Oprócz standardowego asortymentu, np. prasy, papierosów, napojów, słodyczy ma też doładowania do telefonów, gier, punkt opłaty rachunków, punkt Lotto. – Dzięki kolekturze klientów jest więcej – zauważa pani Joanna. – Poza tym staram się zaoferować im jak najszerszą ofertę usług, wprowadzam wszelkie nowości.
W przypadku prasy Joanna Madzia też stara się mieć wszystko, o co pytają klienci. – Dobrze sprzedają się pisma ogrodnicze, komputerowe, kryminalne, o robótkach ręcznych, ale też gazety codzienne, tygodniki kobiece – wylicza pani Joanna.
Salonik Joanny Madzi ma głównie stałych klientów – mieszkańców pobliskiego osiedla. Choć często zaglądają tut także ludzie z okolicznych miejscowości, którzy przyjeżdżają na zakupy do pobliskiego dyskontu. Niestety, wszystko wskazuje na to, że wkrótce pani Joanna będzie musiała zmienić lokalizację. – W budynku będzie remont. Żałuję, bo to naprawdę dobre miejsce. Na szczęście znalazłam już nowy lokal. Jest nawet większy i znajduje się niedaleko od obecnego. Liczę na to, że klienci przejdą tam za mną – ma nadzieję nasza rozmówczyni.
Saloniki jak nałóg
Małgorzata Lis z Leszna
Pani Małgorzata jest stałą bywalczynią naszej rubryki, dwukrotną laureatką konkursu na Partnera Roku. Współpracę z Kolporterem zaczynała cztery lata temu. – Wcześniej pracowałam w dużej firmie, produkującej części do samochodów. Ale zakład zamknięto. W małej miejscowości trudno było znaleźć nową pracę. Pomyślałam, że muszę otworzyć coś własnego – opowiada. Miała różne pomysły. Ostatecznie jednak zdecydowała się na salonik prasowy. Pierwszy przez kilka miesięcy prowadziła zupełnie sama, bez współpracy z żadnym dystrybutorem. – Wszystko było na mojej głowie, gazety zamawiałam po hurtowniach – wspomina pani Małgorzata. Na początku 2011 roku znalazła ogłoszenie, że Kolporter szuka partnerów. I tak zaczęła się współpraca. W kolejnych miesiącach otwierała następne saloniki. Dziś żartuje, że weszło jej to w nałóg. – Pamiętam, jak w maju 2012 roku wracałam z urlopu z rodziną. Miałam już wtedy trzy saloniki. We Wschowie zauważyłam, że jest gotowa lokalizacja pod kolejny punkt. Zajrzałam przez rolety i… zadzwoniłam do Kolportera, że chcę wziąć to miejsce – śmieje się.
Pani Małgorzata pracy ma dużo, ale zapewnia, że to jest jej żywioł. – Lubię, jak coś się dzieje, kiedy trzeba coś załatwiać, dzwonić, jeździć. Gdy jest zbyt spokojnie czuję, ze czegoś mi brak – mówi. Podkreśla, że w dobie konkurencji ważne są nie tyle ceny, co stosunek do klienta. Bo klient wraca nie do cen, ale do ludzi – kompetentnych, uprzejmych i serdecznych sprzedawców, którzy udzielą mu fachowej porady. – Najpierw sama zapoznaję się z każdym nowym produktem i ofertą Kolportera, później wymagam, aby zrobili to moi pracownicy – mówi Małgorzata Lis. – Trzeba też dbać o zatowarowanie. Jeżeli klient oczekuje czegoś spoza oferty, to musimy mu to zapewnić.
Ewa Kłopotowska