Obaj są kierowcami rozwożącymi codziennie prasę z Olsztyńskiego Oddziału Dystrybucji Prasy Kolportera. Obaj są związani z Kolporterem od 2002 r. I wreszcie, obaj mają wspólną pasję – bieganie na długich dystansach, czasami biorą udział w tych samych zawodach sportowych. Przed Państwem Przemysław Nawojczyk i Piotr Łaszkowski. Opowiadają nam o swojej pracy i pozazawodowej pasji.
Przemysław Nawojczyk
Każdy start jest sukcesem
Pracę rozpocząłem jako kierownik trasy i tak już zostało do dzisiaj. W międzyczasie przez półtora roku pracowałem jako spedytor w firmie kurierskiej Kolporter Express. Za kółkiem spędzam około 8 godzin dziennie. Swoim mercedesem sprinterem rozwożę gazety na trasie Ryn-Giżycko-Kruklanki-Miłki-Węgorzewo-Kętrzyn.
Śmiało mogę powiedzieć, że sport w moim życiu jest obecny od zawsze. Na początku były to zajęcia szkolne SKS, później grałem w piłkę nożną i squasha. Uprawiałem też sporty walki: boks przez ok 2 lata, a MMA prawie przez 4 lata. Często jestem na siłowni i przerzucam kilogramy. A bieganie rozpoczęło się trzy lata temu – 25 grudnia 2012 r.
Od tej pory staram się uczestniczyć w imprezach sportowych organizowanych w województwie warmińsko-mazurskim na dystansach od 5 do 21 kilometrach. Startowałem również w Półmaratonie Warszawskim – w tym roku także wybieram się do stolicy. Brałem udział w Biegu Niepodległości 11 listopada w Warszawie. W ciągu roku biegam 2-3 półmaratony, a krótsze dystanse raz w miesiącu.
Mój największy biegowy sukces? Bez wątpienia pierwsze miejsce w kat 30+ w Kętrzyńskich Biegach z Philipsem na dystansie 8,4 km. Jednak tak naprawdę to każdy trening i każdy start to mój wielki sukces. Za każdym razem, gdy uda mi się poprawić życiowy rekord, jestem przeszczęśliwy. A moje rekordy to: 5 km – 19 min 45 sek., 10 km – 40 min. 41sek., 21,1km – 1 h 34 min 42 sek. Ciągle poprawiam te wyniki, więc nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.
Ostatnio zwiększyłem liczbę treningów do sześciu tygodniowo, po 1- 1,5 godziny każdy, czyli w miesiącu przebiegam treningowo ok. 80 km. Intensywność i rodzaj treningu zależy od tego, do jakich zawodów się przygotowuje. Staram się, żeby były to treningi zróżnicowane – pracuję nad tzw. rytmami tempówkami, siłą biegową, wybieganiem, a więc wszystkim, co jest potrzebne, żeby się rozwijać. Słucham też kolegów, którzy dłużej biegają i korzystać z ich doświadczenia. Jakiejś specjalnej diety raczej nie stosuję, bo przy intensywnych przygotowaniach waga i tak spada. Jedynie przed zawodami staram się jeść trochę więcej makaronów.
Bieganie absolutnie mi nie przeszkadza, ani w życiu zawodowym, ani w prywatnym. Wręcz przeciwnie, pozwala wszystko lepiej zorganizować, żeby można było wyjść na trening. Inne dyscypliny wymagają obecności na treningu o konkretnej godzinie, bo np. wtedy jest wolna sala do ćwiczeń i to jest często kłopotliwe. Dlatego m.in. zrezygnowałem z uprawiania MMA. Na bieganie każda pora i pogoda jest dobra, rano i wieczorem, latem i zimą – trzeba tylko wyjść, a po 5 kilometrach jest już z tylko uśmiech na twarzy, gdyż uwalniają się endorfiny.
Biegam, ponieważ lubię wysiłek fizyczny. Kocham rywalizację i to uczucie po treningu – radość, spełnienie, spokój. Bieganie pozwala mi się też wyłączyć od codzienności, mam wtedy czas wyłącznie dla siebie, wszystko samo się układa w głowie i przychodzą naprawdę super pomysły, również rozwiązania wszelkich problemów. Polecam to wszystkim.
W błędzie byłby jednak ten, kto by myślał, że poza pracą i bieganiem na nic innego nie mam czasu. Czas wolny to przede wszystkim moja cudowna rodzina, która mnie wspiera na każdych zawodach i znosi moje codzienne znikanie na 1.5godz Mam dwójkę wspaniałych dzieci, które potrzebują coraz więcej uwagi, ale jakoś udaje nam się wszystko godzić. Oczywiście, bez mojej Żony Edyty nie byłoby to możliwe.
Piotr Łaszkowski
Bieganie i jam session
Do Kolportera przeszedłem w 2002 r. po połączeniu się tej firmy z Jard-Pressem, z którym wcześniej byłem związany. Podobnie jak Przemek cały czas jestem kierownikiem trasy, przy czym rozwożę prasę w inne rejony województwa, bo na trasie Olsztyn-Szczytno-Myszyniec-Olsztyn.
W szkole podstawowej, a potem jeszcze w średniej bardzo dużo grałem w piłkę ręczną. Biegać zacząłem gdzieś około roku 2000, kiedy rzuciłem palenie. Na początku było to raczej truchtanie, żeby odciągnąć głowę od tytoniowego nałogu. Potem zaczęły się poważniejsze biegi. Najczęściej startuję w zawodach lokalnych, na rożnych dystansach, od 5 do 33km. Mam na koncie Bieg o Kryształową Perłę Jeziora Narie w Kretowinach (33 km), Półmaraton Jakubowy w Olsztynie, Bieg Filipidesa w Pasłęku, półmaraton w Iławie, biegi w Kętrzynie i masę innych zawodów imprez. Ale nie startuję, by zająć pierwsze miejsce. Sukcesem dla mnie jest ukończenie dystansu w dobrym zdrowiu, z tego mam największą radość.
Oczywiście, na początku, jak każdy startujący, zwracałem uwagę na wyniki, jednak z czasem wyniki odeszły na dalszy plan, tak przynajmniej było w moim przypadku. Chęć bycia zdrowszym i spokojniejszym są główną motywacją.. Poza tym po wielu latach bieganie wchodzi w krew i staje się elementem codziennego życia, bez którego trudno się obyć.
Treningi? Wszystko zależy, do jakich zawodów właśnie się przygotowuję. Mówiąc ogólnie, im trudniejszy i dłuższy dystans, tym aplikuję sobie cięższe i trudniejsze treningi. Najważniejsze, by trenować z rozsądkiem i spokojem.
Na poziomie amatorskim bieganie nie jest wielkim problemem, przy odrobinie dobrych chęci wszystko można pogodzić. A oprócz biegania, równoległym torem – że tak powiem – biegnie moja druga pasja. Jest nią muzyka. W domu, w piwnicy, urządziłem sobie i mojemu synowi specjalny pokój muzyczny gdzie w wolnym czasie gramy muzykujemy..Ja gram na bębnach ,a syn mimo młodego wieku (ma 11 lat) złapał bakcyla gry na gitarze elektrycznej. Na ogół gramy klimaty rockowo-metalowe, ale też lżejsze utwory. Chodzi o to wy nie zamykać się na jeden rodzaj muzyki i mieć możliwość rozwoju. Tak więc uwielbiamy te swoje jam session, kiedy jeden numer może trwać nawet pół godziny. Przeżycia są świetne.
GK