Nasz świat się zmienił. 75 dni – tyle czasu potrzebował wirus nazwany SARS-CoV-2, by dotrzeć z Chin do Europy, zakazić setki tysięcy ludzi, a milionom zmienić całkowicie dotychczasowe życie. Nikt z nas nie spodziewał się, że w tak krótkim czasie nasza rzeczywistość może się tak diametralnie zmienić. Bo zmieniło się wszystko.
Pierwszy potwierdzony przypadek zakażenia koronawirusem w Polsce zanotowano 4 marca 2020. W ciągu kilku następnych dni cały kraj praktycznie się zatrzymał.
Cały, poza prasą.
Gazety zdają egzamin
Wyjątkowe tempo rozprzestrzeniania się wirusa, rosnąca stale liczba zachorowań i skala pandemii spowodowały w początkowym okresie jej wybuchu potężny szum informacyjny. Zostaliśmy dosłownie zalani różnego rodzaju newsami, z godziny na godzinę pojawiały się kolejne. Media elektroniczne – z racji na swoją specyfikę – prześcigały się w tempie aktualizowania wiadomości i podawania kolejnych „hot newsów”. Media społecznościowe rozgorzały od dyskusji, ale również – niestety – mnożących się z godziny na godzinę plotek, pogłosek i typowych fake newsów. Ten potężny szum informacyjny spowodował u wielu osób poczucie lęku, zagrożenia czy wręcz paniki.
Problem okazał się na tyle poważny, że na stronach rządowych uruchomiono specjalną sekcję „Walczymy z fałszywymi informacjami”. „Plotki dotyczące koronawirusa zalewają internet. Nagle okazuje się, że każdy ma wśród rodziny lub znajomych kogoś, kto pracuje w ABW, CBA, KPRM, MON, MSWiA i codziennie dzieli się porcją wiarygodnych i tajnych informacji. To nieprawda!” – napisano na rządowej stronie gov.pl. Pojawił się też na niej wykaz i dementi najczęstszych „fake newsów” oraz apel: „Nie siejmy paniki, sięgajmy po wiarygodne informacje i… dbajmy o higienę!”
Z informacyjną pomocą przyszły natomiast tradycyjne, papierowe wydania gazet i czasopism. Redakcje dzienników porządkowały i weryfikowały pojawiające się newsy, tworzyły na gorąco specjalne dodatki, publikowały najważniejsze informacje, adresy szpitali, zalecenia placówek służby zdrowia itp. Tygodniki i miesięczniki rozpoczęły przygotowywanie poradników, pomagających ludziom odnaleźć się w nowej rzeczywistości.
A wszystko w nietypowych, niestandardowych warunkach. Bo redakcje również znalazły się w zupełnie nowym świecie.
Reporter domowy
Już w początkowym okresie rozwoju pandemii prawie wszystkie redakcje podjęły decyzję o przeniesieniu znacznej części zespołów w tryb pracy zdalnej. Reporterzy i redaktorzy musieli pogodzić się ze zmianą specyfiki swojej pracy i tym, że od teraz ich główną strefą aktywności zawodowej będzie… dom. Dziennikarze zbierając materiały oczywiście kontaktują się z różnymi rozmówcami, ale znacznie częściej przez komunikatory czy telefony niż twarzą w twarz. A gotowe materiały przygotowują w domu. Redakcje opustoszały.
– Wprowadziliśmy regułę, że osoby z nawet lekkim katarem zostają w domu i pracują zdalnie. W miarę eskalacji epidemii stało się to obowiązujące dla wszystkich pracowników, którzy mogą pracować w domu. Dla usprawnienia pracy stworzyliśmy grupy robocze na popularnych komunikatorach i korzystamy z nich przygotowując kolejne wydanie – mówi Józef Maszczyk, redaktor naczelny miesięcznika „Zdrowie bez leków” (wydawnictwo Mediacom Press).
– Wydawnictwo Bauer wprowadziło cały szereg środków i procedur, mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa pracownikom, jednocześnie nie wpływając na cykl wydawniczy naszych tytułów. Działamy pełną parą, chociaż już głównie w systemie zdalnym – większość zespołów redakcyjnych pracuje w systemie home office – wyjaśnia Maciej Brzozowski, rzecznik Wydawnictwa Bauer.
– W miarę możliwości staramy się ostrożnie podchodzić do zagrożenia wirusem. Teoretycznie w redakcji powinno przebywać kilka osób bezpośrednio zaangażowanych w produkcję, ale dotyczy to przede wszystkim działu graficznego oraz ewentualnie redaktorów funkcyjnych – odpowiedzialnych za czytanie tekstów przed drukiem, ich redagowanie, adjustowanie i korektę oraz projektowanie okładki. Dziennikarze wyłącznie piszący mogą pracować w domu – relacjonuje Zbigniew Mucha, zastępca redaktora naczelnego „Piłki Nożnej” (wydawnictwo Profus Managment)
Z nową rzeczywistością mierzy się również redakcja „Gazety Wyborczej”. Zespół pracuje rotacyjnie – częściowo w domu, częściowo w biurze, żeby uniknąć sytuacji, w której wszyscy dziennikarze są w jednym miejscu. Na pierwszej linii frontu są dziennikarze w terenie, fotoreporterzy i reporterzy serwisu Wyborcza.pl. Obsługuje go dziennie czterech wydawców, którzy decydują, które informacje są najważniejsze oraz pięciu dyżurujących dziennikarzy. Łamanie papierowej „Gazety Wyborczej” odbywa się zdalnie, ale drukarnia i drukarze pracują normalnie.
W 20 redakcjach lokalnych „Gazety Wyborczej” całość pracy reporterskiej jest podporządkowana epidemii. Codziennie pracuje przy tym 200 osób w 25 miastach. Dziennikarze są m.in. pod szpitalami i na lotniskach.
– Informujemy o nowych przypadkach, piszemy, co się dzieje w regionach. Ale jesteśmy również na miejscu, żeby weryfikować coraz więcej fałszywych informacji, które ludzie przekazują sobie w Internecie. W ten sposób możemy trochę ograniczyć panikę, a nasze treści od paru dni cieszą się rekordową popularnością. To pokazuje, że ludzie nas potrzebują – mówi Mikołaj Chrzan, wicenaczelny „Wyborczej” i szef redakcji lokalnych.
Tylko jeden temat
Rzeczywiście, zapotrzebowanie na wiarygodne i sprawdzone informacje w tym szczególnym okresie jest wyjątkowo duże. Media w zasadzie całkowicie zdominował jeden temat – koronawirus. Redakcje gazet i czasopism błyskawicznie przestawiły się na tą nietypową monotematyczność, choć dla wielu oznacza ona spore problemy – zniknęły stałe kolumny i rubryki, trzeba było zrezygnować z zaplanowanych wcześniej dodatków. Sporym problemem jeśli chodzi o merytorykę pisma pandemia okazała się np. dla czasopism sportowych.
– Trudno jest tworzyć piłkarskie pismo, gdy stadiony – trybuny i boiska – są puste, w dodatku przez dłuższy czas. Przeniesienie Euro 2020 z pewnością negatywnie wpłynie na zainteresowanie kibiców futbolem w letnich miesiącach. Pomijając skalę problemu i ludzkich dramatów, jest to wyzwanie dla wydawców i zespołów redakcyjnych. Może zdarzyć się oczywiście sytuacja odwrotna i brak transmisji sportowych skłoni kibiców do sięgnięcia po prasę, lecz tu pojawia się nowy problem – szukanie atrakcyjnych, pogłębionych tematów piłkarskich oraz tych nieco z pogranicza futbolu – stwierdza Zbigniew Mucha z „Piłki Nożnej”.
Zdominowanie przestrzeni informacyjnej przez jeden ogólnoświatowy temat jest też sporym wyzwaniem dla czasopism lokalnych, które praktycznie z dnia na dzień musiały znacznie przeprofilować swoją zawartość.
– Od początku informujemy w tygodniku i na portalu o koronawirusie. Sprawa w naszym regionie była o tyle gorąca, że w Polskę poszedł news, że pięć osób z Raciborza zostało zarażonych. Tymczasem są to mieszkańcy Rybnika, którzy przebywają na oddziale zakaźnym raciborskiego szpitala. Uzyskać informacje na szczeblu lokalnym nie jest jednak prosto, czasami łatwiej dowiedzieć się konkretów w Ministerstwie Zdrowia czy Głównym Inspektoracie Sanitarnym. Ponieważ sytuacja jest dynamiczna, większość informacji podajemy na bieżąco na portalu, ale w wydaniu papierowym również publikujemy teksty na temat epidemii. Ostatnio zamieściliśmy rozmowę z lekarzem medycyny podróży. Oczywiście, dajemy też komunikaty sanitarne czy instrukcje, jak możliwie najlepiej uchronić się przed zarażeniem – mówi Mariusz Weidner, redaktor naczelny „Nowin Raciborskich”. – Nie da się ukryć, że koronawirus to w tej chwili temat dominujący – piszemy głównie o nim i o wypadkach drogowych, zresztą po zamknięciu szkół i instytucji kultury tematów nam ubyło. Inny przykład: w tygodniku mamy stronę ze zdjęciami raciborskich noworodków, z której na razie musieliśmy zrezygnować, ponieważ szpital został zamknięty dla odwiedzających – dodaje.
Jak najwięcej informacji
Również czasopisma i dzienniki ogólnopolskie musiały w trybie pilnym skorygować czy wręcz całkowicie zmienić swoją zawartość. Wiele z nich przygotowało i przygotowuje cały czas specjalne wydania, dodatki, serwisy informacyjne poświęcone tematyce koronawirusa.
Maciej Brzozowski, Wydawnictwo Bauer: – 13 marca ukazał się „100 rad poleca. Poradnik pacjenta: koronawirus”. Zawiera odpowiedzi na wszystkie najważniejsze pytania, które zadają sobie obecnie Polacy, obala mity, które narosły wokół choroby i dementuje nieprawdziwe informacje podawane w mediach. Dlaczego koronawirus jest groźny, jak się rozprzestrzenia i jakie niesie skutki dla organizmu. Gdzie najłatwiej się zarazić i kto jest najbardziej narażony na ciężki przebieg choroby. Ponadto, numer zawiera pełna listę szpitali zakaźnych i sanepidów w całej Polsce.
Krzysztof Ircow, Agora SA: Wyborcza.pl proponuje subskrypcję specjalnego newslettera o koronawirusie – to codzienny raport pisany bez sensacji i paniki. Redakcja podaje w nim wyłącznie sprawdzone informacje oraz porady dotyczące profilaktyki i higieny. W papierowym wydaniu dziennika czytelnicy mogą znaleźć też specjalne materiały, jak np. 20-stronicowy poradnik „Koronawirus” z opisanymi prawdami i mitami o epidemii, informator „Koronawirus i astma” czy „Codzienny Poradnik Antywirusowy”.
Józef Maszczyk, Mediacom Press: – Kwietniowy numer „Zdrowia bez leków” jest w dużej mierze poświęcony infekcjom koronawirusów. Kilku naszych ekspertów, w tym prof. Paul Clayton oraz dr Henryk Różański, stara się przybliżyć czytelnikom tą problematykę, dając praktyczne rady, jak zminimalizować ryzyko zakażenia oraz postępowania w sytuacji kiedy już zostaliśmy zainfekowani.
Alexander Sorg, Burda Media Polska: – Wydaliśmy specjalny numer „Focus Wiedza”, poświęcony tematyce koronawirusa COVID-19. W wydaniu pojawiły się informacje o wirusie, sposobach jego uniknięcia, odporności organizmu oraz szczepieniach ochronnych.
Agnieszka Skrzypek-Makowska, Ringier Axel Springer Polska: – Wszystkie nasze serwisy oraz wydawnictwa drukowane mnóstwo uwagi poświęcają koronawirusowi. 16 marca dziennik „Fakt” całe wydanie (24 strony) poświęcił sytuacji związanej z zagrożeniem epidemiologicznym. Od środy, 18 marca dziennik codziennie publikuje też „Raport Faktu. Koronawirus w Polsce” – cykl ma na celu pomóc ludziom odnaleźć się w nowych warunkach w związku z licznymi zmianami organizacji życia. 23 marca w „Fakcie” ukazał się też 4-stronicowy raport „Twoje prawa w czasach koronawirusa”. Jedno z wydań tygodnika „Newsweek Polska”, które ukazało się 23 marca, niemal w całości było poświęcone sytuacji związanej z koronawirusem: o tym jak sobie radzimy z pracą zdalną i zamknięciem w domu, jak pracują różni ludzie z zawodów, których nie da się wykonywać zdalnie, jak sobie radzi ochrona zdrowia oraz wpływie epidemii na gospodarkę.
Musimy dotrzeć na czas
Pandemia jest także wyjątkowym wyzwaniem dla dystrybutorów i sprzedawców prasy. Cel pozostaje niezmiennie ten sam – dotrzeć na czas do czytelnika. Ale warunki są wyjątkowe. Kolporter dostarczał prasę w trakcie powodzi, ataków zimy, czy w czasach ostrego kryzysu. Jedna sytuacja, w której obecnie pracuje zespół ludzi odpowiedzialnych za dystrybucję tysięcy gazet i czasopism nie zdarzyła się nigdy wcześniej.
– Z dnia na dzień musieliśmy całą firmę przestawić w zupełnie inny tryb pracy, zachowując jednocześnie ciągłość dostaw prasy. To było spore wyzwanie organizacyjne, logistyczne, a przede wszystkim informatyczne – konieczna była m. in, szybka modyfikacja części naszych wewnętrznych systemów. Dziś działamy w całkowicie innych warunkach niż kilka tygodni temu – część pracowników i współpracowników pracuje w trybie zdalnym, ograniczyliśmy wyjazdy służbowe i bezpośrednie spotkania z kontrahentami na rzecz telekonferencji. Już 10 marca powołaliśmy specjalną komórkę, która zajmuje się wewnętrznym funkcjonowaniem firmy w tej wyjątkowej sytuacji – mówi Michał Zbytek, dyrektor Pionu Sprzedaży Kolportera. – Na szczególne uznanie i podziękowanie zasługuje postawa wszystkich osób, które każdego dnia zapewniają dostawę prasy do czytelników – naszych menadżerów i specjalistów, ale także kierowców, magazynierów, logistyków, a przede wszystkim sprzedawców w salonikach. W całej Polsce każdego dnia otwierają punkty sprzedaży prasy, aby zapewnić tysiącom ludzi dostęp do informacji. Ma to dziś szczególny wymiar…
Co po koronawirusie?
Kiedy zakończy się ten wyjątkowo trudy dla wszystkich czas? Jak będzie wyglądała nasza rzeczywistość po koronawirusie? Tego dziś nie wie nikt. Z uwagi na duży popyt na informację rynek prasowy wydaje się stosunkowo mało zagrożony, w porównaniu do innych sektorów gospodarki, które już teraz bardzo boleśnie odczuwają pandemię.
– Wiele zależy od tego, jak długo sytuacja taka będzie miała miejsce. Pozostaje nam obserwować to, co się dzieje i na bieżąco reagować – mówi Alexander Sorg z Burda Media Polska.
– Sytuacja jest dynamiczna i zarówno my, jak i inni wydawcy obserwujemy rynek i podejmujemy odpowiednie kroki – dodaje Agnieszka Skrzypek-Makowska z Ringier Axel Springer Polska
Pozostaje więc czekać. I mieć nadzieję.
DM
Zdaniem eksperta
Marek Frąckowiak, dyrektor generalny Izby Wydawców Prasy: Prasa – w szczególności w takich sytuacjach kryzysowych, z jaką mamy obecnie do czynienia – stanowi jeden z najlepszych kanałów komunikowania. W sytuacji związanej z panującą pandemią, prasa – i to właśnie szczególnie w tradycyjnej formie – staje się, obok żywności, środków higienicznych, towarem pierwszej potrzeby. To właśnie gazety i czasopisma drukowane będą – zgodnie ze swoją misją – prezentować fachowe, ale i sformułowane w przystępny sposób, informacje, niezbędne dla każdego obywatela. Przewaga prasy wobec niektórych innych środków masowego przekazu polega nie tylko na rzetelności materiałów prasowych i konieczności weryfikacji publikowanych treści czy szczegółowej zawartości artykułów, ale także na trwałości jej drukowanej formy, umożliwiającej dokładne zapoznanie się z jej zawartością, możliwość wielokrotnego powrotu do informacji i opinii ekspertów, przekazanie czytelnikom informacji rozbudowanych i pogłębionych, a także dalsze dzielenie się zawartą w prasie wiedzą z rodziną, znajomymi, itp. W trwającej obecnie sytuacji kryzysowej wzrasta też znaczenie prasy jako medium służącego rozpowszechnianiu ważnych informacji o charakterze społecznym czy politycznym.