cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Bastion bezpieczeństwa

W dobie dezinformacji i zagrożeń hybrydowych tradycyjne media stają się ostatnią linią obrony przed manipulacją. Kiedy drony naruszają polską przestrzeń powietrzną, a fake newsy rozprzestrzeniają się szybciej niż prawda, rola prasy w systemie obronności kraju nabiera nowego wymiaru. To już nie tylko przekazywanie informacji, ale budowanie odporności społecznej na manipulację.

Fot. Adobe

Jedenastego września 2025 roku, kiedy rosyjskie drony naruszyły polską przestrzeń powietrzną, w redakcjach po całym kraju nastąpiła zmiana. – To radykalnie zmieniło ton wielu redakcji. Od tego momentu prasa w otwarty sposób pisze o potencjalnej wojnie grożącej Polsce. To jest dla Polaków nowa sytuacja. Tak naprawdę nikt nie wie, jak to zagrożenie wpłynie na psychikę ludzi – mówi Jerzy Domański, redaktor naczelny tygodnika „Przegląd”.

Ta data stała się punktem zwrotnym, który uwidocznił nową rolę mediów w systemie bezpieczeństwa państwa. W świecie, w którym informacja stała się bronią, a dezinformacja narzędziem destabilizacji, prasa – szczególnie ta tradycyjna, drukowana – nie jest już tylko źródłem wiedzy o świecie. Jest elementem systemu obronności kraju.

Między informacją a paniką

Rosnące napięcia międzynarodowe sprawiają, że temat bezpieczeństwa narodowego coraz częściej pojawia się na łamach polskiej prasy. Jeszcze kilka lat temu kwestie militarne i zagrożenia hybrydowe znajdowały się raczej na marginesie debaty publicznej. Dziś, wobec przedłużającej się wojny w Ukrainie i incydentów na granicy z Białorusią, stają się przedmiotem systematycznej analizy i komentowania.

– Tak, w obecnej sytuacji prasa zwraca większą uwagę na tematykę bezpieczeństwa, bo takich artykułów oczekują czytelnicy – potwierdza Jarosław Lewandowski, redaktor naczelny miesięcznika „STRZAŁ.pl”. Podkreśla jednak, że problemem nie jest brak zainteresowania, ale sposób, w jaki przekaz o zagrożeniach bywa konstruowany. – Największym problemem są teksty pisane przez dyletantów, którzy powielają androny krążące po internecie – stwierdza.

Jak zauważa ekspert ds. mediów prof. Agnieszka Legucka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, „nie możemy już traktować bezpieczeństwa jako tematu niszowego. To kwestia codzienna, społeczna, lokalna”. W Polsce, jak pokazuje plan pracy NIK na 2025 rok, aż 63 z 90 zaplanowanych kontroli dotyczy obszarów związanych z bezpieczeństwem – od granic po cyberprzestrzeń.

W dobie wszechobecnych mediów społecznościowych wyzwaniem dla prasy staje się nie tylko szybkie reagowanie na wydarzenia, ale też odpowiedzialność za ton przekazu. – Informując o zagrożeniach, póki co potencjalnych, musimy pilnować proporcji – zauważa Jerzy Domański. – Jeśli zagrożenia będą wyolbrzymiane ponad faktyczną miarę, to u Polaków będzie rosło przerażenie i strach przed tak opisywaną przyszłością. Lekarstwem na to może być spokojny, umiarkowany, racjonalny przekaz – zaleca.

To wyzwanie jest szczególnie trudne w środowisku zdominowanym przez clickbaity i sensacyjne nagłówki. Jak podkreśla redaktor „Przeglądu”: – Jest to bardzo trudne, bo istotą wielu mediów jest wpływanie na emocje i posługiwanie się emocjami w opisie i relacjach prasowych. Im większe emocje, tym większe zainteresowanie ludzi i tym większa klikalność w internecie.

Dobrym przykładem odpowiedzialnego podejścia jest publikacja „Poradnika bezpieczeństwa” przygotowana przez Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Dokument zawiera konkretne wskazówki dotyczące zachowań w sytuacjach kryzysowych – od wojny po klęski żywiołowe. „To ma być poradnik, nie straszownik” – powiedział Robert Klonowski z MSWiA podczas prezentacji publikacji.

Prasa, relacjonując treść poradnika, podkreślała jego racjonalny charakter. Dziennikarze coraz częściej współpracują z psychologami i ekspertami ds. komunikacji kryzysowej, tworząc przekazy, które edukują, a nie paraliżują. Jak radzi dr Agnieszka Mościcka-Teske z Uniwersytetu SWPS: „Dawkujmy sobie informacje, podchodźmy selektywnie do ich źródeł, wyłączmy powiadomienia”.

Poradnictwo i edukacja

Współczesna prasa coraz bardziej świadomie podejmuje rolę edukatora w sprawach bezpieczeństwa. – Jeśli szukać pozytywów, to właśnie w poradnictwie. Widzę wiele pomysłowych sposobów docierania do różnych odbiorców – mówi Jerzy Domański z „Przeglądu”. – W przypadku pokoleń urodzonych w latach 90. jesteśmy dopiero na początku drogi – wielu ludzi nie miało żadnego szkolenia wojskowego, a schrony znają tylko z filmów – dodaje.

Rządowy „Poradnik bezpieczeństwa”, który trafił do milionów Polaków, zawiera praktyczne wskazówki: jak przygotować plecak ewakuacyjny, jak rozmawiać z dziećmi w sytuacji kryzysowej, jak zachować spokój podczas blackoutu. Prasa regionalna – np. „Gazeta Lubuska”, „Dziennik Łódzki” – publikuje lokalne wersje poradników, dostosowane do specyfiki regionu, współpracując z samorządami, strażą pożarną i policją.

„Każdy egzemplarz poradnika to realne narzędzie zwiększające bezpieczeństw” – podkreśla mjr Marcin Misiak z 12. Brygady Obrony Terytorialnej. „Polska Zbrojna” publikuje cykle edukacyjne dla obywateli, „Tygodnik Powszechny” analizuje psychologiczne aspekty kryzysu, a „Newsweek Polska” przedstawia scenariusze reagowania na zagrożenia hybrydowe.

Pole podwójnej walki

Media społecznościowe stały się areną podwójnej walki informacyjnej. Z jednej strony są podstawowym źródłem informacji dla młodych ludzi, z drugiej – jednym z największych zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego. – Media społecznościowe to obecnie poważny problem, bo „pisać każdy może”. W kontekście bezpieczeństwa są one najbardziej niebezpieczne – przestrzega Jarosław Lewandowski, redaktor naczelny miesięcznika „STRZAŁ.pl”.

Jerzy Domański dostrzega dualizm tej sytuacji: – Media społecznościowe mogą być bardzo pozytywnym źródłem informacji dla młodych ludzi, ale też szalenie niebezpiecznym narzędziem wywoływania paniki i sterowania opinią. Niestety w Polsce brakuje skutecznego przeciwdziałania dezinformacji i fake newsom. Zdumiewa indolencja ministerstwa cyfryzacji, które przez dwa lata nie zbudowało żadnego systemu reagowania – zauważa.

Według raportu CyberMagazyn misinformacja (nieintencjonalne wprowadzanie w błąd) i dezinformacja są uznawane za najpoważniejsze zagrożenia krótkoterminowe dla społeczeństw. Mechanizmy zagrożeń obejmują algorytmy promujące emocjonalne treści, bańki informacyjne, boty, deepfejki i kampanie propagandowe.

Po naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej przez rosyjskie drony, Ministerstwo Cyfryzacji zidentyfikowało szereg linii narracyjnych dezinformacji. Wśród nich znalazły się próby przerzucenia odpowiedzialności na stronę ukraińską, relatywizowanie zagrożenia, negowanie zaistnienia ataku oraz przedstawianie Polski jako bezbronnej wobec rosyjskich dronów.

Budowanie odporności informacyjnej

Prasa – zwłaszcza ta tradycyjna, lokalna – odgrywa kluczową rolę w budowaniu odporności społeczeństwa na manipulacje. W Polsce działa kilka inicjatyw łączących media z edukacją medialną:

  • Stowarzyszenie Demagog prowadzi warsztaty z fact-checkingu dla dziennikarzy;
  • Fundacja PZU realizuje kampanię „Czysty Przekaz” – edukację o algorytmach i bańkach informacyjnych;
  • Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji publikuje przewodniki rozpoznawania fałszywych informacji.

Jak podkreśla dr hab. Tomasz Różycki, ekspert ds. edukacji medialnej: „Prasa to nie tylko źródło informacji. To tarcza chroniąca przed manipulacją”.

Ministerstwo Cyfryzacji i NASK zainicjowali kampanię społeczną z trollami w roli głównej, której celem jest uświadomienie, że każdy może paść ofiarą manipulacji. Kampania promuje zasadę „SPRAWDZAM!” – akronim pomocy w rozpoznawaniu dezinformacji:

S – jak Sensacja,

P – jak Prowokacja,

R – jak Racjonalność,

A – jak Autor,

W – jak Wybiórczość,

D – jak Dyskredytacja,

Z – jak Zamiar,

A – jak Analiza,

M – jak Manipulacja.

Dezinformacja, czyli celowe szerzenie fałszywych bądź zniekształconych informacji, stała się znaczącym narzędziem destabilizacji społeczeństw i osłabiania państw. Przekaz medialny może podsycać strach, polaryzować społeczeństwo, a nawet podważać zaufanie do instytucji publicznych.

Raporty wskazują, że algorytmy mediów społecznościowych promują treści wywołujące silne emocje, które szybciej się rozprzestrzeniają niż prawda. Te mechanizmy wykorzystywane są przez różne podmioty, w tym państwa i grupy interesu, aby wpływać na opinię publiczną.

Różnorodne strategie

Interesujący wątek w debacie dotyczy relacji między walką z dezinformacją a zagrożeniem cenzurą prewencyjną. – Obecnie większym problemem niż dezinformacja są paradoksalnie próby prewencyjnego cenzurowania mediów, co pomaga jedynie propagandzie – uważa Jarosław Lewandowski. – Prasa drukowana jest dziś najbardziej wiarygodna i to ją należy wspierać jako ostoję stabilności – dodaje.

To stanowisko podkreśla złożoność wyzwań stojących przed współczesnymi mediami. Z jednej strony konieczność walki z dezinformacją, z drugiej – ochrona wolności słowa i pluralizmu medialnego. Tradycyjne media stosują różnorodne strategie w tej walce, m.in.:

  1. Rzetelna weryfikacja i fact-checking – współpraca z niezależnymi organizacjami weryfikującymi fakty;
  2. Edukacja odbiorców – publikacje edukacyjne, poradniki i analizy uczące rozpoznawania manipulacji;
  3. Spokojny i wyważony przekaz – unikanie sensacyjności i promowanie racjonalnych komunikatów;
  4. Współpraca z instytucjami – partnerstwo z organami państwowymi i ekspertami;
  5. Wykorzystywanie nowych technologii – monitoring mediów, wykorzystanie AI do wykrywania dezinformacji.

Zdaniem ekspertów i praktyków, wzmocnienie roli prasy w systemie bezpieczeństwa kraju wymaga decyzji na poziomie instytucjonalnym. Jarosław Lewandowski postuluje szereg konkretnych rozwiązań: – Najlepszym rozwiązaniem jest systemowe wsparcie kolportażu i zatrzymanie destrukcji usług pocztowych, co uderza w prenumeratę. Dobrym rozwiązaniem byłoby przywrócenie zerowej stawki VAT na prasę drukowaną oraz zapewnienie kolporterom dedykowanych linii kredytowych – mówi.

Redaktor „STRZAŁ.pl” zwraca także uwagę na problem systemu EUDR: – Należy natychmiast wyłączyć z niego prasę drukowaną – papier do druku wytwarzany jest ze szmat z dodatkiem makulatury, a nie z drewna z bieżącej wycinki! – postuluje.

Jerzy Domański z kolei akcentuje potrzebę profesjonalizacji działań rządowych: – Trzeba przede wszystkim obudzić tych, którzy za to odpowiadają i biorą za to pieniądze. Premier musi wziąć rózgę i pogonić ekipę z ministerstwa cyfryzacji i podległych im instytucji. Mam skromną wiarę w to, że ci ludzie potrafią sprostać wymaganiom w czasie takich zagrożeń – mówi.

Zagrożenia przyszłości

Rozwój technologii stawia przed prasą nowe wyzwania. Deepfake, czyli wygenerowane przez sztuczną inteligencję fałszywe materiały audio lub wideo, stają się coraz bardziej wyrafinowane i trudne do wykrycia. Cheapfake – manipulowanie materiałem audiowizualnym za pomocą prostych narzędzi – jest równie niebezpieczne, choć łatwiejsze do wykonania.

Algorytmy mediów społecznościowych promują treści wywołujące silne emocje, tworząc bańki informacyjne i tzw. echo chambers. Według Vademecum Bezpieczeństwa Informacyjnego, przygotowanego przez Uniwersytet Edukacji Narodowej w Krakowie: „Echo chambers to środowiska informacyjne, w których osoby spotykają się wyłącznie z informacjami i opiniami potwierdzającymi ich własne przekonania, co wzmacnia już istniejące poglądy. W takich przestrzeniach komunikacja i powtarzanie podobnych treści tworzą zamknięty system, który izoluje od przeciwnych opinii i krytyki. Zjawisko to jest szczególnie widoczne w mediach społecznościowych. Echo chambers mogą zwiększać polaryzację społeczną i polityczną oraz utrudniać dostęp do różnorodnych perspektyw”.

Według badań, 70% więcej szans na bycie retweetowaną ma wiadomość nieprawdziwa w porównaniu do prawdziwej.

W tym kontekście szczególnego znaczenia nabiera rola tradycyjnej prasy jako stabilizatora informacyjnego. Jak zauważa Jarosław Lewandowski: – Prasa drukowana jest dziś najbardziej wiarygodna.

Proces redakcyjny, weryfikacja źródeł i odpowiedzialność zawodowa stanowią naturalną barierę przeciwko dezinformacji.

Media publiczne jako stabilizator

W skomercjalizowanym świecie polskich mediów szczególną rolę odgrywają media publiczne. Jak podkreśla Jerzy Domański: – Ważną rolę do odegrania mają media publiczne: TVP, Polskie Radio i PAP. To one muszą być oazą racjonalności i rzetelności. Fakty i tylko fakty.

Natomiast debata o roli prasy w systemie bezpieczeństwa kraju toczy się dziś na styku tradycyjnych wyzwań – takich jak rzetelność i edukacja obywatelska – oraz zupełnie nowych zagrożeń, związanych z dezinformacją i mediami społecznościowymi. Choć diagnozy ekspertów różnią się w szczegółach, łączy je przekonanie, że bez silnej i wiarygodnej prasy trudno będzie budować odporne społeczeństwo, gotowe stawić czoła kryzysom nadchodzącej dekady. Prasa tradycyjna, z jej procesami weryfikacji i odpowiedzialności redakcyjnej, może stanowić ostatnią linię obrony przed chaosem informacyjnym.

W epoce, w której informacja stała się bronią, a społeczeństwo polem bitwy, tradycyjna prasa może okazać się najważniejszym elementem systemu obronnego – nie przed czołgami czy rakietami, ale przed tym, co może być równie niszczycielskie: kłamstwem, manipulacją i chaosem informacyjnym.

KINGA SZYMKIEWICZ

DARIUSZ MATEREK

W artykule wykorzystano materiały prasowe Ministerstwa Cyfryzacji oraz Kancelarii Premiera RP, a także artykuły i informacje z serwisów: nauka.pap.pl i mediaroom.pap.pl.