cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

„VIVA!” – 25 lat emocji

Piękne sesje zdjęciowe, jakich nie ma żaden inny polski magazyn. Mocne, szczere rozmowy, niezwykły dobór bohaterów, odważne reportaże ze świata i to co najważniejsze – emocje i wzruszenia. Na tych podstawach powstała 25 lat temu „VIVA!”.

17 lutego 1997 roku. Data ważna nie tylko dla wydawnictwa Edipresse, które właśnie puściło w świat swoje nowe dziecko – dwutygodnik „VIVA!”. Data ważna dla polskiego show-biznesu, bo właśnie powstało pismo, które ma zmienić jego oblicze. I na początek anegdota. „VIVA!” pojawia się w najpopularniejszym filmie 1997 roku – komedii Juliusza Machulskiego „Kiler”. Katarzyna Figura, odtwórczyni jednej z głównych ról, wyciąga ją z torebki. Na okładce Jan Englert i Beata Ścibakówna – okładka prawdziwa. Akurat Jan Englert to też bohater filmu, wszystko się zgadza. Dla „VIVY!” reklama, lepszej nie mogła sobie wymarzyć. Kolejne numery pisma błyskawicznie znikają z kiosków.

W Polsce trwa okres przemian. Nowy magazyn uczestniczy więc w zmianach politycznych, społecznych, obyczajowych, ba, nawet estetycznych. Jest pierwszym magazynem „people” na polskim rynku, wywiady „VIVY!” wyznaczają nowy kierunek polskiego dziennikarstwa, sesje zdjęciowe – nowy trend w fotografii. Hasło „VIVA! Cały ten świat” doskonale odzwierciedliło zakres tematyki pisma.

Od Konwickiego do Głowackiego

„Ja nie wiem, czy pasuję do VIVY!”, powiedział w 2000 roku prozaik, scenarzysta i reżyser Tadeusz Konwicki, poproszony o wywiad. Ale nie zwlekał z odpowiedzią. Wywiadu udzielił. I to naprawdę niezwykłego. Było w nim dużo wspomnień i rozważań nad światem, który się zmienia, patriotyzmem i pisaniem, które bierze się czasem z nudy. Było o poszukiwaniu piękna i metafizycznym lęku. Ale były i wątki prywatne, cudowna opowieść o miłości do żony, która zmarła kilka lat wcześniej, a której wciąż stawiał świeże kwiaty w pokoju.

I okazało się, że „pasował do VIVY!”, jak wcześniej i później wszyscy wielcy: profesor Leszek Kołakowski i Czesław Miłosz, i Ryszard Kapuściński i profesor Norman Davies. I Gustaw Holoubek, i Jacek Kuroń, i Adam Michnik, i profesor Władysław Bartoszewski. I Janina Paradowska, i Hanna Krall, i Ewa Ewart. Wywiad z Dalajlamą z 1999 roku zapowiedziano na okładce: „z niezwykłym człowiekiem o zwykłych sprawach” i rzeczywiście było o miłości, seksie, rozwodach, śmierci, nawet o zapłodnieniu in vitro. Rozważania o przemijaniu, szczęściu i stałym poszukiwaniu prowadzili na łamach światowej sławy fotokompozytor Ryszard Horowitz, a także malarz Rafał Olbiński, czy pisarz Janusz Głowacki.

Te wszystkie wywiady stały się wizytówką „VIVY!”. Pismo o gwiazdach? Owszem. Ale takich z różnych galaktyk. Przez 25 lat przez łamy przewinęło się tylu niezwykłych ludzi, że trudno ich wszystkich wymienić. Ale to one spowodowały, że do dziś wywiady „VIVY!” cytują inne media.

Polski patent

Nie byłoby „VIVY!” gdyby nie wydawca i prezes wydawnictwa Edipresse Polska, Zbigniew Napierała. Akurat wtedy, a był rok 1996 wrócił z Londynu, gdzie popularnością cieszyło się pismo „Hello”. Z Paryża przywiózł egzemplarze „Paris Matcha”, a z Nowego Jorku numery „Vanity Fair”. W „Hallo” docenił siłę emocjonalnych zdjęć i rodzinnych opowieści, „Paris Match” uwiódł go otwarciem na świat, „Vanity Fair” – pięknymi sesjami fotograficznymi i długimi rzetelnymi reportażami i wywiadami. Połączenie pewnych wątków z tych tytułów, co na pierwszy rzut oka wydawało się przedsięwzięciem karkołomnym, zaproszenie do magazynu polskich bohaterów i świetny (przez te wszystkie lata niezmienny!) projekt graficzny doskonałych grafików państwa Elżbiety i Bogdana Żochowskich, zaowocowało pismem o unikalnym charakterze. Wypracować oryginalny tytuł – szacunek. Gratulację prezesowi złożył nawet sam Axel Ganz, twórca europejskiej potęgi medialnej. „VIVA!” miała wielu naśladowców, ale jej kopiowanie zawsze kończyło się fiaskiem. Bo sekret to też ludzie i standardy – tych podrobić się nie da.

Jak John Lennon i Yoko Ono

O wielu wywiadach, sesjach zdjęciowych i okładkach „VIVY!” mówiła cała Polska. Justyna Steczkowska z synkiem na ręku jako Madonna z Dzieciątkiem. Anita Lipnicka i John Porter w miłosnym uścisku jak John Lennon i Yoko Ono. Edyta Górniak na tle rajskiej plaży z hasłem: „Wybrałam wolność”, nadzy Anja Rubik i Sasha Knezevic, okładka z Anią Przybylską i jej dziećmi, i wykonana kilka lat po jej śmierci okładka partnera Ani Jarosława Bieniuka z dziećmi, w takiej samej pozie i strojach. Smutna Kasia Figura, gdy w wywiadzie, który wstrząsnął Polską opowiedziała o tajemnicach swojego prywatnego życia. Na okładkach gościły też cztery polskie pierwsze damy: Danuta Wałęsa, Jolanta Kwaśniewska, Maria Kaczyńska i Anna Komorowska. Nawet profesor Władysław Bartoszewski zgodził się na okładkę, miał tylko jeden warunek, wystąpić z aktorką Joanną Szczepkowską.

Dziennikarze „VIVY!” przejechali tysiące kilometrów, fotografowali gwiazdy w Rzymie, Paryżu, Nowym Jorku, Los Angeles, w Mombasie, Toronto i Kijowie. Rozmawiali o wszystkich ludzkich sprawach i zawsze twierdzili, że nie ma rozmów błahych i nieważnych.

Uroda i brzydota świata

„Omotane od stóp do głów na świat patrzą przez gęsto zacerowane okienko w zasłonie”. Tak w pierwszym numerze „VIVY!” zaczął swój tekst o afgańskich kobietach doskonały reporter Wojciech Jagielski. Kiedy w ubiegłym roku talibowie znów przejęli władzę w Kabulu, „VIVA!” natychmiast napisała o tym co dzieje się w Afganistanie. Minęło tyle lat, a historia zatoczyła koło.

„VIVA!” od początku obserwowała świat. Reportaże z dalekich krajów, opowieści o miejscach nieodkrytych i niezwykłych ludziach, których los nieodłącznie splótł się z historią, religią czy tradycją pisali najlepsi podróżnicy i reportażyści, wspomniany Wojciech Jagielski, Paweł Smoleński czy Beata Pawlikowska. Fotografowali najlepsi fotografowie i fotoreporterzy. Zdjęcia i reportaże Marcina Kydryńskiego, fotografie Tomasza Gudzowatego czy Chrisa Niedenthala weszły do kanonu „VIVY!”, która jest niezwykle wrażliwa zarówno na urodę, jak i brzydotę świata.

Podróż do przyszłości

Sky is the limit. Niebo jest granicą, a tak naprawdę nie ma granic.

„VIVA!” zawsze była odważna i patrzyła w przyszłość. W 2018 roku powstał serwis viva.pl. Portal ma unikalny charakter, niespotykaną szatę graficzną, opartą w dużej mierze na naszych własnych zdjęciach i materiałach video: wywiadach, reportażach, quizach, teledyskach. Cieszy się niebywałą popularnością, mając dziś już prawie pięć milionów unikalnych użytkowników.

A przed 25-letnią „VIVĄ!” kolejne wyzwania, które niesie współczesny świat, wydarzenia i technologie.