Przede wszystkim miła i profesjonalna obsługa – taki jest według naszych rozmówców klucz do osiągnięcia sukcesu w branży drobnego handlu. Do tego oczywiście asortyment, który musi spełniać oczekiwania klientów. Prezentujemy najlepszych sprzedawców prasy współpracujących z Oddziałem Wrocławskim Dystrybucji Prasy Kolportera.
Muzyka już nie z płyt
Mirosław Dąbrowski z Wałbrzycha
Handlem prasą zajmuję się od dziesięciu lat. Sprzedawcą jestem jednak znacznie dłużej, lecz wcześniej dysponowałem asortymentem z innej branży. Tym produktem zresztą handluję do dzisiaj, ale teraz można go chyba potraktować tylko jako dodatek do prasy. A o co chodzi? O płyty z muzyką.
Nie ma co ukrywać, że na początku XXI wieku płyty zaczęły się coraz gorzej sprzedawać. Powód jest oczywisty – dynamiczny rozwój internetu, przez co Polacy zaczęli ściągać sobie pliki muzyczne z nielegalnych źródeł. Dzięki różnym serwisom, muzyka była na wyciągnięcie ręki. A że większość nieszczególnie chętnie pozbywa się „złotówek” z portfela, to ograniczyli lub w ogóle zrezygnowali z kupna płyt.
Dlatego zdecydowałem się na prasę. I to był dobry ruch, bo taka oferta trafiła w oczekiwania moich klientów. I chociaż mówi się, że prasę drukowaną czyta coraz mniej osób, to u siebie zupełnie tego nie zauważam. Na przestrzeni tych dziesięciu lat, nie było żadnych wahań, sprzedaż prasy utrzymuje się na podobnym poziomie.
W obecnym miejscu pracuję zatem łącznie od 22 lat. Mam swoje stoisko w hali targowej, zlokalizowanej w centrum Wałbrzycha, na tzw. Starym Mieście. Oprócz mojego jest tutaj 50 różnych stoisk – to bogata oferta handlowa w jednym miejscu. Codziennie otwieram swój punkt o godzinie 6.30 rano, a zamykam po godz. 16. Tak samo pracują wszyscy tutejsi sprzedawcy.
Przyzwyczaiłem się do takiego schematu, tak jak do samej pracy. Naprawdę nie mam na co narzekać. Ponad połowa kupujących to stali klienci, a kontakt z nimi sprawia mi dużą przyjemność. Lubię rozmawiać z nimi na różne tematy. A ludzie – jak wiemy – też lubią się wygadać.
Spośród prasy kupujący najczęściej wybierają tabloidy, np. „Fakt” czy „Super Express”. W przypadku płyt muzycznych, na pierwszym miejscu jest disco polo, ale popularnością cieszą się także składanki muzyczne oraz krążki z muzyką śląską.
Po pracy lubię odpocząć w zaciszu domowym. Chyba największą przyjemność sprawia mi tam czytanie książek historycznych – to doskonała forma relaksu, ale też pogłębienia swojej wiedzy.
Postawiliśmy na współpracę
Antoni Skalski z Chojnowa
Swój punkt prowadzimy od 8 lat. Z Kolporterem związani jesteśmy jednak od dwóch miesięcy, wcześniej współpracowaliśmy z innym dystrybutorem prasy. Na rynku jest sporo saloników Kolportera. Zaglądaliśmy tam, widzieliśmy asortyment, do tego rozmawialiśmy ze sprzedawcami i uznaliśmy, że należy dokonać takiej zmiany. Opinie handlowców, którzy współpracowali z Kolporterem, były bardzo pozytywne. I dzisiaj możemy przyznać, że mieli rację.
Co prawda to dopiero dwa miesiące, ale już widzimy dużo zmian na korzyść. Świetnie współpracuje nam się z menedżerem, duży wkład w rozwój mają także dziewczyny, które dokonują nadziału prasy. Dzięki dobremu systemowi, mamy bardzo mało zwrotów, co nam się podoba. I asortyment znacznie się poszerzył – kiedyś nawet nie wiedzieliśmy, że na rynku są pewne tytuły.
Nasz punkt to typowy kiosk, ale można powiedzieć, że po liftingu. Dorobiliśmy zaplecze, żeby można było wypić gdzieś kawkę. Do tego pawilon jest oszklony niemal z każdej strony, dzięki czemu widoczność towarów jest doskonała. Oczywiście wszystko rozkładamy według działów i kategorii, więc klienci mogą zobaczyć interesujące ich tytuły w jednym miejscu. Moglibyśmy otworzyć salonik, ale… Szczerze mówiąc, nieco się obawiamy. Kiosk jest łatwiejszy do upilnowania od „lepkich rączek”.
Wokół nas nie brakuje konkurencyjnych punktów, ale… Tu może niektórych zaskoczę, lecz w ogóle nie ma między nami walki. Wręcz przeciwnie, jest fajna współpraca. Zasada jest prosta: jeżeli klient nie może czegoś u nas znaleźć, odsyłamy do konkurencji, wskazujemy, gdzie mogą to dostać. Nawet kiedyś ktoś zadał nam pytanie, dlaczego tak postępujemy, ale jak możemy inaczej? Przecież taki klient, jeżeli mu pomożemy, i tak do nas wróci. Nasi znajomi z innych kiosków zauważyli tę postawę i dzisiaj postępują tak samo.
A my robimy swoje, czyli dbamy o dobry asortyment oraz właściwą obsługę. To najważniejsze czynniki dobrych wyników w tej branży. Sprzedawca musi się uśmiechnąć, porozmawiać, czasami wysłuchać. I być elastycznym, bo odwiedzają nas osoby o różnej orientacji politycznej. Trzeba znaleźć złoty środek w takich sytuacjach, czyli nie mówić za dużo na temat własnych poglądów, ale… nie wolno też za mało. Na szczęście w naszym kraju jest wiele tematów, które złoszczą wszystkich (śmiech).
W prowadzeniu kiosku bardzo pomaga mi żona, która wzięła na siebie wszystkie sprawy rozliczeniowe i księgowe – jest w tym doskonała. Ona również chwali sobie współpracę z Kolporterem, bo w tym względzie kontakt jest równie bardzo prosty i przyjazny.
W wolnych chwilach Małgorzata, bo tak ma na imię moja małżonka, lubi szydełkować. A ja zajmuję się modelarstwem. Należę nawet do klubu modelarskiego. Razem z kolegami jeździmy na różne zawody ogólnopolskie i pochwale się, że z każdych wracamy z potężnym workiem medali. To bez wątpienia moja największa pasja.
Justyna zabrała nam klientów
Zbigniew Świątek z Wrocławia
Sprzedażą prasy zająłem się dziesięć lat temu. Jak to zwykle bywa – przypadkiem. Prowadziłem sklep warzywny i pojawiła się szansa rozwinięcia firmy. Trafił się ciekawy lokal, postanowiłem spróbować z prasą. Od czterech lat zajmuje się już tylko nią. Nie ma co ukrywać, że to znacznie przyjemniejsza i lżejsza praca. W środku jest czyściutko i schludnie, bo wiadomo, że prasa nie brudzi, tak jak warzywa.
Z gazetami oczywiście też nie jest idealnie. W dalszym ciągu oczywiście są ludzie, którzy chcą je czytać, ale widzimy dokładnie kto – przede wszystkim ludzie powyżej 30. roku życia. Młodsi postawili na internet, to stamtąd czerpią wszystkie informacje.
Dlatego tak ważne jest to, żeby dbać o swoich stałych klientów. A to można zrobić w najprostszy sposób – przyciągnąć ich przyjaznym usposobieniem, uśmiechnąć się i porozmawiać. Oczywiście ludzie są różni – lepsi i gorsi, ale na każdego można znaleźć sposób. Choć, muszę podkreślić, że dzisiaj kupujący są znacznie bardziej rozpuszczeni niż kilka lat temu. Często nie wiedzą czego chcą, a pretensje mają do sprzedawcy. Taka już jednak nasza rola, żeby z każdej sytuacji wybrnąć.
A jeżeli klient nas polubi, to nasz największy sukces – wtedy zostanie z nami na lata. I o to chodzi w handlu. Ja chcę mieć jak najwięcej klientów, ale nie tylko z powodów finansowych. Druga przyczyna jest znacznie bardziej prozaiczna – im więcej ludzi w saloniku, tym mam więcej pracy i czas szybciej mija. Lubię to co robię i przewijający się klienci mi nie przeszkadzają. Najgorsze są te chwile, gdy mijają minuty, a ja siedzę sam i się nudzę.
O, tak było chociażby ostatnio. Gdy trwały Igrzyska Olimpijskie w Soczi i Justyna Kowalczyk walczyła o złoto, pies z kulawą nogą do mnie nie przyszedł. Gdy bieg się zakończył, od razu drzwi zaczęły się otwierać. Miało to jednak później swoje dobre strony, bo oczywiście prasa sportowa następnego dnia sprzedawała się znacznie lepiej.
Mam szczęście, bo mój punkt jest usytuowany w dobrym miejscu – w dzielnicy Krzyki, a to dość bogate, willowe osiedle. Mieszkają tutaj zamożni ludzie, często o wysokiej kulturze osobistej. Naprawdę nie mam powodów do narzekań.
Oczywiście żałuję tylko, że tego czasu wolnego nie mam zbyt dużo. Gdy jednak uda mi się wygospodarować jakąś chwilę, albo kilka dni, to lubię podróżować i zwiedzać nieznane miejsca.
Tomasz Porębski