Przedstawiamy najlepszych sprzedawców prasy z Oddziału Bydgoskiego Departamentu Dystrybucji Prasy Kolportera. Zdradzają, jakie są ich sposoby na dobry kontakt z klientem i osiągnięcie sukcesu w sprzedaży.
Kiosk w szpitalu
Violetta Myśliwiec z Bydgoszczy
Kiedyś sprzedawałam książki – najpierw jako pracownica księgarni, później jako osoba prowadząca księgarnię w bydgoskim szpitalu onkologicznym. Księgarnia została jednak zlikwidowana, a zamiast niej dyrekcja szpitala zaproponowała mi poprowadzenie kiosku. Z Kolporterem współpracuję już 15 lat.
Kiosk w szpitalu to specyficzne miejsce. Jestem trochę jak ksiądz. Pacjenci chcą mi się wyżalić, usłyszeć dobre słowo. Bywa, że opowiadają historie całego swojego życia, albo swojej choroby. Chcą to z siebie wyrzucić.
Oczywiście, robią też zakupy. Muszę mieć wszystko, co może im się okazać potrzebne. Jak to się mówi, mydło i powidło. Mam prasę, książki, artykuły przemysłowe, napoje, słodycze, trochę bielizny. To nawet nie kiosk, tylko taki przyszpitalny sklepik. Czynny jest od poniedziałku do soboty, od godziny 6.30 do 17, w soboty trochę krócej. Ruch jest duży, przychodzą pacjenci, osoby odwiedzające, personel. Pracuję sama, więc czasami nawet nie mam jak zjeść śniadania.
Prasa sprzedaje się bardzo dobrze, zarówno kolorowa, jak i dzienniki. Dla ludzi w szpitalu to jedna z nielicznych rozrywek.
Niedziele mam wolne, kiedyś trzeba zregenerować siły. Najlepiej odpoczywam przy ciekawej książce. Mam też działkę i teraz, wiosną, poświęcam jej swój wolny czas.
Trzeba się wyróżniać
Rafał Tachasiuk z Chojnic
W tej branży, czyli handlu prasą, pracuję już 22 lata. Ciągle w tym samym miejscu, przy starym Rynku w Chojnicach. Cztery lata temu zdecydowałem się na współpracę z Kolporterem. Klientów mam tutaj stałych, niemalże wszystkich znam po imieniu. Wiem, po co przychodzą. Bywa, że obsługuję ich, choć nawet nie powiedzieli, po co przyszli. Rozmawiamy sobie np. o pogodzie, a ja w międzyczasie podaję klientowi wszystko, co mu potrzebne.
Prasa sprzedaje się bardzo dobrze. Mam mnóstwo teczek, w które odkładam klientom ich ulubione gazety. Staramy się mieć jak najszerszą ofertę. Niektóre tytuły można dostać tylko u nas. A jeśli czegoś brakuje – to od razu zamawiamy w Kolporterze. Przy tak dużej konkurencji, jaka dziś panuje na rynku, trzeba się czymś wyróżniać. Najlepiej właśnie kompleksową ofertą. Być może dziś klient tylko obejrzy jakiś tytuł, ale możliwe, że za tydzień czy dwa zdecyduje się go kupić.
W tym roku otworzyłem drugi salonik, w pasażu handlowym. Na razie poznajemy się z klientami. Trudno jeszcze ocenić jego działalność, ale początki są zachęcające.
Mam sporo pracy, lecz staram się znaleźć czas na swoje hobby. Od zawsze kocham teatr. Kiedy tylko możemy, staramy się z żoną pójść na jakiś ciekawy spektakl.
Uśmiech i uczciwość
Katarzyna Jankowska z Bydgoszczy
Z Kolporterem współpracuję od 1998 roku. Mój kiosk mieści się na osiedlu mieszkalnym. Kiedyś przy tej samej ulicy było w sumie chyba pięć kiosków. Pozostałe zostały zamknięte, a mój się utrzymał. Z konkurencji mam tylko salonik prasowy Kolportera, praktycznie naprzeciwko. Ale nie przeszkadzamy sobie.
Osiedle jest stare, mieszkają tu głównie starsi ludzie. Choć trzeba zauważyć, że powoli zaczynają się też wprowadzać osoby młode. Na pewno są to ludzie, którzy lubią czytać prasę. Sprzedaję bardzo dużo gazet, i to przeróżnych. Dobrze sprzedaje się prasa dziecięca, ale też tygodniki i miesięczniki dla kobiet, gazety codzienne.
Staram się zdobywać i utrzymywać klientów uśmiechem i życzliwością. Trzeba być serdecznym, umieć z każdym porozmawiać, czasem wysłuchać cierpliwie różnych trosk. Bardzo ważna jest też uczciwość.
Mój kiosk jest czynny od poniedziałku do soboty. Pracuję sama, pomaga mi mąż. Dowozi towar, w razie potrzeby zastąpi mnie w okienku. Niedziele mam wolne. Dla mnie to bardzo ważne, bo od 17 lat nie miałam urlopu. Tak to jest przy prowadzeniu własnego biznesu, wszystkiego trzeba samemu dopilnować. W niedziele nadrabiam więc domowe obowiązki. Lubię spacery, bliski kontakt z przyrodą i tak staram się odpoczywać.
Salonik za szkłem
Dariusz Stogowski z Torunia
Prowadzę Miejski Punkt Obsługi Pasażera. Mieści się na Placu Teatralnym, przy nowoczesnym węźle przesiadkowym, gdzie spotykają się wszystkie toruńskie autobusy i tramwaje. Wyróżnia się swoim wyglądem. W 85 procentach jest zrobiony ze szkła. Mieści się w nim nie tylko salonik prasowy, ale także kawiarenka, toalety publiczne. Ja zarządzam całym obiektem. Włożyłem wiele starań w jego powstanie i uruchomienie.
W saloniku mamy trzy i pół tysiąca tytułów prasowych do wyboru. I to nie po jednym egzemplarzu. Oprócz tego książki, papierosy, bilety, karnety, punkt lotto i wszystko to, co jest w ofercie saloników. Jestem otwarty na każde nowości i chcę, aby nasi klienci mieli jak największy wybór.
Codziennie odwiedzają nas setki, a nawet tysiące klientów. Pracowaliśmy przez cały weekend majowy. Tylko 3 maja zakupy zrobiło u nas 2750 osób. Jednego dnia sprzedajemy nawet dwa i pół tysiąca biletów. W saloniku klientów zawsze obsługują dwie osoby. Przy obu stanowiskach można dokonywać transakcji kartą płatniczą.
Nasz obiekt znajduje się bardzo blisko toruńskiej Starówki. Nasi klienci to w dużej mierze turyści, ale też mieszkańcy Torunia, korzystający z komunikacji miejskiej.
Monika Wojniak