Wojna o kość słoniową to główny temat nowego, wrześniowego wydania „National Geographic Polska”, które jest już w sprzedaży. Dzięki tajnemu śledztwu, które zostało przeprowadzone przez „NG”, Czytelnicy zagłębią się w świat terroru, kłusowników, szlaków przemytu, ale poznają też tych, którzy stają w obronie przyrody i dzikich zwierząt.
„1989 rok – w życie wchodzi światowy zakaz handlu kością słoniową. 2015 rok – w Afryce ginie od 25 do 50 tys. słoni rocznie, a cena za kilogram kości osiąga poziom najwyższy w historii. Jak widać, zakazy są dźwignią handlu. W ciągu ostatnich 10 lat populacja tych zwierząt zmniejszyła się o 60 proc. Bywa, że jednego dnia kłusownicy mordują 50–60 słoni. Dlaczego?” – pyta we wstępie do numeru Martyna Wojciechowska, redaktor naczelna magazynu.
Przemyt kości słoniowej jest jednym z głównych źródeł finansowania ugrupowań terrorystycznych. Jednym z nich jest Armia Bożego Oporu, która w brutalny sposób napadała na wioski w środkowej Afryce. Dlatego National Geographic zlecił wykonanie sztucznych ciosów z lokalizatorami GPS, aby wprowadzić je do przemytniczej sieci i prześledzić trasy nielegalnego handlu kością słoniową.
Kto nakręca popyt na kość słoniową, a kto zapewnia podaż? Ile kosztuje jej kilogram? Jaki procent ze sprzedaży dostaje kłusownik, a jaki handlarz? Dokąd wiodą szlaki handlu kością? Na te i na wiele innych pytań odpowie najnowszy numer „National Geographic Polska”, w którym opublikowane zostaną obszerne wyniki międzynarodowego śledztwa.
Dodatkowo poznamy tych, którzy bronią dzikich zwierząt. Taką osobą jest Daphne Sheldrick, która od 28 lat prowadzi w Kenii ośrodek dla osieroconych słoni David Sheldrick Wildlife Trust. „Kilka lat temu byłam w Kenii podczas realizacji jednego z odcinków programu „Kobieta na krańcu świata” i na własne oczy widziałam, jak opiekunowie wspaniale potrafią zająć się tam osieroconymi słonikami” – tłumaczy redaktor naczelna. To właśnie stamtąd redakcja „National Geographic” Traveler postanowiła adoptować i sfinansować utrzymanie młodej, bo zaledwie dwuletniej, słonicy o imieniu Embu. Trafiła tam po tym, jak kłusownicy zabili jej matkę. Została znaleziona, kiedy ostatnimi siłami błąkała się samotnie po okolicy. Imię Embu pochodzi od nazwy regionu w Kenii, a wybrali je pracownicy ośrodka. Wszyscy, którzy będą ciekawi co u niej słychać, będą mogli od września, co miesiąc przeczytać najnowsze wieści na jej temat w „National Geographic Traveler”, a także na Facebooku oraz stronie internetowej. „Dzięki ludziom, którzy całe dnie poświęcają na opiekę maluchów, nasza Embu nabrała siły. Najważniejsze, że nie jest tam samotna i ma szansę dorastać w towarzystwie kilkudziesięciu innych słoni”– dodaje.
Oprócz obszernego tematu o afrykańskich kłusownikach, trafimy do Mjanmy, czyli Birmy. Od trzech lat kraj otwarty jest dla turystów, a miłośnicy wspinaczki nadrabiają zaległości na tamtejszych szczytach. W najnowszym numerze relacja z wyprawy na najwyższy, sześciotysięczny szczyt tego kraju – Hkakabo Razi. Trafimy też do Afganistanu, a dokładnie do Mes Aynak, gdzie archeolodzy odkopują imponujące buddyjskie klasztory i warownie, znane wieki temu z dużych pokładów miedzi. Czytelnicy dowiedzą się też co nie co o kameleonach. Co oznacza i jaki mechanizm kryje się za zmianami koloru skóry?
(na podstawie informacji Burda NG Polska)