cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów
leki_otc_NK

Pomysł taki, że głowa boli

– Za dużo leków sprzedawanych jest w Polsce w obrocie pozaaptecznym. Ta sytuacja stwarza poważne niebezpieczeństwo dla zdrowia Polaków – alarmuje Naczelna Izba Aptekarska. – Aptekarze po prostu dbają o swój interes. My też musimy zadbać o swój – ripostują właściciele saloników prasowych i kiosków. Przecież żaden specyfik, którego nie ma na liście zatwierdzonej przez Ministerstwo Zdrowia, nie trafia na sklepowe półki.
 

leki_otc_NK
Polacy chętnie kupują leki OTC dostępne na półkach saloników prasowych, stacji benzynowych i sklepów (Fot. Rafał Sabat)

Czy już niedługo będziemy musieli stać w kolejce do apteki po tabletki na ból głowy, bo nie będzie ich można kupić w pobliskim saloniku prasowym czy na stacji benzynowej? Naczelna Izba Aptekarska chciałaby wprowadzić zakaz sprzedaży tzw. leków OTC poza aptekami.
 
Aptekarze chcą ograniczeń
Specjalny list w sprawie leków OTC (ang. over-the-counter), czyli dostępnych w sprzedaży pozaaptecznej, wysłał niedawno do Ministerstwa Zdrowia prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej dr Grzegorz Kucharewicz.
– Leki, w tym przeciwbólowe, dostępne są dosłownie wszędzie: w sklepach spożywczych, kioskach, na stacjach benzynowych. Tymczasem obrót pozaapteczny lekami w najbardziej rozwiniętych krajach Unii Europejskiej praktycznie nie istnieje. Wyjątkiem jest Wielka Brytania – podkreśla Grzegorz Kucharewicz. – Skutki są niepokojące. Do polskich szpitali trafia coraz więcej pacjentów, których choroby mają związek z nadużywaniem leków, zwłaszcza przeciwbólowych. Przyjmowanie przez dłuższy czas leków sprzedawanych w obrocie pozaaptecznym w celu wyeliminowania określonych objawów może też opóźnić kontakt z lekarzem i rozpoznanie choroby wymagającej specjalistycznej terapii. Niekiedy zresztą jest już na nią za późno.
Dlatego samorząd aptekarski sprzeciwia się wszelkim próbom rozszerzania listy leków, które mogą być sprzedawane w obrocie pozaaptecznym. – Opowiadamy się za zdecydowanym ograniczeniem tej listy. Podkreślamy, że lek w obrocie pozaaptecznym wydawany jest przez osobę nie mającą kwalifikacji do informowania o nabywanym leku, co sprzyja ich kupowaniu bez uzasadnienia – podkreśla prezes NRA. – A przecież nie ma bezpiecznego leku, każdy może wywołać działania niepożądane. Możliwe są też interakcje lekowe. Poza tym leki te niejednokrotnie przechowywane są w niewłaściwych warunkach, toteż często nie spełniają wymagań dotyczących jakości i bezpieczeństwa. Ta sytuacja stwarza poważne niebezpieczeństwo dla zdrowia Polaków. Należy też zadać pytanie, czy sprzedaż leków w obrocie pozaaptecznym, biorąc pod uwagę ograniczone możliwości sprawowania nadzoru i kontroli nad tym obrotem, nie sprzyja wprowadzaniu na rynek leków sfałszowanych.
 
Polakom tak wygodniej
Ze statystyk wynika, że Polacy chętnie sięgają po leki dostępne w tak wygodnych dla nich miejscach, jak najbliższy sklep spożywczy czy sąsiadujący z ich blokiem kiosk. W salonikach prasowych Kolportera i salonach Top-Press, gdzie wzrost sprzedaży tych specyfików, liczony rok do roku, wynosi ok. 20 proc., najchętniej kupowane są leki przeciwbólowe i przeciwprzeziębieniowe. – Nie zdarzyło się, aby ktoś bał się kupić u mnie lek – zapewnia Katarzyna Zbucka, partnerka Kolportera, prowadząca salonik w Rybniku. – Przecież nie mamy w sprzedaży antybiotyków czy innych poważnych specyfików. Tylko te najbardziej podstawowe, dopuszczone przepisami. A co do zarzutu, że u nas leki są niewłaściwie przechowywane – w każdej aptece też stoją po prostu na półce czy za szybką.
– Ja prowadzę sprzedaż w pasażu i praktycznie po sąsiedzku mam aptekę. Więc pewnie z tego względu leki u mnie sprzedają się trochę słabiej. Ale wiele osób, które potrzebują tylko środka przeciwbólowego, zamiast stać w kolejce w aptece woli przyjść do mnie. Jest po prostu szybciej – dodaje Marlena Zbroja, partnerka Kolportera z Inowrocławia.
Sprzedaż leków w obrocie pozaaptecznym jest ściśle regulowana przepisami, do których handlowcy muszą się stosować. Żaden specyfik, którego nie ma na liście zatwierdzonej przez Ministerstwo Zdrowia, nie trafi na sklepowe półki. – To są środki na tyle bezpieczne i mają na tyle mało substancji czynnej, że nie mogą zaszkodzić naszym klientom – zapewnia Jolanta Szyndler-Giersz, kierownik hurtowni farmaceutycznej Kolportera. – Na przykład pewien znany specyfik na ból głowy wydawany jest w najmniejszych opakowaniach, po sześć sztuk, a taka ilość nie zrobi nikomu krzywdy.
 
Handlowcy odpierają zarzuty
Handlowcy generalnie nie zgadzają się ze stanowiskiem Naczelnej Izby Aptekarskiej. Zdziwienie podniesioną przez nią kwestią dostępności leków OTC w placówkach handlowych wyraża Polska Izba Handlu.
– Bezpieczeństwo naszych klientów jest dla nas najważniejsze – czy to w przypadku sprzedaży ogólnodostępnych leków, czy jakichkolwiek innych produktów. Poddawanie w wątpliwość standardów sprzedaży w punktach handlowych produktów leczniczych z zasady dopuszczonych do obrotu poza aptekami jest całkowicie bezpodstawne – podkreśla Waldemar Nowakowski, prezes zarządu Polskiej Izby Handlu. – Mówiąc o ograniczeniu sprzedaży leków „pozaaptecznych” poza aptekami należy zadać sobie również pytanie, czy sprzedaż np. herbatek ziołowych, produktów funkcjonalnych czy wysoko alergennych również nie przenieść do aptek – w końcu również można je szkodliwie przedawkować. Oferowane w placówkach handlowych lekarstwa to zazwyczaj artykuły tzw. pierwszej potrzeby, a więc leki przeciwbólowe czy pozwalające na szybkie zareagowanie w przypadku pierwszych objawów złego samopoczucia, przeziębienia czy niestrawności. Oczywiście żaden lek nie jest w stu procentach bezpieczny i jak każda substancja chemiczna może spowodować niepożądane skutki uboczne – nie zależy to jednak od źródła dystrybucji, nie ma też powodu podejrzewać, że ten sam produkt kupiony w aptece będzie wykorzystany w sposób bardziej odpowiedni, czy też nie zadziała niewłaściwie. Ponadto produkty te w odróżnieniu od suplementów diety przechodzą restrykcyjne kontrole i zawierają kompleksowe informacje na ulotce dołączonej do opakowania informujące o niezbędnych środkach ostrożności.
Prezes PIH przypomina, że w zakresie obrotu lekami bez recepty sklepy są równorzędnymi do aptek placówkami handlowymi. Wprowadzenie zakazu sprzedaży jakiegokolwiek produktu obejmującego tylko określoną grupę sklepów, byłoby więc w jego opinii sprzeczne z zasadami zachowania równości w traktowaniu uczestników rynku oraz zdrowej konkurencji.
 
Konflikt interesów?
Krzysztof Żądło, dyrektor handlowy Kolportera, uznaje pomysł z zakazem sprzedaży leków OTC w punktach handlowych za szkodliwy społecznie i ekonomicznie. – Uderzyłoby to przede wszystkim w osoby prowadzące saloniki prasowe, kioski czy małe sklepy – mówi Krzysztof Żądło. – Leki OTC są istotną kategorią w ofercie tych punktów sprzedaży, więc zakaz pozbawiłby właścicieli sporej części źródła dochodu. Z kolei dla klientów byłoby to utrudnienie. Po zwykły proszek na ból głowy zamiast do najbliższego saloniku musieliby iść do apteki. Pomysł wydaje się niezrozumiały również z innych powodów. Dystrybuowane przez Kolportera i sprzedawane w salonikach czy na stacjach benzynowych leki OTC są przecież legalnie dopuszczone do obrotu. Nasza hurtownia leków OTC ma status hurtowni farmaceutycznej, przestrzegamy wszelkich przepisów i norm przy ich przechowywaniu czy transportowaniu.
– Aptekarze dbają o swój interes. Ja też dbam o swój, dlatego chciałabym, aby leki OTC były dostępne w moim saloniku – podsumowuje Katarzyna Zbucka.
Monika Wojniak

Nasz komentarz
Trudno nie odnieść wrażenia, że mówienie o „bezpieczeństwie pacjenta” jest tylko zasłoną, a tak naprawdę Naczelnej Izbie Aptekarskiej chodzi o zwiększenie dochodu aptekarzy. Nie można się więc dziwić handlowcom, że ostro krytykują uderzający w nich pomysł Izby, tym bardziej że nie ma on żadnego racjonalnego uzasadnienia. W Polsce od zawsze zwykły proszek na ból głowy można było kupić w osiedlowym kiosku czy na stacji benzynowej i mamy nadzieję, że tak zostanie, bo zdrowy rozsądek zwycięży.
Grzegorz Kozera

Dodaj komentarz