cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Odpocznij, Polaku

W Polsce coraz częściej zdarza się łączyć sukces zawodowy z pracą ponad wymiar godzin, rezygnacją z życia osobistego i poświęceniem wszystkich sił na rzecz firmy. Coraz powszechniejszy, zwłaszcza wśród młodych, łapczywie dążących do sukcesu „zaraz”, staje się pracoholizm, już nie choroba i uzależnienie, ale swoisty stygmat zaradności.

Rys. Katarzyna Śliz
Rys. Katarzyna Śliz

„Na szczęście już po świętach i tych wszystkich wolnych dniach, podczas których, doprawdy, nie wiadomo, co ze sobą począć” – czy Ty także mógłbyś podpisać się pod tą opinią? Niestety, coraz więcej osób myśli w podobny sposób. Stajemy się bowiem krajem pracoholików. Daleko nam wprawdzie jeszcze do liderów, czyli mieszkańców Japonii (pracują ponad 70 godzin tygodniowo, co daje 10 godzin dziennie łącznie z sobotami i niedzielami), ale pracując około 42 godziny tygodniowo udało nam się zakwalifikować do ścisłej europejskiej czołówki.
 
Niebezpieczne karōshi
Sami Japończycy dostrzegają nadmierne w ich społeczeństwie zaangażowanie się w pracę. „Wiem, że za granicą ludzie nie pracują tak, jak Japończycy. Na przykład, kiedy byłem w Polsce w marcu, Polacy nie pracowali w niedzielę. W Japonii to nigdy się nie zdarza. Myślę, że to bardzo dobre, ale niektórzy uważają, że Japończycy są pracoholikami. Pracują za dużo, więc nie mogą odpoczywać, chociaż już mają dużo pieniędzy. Według mnie, nie trzeba być leniwym, ale trzeba odpoczywać dostatecznie”.
„Myślę, że Japończycy są pracowici, to prawda. Mój ojciec jest lekarzem i pracuje wytrwale do późnej nocy. Codziennie wraca do domu około pierwszej i jeździ do szpitala o siódmej. On jest bardzo zmęczony, ponieważ pracuje też w sobotę i niedzielę. On ciężko pracuje i nie ma czasu na odpoczynek. Sądzę, że pracowanie ze wszystkich sił jest bardzo ważne. Ale z mojego punktu widzenia, Japończycy muszą mieć czasu więcej na odpoczynek” – oto cytaty z internetowych wypowiedzi mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni. Doskonałą ilustracją życia zamkniętego w zaklętym kręgu pracy jest filmowa opowieść-dokument Davida Gelba o 85-letnim Jiro Ono, jednym z najsłynniejszych mistrzów sushi na świecie. Jiro całe życie poświęcił doskonaleniu się w wykonywanym zawodzie, a nawet dziś, pomimo sędziwego wieku, nadal to on czuwa i decyduje o wszystkim co dzieje się w jego restauracji. Od dziecka pracuje od świtu do nocy, biorąc zaledwie kilka dni urlopu (zwykle na wyjazdy zawodowe i konferencje). Jest człowiekiem nie tylko spełnionym zawodowo, ale i zaspokojonym finansowo. Jego postać jest symbolem idealnego japońskiego pracownika.
Niestety, popularna w Japonii intensywna, wielogodzinna praca oraz wiązanie przepracowywania z osiągnięciem sukcesu w konsekwencji stało się przyczyną poważnych zagrożeń społecznych. Na przykład, chorób związanych ze stresem, permanentnym zmęczeniem i wyczerpaniem psychicznym. Najbardziej spektakularnym dowodem pracoholizmu Japończyków stała się karōshi (albo karoushi), czyli śmierć z przepracowania. Dotyka osób pracujących powyżej 60 godzin tygodniowo, mających wiele nieodebranych nadgodzin i rzadko korzystających z urlopu (zwykle kilkudniowego). Zwykle to osoby zajmujące stanowiska kierownicze – tzw. ludzie sukcesu. Szacuje się, iż rocznie z przepracowania umiera nawet 30 tys. Japończyków. Mimo swych tragicznych konsekwencji, karōshi traktowane jest raczej jako wyróżnienie i zaszczyt niż potępiane – tradycja japońska nakazuje bowiem szacunek wobec osób lekceważących śmierć, a lojalność wobec przełożonych (pracodawców) to jedna z najważniejszych cnót.
Także w Polsce coraz częściej zdarza się łączyć sukces zawodowy z pracą ponad wymiar godzin, rezygnacją z życia osobistego i poświęceniem wszystkich sił na rzecz firmy. Coraz powszechniejszy, zwłaszcza wśród młodych, łapczywie dążących do sukcesu „zaraz”, staje się pracoholizm, już nie choroba i uzależnienie, ale swoisty stygmat zaradności. Efektem są nie tylko wzrastające statystyki zawałów przed czterdziestką, ale i wyniki badań pokazujące że polscy menagerowie są w końcówce wśród europejskich firm korporacyjnych pod względem kreatywności w zarządzaniu.
 
Czas jak uciekający pociąg
Tacy ludzie właśnie w wolne dni, na przykład związane ze Świętami i Nowym Rokiem, dobitnie uświadamiają sobie, jak wygląda ich codzienność. Jak dużo poświęcają pracy, a jak mało czasu spędzają w domu z najbliższymi. Dla nich czas jest jak pociąg, który starają się cały czas gonić i ciągle nie udaje im się załatwić wszystkich najważniejszych spraw. Natłok codziennych obowiązków, chwile zgubione przed telewizorem czy komputerem, spotkania z przyjaciółmi i znajomymi – doba niezmiennie trwa 24 godziny, a wydaje się jakby stawała się coraz krótsza. Często, nawet podczas wakacji, nie potrafią już myśleć o niczym innym niż obowiązkach zawodowych. W ten sposób w ich życiu zaburzona zostaje równowaga pomiędzy sferą prywatną a zawodową, czego konsekwencje niejednokrotnie bywają tragiczne.
Na szczęście coraz częściej nie tylko pracownicy, ale i firmy dostrzegają rodzący się problem i starają się znaleźć rozwiązanie. Filozofia „work-life balance” znajduje na polskim rynku pracy coraz szersze zrozumienie. Czym jest „work-life balance”, czyli „godzenie życia zawodowego z rodzinnym”? To zrozumienie, że harmonia pomiędzy życiem zawodowym i tym, co poza nim jest niezbędnym czynnikiem zarówno efektywności i kreatywności w pracy, jak i dobrego samopoczucia i zdolności do samorealizacji.
Jak można pomóc sobie w godzeniu tych dwóch jakże ważnych i niezbędnych dla nas sfer życia? Przede wszystkim trzeba poobserwować siebie. Sprawdzić, ile czasu przeznaczamy na obie dziedziny życia. Czy czas ten jest mniej więcej równorzędny? Kiedy ostatnio rozmawialiśmy i widzieliśmy się z rodziną i przyjaciółmi?
 
W poszukiwaniu równowagi
Potem trzeba spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie, co dla nas osobiście oznacza „równowaga”. Bowiem inaczej dysponuje swoim czasem osoba samotna, nie obarczona rodziną, która dodatkowo lubi swoją pracę. Jest ona w stanie więcej go poświecić nie odczuwając zmęczenia czy przymusu pracy. Dla takiej osoby, być może, pogrążenie się w pracy bardziej związane jest ze zjawiskiem „flow” niż pracoholizmem („flow” czyli przepływ lub uskrzydlenie to taki stan, w którym człowiek w pozytywny i naturalny sposób tak zatraca się w jakiejś czynności, że nie czuje upływu czasu). Z drugiej strony, zapełnianie czasu wolnego na rzecz „obowiązkowych” ćwiczeń na siłowni czy odwiedzin u szefa nie jest realizacją równowagi po stronie życia prywatnego.
Równowaga to poczucie satysfakcji z własnego życia, w jego wielu aspektach. To umiejętność cieszenia się z wolnego, leniuchowania, poświęcania czasu na czytanie czy choćby obserwowanie przepływających chmur, z uczuciem zadowolenia i radości, bez wyrzutów sumienia i poczucia marnowania czasu. To także uczucie bycia „w czasie”, czyli koncentracji i doświadczania tego, co „tu i teraz”, a nie myślenia o tym, czego nie zrobiliśmy, co mogliśmy zrobić lepiej i co zrobimy jutro. Jak twierdzi psycholog Maria Król-Fijewska, „kłopoty z czasem dotyczą wyłącznie ludzi, którzy żyją poprzez stawianie sobie zadań”. Ludzie, doświadczający równowagi w życiu prywatnym i zawodowym, spędzając czas w pracy osiągają koncentrację i skupienie na wykonywanych zadaniach, natomiast będąc z rodziną potrafią oddawać się zabawie z dziećmi, zajmować się domem czy poświęcać własnemu hobby. Dzieląc czas między obie sfery, potrafią w każdej z nich myśleć o chwili obecnej. Dzięki temu ich umysł odpoczywa, a bliscy mają poczucie ważności i bycia w relacji.
W dążeniu do równowagi pomocna jest analiza istotnych wartości życiowych. W pogoni za czasem, w nawale pracy, często zdarza się nam gubić właściwą hierarchię rzeczy. Dlatego warto od czasu do czasu odpowiedzieć sobie na pytanie – „Co jest dla mnie ważne?”. Tym bardziej że w różnych okresach życia ta hierarchia może ulegać zmianie. Młody pracownik bardziej skupiony jest na awansie i dążeniu do rozwoju zawodowego, natomiast dla starszych np. ważniejsze jest zdrowie i poczucie spokoju.
 
Ustal priorytety
Analiza i ustalenie hierarchii wartości to pierwszy krok, kolejny – to praca nad sobą w kierunku zmiany. W tym celu trzeba wyznaczyć cele, priorytety, a także określić, jaką drogą będziemy do wyznaczonego celu zmierzać. Dla przykładu, jeśli odkryłeś, że zbyt mało czasu poświęcasz swojemu zdrowiu, zastanów się, jak możesz to zmienić? Jeden człowiek wybierze mniej pracy, drugi więcej odpoczynku, ktoś inny wreszcie więcej aktywności fizycznej. Różne wybory wynikają przede wszystkim z poczucia tego, co każdą z tych osób cieszy, wzmacnia i aktywizuje. Podobnie, jeśli uświadomiłeś sobie, że już kilka dni nie widziałeś własnych dzieci, bo kiedy wracasz z pracy, już śpią, spróbuj się zastanowić, co możesz zrobić by zmienić ten stan rzeczy? Czy możesz wcześniej wychodzić z pracy, a może możesz robić sobie przerwę w ciągu dnia, odbierać dzieci ze szkoły czy przedszkola i wtedy być z nimi. Decyzja o metodzie zależy od Twoich możliwości, jednak niezbędne jest uświadomienie sobie potrzeby i chęci zmiany.
Co można zrobić, aby weekend był naprawdę przeznaczony na wytchnienie? Można na przykład w piątek przygotować harmonogram pracy na poniedziałek zawierający wszystkie ważne, niezbędne do załatwienia sprawy z określeniem czasu, kolejności, a nawet np. numerów telefonów, jakie należy wykonać. Dzięki temu łatwiej jest mentalnie odłożyć te sprawy na potem. W tym miejscu warto uświadomić sobie, że produktywność w niewielkim stopniu związana jest z długością czasu pracy, a raczej z efektywnym jej wykorzystaniem. Dlatego coraz częściej pracodawcy nie pozwalają pracownikom pozostawać po godzinach. Pracownik zmęczony nie tylko gorzej pracuje, popełnia też więcej błędów, zwłaszcza w obszarze decyzyjnym.
Warto wrócić do pasji i zainteresowań zarzuconych z powodu pracy. Właśnie podczas ulubionych zajęć najczęściej doświadczamy „flow” i poczucia szczęścia. Ponadto, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, możemy przenieść się w lata minione, pozbawione napięć i stresów. A to nieodzownie obniży napięcia i stresy doświadczane dziś.
Umiejętność relaksowania się jest niezbędna do życia. A w każdym razie do życia pełnego i satysfakcjonującego. Lenistwo, dozowane w sposób umiarkowany, pozwala „naładować baterie” i wykorzystywać życiową energię jak najdłużej.
Małgorzata Wirecka-Zemsta

Czy jesteś pracoholikiem:
1.    Z ulgą wróciłem do pracy po świętach.
2.    Zwykle pracuję około 10 godzin dziennie.
3.    W czasie wolnym od pracy odczuwam rozdrażnienie lub znużenie.
4.    Nie potrafię znaleźć balansu między pracą a życiem osobistym.
5.    Coraz częściej dokuczają mi problemy zdrowotne i nie potrafię się zrelaksować.
6.    Moje cele, pragnienia i marzenia dotyczą głównie spraw zawodowych.
7.    Brakuje mi czasu na wszystko, poza pracą.
Jeśli odpowiedziałeś na większość pytań: „tak”, uważaj – jesteś na najlepszej drodze do pracoholizmu. Odpocznij.

Dodaj komentarz