cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Tę pracę mają we krwi

Przedstawiamy najlepszych kontrahentów, którym prasę dostarcza Oddział Kielecki Departamentu Dystrybucji Prasy Kolportera. Fachową obsługę potrafią połączyć z sympatycznym i pogodnym podejściem do klienta, co owocuje świetnymi wynikami sprzedaży.
Mam tę pracę we krwi
Mariola Cieciora ze Starachowic
Współpracuję z Kolporterem już drugi rok i bardzo sobie tę współpracę chwalę. Z handlem jestem związana od wielu lat. Wcześniej mieliśmy kiosk, później sklep spożywczy. W tym samym miejscu, gdzie jest sklep, zdecydowałam się dobudować salonik prasowy. To była dobra decyzja. Klienci ze sklepu zaglądają teraz także do saloniku. Znają mnie już od lat, mają do mnie zaufanie, często polegają na moich radach.
Prowadzeniem saloniku zajmuję się sama. Jego asortyment jest niejako uzupełnieniem oferty sklepu, w którym są wszelkie artykuły spożywcze. W saloniku natomiast można kupić prasę, artykuły szkolne, chemiczne, znicze, papierosy, leki czy żarówki. Gazet mam naprawdę duży wybór. Zajmują dwa ponadmetrowe regały, do tego metalowy stojak i całą ladę. Najlepiej sprzedają się tygodniku typu „Życie na gorąco” czy „Twoje imperium”, także programy telewizyjne, „Fakt”. Dobrze rozchodzą się też krzyżówki oraz wydawnictwa dla dzieci, zwłaszcza te z załączonymi zabawkami.
Klientów mam stałych, to mieszkańcy osiedla, na którym się mieszczą moje punkty handlowe. Dbam o nich, załatwiłam nawet specjalnie dla nich trzy miejsca parkingowe przed moim sklepem. Dużo pracuję, także w niedzielę, więc w domu nie ma ze mnie wielkiego pożytku. Na szczęście dzieci mam duże już, więc to rozumieją. Nie mam zbyt wiele wolnego czasu, ale nie narzekam. Lubię tę pracę i chyba mam ją we krwi.
Wyjść naprzeciw klienta
Barbara Wrzosek z Sobkowa
Prowadzę sklep przemysłowo-motoryzacyjny. To taki wielobranżowy punkt. W pierwszej części sklepu mam prasę, kosmetyki, chemię gospodarczą, papierosy, a dalej akcesoria samochodowe. Sama prowadzę ten punkt. Wspiera mnie trochę syn, ale i tak pracy mam dużo. Otwieram codziennie o 7.30, a zamykam o 17. W sobotę jest czynne nieco krócej – do godziny 15. W niedzielę już odpoczywam, bo kiedyś jednak trzeba się zregenerować.
Z Kolporterem współpracuję od około pięciu lat. Jeśli chodzi o gazety, to mam ich spory wybór. Najlepiej sprzedają się wydawnictwa dziecięce oraz prasa kolorowa.
Moja praca to nie tylko stanie za ladą i obsługa klientów. Trzeba przecież zająć się zaopatrzeniem, rozliczeniami. Zajęć jest sporo. Klientów mam głównie stałych, okolicznych mieszkańców, ale zdarzają się też przejezdni, biegnie tędy przecież trasa do Kielc.
Dziś trzeba wychodzić naprzeciw klienta, nie można po prostu czekać na wpływy do kasy. Jest duża konkurencja i trzeba naprawdę się starać, spełniać oczekiwania klientów, uzupełniać ofertę, mieć atrakcyjne ceny, zachęcać promocją i fachową, miłą obsługą.
Czasu wolnego mam niewiele, ale jeśli uda mi się wygospodarować chwilę dla siebie, to lubię przeczytać dobrą książkę lub obejrzeć ciekawy film.
Żyję pracą
Włodzimierz Stroiński z Bukowej
Trudno uwierzyć, ale z Kolporterem współpracujemy już siedem lat. Czas tak szybko leci… Prowadzimy z żoną pawilonik osiedlowy. Mamy tu papierosy, kosmetyki, chemię gospodarczą, prasę, punkt lotto, można u nas zapłacić rachunki. Ja zajmuję się zaopatrzeniem i księgowości, natomiast w sklepie sprzedaje moja żona oraz panie, które zatrudniamy. Wszystkie mają bardzo dobry kontakt z klientami, w wielu przypadkach są z nimi na ty. To stwarza miłą, prawie rodzinną atmosferę.
Codziennie otwieramy o godzinie 6, a zamykamy o 20. W niedzielę punkt jest czynny krócej, bo od 9 do 18. Trzeba jednak powiedzieć, że sklepik zamyka się tak naprawdę wtedy, kiedy wyjdzie już ostatni klient. Przecież nie wyprosi się nikogo tylko dlatego, że właśnie minęła 20. Z reguły odwiedzają nas stali klienci, mieszkańcy osiedla. Ale często zaglądają też kierowcy, którzy przyjeżdżają do pobliskich Zakładów Wapienniczych.
Z prasowych półek najszybciej znikają kolorowe pisma plotkarskie. Ludzie są ciekawi tego, jak żyją, co myślą i jak się ubierają inni, zwłaszcza ci znani z ekranów telewizyjnych. Nieźle sprzedają się też dzienniki.
Można powiedzieć, że prywatnie też żyję pracą. Jestem emerytowanym informatykiem, a moje hobby to komputer. Szaleję więc w arkuszach kalkulacyjnych.
Umieć rozmawiać z ludźmi
Marian Majchrzak z Końskich
W swoim życiu byłem urzędnikiem, instruktorem nauki jazdy. A od 15 lat, w tym samym miejscu Końskich, prowadzę salonik,. Trzysta metrów od targowiska, prawie w centrum miasta. Znamy się z moimi klientami doskonale. Jak przychodzą, to mówią tylko „dzień dobry” i nic więcej już nie muszą. Ja już wiem, co mam im podać. No chyba, że nagle zmienią upodobania…
Prowadzę ten punkt sam, codziennie przez kilka godzin pomaga mi żona. Otwieram o 5.30, zamykam o godzinie 17. Niedziele mam wolne. Można u mnie kupić gazety, papierosy, chemię gospodarczą, zeszyty, baterie – jak to w typowym takim punkcie.
Tytułów prasowych mam dokładnie 624, niedawno je liczyłem. Najlepiej sprzedają się „Fakt”, „Echo Dnia” – zwłaszcza piątkowe, bo ma też program telewizyjny. Szybko rozchodzą się też kobiece tygodniki: „Chwila dla Ciebie”, „Dobry tydzień”, „Życie na gorąco”. Mam jeszcze bardzo dużo teczek, co rano bardzo dużo czasu zajmuje mi porozkładanie gazet.
Po latach pracy wiem, że przede wszystkim trzeba umieć rozmawiać z ludźmi. Niektórzy tak bardzo chcą się wygadać, że mówią rzeczy, których może nawet nie chciałbym usłyszeć. Ale mają też pewność, że nikomu nie powtórzę, że jestem dyskretny. Nie wolno też być napastliwym, trzeba się uśmiechać, pożartować. Nie można również pozwolić na to, by w godzinach, kiedy punkt powinien być otwarty, klient zastał zamknięte drzwi.
Poza pracą mam też swoje hobby. Trzy razy w tygodniu gram z kolegami w brydża.
Notowała Monika Wojniak

Dodaj komentarz