Departament Sieci Własnej Kolportera co miesiąc wybiera najlepszych partnerów prowadzących saloniki prasowe i salony Top-Press. Oceniane są m.in. wysokość sprzedaży i jakość obsługi klientów. W tym miesiącu przedstawiamy laureatów edycji październikowej konkursu „Najlepsi z Najlepszych”.
To zróżnicowana praca
Robert Kryża z Tczewa
To już trzecia nagroda Roberta Kryży w konkursie. Wcześniej triumfował w edycji lutowej oraz sierpniowej. Pracę w handlu rozpoczął cztery lata temu. We wrześniu otworzył pierwszy salonik, a w październiku został poproszony o to, by zajął się drugim. Ta przygoda miała trwać tylko trzy tygodnie, ale – na szczęście – trwa już dużo więcej. Pan Robert podkreśla jednak ogromny wkład pracowników w rozwój saloników. – Bez nich, w pojedynkę, nic bym nie zrobił – mówi szczerze. Robert Kryża przyznaje, że w pracy nie brakuje chwil lepszych i słabszych, ale ogólną działalność ocenia bardzo dobrze. Cieszy się, że praca jest zróżnicowana, choć nie należy do najłatwiejszych. Dla Roberta Kryży sposobem na sukces jest jednak samodyscyplina i dobra organizacja pracy.
Grunt to atmosfera
Izabela Borcuń-Żuk z Krasnegostawu
W 2008 roku znalazła pracę w saloniku. Po dwóch latach pracodawca zapytał ją, czy nie miałaby ochoty przejąć tego punktu. – Zastanawiałam się tylko chwilę. Pomyślałam: a czemu nie? Trzeba spróbować – wspomina dzisiaj. Jej salonik położony jest na dworcu PKS, ale to wkrótce się zmieni. – Przyznam, że żyję w pewnej niewiedzy. Dworzec trafił w ręce osób prywatnych i nie wiadomo, jak to się dalej potoczy. Słyszałam, że mają tu zbudować galerię handlową – tłumaczy. Na razie jednak się tym nie przejmuje, żyje dniem dzisiejszym. Salonik usytuowany jest w ciągu sklepów i pani Izabela ceni sobie atmosferę panującą wśród tamtejszych sprzedawców. Dzięki temu praca jest dużo przyjemniejsza.
Znajomi pomogli
Marta Ćwiertka z Lublina
Przygoda pani Marty z handlem rozpoczęła się podobnie jak u wielu obecnych partnerów Kolportera. – Pracowałam w saloniku w Galerii Olimp i otrzymałam propozycję przejęcia tego punktu – wspomina. Decyzja zapadła szybko i po trzech latach pracy u kogoś, sama została szefem. A to nie koniec, bo pani Marta postawiła na dynamiczny rozwój. Dzisiaj, po dwóch latach, jest właścicielką aż trzech saloników. – Czy na tej liczbie poprzestanę? Coś czuję, że chyba nie – mówi z uśmiechem. Bo, jak dodaje, ta niezależność zawodowa bardzo jej się podoba.
Pani Marta duży nacisk kładzie na dobór personelu. Według niej, to zdecydowanie najważniejszy czynnik wpływający na opinię klientów. Podkreśla, że to właśnie uśmiechem można zaskarbić sympatię wielu ludzi. By uniknąć niepotrzebnych wpadek, postanowiła poszukać współpracowników w najbliższym otoczeniu. – Wszyscy moi sprzedawcy przyszli z czyjegoś polecenia. Pytałam znajomych, czy nie znają osób, którym warto zaufać. Dzisiaj wiem, że to była dobra decyzja, jestem bardzo zadowolona z mojego personelu – przekonuje. I smuci ją tylko fakt, że ma mało wolnego czasu. Obsługa trzech saloników zmusza ją do ciężkiej pracy, więc po powrocie marzy już tylko o odpoczynku. Na urlopie ostatni raz była 6 lat temu.
W końcu się udało
Katarzyna Zbucka z Rybnika
Wszystko zaczęło się półtora roku temu. – Znajomi polecili mi podjęcie współpracy z Kolporterem. Uznałam, że to dobry pomysł i wcieliłam go w życie – przyznaje. Dzisiaj pani Katarzyna jest właścicielką dwóch saloników.
Co ciekawsze, na początku mocno walczyła o to, żeby pierwszy punkt został otworzony w Biedronce. – Niestety usłyszałam, że nie można. Brakowało chociażby osobnego wejścia – wspomina. Otworzyła więc punkt w innej lokalizacji, ale po dwóch miesiącach pojawiła się nowa szansa na salonik w supermarkecie. – Oczywiście zgodziłam się go otworzyć. I muszę przyznać, że daje on większe obroty, bo po prostu przewija się w nim dużo więcej ludzi – tłumaczy.
Pani Katarzyna podkreśla, że jest zadowolona ze swojej pracy. – Wcale nie jest to ciężkie zajęcie, nie przepracowuję się. A najważniejsze, że jestem osobą niezależną – podkreśla. W osiągnięciu sukcesu pomaga jej personel, który liczy trzy osoby. – Stworzyłam bardzo fajny zespół. W jednym punkcie siedzę na zmianę z pracownicą, ale drugim praktycznie samodzielnie opiekują się dwie dziewczyny. Ja tylko co dwa dni go doglądam, bo częściej nie jest to konieczne. Dziewczyny wspaniale dbają o ten salonik – mówi.
Tomasz Porębski