Jest w ciągłym ruchu. Dziennie przejeżdża średnio 200 km, spotyka się z dziesiątkami klientów. Jacek Jędrychowski współpracuje z gdańskim oddziałem Departamentu Dystrybucji FMCG. I choć przyznaje, że praca przedstawiciela handlowego nie należy do najłatwiejszych, to nie wyobraża sobie, że mógłby przesiedzieć osiem godzin za biurkiem.
– Pracę w branży FMCG zacząłem w 1998 roku, jako kierowca dystrybucji – wspomina Jacek Jędrychowski. – Dzięki bliskiej współpracy z klientami sporo dowiedziałem się o zawodzie, który obecnie wykonuję. W roku 2005 została mi zaproponowana praca przedstawiciela handlowego, odpowiedzialnego za stworzenie sieci sprzedaży w nowym rejonie Chojnice, Brusy, Człuchów i okolice.
Przyznaje, że początki były trudne, ale był zdeterminowany i nie zniechęcał się. – Dzień po dniu odwiedzałem potencjalnych klientów, przedstawiałem oferty handlowe, z różnym skutkiem – opowiada. – Stawiałem sobie zadania, ilu klientów muszę pozyskać w danym dniu i nie wracałem do domu, póki tego nie wykonałem. Po około pół roku, gdy głębiej poznałem specyfikę tej pracy, równocześnie przechodząc szkolenia na temat technik sprzedaży, coraz skuteczniej budowałem zaufanie i dobre, partnerskie relacje z klientami. A w tym zawodzie to jest podstawa.
Nie usiedzi za biurkiem
Do zespołu przedstawicieli handlowych w Kolporterze Jacek Jędrychowski dołączył w 2010 roku. Od początku spodobała mu się fajna atmosfera i mili ludzie. Wyzwania były duże, związane z wprowadzeniem nowego asortymentu do sprzedaży. Głównym priorytetem stała się sprzedaż w segmencie alkoholi.
– Dzień rozpoczynam od ustalenia priorytetów sprzedażowych. Określam cel wizyty właściwy dla każdego klienta. Moje pierwsze spotkanie rozpoczyna się o godzinie 8, a ostanie około godziny 17 – relacjonuje. – W ciągu dnia przejeżdżam średnio 200 km i odwiedzam około 22 klientów, nie licząc ciągłej akwizycji. Pozyskiwanie nowych klientów jest bardzo ważne, inaczej się nie rozwijamy.
Pod swoją „opieką” ma rejon od Sopotu, przez Gdynię, Wejherowo po Lębork. – Praca przedstawiciela nie należy do najłatwiejszych – przyznaje nasz bohater. – Ale jeśli ktoś lubi kontakt z ludźmi i umie z nimi rozmawiać, to zawsze znajdzie najlepsze możliwe wyjście z danej sytuacji. Mnie pomaga w tym moje duże poczucie humoru. Najważniejsze, że nie jest to praca monotonna, a wręcz dynamiczna. Myślę, że nie usiedziałbym teraz w czterech ścianach za biurkiem przez osiem godzin, muszę być w akcji i działać.
Czas na pracę i dla rodziny
Jak pozyskać i utrzymać klienta? – Dobrze jest „uzależnić” klienta od naszych dostaw, a takim sposobem jest sprzedaż towaru, który tylko my posiadamy. Jest to oczywiście nasza marka własna, na której przy okazji mamy bardzo dobrą marżę – podkreśla. – Osiągnięcie wyznaczonego progu sprzedaży daje satysfakcję i motywuje do dalszego działania. Ale najfajniej jest usłyszeć od klienta, że on handluje z człowiekiem, a nie z firmą. Klientów mam różnych, ale poznałem ich na tyle, że do każdego podchodzę indywidualnie, z wieloma jestem na stopie koleżeńskiej. Staram się, aby klient odczuwał komfort współpracy z nami. Nie zostawiam go z problemem, lecz staram się zawsze znaleźć wyjście z kłopotliwej sytuacji.
Praca przedstawiciela jest bardzo czasochłonna. Każdy klient oczekuje, że opiekun poświęci mu odpowiednią ilość czasu i zainteresowania. Dlatego z ostatnim spotkaniem pan Jacek nie kończy dnia pracy. Przez telefon jest dostępny praktycznie całą dobę. Na urlop może sobie pozwolić bardzo rzadko. Pomimo tego, że praca tak bardzo go pochłania, stara się zawsze znaleźć czas dla rodziny. – Mam dwójkę dzieci, szesnastoletnich bliźniaków chłopca i dziewczynkę, którym chciałbym przekazać jak ważne w życiu są zasady, pasja i hobby, i żeby robić to co się kocha – mówi. – Córka Natalia trenuje taniec dancehall, syn Patryk piłkę nożną. Nad ogniskiem domowym czuwa żona Elżbieta. Ja w wolnej chwili oddaję się swojej pasji, którą jest działka. Lubię spędzać czas na świeżym powietrzu, w otoczeniu zieleni.
Monika Wojniak