Niedawno podsumowywaliśmy wyniki ubiegłorocznego konkursu Departamentu Sieci Własnej Kolportera „Najlepsi z najlepszych” na najlepszych partnerów prowadzących saloniki prasowe i salony Top-Press. Tymczasem rozpoczęła się nowa edycja konkursu – w tym numerze przedstawiamy laureatki (tak się złożyło, że są to same panie) styczniowej i lutowej edycji konkursu „Najlepsi z Najlepszych”.
Mąż pomaga
Małgorzata Taras z Mielca:
Pani Małgorzata partnerem miesiąca została trzeci raz z rzędu! Mieszkanka Mielca prowadzi dwa saloniki. Na otwarcie pierwszego zdecydowała się w styczniu 2010 roku, a już w lipcu sięgnęła po premierowy laur w konkursach Kolportera. – To ostatecznie przekonało mnie do tego, żeby rozwinąć działalność – mówi z uśmiechem. Kolejny punkt otworzyła w sierpniu, a dzisiaj nie wyklucza poprowadzenia jeszcze jednego. Zwłaszcza że przy obsłudze saloników bardzo pomaga jej mąż, który jest dla niej dużym oparciem. – Oboje są bardzo kreatywni i pomysłowi. Gdyby wszyscy partnerzy byli tacy, to ja właściwie mógłbym przestać pracować – zachwala swoją partnerkę z Mielca menedżer Rejonu Południowego, Grzegorz Rękas.
Podwójna zwyciężczyni
Marlena Zbroja z Inowrocławia:
To podwójna laureatka, bo wygrała i w styczniu, i w lutym. Pierwszy salonik pani Marlena otworzyła wraz z mężem osiem lat temu. Wkrótce jednak małżonek został menedżerem Kolportera, a pani Marlena przejęła całą pieczę nad punktem prasowym. – Całkowicie wsiąkłam w ten biznes. Chyba lepszej pracy nigdzie nie mogłabym znaleźć – mówi dziś z uśmiechem. O tym, jak dobrze rozwija się jej działalność, niech świadczy fakt, że nie tak dawno zdecydowała się na otworzenie drugiego saloniku. Wcześniej Pani Marlena pracowała na stacji benzynowej. To właśnie wtedy spodobała się jej praca w handlu. – Dlatego gdy w gazecie zobaczyliśmy ofertę Kolportera, to zdecydowaliśmy się otworzyć własną działalność – tłumaczy. Szybko okazało się, że to strzał w dziesiątkę, gdyż pani Marlena posiada żyłkę handlowca. Poza godzinami pracy jest wielbicielką podróży, zwłaszcza do ciepłych krajów.
Świetni klienci
Joanna Kamińska z Wysokich Mazowieckich:
Pani Joanna może pochwalić się dużym doświadczeniem, ponieważ salonik otworzyła w 2004 roku. – Całkowity przypadek – wspomina dzisiaj. – Zobaczyłam ogłoszenie i postanowiłam się zgłosić. Wcześniej miałam kontakt z handlem, pracowałam w branży spożywczej, więc nie obawiałam się takiej działalności – dodaje. Jakie widzi największe plusy pracy w saloniku? Czytanie prasy! – Uwielbiam czytać, sięgam po naprawdę wszystkie tytuły! No, może odpuszczam tylko czasopisma komputerowe… – śmieje się. Joanna Kamińska chwali sobie również swoich klientów, bo – jak podkreśla – wszyscy są sympatyczni. Wolne chwile najchętniej spędza za to w… samochodzie. – Uwielbiam jeździć, to mnie bardzo odpręża – przyznaje. Dodaje jednak, że przed telewizorem też czasami warto odpocząć, o ile wybierze się ciekawy film lub program.
Nie ma nudy
Agnieszka Zdrzałek z Gliwic:
Z Kolporterem współpracuje od sierpnia 2008 roku. Poprzednio pracowała u innego pracodawcy, w dużej sieci, ale postanowiła przejść na „swoje”. Decyzji nie żałuje, bo dzięki temu, że zatrudnia trzech pracowników, ma więcej czasu dla siebie. W swojej pracy najbardziej ceni kontakt z ludźmi. – Jestem osobą towarzyską i lubię spełniać oczekiwania klientów. Podoba mi się także to, że nie jest to nudna, monotonna praca, lecz urozmaicona – przekonuje. Kiedy ma wolny czas, to zajmuje się domem, a przede wszystkim projektowaniem ogrodu. Wymarzone wakacje? Tam gdzie jest ciepło, a raczej – bardzo gorąco i słonecznie. – Chciałabym zmienić nieco otoczenie, zobaczyć coś innego, choćby ładne krajobrazy – mówi z uśmiechem.
Carpe diem
Izabela Borcuń-Żuk z Krasnegostawu:
W 2008 roku znalazła pracę w saloniku. Po dwóch latach pracodawca zapytał ją, czy nie miałaby ochoty przejąć tego punktu. – Zastanawiałam się tylko chwilę. Pomyślałam: a czemu nie? Trzeba spróbować – wspomina dzisiaj. Jej salonik położony jest na dworcu PKS, ale to wkrótce się zmieni. – Przyznam, że żyję w pewnej niewiedzy. Dworzec trafił w ręce osób prywatnych i nie wiadomo, jak to się dalej potoczy. Słyszałam, że mają tu zbudować galerię handlową – tłumaczy. Na razie jednak się tym nie przejmuje, żyje dniem dzisiejszym. Salonik usytuowany jest w ciągu sklepów i pani Izabela ceni sobie atmosferę panującą wśród tamtejszych sprzedawców. Dzięki temu praca jest dużo przyjemniejsza.
Wspiera gimnazjalistkę
Katarzyna Zbrzeżna-Jagiełło z Sokołowa Podlaskiego:
To pierwsze wyróżnienie pani Katarzyny w konkursach Kolportera, bo jej salonik został otwarty dopiero w lipcu. – Pomysł pojawił się w maju. Zobaczyłam ogłoszenie, chwila namysłu i postanowiłam wysłać aplikację. A potem to już potoczyło się błyskawicznie – mówi. Jej punkt znajduje się w Biedronce i jest całkowicie nowy. – Ale warto podkreślić, że przyjął się znakomicie i na brak klientów absolutnie nie narzekamy – przekonuje. Pani Katarzyna zapewnia również, że w tej pracy czuje się wyśmienicie. – Nie jest to może moja wymarzona działalność, bo to mocne określenie, ale do pracy chodzę z dużą przyjemnością. Przede wszystkim cenię sobie kontakt z ludźmi. Tutaj naprawdę nigdy nie jest nudno – mówi. Nudno nie jest też w domu, gdzie Katarzyna Zbrzeżna-Jagiełło dzielnie wspiera swoją córkę w nauce, która ostatnio pisała egzaminy gimnazjalne. Wolne chwile spędza też w ukochanym ogrodzie. – To jest dla mnie wspaniała odskocznia od pracy i różnych trosk. Znakomicie się tam odprężam – przekonuje kontrahentka z Sokołowa Podlaskiego.
Dziewczyny są wspaniałe
Katarzyna Zbucka z Rybnika:
Wszystko zaczęło się półtora roku temu. – Znajomi polecili mi podjęcie współpracy z Kolporterem. Uznałam, że to dobry pomysł i wcieliłam go w życie – przyznaje. Dzisiaj pani Katarzyna jest właścicielką dwóch saloników. I – jak podkreśla – jest zadowolona ze swojej pracy. – Wcale nie jest to ciężkie zajęcie, nie przepracowuję się. A najważniejsze, że jestem osobą niezależną – podkreśla. W osiągnięciu sukcesu pomaga jej personel, który liczy trzy osoby. – Stworzyłam bardzo fajny zespół. W jednym punkcie siedzę na zmianę z pracownicą, ale drugim praktycznie samodzielnie opiekują się dwie dziewczyny. Ja tylko co dwa dni go doglądam, bo częściej nie jest to konieczne. Dziewczyny wspaniale dbają o ten salonik – mówi.
Tomasz Porębski