cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Sukces sumą wielu składników

Departament Sieci Własnej Kolportera kontynuuje konkurs „Najlepsi z Najlepszych”, w którym co miesiąc wybiera najlepszych partnerów prowadzących saloniki prasowe i salony Top-Press. Oceniane są m.in. wysokość sprzedaży i jakość obsługi klientów. W tym miesiącu przedstawiamy laureatów edycji lutowej i marcowej konkursu.
Śni o klientach

Dorota Pasek (Fot. Witold Waluk)
Dorota Pasek (Fot. Witold Waluk)

Dorota Pasek z Białegostoku:
Aż trudno zliczyć, ile razy gościła w naszej rubryce – jest wielokrotną laureatką. W 2012 roku wygrywała trzykrotnie, wcześniej też kilka razy przypadł jej w udziale tytuł partnera miesiąca. A teraz wygrała miesiąc po miesiącu, bo najlepsza była zarówno w lutym, jak i w marcu! Białostocczanka karierę w handlu rozpoczynała od pracy w jednym saloniku prasowym, w którym spędziła spory kawał czasu. Siedem lat temu zdecydowała się jednak otworzyć własny punkt. I szybko, bo już po sześciu miesiącach zaczął on przynosić zyski, dlatego w sierpniu ubiegłego roku pani Dorota zdecydowała o otwarciu kolejnego saloniku. To oczywiście wymaga spotęgowanej pracy. – Teraz teoretycznie mam wolną sobotę, ale myślami ciągle jestem w pracy, cały czas noszę przy sobie telefon. Na szczęście mam bardzo dobre pracownice. Zawsze w rozmowach z nimi podkreślam, jak ważne jest sprawdzanie towaru, kontrolowanie tego, co jest na półkach – wyjaśnia.
Poza tym partnerka z Białegostoku przyznaje się do swojej… nietypowości. To ogromna fanka sagi „Gwiezdne Wojny”, która nigdy nie opuści emisji tych filmów w telewizji. Uwielbia także koncerty muzyczne, a jako numer jeden wymienia norweski zespół A-HA. Ale nawet w tych wolnych chwilach… myśli o pracy. – W nocy śnią mi się saloniki, klienci. Kiedyś nawet przyśnił mi się Złoty Klient – śmieje się.

Ryzyko się opłaciło

Justyna_Kierstein_NK
Justyna Kierstein (Fot. Przemysław Tomaszewski)

Justyna Kierstein z Wąbrzeźna:
To kolejna partnerka, którą często w tej rubryce wymieniamy. W ubiegłym roku wygrała dwukrotnie – w  marcowej i wrześniowej edycji konkursu. Teraz najlepsza była w marcu. A jej przygoda z handlem trwa od 7 lat. – Wszystko zaczęło się wtedy, gdy znaleźliśmy ogłoszenie z ofertą prowadzenia saloniku. To był wolnostojący, mały punkt prasowy. Postanowiliśmy zaryzykować, ale opłaciło się. Udało nam się rozwinąć biznes i dzisiaj możemy odczuwać drobną satysfakcję – przekonuje pani Justyna. W efekcie partnerka z Wąbrzeźna wkrótce otrzymała szansę prowadzenia drugiego saloniku, tym razem w Biedronce. Dzisiaj w umiejętny sposób zarządza oboma punktami.
Co jest najważniejsze w tej pracy? – Przede wszystkim dobry kontakt z ludźmi, oni muszą czuć się swobodnie w rozmowie ze sprzedawcą. Ale nie tylko, nawet najlepszy handlowiec nie przyciągnie ludzi bez dobrej oferty asortymentowej. Ważna jest też struktura saloników – klient musi wejść do środka, dotknąć prasę, przejrzeć ją i dopiero wtedy zdecydować się na zakup – podkreśla pani Justyna. Wolne chwile partnerka Kolportera z województwa kujawsko-pomorskiego najchętniej spędza w gronie rodzinnym.

Czwarte zwycięstwo z rzędu

Małgorzata Lis (Fot. Karol Ławniczak)
Małgorzata Lis (Fot. Karol Ławniczak)

Małgorzata Lis
To przypadek niezwykły, bo… wygrała po raz czwarty z rzędu! Co miesiąc najlepszy jest jednak inny salonik – w styczniu był to punkt we Wschowej, teraz w hipermarkecie Tesco w Lesznie. Przypomnijmy, że partnerka z Lubuskiego jest obecnie właścicielką czterech punktów prasowych – dwóch w Lesznie i dwóch poza miastem.
To wynik budzący podziw, zwłaszcza że jej przygoda z handlem trwa stosunkowo krótko – od 2011 roku. – W lokalnej prasie przeczytałam ogłoszenie, że firma Kolporter poszukuje osób chętnych do współpracy. Nie zastanawiałam się długo nad podjęciem decyzji. Pod podanym numerem wyjaśniono mi zasady i warunki współpracy, po czym zdecydowałam się podpisać umowę – mówi z uśmiechem Małgorzata Lis. Czy jest zadowolona? – W sumie, w różnych miejscach przepracowałam już ponad 25 lat, ale po raz pierwszy robię to, co lubię – przekonuje.

Księgarz z wykształcenia

Wiesława Gasek (Fot. Sebastian Fert)
Wiesława Gasek (Fot. Sebastian Fert)

Wiesława Gasek z Radomia:
Z Kolporterem współpracowała kilka lat, ale ze względu na problemy zdrowotne, w pewnym momencie musiała ją przerwać. – Chyba jednak była owocna, bo dwa lata temu do niej wróciłam – śmieje się. Tym razem zarządza zupełnie nowym punktem w Lewiatanie. Pani Wiesława doświadczenie w handlu ma ogromne. Jest księgarzem z wykształcenia, pracowała też w Klubie Międzynarodowej Prasy i Książki. A do tego bardzo lubi tę pracę, dlatego zdecydowała się na otwarcie własnej działalności gospodarczej.
Co jest najważniejszego w tej pracy? – Sukces to suma wielu składników. Raz to lokalizacja, dwa asortyment, a trzy to obsługa klienta. Trzeba być uśmiechniętym i przyjaznym dla kupujących, bo to my jesteśmy dla nich – przekonuje. Partnerce z Radomia bardzo pomaga w tym pani Emilia. – Dość przypadkowo ją poznałam, a okazała się bezcenna – podkreśla. Pani Wiesława przekonuje też, że nie samą pracą człowiek żyje i wolny czas trzeba wygospodarować. – Spotkania ze znajomymi i wycieczki, to zdecydowanie moje ulubione zajęcia po pracy – wyjaśnia.

Trzy saloniki w dwa lata

Marta Żur (Fot. Piotr Guz)
Marta Żur (Fot. Piotr Guz)

Marta Żur z Hrubieszowa
Pracowała w saloniku, ale zaszła w ciążę. Po urodzeniu dziecka właściciel zaproponował pani Marcie przejęcie tego punktu i od dwóch lat partnerka z Hrubieszowa pracuje już na własny rachunek. – Wszystko ma swoje plusy i minusy, ale generalnie nie oceniam tej zmiany niekorzystnie – przekonuje. Może o tym świadczyć chociażby dynamika rozwoju, bo teraz Marta Żur ma już trzy saloniki – jeden w Carrefourze, drugi w Kauflandzie, a trzeci w Biedronce. – To wymaga dobrego zespołu ludzi. I ja takich mam, bo w większości spraw nie muszę sprawdzać dziewczyn. Wkraczam dopiero wtedy, gdy sytuacja jest poważna – tłumaczy.
To ważne, bo obsługa klienta jest kluczowa. – Punktów jest bardzo dużo, mieszkańcy mogą pójść dosłownie wszędzie. Ostatecznie przychodzą tam, gdzie pracuje naprawdę miła, przyjazna osoba. I tak jest w naszych punktach, gdzie najwięcej mamy stałych klientów, którzy nie wyobrażają sobie pójścia do konkurencji. To nasz sukces – mówi Marta Żur.

Jest coraz lepiej

Edyta Danek (Fot. Marcin Nowak)
Edyta Danek (Fot. Marcin Nowak)

Krzysztof Danek
Salonik prowadzi razem z żoną, Edytą. Ich przygoda z handlem trwa od dziesięciu lat. Najpierw ze szwagrem, a potem z bratem kontynuował działalność, którą rozpoczęła mama pana Krzysztofa. Brat w pewnym momencie jednak wyłączył się i w tej chwili prowadzi trzy własne punkty, a Krzysztof Danek pozostał w pionierskim saloniku w Makowie Podhalańskim. Do tego rodzina Danków wcześniej prowadziła sklep, w którym była prasa dostarczana przez Kolportera. – I to w „Naszym Kolporterze” zobaczyłem ofertę otworzenia saloniku i spodobała mi się, dlatego zdecydowaliśmy się na taki krok. Muszę przyznać, że firma idzie w dobrym kierunku. Wszystkie zmiany, które są wprowadzane, bardzo pomagają w prowadzeniu działalności – przekonuje.
Krzysztof Danek spadku prasy nie zauważa. – Jest bardzo dużo tytułów na rynku. Mamy oczywiście do dyspozycji Internet, ale mimo tego liczba czytelników prasy drukowanej nie spada. O klientów trzeba jednak zabiegać, ponieważ konkurencja nie śpi. Wyrobiliśmy sobie markę dzięki naszej uczynności i sympatii. Staramy się, żeby klient zawsze dostawał to, czego oczekuje. Niekoniecznie musimy mieć wszystko, ale możemy to sprowadzić w każdej chwili – podkreśla. Po pracy partner Kolportera też ma co robić – od siedmiu lat najwięcej czasu wolnego panu Krzysztofowi zajmuje opieka nad bliźniaczkami. – Rodzina jest najważniejsza, a teraz szkoła nam się rozpoczyna, więc od września naprawdę będzie co robić – śmieje się.

Prowadzi fundację

Jacek Szpunt (Fot. Michał Saraniec)
Jacek Szpunt (Fot. Michał Saraniec)

Julita Szpunt z Kamieńca Ząbkowickiego:
To przypadek naprawdę niezwykły. – Po skończeniu 40. roku życia doszłam do wniosku, że coś trzeba zmienić, żeby moje życie na nowo nabrało sensu – mówi Julita Szpunt, która w województwie dolnośląskim prowadzi dwa saloniki prasowe, a do tego zarządza fundacją „Dwa Światy”. W tym celu z wielkiego Wrocławia przeprowadziła się na wieś. Wcześniej była menedżerką w dużej korporacji.
Julita Szpunt uznała, wraz ze swoimi współpracownikami, że można i warto pomagać poza dużym miastem. Jednym z głównych celów działania fundacji jest zapobieganie wykluczeniu społecznemu i marginalizacji dzieci, młodzieży i osób w wieku senioralnym zamieszkujących gminy wiejskie. – Zależy  nam, aby młodzi ludzie mogli rozwijać się zarówno intelektualnie i fizycznie, ale również aby rozwijali swoje kompetencje społeczne. Chcemy też stwarzać ludziom starszym szansę na aktywność, wykorzystywać ich wiedzę i potencjał, gdyż jesteśmy przekonani, iż w ten sposób wzrastają szanse całych pokoleń na dobre i spełnione życie na każdym z jego etapów – przekonuje.
Tomasz Porębski

Dodaj komentarz