W konkursie Departamentu Sieci Własnej Kolportera „Partner Roku”, co miesiąc wybierani są najlepsi partnerzy prowadzący saloniki prasowe i salony Top-Press. Przy ocenie pod uwagę brane są m.in. wysokość sprzedaży i jakość obsługi klientów. Prezentujemy laureatów z kwietnia br.
Lubię to, co robię
Bernadeta Kosałka z Kowali
Wcześniej pracowała jako nauczyciel wychowania fizycznego. Jednak wypadek wyeliminował ją z tego zawodu. Szukając pomysłu na nową pracę trafiła na Kolportera i w 2011 roku zdecydowała się na współpracę. – Był czas, że prowadziłam nawet dwa punkty. Teraz mam jeden salon Top-Press, w małym pasażu handlowym przy Tesco. Jestem w tym miejscu już ponad rok – opowiada pani Bernadeta. – Są tutaj też inne sklepy, punkty usługowe, poczta, więc ruch jest spory.
Salonik jest czynny od poniedziałku do niedzieli. Pani Bernadeta nie zatrudnia nikogo, radzi sobie sama. Na szczęście wspiera ją rodzina – córka, która pomaga jej jeden dzień w tygodniu, oraz mąż, który zajmuje miejsce za ladą w każdą niedzielę. Klienci to głównie mieszkańcy pobliskiego osiedla. – Znamy ię już dobrze. Niektórzy nawet zostawiają u mnie rachunki i pieniądze, z prośbą o porobienie opłat, a sami w tym czasie idą na zakupy do Tesco. W drodze powrotnej wstępują po resztę – śmieje się Bernadeta Kosałka. – Bardzo lubię kontakt z ludźmi. Chętnie rozmawiam z klientami. To ich do mnie przyciąga.
Wolnych chwil pani Bernadeta ma niewiele. W niedziele stara się nadrabiać zaległości w pracach domowych, zadbać o siebie, trochę się zrelaksować. – Pomimo że dużo pracuję, jestem zadowolona. Lubię to, co robię – podkreśla.
Małżeński zespół
Andrzej Taras z Mielca
Współpracę z Kolporterem najpierw nawiązała żona pana Andrzeja. – W sierpniu 2012 roku przejąłem od niej prowadzenie saloniku. Teraz pracujemy razem, wspomagając się, bo jednej osobie byłoby ciężko sprzedawać samemu od rana do wieczora – mówi Andrzej Taras. Salonik mieści się w pasażu przy hipermarkecie, na jednym z osiedli. W większości zaglądają tu stali klienci, głównie osoby starsze. – Niektórzy przychodzą tylko po to, żeby porozmawiać. Im też trzeba poświęcić czas – podkreśla pan Andrzej. – W tej pracy ważny jest uśmiech, dobry kontakt z ludźmi, umiejętność rozmowy, słuchania, cierpliwość. Wiadomo, że zdarza się, ze ktoś na nas odbija sobie swój zły humor. Trzeba umieć sobie z tym radzić.
Oprócz zrobienia zakupów, w saloniku pana partnera Kolportera można też opłacić rachunki, odebrać przesyłki ze sklepu internetowego merlin.pl. Jak zauważa pan Andrzej, ruch zależy od wielu czynników, np. od pogody. – Latem ludzie częściej zaglądają do mnie w deszczowe dni – przyznaje. – Ale generalnie różnie bywa: jednego dnia jest spokój i niewielu klientów, a innego nawet stoi kolejka.
W tygodniu salonik jest czynny od godz. 7 rano do 20 lub 21. W niedziele jest zamknięty, aby pan Andrzej i jego żona mieli wreszcie czas dla siebie i rodziny.
Klient lubi atrakcje
Marek Szargut z Katowic
Śladami żony podążył także kolejny partner Kolportera. Marek Szargut przez wiele lat pracował w serwisie ogumienia. W pewnej chwili postanowił się jednak przebranżowić. – Najpierw, w 2012 roku, salonik zaczęła prowadzić moja żona – opowiada. – Ja jej pomagałem. A rok temu przejąłem od niej obowiązki.
Salonik mieści się w małym centrum handlowym, przy osiedlu mieszkaniowym w Katowicach. Główni klienci to okoliczni mieszkańcy. Jednak równie często zaglądają tutaj studenci, gdyż w pobliżu jest kilka wyższych uczelni oraz Biblioteka Śląska. – Staramy się mieć w asortymencie wszystko, co jest w ofercie Kolportera – podkreśla Marek Szargut.
Jego zdaniem klienci dzisiaj bardzo dużą wagę przywiązują do ceny. – Cena to kluczowy czynnik. Widać, że ludzie liczą się z każdym wydawanym groszem – zauważa partner Kolportera. – Choć bywa, że przy drobnych zakupach liczy się też czas. My mamy w sąsiedztwie konkurencję w postaci hipermarketu. Nasza przewaga polega na tym, że nie trzeba u nas stać w kolejce po jedną butelkę soku czy wody.
Zdaniem pana Marka, klienci lubią też atrakcyjne dodatki czy promocje. – Jeśli akurat jest jakaś gazeta z ciekawym dodatkiem, to natychmiast znika z półek. Jeśli są atrakcyjne ceny na słodycze – to też przyciąga klientów – dodaje Marek Szargut.
Salonik pana Marka czynny jest siedem dni w tygodniu, tak jak galeria handlowa, w której jest zlokalizowany.
Z banku do saloniku
Danuta Traczyńska z Radomia
Radomska partnerka Kolportera także wykonywała kiedyś zupełnie inny zawód. – Pracowałam w banku, a z handlem nigdy nie miałam nic wspólnego – opowiada Danuta Traczyńska. – Niestety straciłam pracę i musiałam poszukać innego sposobu na życie. Współpracę z Kolporterem zaczęłam w 2004 roku. Na początku trudno było mi się odnaleźć w realiach nowej branży, ale w końcu się udało.
Pani Danuta prowadzi salon Top-Press przy radomskim deptaku, czyli ul. Żeromskiego. W obrębie kilkuset metrów nie ma konkurencji. – Ludzie mnie dobrze znają, ja też zaprzyjaźniłam się z klientami – podkreśla. – Większość z nich to moi stali goście, okoliczni mieszkańcy. Kupują prasę, opłacają rachunki. W wakacje przybywa nieco osób przyjezdnych.
Powierzchnia saloniku jest dość duża, więc pani Danuta ma w sprzedaży wszystko to, co jest w ofercie Kolportera. Mieści się też bardzo dużo tytułów prasowych. W Radomiu dobrze sprzedają się dzienniki, prasa kobieca, ale też specjalistyczna, kolekcjonerska. – Sporo sprzedaje się też wydawnictw dla dzieci, zwłaszcza jeśli mają jakiś atrakcyjny dodatek, np. w postaci zabawki – mówi Danuta Traczyńska.
Salonik jest czynny od poniedziałku do soboty. W niedziele pani Danuta ma czas dla siebie. – Najchętniej wyjeżdżam na działkę i wypoczywam na świeżym powietrzu – mówi.
Sezon na działkowiczów
Ewa Próchniak ze Skoków
Z Kolporterem współpracuje od 2008 roku. Skoki to niewielka miejscowość koło Poznania. – Poznaniacy mają tu swoje ogródki działkowe – opowiada Ewa Próchniak. – Wiosną i latem przyjeżdżają więc do nas na weekendy i urlopy. W tym okresie przybywa mi sporo klientów. W pozostałych miesiącach natomiast zaglądają do mnie głównie mieszkańcy, sami stali klienci.
Salonik mieści się w tym samym budynku, co jeden z marketów. Czynny jest od poniedziałku do soboty. Można tu kupić oczywiście prasę, papierosy, e-papierosy, książki, kartki okolicznościowe, napoje, słodycze. – Kiedy zaczyna się wiosenno-letni sezon, zamawiam oczywiście więcej towaru – mówi pani Ewa. – Sprzedaje się o wiele więcej prasy, papierosów, dużo ludzi gra też w lotto.
Salonik jest czynny przez 13 godzin dziennie. Jedna osoba nie dałaby rady tak długo stać za ladą, więc pani Ewa zatrudnia jedną pracownicę.
– I tak nie mam wiele wolnych chwil. Mam małe dzieci, więc swój czas dzielę między pracę i rodzinę – dodaje partnerka Kolportera.
Ewa Kłopotowska