cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Filary demokracji

W najnowszym rankingu wolności prasy „World Press Freedom Index 2023” przygotowanym przez Reporterów bez Granic Polska zajęła 57. miejsce na 180 krajów. To lepszy wynik niż przed rokiem, gdy nasz kraj znalazł się na 66. miejscu. Przygotowywany od 2002 r. ranking pokazuje, że problemy z niezależnością i wolnością wypowiedzi mają media w całej Europie – również w krajach o bogatych tradycjach demokratycznych.

Fot. Getty Images

Niezależność, swoboda wypowiedzi, prawo do krytyki – to od lat filary działalności wszystkich mediów. Ale mimo iż żyjemy w społeczeństwach świadomych, hołdujących wartościom demokratycznym pokusa wywierania nacisku na media jest wciąż bardzo silna, nie tylko wśród polityków. Współczesna prasa – podobnie jak radio, telewizja, media internetowe – cały czas zmaga się z próbami ograniczania działalności. Co szczególnie niepokojące – niezależność mediów w całej Europie pogarsza się.

Ochrona dla dziennikarzy

Wskazuje na to m.in. raport „Wolne media 2022”, opublikowany 28 marca 2022 r., a opracowany przez Civil Liberties Union for Europe. Raport został napisany we współpracy z organizacjami członkowskimi i partnerskimi Liberties z 15 krajów UE, skupia się wokół czterech kwestii: wolności i pluralizmie mediów, bezpieczeństwie i ochronie dziennikarzy, wolności wypowiedzi i swobodnego dostępu do informacji oraz, wreszcie, egzekwowaniu prawa. W wielu krajach wykazano spore problemy w analizowanych obszarach.

Jednym z niepokojących zjawisk, na które zwrócili uwagę autorzy raportu, jest wyraźnie widoczne w wielu krajach zagrożenie pluralizmu mediów i dążenie do ich koncentracji. Jako przykład podano Węgry, gdzie biznesmani przychylni rządowi wykupili znaczną część rynku medialnego. Ale podobny problem zauważono także we Włoszech, gdzie na rynku medialnym dominują dwie firmy.

Raport zwraca również uwagę na coraz większe problemy, jakie napotykają w swojej pracy dziennikarze. Chodzi o nękanie, ale także fizyczne ataki. W Holandii w lipcu 2021 r. reporter śledczy Peter R. de Vries został zastrzelony w biały dzień w Amsterdamie. Niemieccy dziennikarze zmagają się z rosnącym hejtem w internecie, część z nich świadomie rezygnuje więc z poruszania trudnych tematów.

Dodatkowo rządy części krajów wprowadzają restrykcje i ograniczenia, wpływające negatywnie na wolność mediów. Przykładowo we Francji uchwalono nową ustawę, w wyniku której dziennikarze nie mogą już swobodnie zgłaszać i ujawniać przypadków przemocy policyjnej. W Słowenii z kolei trwają prace nad przepisami, umożliwiającymi surowe karanie za krytykę premiera czy urzędników państwowych. W raporcie podano również polski przykład – kilkudziesięciu dziennikarzom odmówiono dostępu do granicy z Białorusią.

– Na coroczne spadki w rankingach wolności mediów wpływa przede wszystkim dość rozpaczliwa ocena praworządności i stanu polskiego sądownictwa. Kto ma w tej sytuacji w wiarygodny sposób rozstrzygać spory między mediami a władzą? Nie buduje także naszej pozycji zachowanie mediów publicznych, które stały się instytucjami partyjnej propagandy. To już nie media a jakieś nowe, nieznane w demokracjach byty – uważa Jerzy Domański, redaktor naczelny tygodnika „Przegląd”.

Europa broni mediów

– Najwyższy czas na podjęcie działań. Musimy ustanowić jasne zasady: żaden dziennikarz nie powinien być szpiegowany ze względu na swoją pracę – mówiła we wrześniu ubiegłego roku Věra Jourová, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej do spraw wartości i przejrzystości.

Komisja Europejska przyjęła europejski akt o wolności mediów, nowy zbiór przepisów chroniących pluralizm i niezależność mediów w UE. Proponowane przepisy obejmują między innymi zabezpieczenia przed ingerencją polityczną w decyzje redakcyjne i przed inwigilacją.

Kładzie się w nich nacisk na niezależność i stabilne finansowanie usług medialnych realizujących misję publiczną, a także na przejrzystość własności mediów i przydzielanie reklam państwowych. Określono w nim również środki mające na celu ochronę niezależności redaktorów i ujawnianie konfliktów interesów. Ponadto w ramach aktu podjęto kwestię koncentracji mediów i ogłoszono utworzenie nowej niezależnej Europejskiej Rady ds. Usług Medialnych złożonej z krajowych organów ds. mediów. Komisja przyjęła również uzupełniające zalecenie, aby zachęcić do stosowania wewnętrznych zabezpieczeń w zakresie niezależności redakcyjnej.

„Niezależne media są publicznym strażnikiem, kluczowym filarem demokracji, a także ważną i dynamiczną częścią naszej gospodarki. Mają one kluczowe znaczenie dla kształtowania sfery publicznej, formując opinię publiczną i pociągając do odpowiedzialności osoby sprawujące władzę. W skali globalnej Unia Europejska wciąż zdecydowanie opowiada się za wolnymi i niezależnymi mediami” – podkreślili eksperci KE.

Groźby śmierci

Od 2020 roku działa projekt Media Freedom Rapid Response, finansowany przez Komisję Europejską. Zarządzają nim Europejska Federacja Dziennikarzy, Europejskie Centrum Wolności Prasy i Mediów oraz Międzynarodowy Instytut Prasy, Free Press Unlimited i OBC Transeuropa. W ramach Media Freedom Rapid Response udzielane jest też wsparcie mediom, których prawa są naruszane. W połowie 2020 roku 15 tys. euro grantu na procesy sądowe z podmiotami państwowymi uzyskała „Gazeta Wyborcza”.

W ub.r. Media Freedom Rapid Response we wszystkich krajach Unii Europejskiej zarejestrowała 813 przypadków naruszenia wolności mediów dotyczących 1 339 dziennikarzy i redakcji. To znaczący wzrost w porównaniu z 2021 rokiem (654 przypadków), wynikający m.in. z uwzględnienia w raporcie Ukrainy i Mołdawii, które uzyskały status kandydatów do wstąpienia do UE. Najwięcej (42,4 proc.) naruszeń dotyczyło słownych gróźb i zniesławień, spora część (27,2 proc.) to działania prawne. Ponad 20 proc. przypadków to ataki fizyczne na dziennikarzy. Najczęściej do naruszeń dochodziło w miejscach publicznych oraz w internecie.

W Polsce Media Freedom Rapid Response zarejestrowała 21 naruszeń dotyczących 28 dziennikarzy i redakcji. W raporcie opisano m.in. skazanie jesienią Tomasza Piątka w procesie karnym za zniesławienie Tomasza Misiaka w książce o Mateuszu Morawieckim, groźby śmierci, które przez telefon usłyszeli córka Tomasza Lisa i syn Wojciecha Czuchnowskiego. Wśród działań cenzorskich wskazano natomiast nieprzyznanie akredytacji dziennikarzom mediów prywatnych na Krajowy Zjazd Delegatów NSZZ „Solidarność” i reporterce TVP3 Łódź na konferencję prasową prezydent miasta Hanny Zdanowskiej.

Władza podkłada nogę

– Sytuacja mediów w Polsce jest trudna nie tylko ze względu na cyfrową transformację, którą obecnie przechodzą oraz sytuację gospodarczą, która wpływa na ich wyniki finansowe, ale przede wszystkim ze względu na politykę rządu, który z jednej strony podzielił media na „nasze i nie nasze”, z drugiej te mu sprzyjające wprzągł w państwowy system propagandy. Przy czym nie dotyczy to tylko TVP i Polskiego Radia, ale także firm prywatnych, które są jawnie zaangażowane po stronie rządu, jednocześnie korzystając z szerokiego strumienia publicznych pieniędzy. Takie mechanizmy nie są czymś zupełnie nowym, jednak zostały doprowadzone do skrajności: dziś media związane z rządem nie służą już informowaniu, a utrzymywaniu elektoratu w politycznym wzmożeniu i podtrzymywaniu poparcia. To nie są mechanizmy demokratyczne, raczej są kopią systemów rodem z republik bananowych, stąd też i zewnętrzna ocena systemu medialnego w Polsce jest coraz gorsza – zauważa Andrzej Andrysiak, prezes Rady Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych.

– Dziennikarze wciąż mogą publikować i zbierać materiały, jednak coraz częściej władza podkłada im w tej działalności nogę. Już nie tyle blokując dostęp do informacji – z tym dobrzy dziennikarze sobie poradzą – ale podważając w ogóle koncepcję funkcji kontrolnej mediów oraz „mediów patrzących władzy na ręce”. Nieustanne mieszanie prawdy z kłamstwem to rządowa strategia. Efektem jest kompletna dezorientacja odbiorców, którzy mają problem z rozróżnieniem, które informacje są prawdziwe. Wszystkie te procesy – tylko „bardziej” – toczą się na rynku mediów lokalnych. Tam te same narzędzia stosuje władza lokalna. Ta perspektywa jest jednak nieobecna w debacie publicznej, bowiem władza lokalna to samorządy, a te przestawia się tylko w perspektywie „naszego największego sukcesu po 1989 roku”. Stąd też kompletnie niezrozumienie gangreny, która toczy lokalną przestrzeń publiczną, czyli mediów samorządowych. Wydawanych za publiczne pieniądze (w skali kraju samorządy wydają na to kilkaset milionów rocznie) i zajmujących się propagandą władzy – dodaje Andrzej Andrysiak.

Przypomina również, że Stowarzyszenie Gazet Lokalnych wielokrotnie postulowało wprowadzenie wprost do ustawy samorządowej zakazu prowadzenia przez samorządy działalności wydawniczej w rozumieniu prawa prasowego. Na ten problem zwracali uwagę Rzecznicy Praw Obywatelskich, Sieć Obywatelska Watchdog Polska, Izba Wydawców Prasy i inne stowarzyszenia i fundacje. Jednak do dziś nie ma chętnych do podjęcia tematu.

Andrzej Andrysiak uważa, że jednym ze sposobów wsparcie niezależnych mediów lokalnych byłoby uruchomienie programu państwowego wsparcia. – Państwo jako takie wspiera kulturę lokalną i sport, zdaniem SGL powinno także media, które są kluczem do utrzymania standardów demokratycznych. Takie programy prowadzone są od dawna w wielu krajach Europy. Jako stowarzyszenie wystąpiliśmy do premiera Mateusza Morawieckiego i ministra kultury Piotr Glińskiego z wnioskiem o rozpoczęcie dyskusji na ten temat. W odpowiedzi, otrzymanej po pół roku, minister Gliński odpisał, że… wspiera media lokalne. To oznacza, że na razie nie ma pola do rozmowy – stwierdza prezes Rady Wydawców Stowarzyszenia Gazet Lokalnych.

Cenzorskie zapędy

Ponad 30 lat po likwidacji Głównego Urząd Kontroli Prasy, Publikacji i Widowisk, czyli cenzury, cały czas możemy się spotkać z opiniami, że powinno się zakazać wydawania tego lub innego tytułu. To głosy nie tylko polityków, ale także zwykłych ludzi. Skąd biorą się takie cenzorskie zapędy? Czy jako społeczeństwo nie cenimy wolności mediów?

– Ciągoty do zamykania tytułów były zawsze. Tak w czasach państwowej cenzury, jak i teraz. Dopóki za tym nie stoi machina państwowa, to nie jest groźne. Nie ma przecież nakazu kupowania nielubianych tytułów. Gorzej, gdy w takiej roli stawiają się Orlen i Poczta Polska. To jest oczywiste łamanie prawa i w państwie prawa powinno się skończyć prokuratorskim śledztwem i sądem. Niestety społeczeństwo jest coraz bardziej podzielone. I coraz bardziej skłonne do traktowania politycznych oponentów jako osobistych wrogów – komentuje Jerzy Domański, redaktor naczelny Tygodnika „Przegląd”.

– Jestem przekonany, że zagrożenie wolności prasy jest w Polsce problemem realnym. Przede wszystkim dlatego, że partia rządząca stosuje wobec wszystkich mediów opozycyjnych niejawne, ale bardzo skuteczne restrykcje ekonomiczne. Dotyczy to całkowitej blokady ogłoszeń i reklam ze strony spółek skarbu państwa. Nigdy po 1989 r. nie było tak zmasowanego wypływu pieniędzy z tych spółek do pism i mediów wspierających wszelkimi metodami władzę. Mówimy już o setkach milionów złotych. Tygodniki związane z rządem dostają co roku dziesiątki milionów złotych. Żeby lepiej zrozumieć skalę tych przepływów powiem, że dla mojego tygodnika 100-200 tys. złotych byłoby wstępem do raju. Polityka, którą prowadzą dziś rządzący wobec mediów, jest taka. Zagłodzić i zmarginalizować. Do tego dochodzi jawne łamanie prawa i eliminowanie z kolportażu na stacjach Orlenu i placówkach Poczty Polskiej tygodnika „NIE”. Obie firmy obsługuje kolportersko Garmond. Spółka, która zabrała nam w 2021 r. połowę należnych pieniędzy, a resztę spłaca w symbolicznych ratach – dodaje Jerzy Domański.

KINGA SZYMKIEWICZ

DARIUSZ MATEREK