Departament Sieci Własnej Kolportera co miesiąc wybiera najlepszych partnerów prowadzących saloniki prasowe i salony Top-Press. Oceniane są m.in. wysokość sprzedaży i jakość obsługi klientów. W tym numerze przedstawiamy laureatów edycji lipcowej konkursu „Najlepsi z Najlepszych”.
Już z córeczką
Małgorzata Taras z Mielca:
I znów jest najlepsza! W ostatnim czasie to już piąte zwycięstwo partnerki z Mielca. Gdy rozmawialiśmy z panią Małgosią po raz pierwszy w styczniu tego roku, właśnie szykowała się do narodzin dziecka. Teraz młoda mama w głowie ma przede wszystkim macierzyństwo. – Zadzwonił do mnie pan akurat w chwili, gdy jestem w saloniku, bo z moją siedmiomiesięczną córeczką, Magdalenką, przyszłyśmy odwiedzić męża. A to nieczęsto się zdarza, dziwny zbieg okoliczności – śmieje się Małgorzata Taras.
Partnerka z Mielca przyznaje, że wychowuje dziecko, więc o oba saloniki dba teraz mąż, który w roli sternika sprawdza się wyśmienicie. A przypomnijmy, że na otwarcie pierwszego punktu małżeństwo zdecydowało się w styczniu 2010 roku. Co ciekawe, już w lipcu Małgorzata Taras została wybrana partnerem miesiąca. – To ostatecznie przekonało nas do tego, żeby rozwinąć działalność – mówi z uśmiechem. Kolejny punkt otworzyli w sierpniu ubiegłego roku, a teraz nie wykluczają poprowadzenia jeszcze jednego.
Ma być czysto i przyjemnie
Krystyna Pastewska z Grudziądza:
To raczej menedżerka niż partnerka, bo pani Krystyna zarządza pokaźną liczbą saloników – w tej chwili ma ich aż cztery. Pierwszy z nich powstał w 2008 roku. – A potem pojawiła się szansa przejęcia jednego punktu, po jakimś czasie drugiego, a następnie zaproponowano nam otwarcie saloniku w zupełnie nowej lokalizacji. Grzechem byłoby nie skorzystać – śmieje się partnerka z Grudziądza. A na pytanie: czy to już koniec, odpowiada: – A dlaczego? Nie wykluczam otwarcia jeszcze jednego saloniku.
Zarządzanie tyloma punktami nie jest jednak łatwe. – Tutaj najważniejszy jest dobór pracowników, bo to oni dbają o to, by salonik był opłacalny. Miałam pewne problemy z personelem, ale teraz mam naprawdę świetną załogę, która jest uczciwa w stosunku do mnie, a jednocześnie potrafi złapać świetny kontakt z klientami – przekonuje. W tym miesiącu najlepiej wypadli pracownicy z dworca PKP w Grudziądzu, bo to właśnie ten salonik został wyróżniony. – Sprzedawca musi być miły, mieć podejście do ludzi, a sam punkt ma być estetyczny, czysty i zadbany. W dodatku ważna jest jego dobra lokalizacja – zdradza tajemnice sukcesu pani Krystyna.
Odnawia skrzynie
Marta Błaszczuk z Włodawy:
Pani Marta swój salonik w Biedronce prowadzi od czerwca 2011 roku. – Byłam bezrobotna, a szwagierka podsunęła mi ogłoszenie Kolportera. Uznałam, że warto spróbować otworzyć taką działalność i dzisiaj narzekać nie mogę. To naprawdę fajna praca, podoba mi się, choć początki do łatwych nie należały – wspomina. Po pierwszych miesiącach adaptacji w nowym otoczeniu, partnerka z Włodawy opanowała jednak wszelkie techniczne aspekty i teraz nie ma już żadnych problemów. – Handel jest chyba moją mocną stroną, bo nawet w szkole zawsze czymś handlowałam, chociażby koszulkami – śmieje się.
Jej salonik wciąż zyskuje renomę. – Od pewnego czasu punkt został przesunięty w samym supermarkecie w dużo lepsze miejsce i to wpłynęło na jeszcze większą liczbę klientów – wyjaśnia. Pani Marta stara się przyciągać kupujących przede wszystkim miłą obsługą i życzliwością, bo to jest w tej pracy najważniejsze. A wolne chwile od pracy wykorzystuje w sposób dość nietypowy. – Ostatnio znalazłam sobie nowe hobby i odnawiam stare skrzynie. To pochłania mnóstwo mojego czasu – mówi z uśmiechem.
Saloniki rywalizują
Katarzyna Zbucka z Rybnika:
Pani Katarzyna to kolejna osoba, która na łamach naszego miesięcznika gościła już wielokrotnie. W ubiegłym roku partnerka triumfowała dwukrotnie (w październiku i listopadzie), a w tym to już jej trzecie zwycięstwo. Dzisiaj aż ciężko uwierzyć, że jej przygoda z handlem prasą zaczęła się raptem dwa lata temu. – Znajomi polecili mi podjęcie współpracy z Kolporterem. Uznałam, że to dobry pomysł i wcieliłam go w życie – przyznaje. Dzisiaj jest właścicielką dwóch saloników, które działają bardzo prężnie. Warto podkreślić, że choć wcześniej lepsze wyniki osiągał punkt w Biedronce, to teraz górą jest ten drugi – przy ulicy świętego Maksymiliana.
A co najważniejsze – praca wciąż sprawia pani Katarzynie satysfakcję.– To nie jest ciężkie zajęcie, nie przepracowuję się. A najważniejsze jest to, że jestem osobą niezależną – podkreśla. W osiągnięciu sukcesu pomaga jej personel. – Stworzyłam bardzo fajny zespół. W jednym punkcie siedzę na zmianę z pracownicą, ale drugim praktycznie samodzielnie opiekują się dwie dziewczyny, które wspaniale dbają o ten salonik – mówi. To duży sukces, bo pani Katarzyna ma za sobą przykre historie z nieuczciwymi pracownikami. A te i inne stresy zawodowe lubi wyładowywać na zakupach. Chodzenie po sklepach jest dla niej prawdziwym odprężeniem.
Tomasz Porębski