cykliczne porady dla sprzedawców, opinie ekspertów

Odbudowywanie normalności

W czasach natłoku informacji wiarygodność źródeł staje się bezcennym kapitałem. Tradycyjne media, mimo wyzwań stawianych przez erę cyfrową, pozostają bastionem rzetelności w świecie, gdzie każdy może być nadawcą dowolnych komunikatów. Jednym ze skutków swoistej anarchii komunikacyjnej w cyfrowym świecie są pogłębiające się podziały społeczne – nie tylko z uwagi na poglądy polityczne. Przed tradycyjnymi mediami stoi więc szereg poważnych wyzwań, w tym m.in. próba odbudowy normalnego, zdrowego dyskursu społecznego. Kluczową rolę w tym procesie, z uwagi na swoją pozycję społeczną, może odegrać tradycyjna prasa.

Fot. Getty Images

Wizerunek prasy na tle innych źródeł informacji pozostaje bardzo wyrazisty, spójny i pozytywny. Opiera się przede wszystkim na cechach związanych z uznaniem i szacunkiem, takich jak: autorytet, profesjonalizm, uczciwość, wiarygodność i inteligencja. Dlatego też prasa jest najbardziej opiniotwórczym medium w Polsce – wyprzedza telewizję, radio i internetowe serwisy informacyjne pod względem cytowalności i kształtowania opinii. Badania przeprowadzone dla Izby Wydawców Prasy przez instytut Millward Brown wskazują, że dla wielu respondentów wciąż pozostaje najczęściej wykorzystywanym źródłem informacji (24%), przed telewizyjnymi programami informacyjnymi (21%). Ponad 47% badanych uznaje tradycyjną prasę za najważniejsze źródło informacji.

Śledząc raporty Instytutu Monitorowania Mediów z ostatnich lat, możemy zaobserwować, że w Polsce najbardziej opiniotwórcze pozostają właśnie media tradycyjne – ich informacje są najczęściej cytowane przez portale internetowe i media społecznościowe. Świadczy to o zaufaniu, jakim darzone są treści poddane profesjonalnej redakcji.

Prasa tradycyjna opiera się na wieloetapowym procesie weryfikacji publikowanych treści. W profesjonalnych redakcjach funkcjonują systemy kontroli, które minimalizują ryzyko powielania nieprawdziwych informacji. Wiele redakcji stosuje trójstopniowy proces sprawdzania faktów – od redaktora prowadzącego, przez redaktora zewnętrznego, aż po specjalistę od fact-checkingu. Tradycyjne media zawdzięczają swoją wiarygodność skrupulatnej pracy dziennikarzy i redaktorów. Proces przygotowania materiałów do publikacji obejmuje nie tylko weryfikację samego tekstu, lecz także analizę wiarygodności źródeł.

Etyka profesjonalistów

Dziennikarze w mediach tradycyjnych podlegają nie tylko kontroli wewnętrznej, ale również jasno określonym ramom prawnym. Prawo prasowe nakłada na nich obowiązek dochowania szczególnej staranności i rzetelności przy zbieraniu i wykorzystywaniu materiałów, a także ochrony dóbr osobistych. Natomiast w internecie granica między profesjonalnym dziennikarstwem a amatorskim tworzeniem treści często się zaciera.

Warto podkreślić, że zawód dziennikarza tradycyjnych mediów wymaga przestrzegania standardów etycznych. Do kluczowych kompetencji należy m.in. „odpowiedzialność wobec prawdy, lojalność wobec obywateli, niezależność wobec tych, o których przygotowuje się materiały, nadzór władzy, umiejętność publicznej krytyki i kompromisu”. Co więcej, z badań wynika, że aż 85% respondentów z Polski uważa niezależność treści redakcyjnych od rządu za ważną wartość dziennikarską.

W przeciwieństwie do mediów społecznościowych, gdzie każdy może publikować treści bez weryfikacji, dziennikarze tradycyjnych mediów ponoszą konsekwencje za publikowanie nieprawdziwych informacji – zarówno prawne, jak i związane z utratą reputacji. Stąd też wynika ich większa dbałość o rzetelność przekazu.

– Jeśli przez media rozumiemy profesjonalnych dziennikarzy wielu mediów, to oczywiście starają się oni posługiwać zasadami etyki. Kierować się wszystkimi regułami niezależnego, bezstronnego dziennikarstwa. Niestety, szczególnie w mediach społecznościowych pojawiają się osoby uważające się za dziennikarzy, którzy promują tylko jedną stronę politycznego, mimo że przedstawiają się jako bezstronni obserwatorzy. Oczywiście część odbiorców tych o najbardziej ugruntowanych poglądach politycznych nie chce słuchać racji drugiej strony i tego typu „dziennikarska praca” im odpowiada. Myślę jednak, że w szerokim odbiorze społecznym obroni się tylko dziennikarstwo prezentujące poglądy wielu zwaśnionych politycznie stron – uważa Paweł Pełka z „Tygodnika Podhalańskiego”.

– W deklaracjach dziennikarska bezstronność ciągle pozostaje wartością nadrzędną. I wbrew panującemu dość powszechnie przekonaniu, że ta bezstronność jest w zaniku, nie zgadzam się z takimi ocenami. Wynikają one prawdopodobnie, z tego przekazu, który dominuje w programach telewizyjnych. A tam bardzo często prezentują się dziennikarze o bardzo wyrazistych poglądach, którzy mylą rolę dziennikarza z rolą polityka. Jednak gdyby spojrzeć na środowisko dziennikarskie jako całość to zdecydowana większość, mimo pauperyzacji zawodu, dochowuje wierności zasadzie bezstronności – uważa Jerzy Domański, redaktor naczelny tygodnika „Przegląd” (Fundacja „Oratio Recta”).

– Po wielu latach rozmów i negocjacji w Stowarzyszeniu Dziennikarzy RP udało się doprowadzić do tego, że Rada Etyki Mediów ma pluralistyczny skład, m.in. jest w niej Krystyna Mokrosińska, honorowa prezes SDP oraz wybitni dziennikarze i reporterzy, z Ryszardem Bańkowiczem na czele. Bezstronność i kompetencja REM sprawiły, że jest dziś jedną z najbardziej wiarygodnych instytucji dziennikarskich. Rady etyki są praktycznie we wszystkich większych mediach, choć bywa, że pełnią bardziej funkcje dekoracyjne niż sprawcze – dodaje Jerzy Domański. I zauważa: – Media społecznościowe, mimo swoich zalet, zbyt często mają negatywny wpływ na nastroje społeczne. W pościgu za szybkością i sensacyjnością informacji zbyt często ofiarą padają rzetelność i zgodność z faktami. Są oczywiście także media społecznościowe, które funkcjonują w sposób wzorowy. Niestety, mają ograniczone zasięgi. Bo choć wszyscy apelują o powagę i rzetelność, to znacznie chętniej sięgają po informacje sensacyjne, choć rzadko prawdziwe.

Uzdrawianie relacji

W obliczu wielu kryzysów społecznych, konfliktów i podziałów, pytanie o rolę mediów drukowanych w procesie odbudowy relacji międzyludzkich nabiera szczególnego znaczenia. Tradycyjna prasa, od lat pełni nie tylko funkcję informacyjną, ale także edukacyjną, społeczną i integracyjną. Czy jednak jest w stanie realnie wspierać proces pojednania, budowania zaufania i wzajemnego zrozumienia? W jakim stopniu tradycyjna prasa promuje wartości takie jak empatia, zrozumienie czy solidarność w swoich artykułach i publikacjach? Czy i jak redakcje starają się propagować dialog i debatę, kreować odpowiedzialną wymianę poglądów?

– Staramy się prezentować zawsze przeróżne poglądy na dany temat, dawać głos wszystkim zainteresowanym stronom w danej sprawie, to zresztą jest podstawowy obowiązek dziennikarski. W czasie kampanii wyborczej – samorządowej – organizujemy otwarte debaty z kandydatami na burmistrzów Zakopanego i Nowego Targu – mówi Paweł Pełka z „Tygodnika Podhalańskiego”. – Wiadomo, że każdy dziennikarz ma jakieś poglądy polityczne, prywatnie opowiada się za jedną, drugą czy też inną opcją polityczną. Te poglądy musi jednak zostawić „w domu”. W żaden sposób nie pokazywać ich publicznie, zadawać tak samo trudne pytania przedstawicielom rządzących ugrupowań na przykład w lokalnym samorządzie, jak i opozycji. Najlepszym dziennikarzem jest ten, którego odbiorca nie będzie wiedział, za jaką opcją polityczna prywatnie się opowiada – dodaje.

– Trudno mi wypowiadać się za prasę jako całość, ale w pismach historiowych staramy się pokazywać różnorodność. Szczególnie ważne są dla nas teksty, które przybliżają czytelnikom perspektywę innych grup społecznych czy pokoleniowych. Oczywiście możemy napisać artykuł o zrozumieniu i empatii. Ale czy to wystarczy? Moim zdaniem to właśnie spojrzenie na świat z perspektywy osoby zmagającej się z różnymi problemami pomaga innym lepiej ją zrozumieć i naprawdę tworzy tę nić sympatii między bohaterem tekstu a czytelnikiem – zauważa Monika Daleczko z redakcji tytułów story w Wydawnictwie Bauer.

– „Chwila dla Ciebie” pomaga w życiu – to hasło od dawna przyświeca naszemu tygodnikowi. A na czym ta pomoc polega? M.in. na propagowaniu tych dobrych wartości. Pokazywaniu na przykładzie naszych bohaterek, jak empatia czy ludzka solidarność, takie zwykłe, ale jakże piękne odruchy serca jak pomoc w trudnych chwilach, działają cuda. Dzięki nim ludzie nabierają wiatru w żagle, optymizm zajmuje miejsce rozpaczy, marazm i zwątpienie zmieniają się w chęć do działania – przekonuje Agnieszka Walczak z redakcji tytułów story w Wydawnictwie Bauer. – Nasze Czytelniczki określają się jako osoby nowoczesne, chcą też być tak postrzegane. A to oznacza, że nie zamykają się w swoim świecie. Różnorodność to dla nich zaleta. Od młodszych czy starszych osób, ludzi innych nacji można się wiele nauczyć, a na pewno czytając ich historie, lepiej poznać i zrozumieć ich świat. Dlatego w „Chwili dla Ciebie”, tak jak we wszystkich pismach historiowych, przykładamy wielką wagę do budowania takich mostów pokoleniowych czy kulturowych – dodaje.

Siła lokalności

Redakcje nie ograniczają się jedynie do publikowania tekstów – często realizują konkretne działania mające na celu odbudowę zaufania i dialogu. W wielu regionach pojawiają się kampanie społeczne ukierunkowane na integrację, przełamywanie stereotypów czy zapobieganie wykluczeniu. Przykładowo, lokalne gazety organizowały spotkania, debaty czy konkursy, których celem było promowanie dialogu między przedstawicielami różnych kultur i pokoleń. Takie działania, ukierunkowane na budowanie wspólnoty, mogą mieć wymierny wpływ na lokalne relacje.

Konkretne tematy i storytelling w drukowanych wydaniach często przesądzają o ich pozytywnym wpływie. Historie pojednania, lokalne inicjatywy pomocowe, projekty wspierające integrację — to wszystko czynniki, które pomagają budować pozytywną narrację wobec społeczeństwa. Reportaże o osobach, które odnalazły wspólny język mimo podziałów, czy artykuły o lokalnych akcjach solidarności, tworzą obraz, że wspólne działania i zrozumienie są możliwe i pożądane.

– Media lokalne powinny pokazywać wszelkie takie inicjatywy, pokazywać ciekawe pomysły, stowarzyszenia, organizacje. Ich dokonania, plany. Prezentować to, co zamierzają zrobić, szczególnie jeśli są to niezależne organizacje stroniące od polityki – uważa Paweł Pełka z „Tygodnika Podhalańskiego”.

– Udział prasy w budowaniu małych wspólnot odbywa się poprzez pokazywanie w mediach, a więc faktyczne, wspieranie lokalnych inicjatyw, wartościowych działań i wspólnot, które je realizują. Jest jedną z najbardziej sensownych relacji między prasą a ludźmi i środowiskami, które warto popularyzować z uwagi na ich piękną, pozytywistyczną pracę w lokalnych wspólnotach – komentuje Jerzy Domański z tygodnika „Przegląd”.

Analizując aktywność prasy lokalnej, można zauważyć, że w zakresie budowania wspólnot, łączenia społeczności sprawdza się doskonale. Integruje mieszkańców wokół zagadnień związanych m.in. z historią, lokalnym sportem czy kulturą, tożsamością miejsca oraz życiem codziennym, wspierając procesy tworzenia społeczeństwa obywatelskiego.

Krok do dialogu

W czasach postprawdy obywatel często nie jest w stanie ocenić, które informacje są prawdziwe, przez co traci pewność siebie i swoich przekonań, niechętnie podejmując głos w publicznych dyskusjach. Dominuje tendencja do dychotomii, czyli dzielenia wszystkiego na dwie wykluczające się wzajemnie grupy – „dobry” i „zły”, „czarny” i „biały”. Tymczasem rzeczywistość wymaga umiejętności dostrzegania wielu barw pośrednich i niuansów, które tradycyjna prasa pomaga wyjaśniać. Ale czy ma potencjał, aby pełnić funkcję moderatora wielopoglądowej dyskusji?

– Tak, oczywiście. Na przykład organizując wszelkie debaty, spotkania, również te internetowe. Nie chodzi tylko o debaty w czasie kampanii wyborczej, ale także poświęcone przeróżnym problemom danej społeczności. Powinniśmy pokazywać całe spektrum poglądów. Jeśli o danej sprawie mówi jedna opcja polityczna, pytać o zdanie drugą. Uświadamiać też w naszych materiałach, że nie można do końca wierzyć temu, co politycy pokazują, o czym mówią w swoich mediach społecznościowych, a jeśli pojawia się jakiś temat poruszony przez jedną stronę, szukać zawsze komentarza drugiej strony – przekonuje Paweł Pełka z „Tygodnika Podhalańskiego”.

– W przeszłości prasa odgrywała kluczową rolę w kształtowaniu relacji międzyludzkich – była forum wymiany poglądów oraz źródłem tematów do rozmów. Dziś, w czasach mediów cyfrowych, jej rola stopniowo maleje, zwłaszcza że młodsze pokolenia coraz rzadziej sięgają po papierowe gazety. O ile jednak pozycja pism na rynku nie jest już tak silna, jak 20 czy 30 lat temu, to zaufanie, jakim darzą nas czytelnicy, wciąż pozostaje wysokie. Pod tym względem zdecydowanie wygrywamy z internetem. Ludzie kupują gazety, bo chcą. Jest w tym pewnie nutka nostalgii, ale także przekonanie o lepszej jakości treści. Zatem wpływ prasy na kształtowanie relacji międzyludzkich, choć obecnie mniejszy zasięgowo, w moim odczuciu nadal jest istotny – mówi Monika Daleczko z Wydawnictwa Bauer.

– Coraz ostrzejszy konflikt polityczny głęboko dzieli społeczeństwo i powoduje, że również prasa jest częścią tego konfliktu. Na rynku tygodników opinii praktycznie nie ma tytułów, które nie opowiadają się za władzą czy też za opozycją. Konkurencję polityczną, a w tym przypadku prasową, traktuje się nie jak oponenta i przeciwnika, a jak wroga. Z wszystkimi negatywnymi atrybutami. Czyli bardzo brutalnym i dyskryminującym językiem, prowokacjami i kłamstwami. Bo przecież wroga trzeba unicestwić, odmawiając mu jakichkolwiek cech pozytywnych. Jak długo może to trwać? W sytuacji, którą aktualnie mamy w Polsce rośnie równocześnie zmęczenie społeczeństwa, jak i oczekiwanie na próby porozumienia i dialogu między najważniejszymi stronami konfliktu. Tylko kto ma to działanie zainicjować i doprowadzić do nowego „okrągłego stołu”? W przypadku prasy taką rolę mogłyby odegrać organizacje dziennikarskie. Niestety również są głęboko uwikłane w bieżące konflikty polityczne. Co gorsza, trwająca od wielu lat wojna polityczna wyeliminowała po drodze większość autorytetów, które mogłyby odgrywać rolę mediatorów. Mimo tych zastrzeżeń warto jednak podejmować takie próby. Dobrym początkiem mogą być otwarte debaty w mediach i zaproszenia do dialogu wszystkich, którzy mają dość tego, coraz głębszego, konfliktu – zauważa Jerzy Domański, redaktor naczelny tygodnika „Przegląd”.

KINGA SZYMKIEWICZ

DARIUSZ MATEREK